Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Perun. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Perun. Pokaż wszystkie posty

2024-10-17

Po co nam tylu Bogów? – Perun i więzi rodzinne

Perunowi oddajemy cześć od początku istnienia grupy. Oprócz zapraszania Go do uczestniczenia w czterech głównych, słonecznych świętach, obchodzimy dla Niego osobną uroczystość w lipcu i do Niego zwracamy się z modlitwami pod dębem rosnącym na świętej dla nas Górze, w razie przeciągającej się suszy. Jest to jednocześnie Ten z Bogów, o których naukowcy mają dużo do powiedzenia, a ostatnio nawet wyszła o Nim książka, o której było głośno...

Wylosował nam się temat bardzo pasujący do Tego Boga – więzi rodzinne. Jest to zagadnienie pokrewne do zdobywania miłości, o którym mówiliśmy w zeszłym tygodniu przybliżając praktyczne aspekty kultu Przodków. Rzecz jest jednak trochę inna, chodzi bowiem o pielęgnowanie i bronienie więzi już istniejącej.

Wyobrażenie Peruna stworzone przez naszego chramianego guślarza Michała "Nikruga" Dąbka wspomaganego technologią :)

Gromowładny to Ojciec i głowa rodziny. Mądrze gospodarzy jej dobrami, ziemią i ruchomościami. Nie pozwala na marnotrawstwo (oczywiście, nie są nim wystawne uczty, rozsławiające ród), a dąży do pomnażania dóbr. Nie ma litości dla szkodników i jątrzycieli, którzy mogliby Jego bliskim i podopiecznym wyrządzić krzywdę. Możemy sobie wyobrazić, że dla swoich jest natomiast Taki, jakim widzimy Go huczącego gromem i lejącego deszczem na Niebie: surowy i karcący zgodnie ze swym rozsądkiem, ale w gruncie rzeczy miłujący. Na razie rysuje nam się obraz despoty (co wzięło się z greckiego określenia „pana domu”), twardą ręką kierującego swoją rodziną. Nie jest to prawidłowy wniosek: Perun to przede wszystkim obrońca ładu. Tam, gdzie jest surowy nie wynika to z arbitralnego kaprysu, ale z Jego poczucia sprawiedliwości wobec naruszonych norm.

Jak znaleźć w tak naszkicowanym Perunie natchnienie do podtrzymania więzi rodzinnych? Choćby tak, na trudne chwile kryzysów:

Chwała Tobie Nasz Bożeńku,

Daj nam przetrwać wszystkie burze,

Jak dąb jeden, pniem stać mocno,

By gałęzi nie ułamać,

Lecz doczekać Słońca.

Modlitewka ta napisana jest z perspektywy dowolnego członka rodziny, starającego się przyczyniać do jej spójności. Co nie dziwi, Gromowładny będzie szczególnie trafnym Adresatem takich modlitw dla ludzkich mężojców, chcących lepiej wypełniać Jego rolę:

Nasz Bożeńku Silny,

A dopomóż działać,

Żeby bliskich chronić,

Nie dać ich ukrzywdzić,

A dać raczej dobro,

Żeby mogli rosnąć!


2024-07-24

Dąb – boskie drzewo

Dąb (z łac. Quercus) charakteryzuje się koroną szeroką, nieregularną i rozgałęzioną. Drzewa są długowieczne i żyją 800-1200 lat osiągając wysokość do 38, a nawet 50 metrów. Kora dębu zawiera garbniki o właściwościach ściągających.

Dąb należy do do grupy trzech drzew, które są związane z Bogami słowiańskimi: cis jako drzewo śmierci jest kojarzony z Welesem, lipa z matką Mokosz, a dąb jest związany z Perunem.

Większość pierwotnych ludów Europy, także starożytni Rzymianie i Grecy, uważali że potężne i wiekowe dęby są siedzibą Bogów - Jowisza i Zeusa. Jedno z najwyższych odznaczeń wojskowych starożytnego Rzymu (Corona civica) ma właśnie postać wieńca z liści dębowych. Wikingowie poświęcali dęby Thorowi. Celtyckie słowo „druid” jest powiązane z praindoeuropejskim rdzeniem *deru oznaczający dąb lub drzewo. Symbolem zarówno naszego Peruna jak i bałtyjskiego Perkuna też jest dąb. 


Dlaczego starożytni ludzie łączyli dąb z najwyższymi Bóstwami różnych panteonów? Powodów może być kilka:

  • dąb symbolizuje siłę, wytrzymałość oraz mądrość, 
  • przyciąga pioruny częściej niż inne drzewa, 
  • dąb jest utożsamiany z drzewem świata (chociaż skandynawski Yggdrasil był akurat jesionem).

Dąb ma wiele zastosowań gospodarczych: 

  • wyrób mebli, 
  • kora dębowa zawiera dużą ilość taniny i od stuleci jest stosowana w garbarstwie do wyprawiania skór,
  • w dawnych czasach kora dębowa była używana do wyrabiania czarnego barwnika, np. do barwienia jajek na pisanki,
  • w czasie wielkich głodów żołędzie były chętnie zjadane przez ludzi w Europie, zaś rdzenni Amerykanie lubili jeść żołędzie także w czasach obfitości,
  • w średniowieczu powszechne było karmienie trzody chlewnej żołędziami – szacuje się, że aby utuczyć wieprza potrzeba było żołędzi z aż 25 dębów! 
  • żołędzie można po pewnych przygotowaniach zmielić i nasze babki i dziadowie pili tzw. żołędziówkę - znamiennik dla kawy nie zawierający kofeiny ale mający szereg prozdrowotnych właściwości. 

Żołędzie zawierają witaminy z grupy B oraz takie składniki mineralne jak mangan, miedź, fosfor, żelazo, magnez, wapń czy potas. Osoby chore na nadciśnienie mogą spokojnie pić tę „kawę” ze względu na brak kofeiny. A dzięki zawartości potasu i magnezu żołędziówka redukuje napięcia i stres, wspiera trawienie i nie podrażnia przewodu pokarmowego, jest więc idealna dla osób ze wrzodami żołądka. Etapy robienia kawy żołędziówki: nazbierać żołędzi, moczyć je w wodzie i obrać z łupinek, zmielić, wysuszyć, uprażyć i zaparzyć kawę. Obecnie można kupić gotową kawę w sklepach ze zdrową żywnością.

Dąb ma szereg zastosowań magicznych. Według ludowych podań nigdy nie ścinano wiekowych dębów. Nazywano je „opiekunami lasów” i „ojcami dębów”, bo właśnie pradawne drzewa są wybierane przez Bogów na swoje siedziby. Słowianie dokonywali obrzędów pod tymi dębami, a i w naszym Chramie w obecnych czasach praktykujemy takie rytuały - poczytajcie o naszej [ Dodolicy ]. Kolberg pisał w XIX wieku, że w Kieleckiem wierzono iż liście dębowe przykładane na czoło i pierś człowieka miały moc jego wskrzeszenia. Istnieje też wiele opowieści o sierotkach, które znajdowały końską czaszkę, a w niej żołądź, z którego wyrastał potem dąb ze złotymi liśćmi i żołędziami. 

Wierzono też, że w celu zwiększenia swojej siły należy upiec chleb na dużych liściach dębu, a po zjedzeniu tak przygotowanego pieczywa siły od razu przybędą. Okadzanie się dymem z liści dębu jest skuteczne przeciwko czarnej magii, czartom i innym demonom. Dym taki oczyszczał też skażone powietrze. Ponadto dębowe kołki zabezpieczały groby i trumny topielców oraz wisielców, aby nie wstali oni ze swoich mogił i zła nie czynili. Z witek dębowych wiło się rózgi weselne, a także zatykano je w strzechę na Kupałę. Lecz jeżeli samotny dąb rósł przy drodze lub polu – oznaczało to, że leży pod nim martwy człowiek i zamiast soków płynie w nim krew.


Według naszych Przodków żołędzie służyły do rozmaitych wróżb czynionych we wrześniu i mających przewidzieć przyszły urodzaj:

  • pajęczyna na żołędziu - będzie zły rok,
  • robaki poczynają toczyć żołądź - będzie rok obfity i do ożenku dobry,
  • pusty żołądź oznacza śmiertelność i pożary, 
  • zbyteczny żołędzi zbiór czy też ilość oznacza mroźną, zimę z mnóstwem śniegu i obfitym rybołówstwem,
  • chudy żołądź - trzeba się przygotować na wielkie upały i brak wody,
  • wilgotne jądro żołędzia zapowiada mokry rok i powodzie,
  • jeśli jądro żołędzia jest twarde, będzie dużo zboża, ale zarazem morderstw i wilkołaków.

Oprócz zastosowań magicznych dysponujemy też sporą wiedzą na temat zastosowań dębu w medycynie tradycyjnej. W lecznictwie ludowym stosowano preparaty z dębu wewnętrznie i zewnętrznie w leczeniu ludzi i zwierząt. Krowa cierpiąca na kolkę dostawała do wypicia wywar z kory dębowej i rdestu. Płukanie jamy ustnej wywarem z kory dębowej pomagało na ból zęba. Jeszcze wracając do zastosowań magicznych musimy nadmienić, że także przy „zamawianiu” bólu zębów wspominano właśnie o dębie, obok kamienia i zająca.

Odwar z żywej kory dębowej pomagał też rzekomo na boleści przy wydzielaniu moczu. W Poznańskiem chłopca chorego na kiłę przeciągano trzykrotnie przez rozłupany pień dębu, który na powrót zbijano, a gdy drzewo się zrosło, choroba znikała. Preparaty z dębu bywały stosowane w rozmaitych chorobach żołądkowych. Wywar z kory stosowano do mycia włosów. W powiecie łańcuckim bydło chore od leśnej paszy leczono przy pomocy odwaru z kory dębowej z dodatkiem niesolonego masła.

Dziś stosujemy dąb tylko zewnętrznie w postaci odwarów, kąpieli i płukania. Dzięki zawartości garbników preparaty te mają właściwości ściągające i stosuje się je w chorobach skóry, odmrożeniu, hemoroidach i nadmiernej potliwości. 

Jeżeli jesteście zabiegani i w wiecznym niedoczasie, możecie też wysłuchać tego wykładu :)


Pamiętajcie, że zanim bezpieczne zastosujecie preparaty z dębu, powinniście wcześniejszej konsultować się z lekarzem lub farmaceutą! Wpis ten nie zastąpi porady fachowego medyka i służy jedynie do poszerzenia Waszych i tak już szerokich horyzontów :) 

autor: Guślarz Nikrug

Bibliografia:

  • "Farmakognozja", Stanisław Kohlmünzer (1977)
  • "Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych" - Słownik Adama Fischera (2016)
  • "Sekrety ziół. Wiedza ludowa, magia, obrzędy, leczenie", Elżbieta Szot-Radziszewska (2005)
  • "Receptury poleskich znachorek", Alla Alicja Chrzanowska (2022)
  • "Zioła na każdą chorobę", Wydawnictwo „Jot” (2018)

2024-07-21

Święto Peruna, Borodziej (20.VII.2024)

Jak nakazuje prastary zwyczaj, zebraliśmy się wczoraj w Borodzieju na styku Gdańska i Sopotu, aby uczcić Boga Peruna obrzędem, igrzyskami i biesiadą. Ku naszej radości zjawiło się kilka nowych osób, kilka dawno niewidzianych osób oraz większość stałych chramian :)


Ten piękny bukiet kwiatów został przyniesiony przez Waldka. Fot. Natálie Golemienko.

Obrazek z Perunem był nagrodą w igrzyskach. Fot. Natálie Golemienko.


Ten piękny wisior dostaliśmy od Piotra Gawora - dziękujemy!!!

Wynajęta przez nas wiata w Borodzieju zapewniała nie tylko ławy, stoły i dostęp do wody oraz WC, ale także mnóstwo drewna. 

Panowie nieźle się narąbali ;)

Pytacie nas czasem, o której zaczyna się obrzęd. Niestety, ze Słowianami już tak jest, że wszelkie próby organizacji przypominają zbieranie kotów w jedno stado. Obrzęd zacznie się wtedy, gdy już wszyscy przyjadą i rozłożą swoje dary obiatne i biesiadne na stole i gdy zostaną wykonane wszystkie inne czynności przedobrzędowe. W zeszłym roku raz zdarzyło się nam zacząć punktualnie i wszyscy byli w głębokim szoku. W dużym skrócie: obrzęd zacznie się, gdy żerca zadmie w róg.

Obrzęd zacznie się, gdy żerca zadmie w róg.

Każdy nasz obrzęd zaczynamy od udania się z ofiarami dla Duchów miejsca, w którym obrzędujemy. Następnie ustawiamy się w kolejce do oczyszczenia - obmycia rąk i ust wodą i okadzenia dymem. 


Po oczyszczeniu nastąpił obrzęd właściwy, podczas którego zaprosiliśmy Peruna i Przodków, złożyliśmy im ofiary, a także wznosiliśmy toasty za sprawy dla nas ważne.


Podczas składania ofiar podchodzimy do Ognia całą rodziną.

Dominik wykorzystuje chwilę nieuwagi i próbuje zjeść cały kołacz.

Po obrzędzie panowie przystąpili do igrzysk ku czci Peruna. Tegorocznymi konkurencjami były:
  • siłowanie się na rękę kapitanów drużyn,
  • bieg w sztafecie,
  • przeciąganie liny cumowiniczej
  • i nowość - zapasy!!! Należało wypchnąć przeciwnika poza wyznaczony obszar. Nie wolno było gryźć ani powodować innych uszkodzeń ciała, ale wolno było rzucać ;)  Igrzyska wygrali Grzegorz oraz Lucek.







Po igrzyskach przystąpiliśmy już do biesiady właściwej, podczas której trochę muzykowaliśmy. Biesiada nie stanowi zakończenia celebracji, a jest jej integralną częścią – wciąż odbywa się w obecności zawezwanych Bóstw i Dziadów, należy więc zachowywać się godnie. Podczas biesiady rozmawiamy ze sobą, chwalimy się co tam u nas słychać, czasem też słuchamy pradawnych bajek i śpiewamy. Tu macie okazję zaobserwować Dominika plumkającego na przyniesionym instrumencie:



Nasi chramianie w ich naturalnym środowisku:



Wśród uczestników obrzędu była też przeurocza chihuahua o imieniu Bestia. Jeszcze urośnie o 1/4 i wszystkim pokaże, na co ją stać. Pytacie nas czasem, czy na obrzęd można zabrać zwierzę. Otóż tak! Decydując się na zabranie pupila weźcie jednak pod uwagę, że niektóre obrzędy mogą trwać dwie godziny, podczas których śpiewamy, krzyczymy “Sława” i gramy na bębnach. Jeżeli nie macie pewności czy Wasz zwierzak wytrzyma te warunki i nie będzie w sposób istotny zakłócał przebiegu obrzędu to lepiej go nie męczyć i zostawić w domu. Bestia była bardzo grzeczna przez cały czas trwania obrzędu :)



Byliśmy też podpatrywani przez nowoczesne technologie i jak tylko dostaniemy jakieś materiały, to się z Wami podzielimy na naszym profilu facebókowym :)


Dziękujemy wszystkim uczestnikom obrzędu za tak liczne stawienie się :) Następne święto - ku czci Mokoszy - odbędzie się 17. sierpnia. Wypatrujcie wydarzenia na naszych mediach społecznościowych!


2023-09-24

Święto Plonów, Wyspa Sobieszewska, 23 IX 2023

Za nami fantastyczne Święto Plonów na Wyspie Sobieszewskiej - zebraliśmy się, aby podziękować Bogom za zebrane plony: i te materialne i duchowe, a także aby powitać Porę Ciemną, na którą jedni z nas czekali z utęsknieniem, a inni wręcz przeciwnie. Pogoda nam dopisała, a i towarzystwo było wyborne! Na facebókowym wydarzeniu zapowiedziało się sporo nowych osób, po czym... nie przyszli - za to przyszło wiele innych nowych osób, które się wcześniej nie zapowiadały :D Grunt, że liczba parafian się zgadza.

Michał kradnie nasze dusze telefonem ;)

Wprawne oko zauważy, że od ostatniego święta poczyniliśmy pewne postępy, jeżeli chodzi o estetykę obrusiku ofiarno-biesiadnego. Już nie wygląda, jakby sam Perun popatrzył i zagrzmiał :)


Dołączyli do nas Krzysztof, Magda i Michał aż spod Elbląga i obdarowali naszą gromadę przepięknym świecznikiem własnego wyrobu:

Bardzo zdolna rodzinka i ich dzieło sztuki!

Byli też Agata i Michał dziećmi, Mariusz z Justyną i z córeczką oraz... Alexandre aż z Portugalii (a obecnie to z Gdyni), który na co dzień studiuje i pracuje w Gdańsku! Alexandre już od trzech lat mieszka w Polsce i naprawdę imponująco opanował nasz szeleszczący język :) 

Słuchamy ogłoszeń parafialnych o wyciszeniu telefonów.

Świętowanie zaczęliśmy od ćwiczenia pieśni - Kozę na rozgrzewkę, a potem pieśń o brodzie Welesa.

Koza jest przykładem piosenki kumulatywnej, w której każda kolejna zwrotka nadbuduje poprzednią. Tu możecie znaleźć jej profesjonal(niejsze) wykonanie: [ klik! klik! klik! ].

Stworzona je koza
Żeby gruszki trząsać
Koza nie chce gruszków trząstać
Gruszki nie spadają

Stworzony je pies
Żeby kozę kąsał
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je kij
Żeby pieska walił
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je ogień
Żeby kija palił
Ogień nie chce kija palić
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzona je woda
Żeby ogień zalać
Woda nie chce ognia zalać
Ogień nie chce kija palić
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je wół
Żeby woda wypił
A wół musi woda wypić
Woda musi ogień zalać
Ogień musi kija palić
A kij musi pieska walić
A pies musi kozę kąsać
Koza musi gruszki trząsać
Gruszki pospadały

A ja zadrę se fartuszek i do sadu zbierać gruszek!

Po krótkiej próbie wokalnej przystąpiliśmy do plecenia brody Welesa, mieliście już okazję o niej poczytać [ w tym wpisie ]. Niestety, żaden z naszych gromadzian nie jest rolnikiem i nie dysponuje nieskończonymi zapasami słomy czy siana. Ale nic straconego - do dyspozycji zawsze jest sianko dla gryzoni :) 



Ta cała słoma z moich butów?!






Brodę Welesa złożyliśmy w miejscu, w którym składaliśmy przedtem ofiary dla okolicznych duchów. Upletliśmy też słońce, które zostało podczas obrzędu złożone w ofierze do Ognia. Symbolizuje ono Słońce zachodzące na Porę Ciemną.

Ważnym punktem obrzędu było oficjalne przyjęcie do grona Jantarowiczów Moniki, która regularnie uczęszcza na nasze obrzędy już od ponad roku. Otrzymała swój własny krążek, który będzie wspierał głowę posążka - Ducha opiekuńczego naszej gromady. Po fakcie została też poinformowana o obowiązku wpłacania składek w wysokości 5 zł na miesiąc ;) 

Monika jeszcze nie wie o składkach...

Nasz posążek robi się coraz wyższy :)

Po obrzędzie jeszcze długo siedzieliśmy przy Ogniu i rozmawialiśmy, a potem część z nas udała się do Lasów Oliwskich w celu złożenia ofiar w naszych miejscach mocy.  


Nasz ukochany Głaz w Wykopie :)

I nie tylko w tym celu ;) Być może nie wiecie, ale mamy pewną tradycję nawiązującą do płodności Matki Ziemi. Co roku na Jare Gody tworzona jest drewniana rzeźba kultowa przedstawiająca penis Peruna. Podczas obrzędu jarogodowego żerca uderza tym artefaktem w Ziemię, aby ją zapłodnić. Zaś pół roku później, już po Święcie Plonów rzeźba ta jest zakopywana - w tym roku pod naszym ulubionym Dębem w Lasach Oliwskich :) 


Nie martwcie się, nie zamierzamy Was zbytnio spamować zdjęciami penisa.

Za trzy tygodnie planujemy urządzić pielgrzymkę po naszych ulubionych miejscach mocy - wypatrujcie wydarzenia na naszym facebóku! Jeżeli dotychczas tylko podpatrywaliście nas z ukrycia, to teraz będziecie mieli okazję się z nami obwąchać, zadać mnóstwo pytań, posłuchać o Głazie w Wykopie, Diabelskim Kamieniu i Kamiennej Twarzy oraz zobaczyć jak składamy tam ofiary.



2023-07-24

Święto Peruna - Pogańska Góra (22 VII 2023)

Zgodnie z naszym kalendarzem obrzędowym spotkaliśmy się w sobotę na Pogańskiej Górze celem uczczenia Gromowładnego. Pierwszy raz obrzędowaliśmy w tym ciekawym miejscu - tak technicznie znajduje się ono na terenie Wrzeszcza, ale prawie każdy myśli, że to jeszcze (lub "już") Suchanino. Miejsce to było znane dawniej jako Heidenberg, czy Heitzkeberg. 

Góra mierzy 61 metrów n.p.m., a po raz pierwszy wspomniano o niej w 1598 roku w "Historii Spraw Pruskich" (Historia rerum Prussicarum) Kacpra Schütza. I wiecie co? Publikacja ta jest dostępna online, na przykład [ tutaj ]! W latach dwudziestych ubiegłego wieku odkryto tam groby skrzynkowe datowane na VI wiek p.n.e. Na szczycie znajduje się owalny wał i liczne kamienie kojarzone z miejscem pogańskiego kultu. W 2021 roku na Pogańskiej Górze został otwarty punkt widokowy, z którego można podziwiać gdańską Morenę.

Długo wahaliśmy się, czy odprawiać tam obrzędy - miejsce leży w zasadzie w środku miasta, od czasu do czasu pojawiają się przypadkowi przechodnie, nie wypada też tam zbyt głośno krzyczeć i śpiewać. Jest jednak odgrodzone wałem od okolicznych domów, a na szczycie znajduje się trójpienny dąb oraz okazały głaz. 

Ten piękny głaz (zapewne polodowcowy) widział już niejeden obrzęd w minionych wiekach :)

Widok na nielegalne palenisko używane przez uczniów pobliskiej szkoły.

Z punktu widokowego widzimy gdańską Morenę.

Sobotnie uroczystości rozpoczęliśmy od zebrania czterech worków śmieci - głównie kapsli od butelek, sporych ilości szkła oraz... kratki od grilla. Wyraźnie dało się odczuć, że Pogańska Góra jest odwiedzana głównie przez amatorów procentów i tytoniu. 


Następnie wysłuchaliśmy wykładu o Perunie oraz kilku ogłoszeń parafialnych ;)



Potem nareszcie przystąpiliśmy do obrzędu. W naszej gromadzie każdy obrzęd poprzedzony jest złożeniem ofiar dla duchów okolicznej przyrody. Zwykle składamy w ofierze jedzenie lub alkohol i tu dobrze jest przyjąć zasadę: "jeżeli Twoja prababcia nie rozpoznałaby w tym jedzenia, to nie nadaje się to na ofiarę". Najlepiej jest przygotować coś zdrowego dla okolicznych ptaków i innych żyjątek, bo to przede wszystkim one staną się konsumentami złożonych ofiar.

Kolejnym elementem jest oczyszczenie przy pomocy dymu z wonnych ziół i wody przez naszego Żercę. Stoimy wtedy w rządku, śpiewamy i każdy czeka na swoją kolej. Od tego momentu nie robimy już zdjęć i nie kręcimy filmów, jeżeli więc chcecie zobaczyć, jak wygląda obrzęd w naszej gromadzie, musicie pofatygować się osobiście :) Na Pogańskiej Górze nie wolno palić ogniska, ponieważ teren ten jest objęty opieką konserwatora zabytków. Na szczęście mamy naszą mobilną kapliczkę! Wprawne oko zauważy, że nareszcie dorobiła się daszku ;)



Po obrzędzie przystąpiliśmy do igrzysk. Święto Peruna to męskie święto, w igrzyskach brali więc udział panowie, zaś panie udzielały dobrych rad z bezpiecznej odległości. Obie konkurencje - rzut kłodą oraz przeciąganie liny - wygrał Grzegorz :) Nagrodą był haft z tarczą Peruna, wyszyty własnymi ręcyma naszej gromadzianki - wzór tego haftu znajdziecie oczywiście na [ naszej stronie ] i nie musicie wygrywać igrzysk, aby wejść w jego posiadanie. Wystarczy kanwa do haftu krzyżykowego, igła, nici, nożyczki, 9 godzin wolnego czasu oraz zapas seriali lub podcastów.

Michał rzuca kłodą :)

A teraz Piotr - ale nie w Żercę, mamy tylko jednego!

Mateusz i Witek - przemili goście z interioru :) Wpadajcie do nas częściej!!!

W tym roku synowie Grzegorza pozwolili mu wygrać, ale aż strach pomyśleć co to będzie za rok...

O zwycięstwie zadecydowała zażarta walka między Grzegorzem i Piotrem:



Zwycięzca igrzysk :)

Ten wzór znajdziecie na naszej stronie w zakładce "Igłą i nitką malowane"

A po obrzędzie i igrzyskach siedzieliśmy jeszcze do wieczora i gawędziliśmy :)

Odwiedzili nas goście z południa Polski :)

Wisława dzielnie się trzymała, ale i tak odpadła jako pierwsza ;)

Śledźcie nasze [ media społecznościowe ] i wypatrujcie wydarzenia na Święto Mokoszy!






2023-07-11

Jak wyszyć tarczę Peruna w ciut ponad 300 godzin

Jak mawia staropolskie przysłowie: "nie da się wszystkich zadowolić, ale wszystkich wkurzyć to już żadna sztuka". Otóż chyba uda nam się tym wpisem zadowolić jednocześnie miłośniczki haftu krzyżykowego, rodzimowierców i programistów, czy tam innych wielbicieli algorytmów, a to już bardzo blisko do zadowolenia wszystkich! Z tego wpisu dowiecie się, jak przy pomocy automatów komórkowych zaprojektować wzór do wyszycia całkiem sporej tarczy Peruna :)



Zacznijmy od garści parametrów:
  • tarcza mierzy 325x335 pikseli, co przekłada się na pracę mieszczącą się w ramce 50x50 cm,
  • jej wyszycie zajęło 323 godziny, czyli od Jarych Godów do "ciut po Kupale",
  • użyto zwykłych nici do szycia na maszynie oraz nici brokatowych - srebrnych i złotych,
  • kanwa to Aida 18 mająca 18 pikseli na 1 cal,
  • granatowe kolory po zewnętrzu mają symbolizować niebo, zaś im bliżej środka, tym bardziej tarcza popada w "drewniane" brązy,
  • wzór zawiera łącznie 67909 pikseli, co daje imponujące 210 pikseli na godzinę.









Ale wszystko po kolei... W zeszłym roku jedna z naszych gromadzianek wyszyła podobną techniką obrazy z Mokoszą i Welesem o wymiarach 40x50 cm [ klik!!! ]. Na regale zostało jeszcze sporo miejsca, które aż się prosiło, aby postawić tam kolejny obraz o wymiarach 50x50 cm.



Po zakupieniu ramki i kanwy Aida 18 (mającej 18 pikseli na 1 cal) gromadzianka nasza obszyła kanwę ramką z przerwami co 9 pikseli - w ten sposób można było łatwo policzyć, jakie rozmiary powinien mieć obraz. Takie obszycie służy też jako prowadnice do odpowiedniego umiejscowienia wzoru - a po zakończeniu pracy można je wypruć. Przy okazji wydało się, że piksele są prostokątne, ponieważ kwadrat mieszczący się w ramce ma... 325x335 pikseli. Nic to, tarcza Peruna jest sześciokątem, więc można ją ździebko sprostokątyzować i nikt normalny tego nie zauważy ;)

Skąd wziąć kontur tarczy, pewnie zapytacie? W zasadzie wystarczy zrobić tylko 1/6 tarczy, a potem w Paincie poobracać gotowy kawałek o 60o. Ale jeżeli wolicie gotowe rozwiązania, to mamy dla Was gotowy schemat na dole tego wpisu - może Wam się do czegoś przyda. Możecie przecież wypełnić tarczę dowolnymi wzorami haftu albo wręcz pejzażem leśno-górskim! Wydrukujcie sobie ten wzór i nabazgrajcie na nim coś pięknego :)

A teraz wisienka na torcie - skąd się biorą te esy-floresy? No więc te wszystkie obrazki zostały zaprojektowane przez algorytm zwany automatem komórkowym. Jest to taki model matematyczny składający się z mnóstwa komórek pokolorowanych na różne kolory (w tym przypadku tylko na dwa) i zmieniający się co chwilę według ustalonych reguł. Postulaty automatów komórkowych są następujące:

  • przestrzeń złożona jest z komórek - zwykle jest to czworokątna siatka,
  • każda komórka ma swój wewnętrzny stan (widoczny np. jako kolor), który może przyjmować kilka wartości (tutaj są to dwie wartości: żywa lub martwa),
  • stany komórek zmieniają się w krokach czasowych zgodnie z regułami danego automatu. 

A teraz po polsku: działa to tak, że w pierwszym kroku mam jakiś ustalony wzór z żywych komórek, ustala się go samemu metodą prób i błędów - dobrze jest mieć jakiś symetryczny wzór, wtedy zawsze wyjdzie coś ładnego! A potem dla każdej komórki należy zbadać, czy jest żywa, czy martwa i ilu ma żywych sąsiadów. I na tej podstawie automat decyduje, czy w kolejnym kroku komórka będzie żywa, czy martwa.

W każdym automacie powinniśmy ustalić, jakie jest sąsiedztwo danej komórki. W automacie generującym wzory do haftu krzyżykowego każda komórka może mieć 8 sąsiadów: dwóch po bokach, po jednym od góry i od dołu i czterech sąsiadów na ukos. W innych automatach mogą się liczyć np. tylko sąsiedzi sąsiadujący bokiem, a ci ukośni już nie. A w automatach na siatce w kształcie plastra miodu może być jeszcze inaczej. Ale w naszym modelu będzie tak:

W tym konkretnym automacie komórkowym służącym do zaprojektowania tarczy Peruna każda komórka może mieć dwa stany:

  • może być "żywa", czyli pokolorowana (np. na granatowo),
  • albo "martwa" - czyli pokolorowana na biało.

Rozważmy taki przykład:

Już wiemy, czym jest sąsiedztwo. A skąd biorą się reguły, według których działa automat? Otóż reguły biorą się z metody prób i błędów, albo z googlania w internecie. Trzeba wchodzić na strony dla entuzjastów automatów komórkowych, gdzie ktoś się chwali: "ooooooo, patrzcie jakie ładne rzeczy się generują, gdy zastosuję taką/śmaką regułę". Serio!!! No więc metodą googlania oraz prób i błędów nasza gromadzianka odkryła, że według jej bardzo subiektywnego poczucia piękna, najładniejsze wzory powstają, gdy zacznie się od jakiegoś symetrycznego obrazka (np. kwadrat 3x3 złożony z żywych komórek) i zastosuje się regułę:

  • każda obecnie żywa komórka będzie martwa w kolejnym kroku,
  • jeżeli obecnie martwa komórka ma 2 lub 3 lub 4 żywych sąsiadów, to w kolejnym kroku będzie żywa.

I jeżeli w początkowym kroku zaczniemy właśnie od kwadratu 3x3 złożonego z żywych komórek i zastosujemy powyższą regułę to będą powstawać takie wzory:


Jeżeli zmienimy trochę regułę, np. na taką:
  • każda obecnie żywa komórka będzie martwa w kolejnym kroku,
  • jeżeli obecnie martwa komórka ma 1 lub 3 lub 4 żywych sąsiadów, to w kolejnym kroku będzie żywa (w poprzedniej regule było: 2 lub 3 lub 4),
to będą powstawać takie wzory:


W lewym górnym rogu wyświetla się liczba - jest to numer kolejnego kroku. Takie wzory zapisują się do plików graficznych, potem można przejrzeć te wszystkie pliki i wybrać najpiękniejszy wzór do wyszycia. Program do generowania takich wzorów został napisany z 20 lat temu w Javie i możecie go ściągnąć [ klikając tutaj ].

Po wybraniu wzoru należało go zduplikować metodą kopiuj-wklej i następnie nałożyć na niego kontur tarczy, o właśnie tak: 


A potem trzeba już tylko zaznaczyć fragmenty do wyszycia złotą i srebrną nicią. Wyszywanie brokatowymi nićmi to jedno wielkie szorstkie nieporozumienie, które zdziera skórę z dłoni i niszczy stawy łokciowe... Ale czego nie robi się dla sztuki?


Najtrudniejszą częścią było cieniowanie - od granatów na zewnątrz tarczy aż do brązów w środku. W tym celu trzeba było dobrać nici będące bliskie sobie kolorystycznie, a potem ustalić, gdzie jeden kolor przechodzi w drugi. Taki mały life-hack - jeżeli kolory nie są sobie bliskie, to można zrobić kolor pośredni wyszywając spodnie części krzyżyka jednym kolorem, a wierzchnie części innym kolorem ;) Do tego posłużyły koncentryczne koła, na które potem nałożono wzór tarczy. Oczywiście nie należy wyszywać na zielono i różowo, kolory te wskazują tylko, gdzie zaczynają się i kończą kolejne odcienie granatów i brązów.




Tak więc gdybyście mieli niezagospodarowane 320+ godzin oraz spory zapas seriali lub podcastów, to śmiało korzystajcie z poniższych schematów :)





Powodzenia :)