Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lato. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lato. Pokaż wszystkie posty

2024-08-18

Święto Mokoszy - Kieleńska Huta (17 VIII 2024)

Jak nakazuje obyczaj, w sobotę uczciliśmy Boginię Mokosz - wilgotną i żyzną Matkę Ziemię, którą w naszej gromadzie uważamy też za Boginię Przeznaczenia i Losu oraz patronkę wszelakich rękodzieł tekstylnych. Obrzęd odbył się na łące w Kieleńskiej Hucie i mimo pewnej odległości od Trójmiasta uczestniczyło w nim więcej osób niż się spodziewaliśmy :) 


Sięgając do "Mitologii Słowian" Aleksandra Gieysztora możemy wyczytać, że wśród posągów Bogów, którym kniaź Włodzimierz wystawił posągi, kronikarz wymienia Mokosz. Pamięta ją też ruski folklor, jako postać z dużą głową i długimi rękami, która przędzie len i strzyże owce. Jej imię tłumaczy się najczęściej przez rdzeń mok- od „mokry”. Dobrze koresponduje to z obecną w folklorze ruskim „Matką Ziemią Wilgotną”. Współczesny niemal folklor słowiański przechował głęboki szacunek dla Ziemi; powszechne jest tytułowanie Jej „bogatą” czy „świętą”


Z czcią dla Ziemi wiąże się szereg zakazów. Kazimierz Moszyński w „Kulturze ludowej Słowian" podaje, że w ogóle źle jest postrzegane bicie Jej czy znieważanie. Na wiosnę nie należy natomiast wbijać w Nią kołków, stawiać płotów itd. Najlepiej wyjaśniła to stara znachorka ze wsi Dereszewicze: „Na wiosnę grzech bić ziemię; ona jest ciężarna na wiosnę wypuszcza z siebie płód: żyto rośnie, kwiaty, wszelka trawa”. Zakaz ów obowiązywał do „rozwiązania” Ziemi, co obejmuje różne daty od końca marca do końca kwietnia. Jako lud rolniczy Słowianie przejawiali głęboką wdzięczność w stosunku do Ziemi. Chłop polski całował Ziemię ze słowami: „Dziękuję Ci święta ziemio, która mnie nosisz” a oracz bułgarski przed przystąpieniem do pracy obnażał głowę i całował Ziemię. Składano Jej obiaty, głównie na wiosnę. Bułgarski siewca brał ze sobą na pole chleb, wino i pieczoną kurę, którą dzielił na trzy części – jedną zjadał sam, jedną dawał swoim wołom, a trzecią zostawiał na Ziemi. Serbowie natomiast podczas pierwszej orki zakopywali w darze dla Niej jaja. Zasilenie Ziemi, która jest Matką roślin uprawnych i ziół przyjmowało jednak nie tylko formę składania obiat. W podobnym celu ludzie tarzali się po glebie, bądź taczali chleb, aby udzielić Jej sił. Podobnie, aby ułatwić jej zapłodnienie odbywano czy symulowano na Niej stosunek płciowy.

Jej kult szeroki był zwłaszcza na wschodzie Słowiańszczyzny, gdzie zachował się duży materiał toponomastyczny – Mokszany, Moksza, Mokszy Błoto czy Mokoszów. Przykładem z zachodu jest Mokoszin w Czechach.


Nie inaczej jest z Jantarem; cześć Bogini oddajemy od początku istnienia grupy. Jest dla nas przede wszystkim Matką Ziemią - Matką Życia, rodzącą wszelką zieleń i karmiącą wszelkie stworzenie. Tym samym widzimy w Niej jednego z najstarszych Bóstw obecnych z życiu człowieka. Jednocześnie ma dla nas dodatkowy rys, na który naprowadziły nas "Mity Słowian" Michała Łuczyńskiego - Pani Przeznaczenia. Ostatni szczegół wiąże się ściśle z przechowaną w tradycji wiadomością o przędzalniczej działalności Bogini.


Każdy nasze święto zaczynamy od udania się pod pobliskie drzewo z obiatami dla Duchów miejsca, w którym obrzędujemy. To oni są gospodarzami miejsca obrzędu i należy im się szacunek. 


Następnie przystąpiliśmy do rytualnego oczyszczenia uczestników święta. Ustawiamy się wtedy w ogonku i czekamy, aż żerca okadzi każdego dymem z wonnych ziół, podczas gdy kilka osób stoi obok i śpiewa dość trudną melodycznie pieśń "Sypcie pszenicy". Każdy też musi obmyć ręce i twarz, a potem obetrzeć się siankiem jak nowo narodzony człowiek. Osoby, które przybywają do nas po raz pierwszy są czasem onieśmielone oczyszczaniem i nie wiedzą co robić. Po prostu róbcie to, co wszyscy :)



Po oczyszczeniu nadszedł czas na obrzęd właściwy. Stanęliśmy w kręgu, rozpaliliśmy ogień i uczciliśmy Mokosz oraz Przodków obiatami i pieśniami. Na większości naszych obrzędów obiaty składane są przede wszystkim przez Ogień - prosimy wówczas Swarożyca o poniesienie naszych darów. Natomiast na święcie Mokoszy, składamy obiaty także w inny sposób. Skoro czcimy Matkę Ziemię to dary oddajemy Jej też bezpośrednio - do wykopanych w glebie "Ust Ziemi". Jest to element obrzędowy, który wytworzył się u nas spontanicznie, pod wpływem pewnej intuicji religijnej. Zda się jednak dobrze współgrać z praktykami tradycyjnymi, jak choćby bułgarskimi, zostawiania obiaty dla Ziemi wprost na Niej, na polu.


Co się tam kryje? Jadło, napitek oraz drobne rękodzieło wykonane z naturalnych materiałów. Podczas biesiady umieszczamy też w Ustach Ziemi cząstki spożywanego przez nas jedzenia.


Pod koniec obrzędu zawsze wznosimy toasty za sprawy dla nas ważne i jest to chyba najulubieńsza część wszystkich uczestników święta. Można się wtedy hurtowo dowiedzieć, co u kogo słychać! Wtedy też krąży róg z kwasem chlebowym i kołacz. Jeżeli stronicie od glutenu, możecie też wznieść toast sokiem albo herbatą z termosu. A jeżeli z powodów pandemicznych boicie się pić ze wspólnego rogu, to możecie mieć własne naczynko. Jeżeli nie wiecie, co powiedzieć podczas toastu albo ogólnie jesteście nieśmiali, to zawsze dobrym pomysłem jest poproszenie o zdrowie dla wszystkich zebranych albo podziękowanie za coś - np. za obronę pracy magisterskiej, znalezienie pracy, miłości, spokoju ducha itd. Po wygłoszeniu toastu należy powiedzieć "Sława!" i jeżeli o tym zapomnicie, to wszyscy będą oczekiwać, że jeszcze powiecie coś mądrego.


Pytacie nas często: co przynieść na biesiadę? Coś takiego, co da się zjeść bez użycia naczyń i sztućców i co nie pobrudzi za bardzo rąk. Inne gromady bardzo dbają o wygląd stołu (u nas raczej "obrusiku") obiatno-biesiadnego, ganią swoich parafian za używanie plastikowych opakowań, bo jak to potem na zdjęciach wygląda... Ale my jesteśmy gromadą religijną, a nie odtwórczą i nie mamy przesadnego ciśnienia na punkcie wyglądu naczyń - mimo niegdysiejszych starań o wygląd stołu i tak zawsze wygrywał rytualny chaos ;)



W tym roku wprowadziliśmy nowy element - usypywanie mozaiki przedstawiającej symbol Mokoszy. Wykorzystaliśmy do tego kwiaty i różnorakie ziarna przyniesione przez naszych chramian. Mądrzejsi o to doświadczenie już wiemy, że ziarna w kolorze ziemi nie wyglądają zbyt spektakularnie na tle... ziemi. Także tego, za rok przynieście głównie soczewicę!!!





Tańczyliśmy też w korowodzie z zaśpiewem "O Mokoszy, ziarno wzięłaś, ziele dałaś":



I jeszcze musimy się Wam tak nieśmiało pochwalić, że testujemy nasze chramowe koszulki. Tak się przedstawia koszulka na modelu zwanym Michałem.


Biesiada nie stanowi zakończenia celebracji, a jest jej integralną częścią – wciąż odbywa się w obecności zawezwanych Bóstw i Dziadów, należy więc zachowywać się godnie. Podczas biesiady rozmawiamy ze sobą, chwalimy się co tam u nas słychać, czasem też słuchamy pradawnych bajek, śpiewamy i komentujemy wybory życiowe naszych bliskich. Z rzadka zdarzy się, że ktoś zagra na przyniesionym instrumencie (a szkoda, że z rzadka, bo chcielibyśmy częściej!). Biesiada kończy się, gdy już wszyscy się nagadają, chociaż można się z niej urwać w dowolnym momencie. 



A już za dwa tygodnie (czyli 31.VIII) odbędzie się Święto Boga Morza na wyspie Sobieszewskiej. Śledźcie nasze media społecznościowe i dołączcie do nas!

2023-08-13

Święto Mokoszy - Pogańska Góra (12 VIII 2023)

Jak nakazuje obyczaj, w sobotę uczciliśmy Boginię Mokosz - wilgotną i żyzną Matkę Ziemię, którą w naszej gromadzie uważamy też za Boginię Przeznaczenia i Losu oraz patronkę wszelakich rękodzieł tekstylnych. Święto ponownie odbyło się na Pogańskiej Górze w Gdańsku - o historii tego miejsca pisaliśmy już w relacji ze Święta Peruna [ klik! klik! klik! ]

Sporo starych twarzy, ale też wiele nowych :)

Ponownie jak przed poprzednim obrzędem, zebraliśmy cztery worki śmieci i chyba zawsze będziemy w szoku, jak można tak śmiecić! Jeszcze jedno takie sprzątanie i rzucimy oficjalną klątwę na wszystkich śmiecących - po kurzajkach ich poznacie ;)

Cztery worki zupełnie nowych śmieci...

Po wysprzątaniu miejsca obrzędu wysłuchaliśmy wykładu o Mokoszy oraz ogłoszeń techniczno-parafialnych. 

Słuchamy wykładu o Mokoszy :)


Pytacie nas często: co przynieść na biesiadę? Coś takiego, co da się zjeść bez użycia naczyń i sztućców i co nie pobrudzi za bardzo rąk :) Inne gromady bardzo dbają o wygląd stołu (u nas raczej "obrusiku" :P) ofiarno-biesiadnego, ganią swoich parafian za używanie plastikowych opakowań, bo jak to potem na zdjęciach wygląda... Ale my jesteśmy gromadą religijną, a nie odtwórczą i nie mamy przesadnego ciśnienia na punkcie wyglądu naczyń - mimo niegdysiejszych starań o wygląd stołu i tak zawsze wygrywał chaos ;)

Na razie jest chaos, ale zaraz to wszystko pochłoniemy!

Pizza :)

Każda gromada ma swoje zwyczaje. U nas takim zwyczajem jest oczyszczenie uczestników obrzędu. Stoimy w kolejce i czekamy, aż Żerca okadzi każdego dymem z wonnych ziół, podczas gdy kilka osób stoi obok i śpiewa bardzo trudną melodycznie pieśń "Sypcie pszenicy". Każdy też musi obmyć ręce i twarz, a potem obetrzeć się siankiem jak nowo narodzony człowiek. Osoby, które przybywają do nas po raz pierwszy są czasem onieśmielone oczyszczaniem i nie wiedzą co robić. Po prostu róbcie to, co wszyscy :)

Innym naszym zwyczajem są krążki. Stali członkowie gromady Jantar mają krążki, które zabierają ze sobą na święto i nadziewają na pałąk służący do budowy posążku. Im więcej krążków, tym wyższy posążek - a symbolizuje on ducha naszej gromady. Niektórzy z nas poprzyozdabiali swoje krążki, żeby potem nie zastanawiać się: "a który to mój?". A na przykład taki Michał ma własnoręcznie zrobiony krążek obklejony bursztynem, bo na poprzednim święcie zgubił swój oryginalny krążek :P A może to Bogowie go schowali, żeby wydobyć z Michała jego talenty - i tej wersji będziemy się trzymać ;)

Nasz posążek :)

Po obrzędzie wysłuchaliśmy wykładu o tym, jak nasi Przodkowie leczyli rożne choroby (gorączkę, bóle, rany, problemy kobiece...) metodami mistycznymi lub za pomocą wiedzy medycznej. Wykład poprowadził Michał - na co dzień farmaceuta - i nawet miał dla nas niespodziankę w postaci soku z brzozy! Dowiedzieliśmy się, że nasi przodkowie leczyli się u guślarzy, zielarzy, akuszerek, babek, olejkarzy, a zwierzęta u owczarzy. Wybór mieli nie gorszy niż my dzisiaj, a i terminy często szybsze niż na NFZ ;) Tematyka wykładu była na tyle obszerna, że aż prosi się o osobny wpis na blogu w następnym tygodniu! Tak więc oczekujcie informacji o wywarze z pszczół oraz nalewce z żaby - to akurat dla alkoholików :D

Wykład Michała i degustacja soku z brzozy.

A potem jeszcze długo siedzieliśmy i plotkowaliśmy komentowaliśmy wybory życiowe swoje i naszych bliskich :)

Nie ma święta bez zdejmowania dziecka z kamienia n razy ;)

Jacy przystojni i wystrojeni parafianie!

A takie cudeńka robi Ivar z Kuźni Huginn i Muninn - klik!

Wypatrujcie na facebóku wydarzenia na Święto Boga Morza - to już w sobotę 26. sierpnia, na plaży w Sobieszewie :) 


2023-07-24

Święto Peruna - Pogańska Góra (22 VII 2023)

Zgodnie z naszym kalendarzem obrzędowym spotkaliśmy się w sobotę na Pogańskiej Górze celem uczczenia Gromowładnego. Pierwszy raz obrzędowaliśmy w tym ciekawym miejscu - tak technicznie znajduje się ono na terenie Wrzeszcza, ale prawie każdy myśli, że to jeszcze (lub "już") Suchanino. Miejsce to było znane dawniej jako Heidenberg, czy Heitzkeberg. 

Góra mierzy 61 metrów n.p.m., a po raz pierwszy wspomniano o niej w 1598 roku w "Historii Spraw Pruskich" (Historia rerum Prussicarum) Kacpra Schütza. I wiecie co? Publikacja ta jest dostępna online, na przykład [ tutaj ]! W latach dwudziestych ubiegłego wieku odkryto tam groby skrzynkowe datowane na VI wiek p.n.e. Na szczycie znajduje się owalny wał i liczne kamienie kojarzone z miejscem pogańskiego kultu. W 2021 roku na Pogańskiej Górze został otwarty punkt widokowy, z którego można podziwiać gdańską Morenę.

Długo wahaliśmy się, czy odprawiać tam obrzędy - miejsce leży w zasadzie w środku miasta, od czasu do czasu pojawiają się przypadkowi przechodnie, nie wypada też tam zbyt głośno krzyczeć i śpiewać. Jest jednak odgrodzone wałem od okolicznych domów, a na szczycie znajduje się trójpienny dąb oraz okazały głaz. 

Ten piękny głaz (zapewne polodowcowy) widział już niejeden obrzęd w minionych wiekach :)

Widok na nielegalne palenisko używane przez uczniów pobliskiej szkoły.

Z punktu widokowego widzimy gdańską Morenę.

Sobotnie uroczystości rozpoczęliśmy od zebrania czterech worków śmieci - głównie kapsli od butelek, sporych ilości szkła oraz... kratki od grilla. Wyraźnie dało się odczuć, że Pogańska Góra jest odwiedzana głównie przez amatorów procentów i tytoniu. 


Następnie wysłuchaliśmy wykładu o Perunie oraz kilku ogłoszeń parafialnych ;)



Potem nareszcie przystąpiliśmy do obrzędu. W naszej gromadzie każdy obrzęd poprzedzony jest złożeniem ofiar dla duchów okolicznej przyrody. Zwykle składamy w ofierze jedzenie lub alkohol i tu dobrze jest przyjąć zasadę: "jeżeli Twoja prababcia nie rozpoznałaby w tym jedzenia, to nie nadaje się to na ofiarę". Najlepiej jest przygotować coś zdrowego dla okolicznych ptaków i innych żyjątek, bo to przede wszystkim one staną się konsumentami złożonych ofiar.

Kolejnym elementem jest oczyszczenie przy pomocy dymu z wonnych ziół i wody przez naszego Żercę. Stoimy wtedy w rządku, śpiewamy i każdy czeka na swoją kolej. Od tego momentu nie robimy już zdjęć i nie kręcimy filmów, jeżeli więc chcecie zobaczyć, jak wygląda obrzęd w naszej gromadzie, musicie pofatygować się osobiście :) Na Pogańskiej Górze nie wolno palić ogniska, ponieważ teren ten jest objęty opieką konserwatora zabytków. Na szczęście mamy naszą mobilną kapliczkę! Wprawne oko zauważy, że nareszcie dorobiła się daszku ;)



Po obrzędzie przystąpiliśmy do igrzysk. Święto Peruna to męskie święto, w igrzyskach brali więc udział panowie, zaś panie udzielały dobrych rad z bezpiecznej odległości. Obie konkurencje - rzut kłodą oraz przeciąganie liny - wygrał Grzegorz :) Nagrodą był haft z tarczą Peruna, wyszyty własnymi ręcyma naszej gromadzianki - wzór tego haftu znajdziecie oczywiście na [ naszej stronie ] i nie musicie wygrywać igrzysk, aby wejść w jego posiadanie. Wystarczy kanwa do haftu krzyżykowego, igła, nici, nożyczki, 9 godzin wolnego czasu oraz zapas seriali lub podcastów.

Michał rzuca kłodą :)

A teraz Piotr - ale nie w Żercę, mamy tylko jednego!

Mateusz i Witek - przemili goście z interioru :) Wpadajcie do nas częściej!!!

W tym roku synowie Grzegorza pozwolili mu wygrać, ale aż strach pomyśleć co to będzie za rok...

O zwycięstwie zadecydowała zażarta walka między Grzegorzem i Piotrem:



Zwycięzca igrzysk :)

Ten wzór znajdziecie na naszej stronie w zakładce "Igłą i nitką malowane"

A po obrzędzie i igrzyskach siedzieliśmy jeszcze do wieczora i gawędziliśmy :)

Odwiedzili nas goście z południa Polski :)

Wisława dzielnie się trzymała, ale i tak odpadła jako pierwsza ;)

Śledźcie nasze [ media społecznościowe ] i wypatrujcie wydarzenia na Święto Mokoszy!