2025-10-03

Po co nam tylu Bogów – Dadźbóg, a zabieganie o pomyślność

Piątkowy poranek, konkretnie godzina 08:00 i z Pomorskiej Ziemi Świętej przybywa kolejny tekst poświęcony żywej czci Bogów. W dzisiejszym wpisie Słoneczny Gospodarz, Dadźbóg, a zwracanie się do Niego, kiedy chcemy zabiegać o szczęśliwy przebieg swoich przedsięwzięć i ogólnie pojętą pomyślność.

W obrzędowości Jantaru Pan Słonejko pojawia się w tej chwili cztery razy do roku: podczas świąt zaznaczających najważniejsze chwile Jego niebiańskiej wędrówki. Są to więc Jare Gody rozpoczynające porę jasną, której szczyt zachodzi podczas Sobótki, a koniec przypada w Święto Plonów. Ono otwiera porę ciemną, w głębi której obchodzimy Szczodre Gody. To ostatnie święto jest pierwszym i zarazem ostatnim w naszym kalendarzu obrzędowym, zaznacza bowiem śmierć Starego Słońca i odrodzenie Młodego Słonejka. Wraz z nim umiera wówczas stary świat, a z kosmicznego chaosu wyłania się, choć stopniowo – nowy. Kolejna nasza uroczystość, Obrzęd Wyłowienia, sama w sobie nie jest rytem słonecznym sensu stricte, jest jednak ściśle związana właśnie ze Szczodrymi Godami, dwunastodniowym odstępem; to wtedy uznajemy ową świeżą rzeczywistość za „ustanowioną”.

Tego Boga otaczają mniej liczne mity niż Braci, Peruna i Welesa; zda się być nieco od Nich bliższy Niebiańskiemu Ojcu, Swarogowi, odległemu od spraw znanych nam, ludziom. Nie na darmo tradycja zachowała nazywanie Słońca „Okiem Boga” (podobnie czasem określa się Miesiąc). Dość jednak powiedzieć, że narodził się w Ogniu Swarogowej Kuźni i szczodrze darzy swoim dobrem – światłem, ciepłem, życiem – całemu światu. Świat ten zresztą w poetyce słowiańskiej (i innych ludów IE) zwie się niekiedy „podsłonecznym”, chcąc zaś odnieść się do ludzkości jako takiej mawia się o „wszystkich ludziach ogrzewanych promieniami Słońca”, co podkreśla znaczenie Świetlistego Gospodarza.

Dla dzisiejszego wpisu, skoro mamy mówić o zabieganiu o pomyślność i szczęście, ważna będzie właśnie owa szczodrość i powszechność. Zda się bowiem Bóg Ten chcieć dla wszystkich ‘dobra’: Jego światło ujawnia to, co ukryte (a samego Słońce uważa się za widzącego wszystko i wszechwiedzącego) i pozwala zaistnieć życiu takiemu, jakie znamy. Czy oznacza to, że można tak „po prostu” uznać Jego przychylność za zapewnioną i nie wymagającą zabiegów i starań? Taki wniosek jest bardzo odważny i zda się być zbyt daleko idący. Światło Słonejka mogą przesłonić chmury, może nadejść noc, kiedy nie Jego jest pora grzać i świecić… by nie wspomnieć o zdarzających się klęskach suszy. 

Jest przede wszystkim Bogiem, dalece więc wykracza jako Osoba, poza dostrzegalne dla nas fizyczne ciało niebieskie. Bóg Darzący – Dadźbóg hojną ręką dba o nasz świat, szerząc swój wpływ. Zda się, że najwięcej Jego pomocy mogą zyskać te działania, które zgodne są z Jego własnymi: kiedy staramy się szerzyć po prostu dobro, tak jak każdy potrafi. Czy będą to działania dla ochrony środowiska, niesienie pomocy ofiarom wojen i kataklizmów, albo „niesienie kaganka oświaty” – szerzenie wiedzy, np. o rodzimej religii i tradycji – są to różne postacie dobra, służącego wielu. Zapisy wschodniosłowiańskie zaś wprost nazywają książąt Jego „wnukami”. Można to rozpatrywać zarówno jako przyznawanie się przez władców do boskiej genealogii (co na pewnych etapach historii było praktykowane na całym chyba świecie), jak i przez włączenie książęcej funkcji, władzy, pod Jego opiekę. Obie wersje otwierają jeszcze jeden kąt widzenia: Dadźbóg przejawia się tam, gdzie jest władca odpowiedzialny za swych poddanych. Oczywiście, dzisiaj (formalnie) nie działamy już w relacjach typu książę-poddany, powszechne jednak są układy zwierzchność i posłuszeństwa, czy przewodnictwa i podążania za kimś. Wydaje się więc, że to również będą te obszary, w których szczególnie zasadne jest zwracanie się do Dadźboga z prośbą o sprzyjanie.

Czy to jednak znaczy, że Płomienny Sokół nie zechce nas wesprzeć w rzeczach osobistych? W takich, gdzie staramy się dla siebie i swoich bliskich, a nie dla całego świata jako takiego? Nie wydaje się to być słusznym wnioskiem. Skoro darzy chętnie całemu światu, to dlaczego miałby być głuchy na czyjeś modlitwy we własnej intencji? Myślę raczej, że jeżeli te są zaniesione szczerze i zostaną wysłuchane przez Boga, to mogą „przy sposobności” przynieść też dobro tym, dla których o nie nie prosiliśmy, a są w pobliżu nas. Słońce świeci wszędzie i szeroko. Sława Słonejku!