Pokazywanie postów oznaczonych etykietą religia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą religia. Pokaż wszystkie posty

2025-02-03

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - prosta religia między zrozumieniem, a przeintelektualizowaniem

Jest poniedziałek, godzina 19:00, co oznacza czas na Waszą cotygodniową porcję przemyśleń z zagłębia wiary w duchy, z Chramu Jantar na Świętej Ziemi Pomorskiej. Tym razem zastanowimy się nad tym, dlaczego czasem jednak warto się za bardzo nie zastanawiać, tylko robić swoje. Czasami.

Lubimy wiedzieć co się dzieje wokół nas. Cecha ta, znacznie ułatwiająca przetrwanie na praktycznie każdym stopniu ewolucji, wykracza poza proste postrzeganie swego otoczenia. U naszego gatunku przejawia się też w potrzebie zrozumienia. Zazwyczaj dużo łatwiej jest nam wykonywać pracę, której przebieg *rozumiemy*, niż gdy tylko staramy się odtworzyć niejasne instrukcje. Chętniej też zabieramy się za to, co ma jasny cel, a nie sprawia wrażenie dość dowolnie narzuconego obowiązku; “Podejdź do okna, to zobaczysz coś fajnego” brzmi bardziej motywująco niż samo “Podejdź do okna”. Ten rodzaj potrzeb zrodził w naszym gatunku pociąg do wiedzy i skłonność do konstruowania modeli teoretycznych różnych zjawisk i procesów. Duchowość nie stanowi tutaj wyjątku. Już starożytni Grecy wypróbowali każde niemal możliwe stanowisko wobec Bogów. U zarania tej dyscypliny, zanim myśl neoplatońska stała się głównym zapleczem intelektualnym tradycyjnej religii helleńskiej, filozofowie ściągali na siebie m.in. oskarżenia o ateizm. Religia wedyjska dawnych Indii obrosła zaś objętością tekstów filozoficznych, z którą nie może równać się chyba żaden inny kult. My dzisiaj też lubimy rozumieć swoją religię - a przynajmniej mieć na jej temat jakąś teorię. Zda się jednak warto przy tym wszystkim zachować trzeźwy osąd, przypominający, że to właśnie ludzkie teorie. Mogą być poręczne i skutecznie podpowiadać pewne podejścia, albo chronić (choć częściowo) przed błędami. Wiara w duchy nie pozwoli obojętnie wejść sobie do lasu, lecz nakaże pozdrowić jego gospodarzy, a uznanie dmiejącego nad Morzem Wiatru za przejaw Bóstwa - otworzy drogę do pewnych doświadczeń. Jednak wciąż wszystko to pozostaje jedynie naszymi próbami uchwycenia Prawdy. Dobrze jeśli nam się do czegoś przydają, można takie konstrukcje myślowe rozwijać i poprawiać, ale nie ma co się do nich przywiązywać, czy tym bardziej pozwalać im na rozrastanie się, aż zaczną żyć same dla siebie, własnym życiem. Uznanie wszechobecności duchów to jedno. Niezakorzenione w doświadczeniu spekulowanie o ich podzielności i naturze to już inna sprawa.

Kadr z czołówki "Miliarda w rozumie" - znalezione w Google

Na czym więc się skupić? Na prostej, szczerze i uczciwie praktykowanej religii. Zwróćcie proszę uwagę: nie piszę “wyznawanej”, tylko “praktykowanej”. To pierwsze brzmi nieostro, jakby wystarczyło zadeklarować: “Tak, wierzę.” i na tym poprzestać. Praktyka natomiast - taka prawdziwa, nie bezrefleksyjne odtwarzanie aktów liturgicznych - jest właśnie kultem i samodoskonaleniem, w których duchowość znajduje swój wyraz. Nie może obyć się bez “wiary”, ale dodatkowo przekuwa ją w coś rzeczywistego. To miło, że w głowie i sercu mam “Żywia to Bogini, która cieszy się życiem”. Jeśli jednak chcę się cieszyć wraz z Nią, to nie mogę poprzestać na kiszeniu tego twierdzenia w głowie - czy co gorsza w tejże głowie zacząć dywagować czy tak samo należą do Niej radość z uśmiechu ukochanej, zasłużonego odpoczynku po przepracowanym dniu czy z rozwiązania trudnej łamigłówki. Jeśli chcę się cieszyć wraz z Nią, to muszę Boginię do swojego życia zaprosić - modlitwą, darem, czcią.

2025-01-13

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - pomódl się

Jest poniedziałek, godzina 19:00, co oznacza czas na Waszą cotygodniową porcję przemyśleń z zagłębia animizmu, z Jantaru na Świętym Pomorzu. Dzisiaj hasło proste i jasne, a przez to dla niektórych trudne: “pomódl się”. W nowoczesnym świecie dużą nośność zyskały hasła inne, nawołujące do samodzielności, brania losu we własne ręce czy do bycia jego kowalem. Nie wnikając w ich słuszność (lub jej brak) poprzestańmy na obserwacji, że ich podstawowym tworzywem jest wiara we własne siły i wielką sprawczość człowieka. I jest to dobre: działanie skuteczne wymaga wiary w jego powodzenie i celowość, a samo z siebie, zrobi się niewiele dobrego. Jednocześnie jednak takie treści przygotowują grunt dla braku pokory, którego skutki są zazwyczaj opłakane.

Tymczasem dobry animista wie, że nigdy nie jest sam/a i nie działa w pustce. W świecie wypełnionym duchami “sprawstwo człowieka” to ledwie jeden z wielu, wielu czynników, które spotykając się współtworzą wynikową rzeczywistość. Chociaż “świat wypełniony duchami” to niezbyt szczęśliwe określenie. Brzmi jakby owe duchy były jakimś rozszerzeniem “świata w wersji podstawowej” albo wypełniaczem, łatającym luki poznawcze. W istocie chodzi o coś dokładnie odwrotnego: świat jest duchami wypełniony, bo jest przez nie ożywiany - napędzany, animowany. Człowiek nie chodziłby i nie mówił bez swojej duszy, kamień bez swojego ducha nie mógłby stać, ptak bez swego śpiewać. Dusza wypełnia rzeczywistość od środka, będąc źródłem jej istnienia. Mniej jak wodą gąbkę, a bardziej jak pestka jabłko. Albo śliwkę.

Rodzimowiercy z Jantaru podczas obchodów Sobótki 2023, fot. Krzysztof Szweda

W tym miejscu dochodzimy do przedłożonego dziś hasła - pomódl się. Nie skupiajmy się jednak na znaczeniu słownikowym, związanym z usilnym dopraszaniem się spełnienia swojego życzenia, ale na potocznym, związanym po prostu z rozmową z Bóstwem. Intencja błagalna może tu być zawarta, ale nie musi. Trzeba bowiem stwierdzić, że część owych duchów, o których tyle mówimy, a związanych z samym Niebem, Miesiącem czy Morzem - jest tak stara i silna, że bardziej wypadałoby mówić nie o “pospolitych duchach”, ale o “Bogach” - tak tę sprawę rozumiemy. Jakby jednak nie było: skoro od Nich pochodzi duża część tego co dobre, to wypadałoby uznać Ich sprawstwo i właśnie do Nich się zwracać.  Kiedy i w jakich sprawach? Szczegółowo piszemy o tym w innej serii, “Po co nam tylu Bogów”, toteż tu możemy podejść z nieco innej strony. Przede wszystkim do Bogów (i innych duchów!) nie trzeba modlić się “o coś”, ale dla samego lepszego zrozumienia pewnego aspektu rzeczywistości. Zachwyciła Cię potęga wzburzonego Morza? Oddaj Mu cześć, pokłoń się Jego Gospodarzowi. Cieszą Cię promienie Słońca po długiej i smutnej szarudze? Podziękuj Ogniowi Niebieskiemu za Jego światło. Urzeka Cię szum drzew w lesie? Wsłuchaj się i pomódl o lepsze zrozumienie, czego możesz się odeń nauczyć. Nie zawsze będziesz potrafiła przypasować imiona Bogów - czy toz Gieysztora, czy z naszych opracowań. czy skądinąd. To nie szkodzi, bo nawet żyjący w ciągłości swej duchowej tradycji starożytni nie rościli sobie pewności w sprawach boskich. Kiedy masz do czynienia z jakąś Siłą to nawet nie zawsze musi Cię bardzo zajmować, czy jest to “prawdziwe Bóstwo” (cokolwiek miałoby to znaczyć), czy “po prostu duch” (jak wyżej). Ważne czy czujesz, że styczność taka podnosi jakoś Ciebie, Twoją duszę, do czegoś lepszego niż jesteś teraz.

Rozpędziłem się, a założona objętość tekstu się kończy. Skoro dzisiaj pozachęcaliśmy się do modlitwy, to w kolejnych wpisach podejdziemy do sprawy z innej strony - “jak” to robić.


2024-09-11

Mała pobożność codzienna

Czy zastanawiałaś się kiedyś co właściwie oznacza to całe „bycie rodzimowiercą”? Dumałeś się na co Ci wierzenia i zabobony Przodków mijając sklep AGD? Albo czy miałaś kiedyś tak, że wróciłaś ze święta czując się „pogańską Słowianką”, a następnego dnia – trzeba było iść do biura i magia prysła? Jeśli tak – to ten tekst jest dla Ciebie.

Zacznijmy od przyznania, że żyjemy w czasach dziwnych i dość przebodźcowanych, w których zdałoby – brak miejsca na starożytne kulty i ich duchy. Z jednej strony jest laicyzacja i ogólny dystans do zjawiska religii w ogóle, a z drugiej – żyjemy w świecie pełnym technologii i zjawisk obcych tradycyjnemu postrzeganiu świata. Jak w tych okolicznościach odnaleźć Bogów?


Zacznijmy od drobnych aktów pobożności. Wychodząc z domu pozdrów Niebo, Słonejko, Ziemię – części Przyrody, w których przejawiają się Wielcy Bogowie. Ale to nie wszystko. Ostatecznie największym problemem są te najbardziej „nietradycyjne” elementy współczesności, jak choćby praca przy komputerze. Pierwszym krokiem, możliwym do wykonania dzięki animizmowi, jest przyjęcie do wiadomości, że ta wyciskarka soków za barem – też ma swoją duszę. Może mniej potężną i ciekawą niż duch szalejącej za oknem burzy, ale jednak – duszę. Nawet nie musisz z nią od razu gadać; na początek wystarczy uświadomienie sobie, że ona też stanowi część duchowego continuum. Podobnie stojąca w kącie szafa czy Twoje zostawione pod kaloryferem przemoczone trampki. Ale miało być o „drobnych aktach pobożności”. Tu najłatwiej mają osoby czujące szczególną więź z konkretnym Bogiem czy Bogami: spróbuj poświęcić Im swoją pracę. Serio. Przystępując do pracy powiedz coś w rodzaju „Bogini X, Ciebie czczę najwięcej, więc teraz będę starał się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, żeby pokazać Ci, że porządny ze mnie człowiek”. I do roboty. A po skończonej pracy możesz podziękować za to, co Ci się szczególnie udało (ewentualnie poprosić o zrozumienie nauki płynącej z porażek i ich przyczyn). W samym zaś miejscu pracy (jeśli masz taką możliwość) możesz postawić posążek czy obrazek przedstawiający Twojego patrona.

Nie poczułeś z żadnym z Bogów silniejszej więzi z niż z pozostałymi? Jesteś dopiero początkująca i jeszcze nie wiesz? W takim razie można skupić się na którymś z Bogów, najbliższych wykonywanej pracy, albo Twojemu wiekowi i stanowi społecznemu (panna, mąż i ojciec itd.). A jeśli już naprawdę nie wiesz – spróbuj zwrócić się do Boga Ognia, Swarożyca. W czasie obrzędów to On przyprowadza nam pozostałych Bogów i Przodków, to przez Niego przekazujemy Im nasze żertwy. Możesz Go więc poprosić, żeby przekazał Twoje prośby temu Bogu czy Bogini, którzy byliby Twych spraw najbliżej.


2024-08-29

Komercjalizacja religii albo o „serze Światowid”

W dyskursie rodzimowierczym raz po raz ożywa temat serów Światowid, kosmetyków Mokosh, spawarek Perun itp. Starzy Bogowie choć dopiero odzyskują obecność na polskim rynku wyznań i idei – zyskali sobie już dawno miejsce na rynku komercyjnym.

W sercu osoby wierzącej nie budzi to jednak szczególnej radości, a raczej irytację; w końcu wzmiankowany ser może sobie leżeć w jednym koszyku zakupowym obok zeszytu do religii – niekoniecznie naszej – a konsumujący go obywatel może być wyznania dowolnego, łącznie z „żadnym”. 

Na chwilę porzucimy rodzimą ziemię i przeniesiemy się w miejsce, gdzie nie dostaniemy nie tylko „goudy Światowida w plastrach”, ale nawet oscypka. Chociaż kto wie. Przenosimy się do Indii. Spośród tysiąca rzeczy, które można w panice wykrz… powiedzieć na temat tego kraju skupimy się na jednej: tutejsi mają znacznie większą zdolność manifestacji swojej religijności. Świątynie, świątynki i święte obrazki oraz mniejsze i większe idole – spotykamy na każdym kroku. Między nimi krążą ludzie ze charakterystycznymi świętymi znakami tilaka na czołach – część z nich może do swoich sklepików, gdzie nad kasą fiskalną jest obowiązkowy ołtarzyk poświęcony Sziwie, Wisznu, Hanumanowi lub innemu z tutejszych Bogów. A między nimi dzieci. Część żebrze. Część zaś – tych z lepiej prosperujących rodzin – ma zabawki. Na przykład plastikową replikę… buławy Małpiego Boga Hanumana. A w tle sklep elektryczny noszący imię Groźnej Bogini Durgi, sąsiadujący z przybytkiem oferującym fajki wodne… imienia Pana Kryszny.


W naszych oczach jest w tym lekka przesada – dlaczego zawracać Wielkim Bóstwom głowę małym sklepikiem? Nie do końca nam to oceniać – zwłaszcza że jesteśmy lekko przeczuleni na punkcie Światowida w plastrach. Tu zaś kontekst jest delikatnie inny: ludzie praktykujący nieprzerwanie swoją wiarę od wielu, wielu pokoleń – chcą w ten sposób oddać swoje małe biznesiki w opiekę, jak wierzą, wszechświatowych Bogów. Zapomnijmy na chwilę, że plastikowa maczuga Małpiego Boga, sprzedawana jako zabawka, wykonana jest dość badziewnie. Gdyby była wciąż zabawką, lecz porządną, wykonaną z drewna, nasz odbiór pewnie byłby inny. Akurat to, że dziecko chce naśladować jednego z Bogów swej religii (który to Bóg, wg. objaśnień tubylców, pełni rolę podobną do ludowego Supermena) to zdrowy odruch wpisywania się w mityczne wzorce.


Nie chcemy tu stawiać gotowych wniosków, lecz pobudzić do refleksji i podzielić się ciekawostką ze świata. Oczywiście komercjalizacja słowiańskich wierzeń w naszych warunkach odbywa się na zupełnie innych zasadach niż w przykładzie indyjskim, gdzie powszechna wiara i pobożność otworzyły tradycyjnym Bogom drzwi do biznesu.

Chociaż może? Wyobraźmy sobie, że na terenie zakładów spawalniczych Perun stoi posąg tego Boga, przed rozpoczęciem pracy załoga oddaje Mu cześć, a część zysku jest przekazywana na najbliższą Jego świątynię? Będziemy o tym myśleć - pogryzając kanapkę z serem.


2024-04-05

Ku refleksji – rodzimowiercą się "jest" czy "bywa"?

Dzisiaj trochę bardziej filozoficznie. Tytułowe pytanie dzisiejszej wlepki jest parafrazą zdania wyczytanego dawno-dawno temu gdzieś w odmętach internetu. W tej chwili nie pomnę źródła ni tytułu (było to ładnych 10, albo i więcej lat temu!), ale myśl przewodnia była następująca: (ówcześni) rodzimowiercy swoją religijność realizują w zasadzie tylko na grupowych obrzędach. Nie twierdzimy, żeby miało tak być dzisiaj, ale ta stara myśl dała inspirację do powstania nowego posta.

Fot. Dawid Brzozowski

A więc chcemy zachęcić każde Was do zadania sobie pytania: „Jak na co dzień religia wpływa na moje życie?” Dłuższy już czas temu zaproponowaliśmy model [ samodzielnej modlitwy ] i wciąż uważamy ją za dobrą. Powiedzmy sobie jednak szczerze: pogadanie sobie do Ognia i do Przodków jest fajne i może nawet podnosić duchowo, ale samo w sobie nie wystarcza. Religia powinna przesiąkać życie i przejawiać się w każdym jego aspekcie. Szczególnie taka jak wiara rodzima, z życia wyrosła i na nim w znacznej mierze skupiona.

Na początek zastanów się, jak często odwołujesz się do Bogów: czy prosisz Ich o coś, albo upatrujesz Ich aktywności w świecie? Czy grzejące Słonejko budzi w Tobie myśli o Swarożycu, a zieleniący się świat o Jaryle? Czy ważne są dla Ciebie tradycje i obyczaje? Albo już tak typowo Jantarowo, skoro Jantar wszem i wobec krzewi animizm: czy masz świadomość, że wszystko (ale naprawdę: „wszystko”!) wokół Ciebie żyje? 

Fot. Dawid Brzozowski

Dzisiaj nie podamy Wam prostych odpowiedzi – bo i takich nie ma! Chcieliśmy jeno pobudzić do głębszego zastanowienia się nad wyznawaną religią. Nie bylibyśmy jednak sobą, nie zapowiedziawszy nowego materiału, którym mamy nadzieję choć trochę pomóc Wam we włączeniu religijności w codzienność :)


2024-01-08

Kiedy, jak i do której Bozi?

Większość z nas od małego miała większą lub mniejszą styczność z religią rzymskokatolicką. Niezależnie od zapatrywań na jej rolę dziejową, przyzwyczaja ona ludzi do kilku wyobrażeń na temat Bogów i świętości, które są całkowicie nieprzystające do religijności bliższej typowi tradycyjnemu, którą chcemy praktykować i przekazywać w naszych opracowaniach, np:

  • Bóstwo jest wszechmogące, wszechwiedzące, Bóstwo jest transcendentne, całkowicie wykraczające ponad rzeczywistość empiryczną,
  • mitologia jest jasno określona i ściśle skodyfikowana, ma jedną wersję kanoniczną,
  • przynależność do tej konkretnej religii wyklucza kult “obcych” Bogów,
  • dobro i zło jako podstawowa opozycja,
  • celem religii jest osobiste zbawienie wiernego.

A przy okazji przypominamy przebój sprzed lat "Żywiołak", zespołu Żywiołak z płyty Nowa Ex-Tradycja :)

Omówimy sobie to po kolei, zaczynając od początku. Religie monoteistyczne przypisują swojemu bóstwu nieomylność i absolutną władzę nad światem. Nie wykluczając istnienia takiego pankosmicznego imperatora, trudno sobie wyobrazić dlaczego przedmiotem jego zainteresowania, a co więcej ukoronowaniem dzieła stworzenia, miałby być gatunek tak ograniczony jak nasz. Naszym Bogom z zasady takich cech nie przypisujemy. Każde z Nich ma swoje określone pole działania, w którym pełni rolę dominującą i wybitną. Nie zakładamy jednak, żeby Bóg Ognia musiał mieć cokolwiek wspólnego z wodą, albo żeby Bogini Ziemi miała mieć władztwo nad wszechświatem.

Nasi Bogowie nie są też transcendentnymi, zewnętrznymi, “nadzorcami” rzeczywistości. Nie da się Ich oczywiście sprowadzić do personifikacji czy nawet niecielesnej duszy jednego konkretnego zjawiska przyrodniczego, ale są jednak jednymi z mieszkańców doświadczalnego (w ten czy inny sposób) świata.

Wystarczy nieco bliżej przyjrzeć się dobrze udokumentowanym wierzeniom, związanym z cywilizacjami piśmiennymi (od wedyjskich Indii, przez Japonię mikado i Egipt faraonów, aż po Grecję filozofów), żeby zauważyć jedno: nawet oficjalna mitologia bywała heterogeniczna. Od przypisywania konkretnych czynów konkretnym Bogom czy herosom, przez rodowód poszczególnych postaci, aż po różne wersje mitu o powstaniu świata, pojawiały się odmienne opowieści.

Punkt o wyłączności religijnej wymaga szczególnej uwagi. Prawdą bowiem jest, że nasza Gromada, Jantar, jest Gromadą ściśle słowiańską. Nie oddajemy czci tureckiemu Tengri czy japońskiej Amaterasu, ani nawet nordyckiemu Thorowi. Przejawy nieuzasadnionego eklektyzmu i dowolnego łączenia panteonów są u nas postrzegane jako niepoważna zabawa. Z drugiej jednak strony: jeżeli ktoś ma konkretne korzenie, objawiło się komuś żądające kultu konkretne Bóstwo czy nawet odwiedzimy (niech będzie egzotycznie) święte miejsce Indian Pueblo - nie ma powodu w takim kontekście czci odmówić. Jeżeli moi Przodkowie byli z jakimś Bogiem lub duchem związani - nie ma powodu tej więzi przerywać. Jeżeli odwiedzam miejsce, gdzie Gospodarzem są Bogowie inni od moich - to idę się z Gospodarzami przywitać i Im pokłonić. Proste.

Wśród początkujących wyznawców pojawia się czasem pytanie “kto jest w tej religii dobry, a kto zły?”. Pytanie jest o tyle zrozumiałe, co nieadekwatne. W religiach tradycyjnych są postacie (niemal) jednoznacznie “dobre” (jak Słonejko, Gromowładny Dawca Deszczu czy rozmaici bohaterowie - obrońcy), jak i “złe” (choćby Żmij lub inny potwór chaosu). Jednak to nie uosabianie dobra i zła stanowi istotę tych postaci. Są związane z konkretnymi elementami kosmosu, które - bardziej lub mnie człowiekowi sprzyjające - są jednak do zachowania równowagi niezbędne. W naszym micie kosmogonicznym każde stwórcze działanie Braci wymaga Ich współpracy. Żmij z wiosennego mitu nie jest na koniec zabijany, lecz jest mu wyznaczane konkretne miejsce, w wodzie (o tym jednak będziemy jeszcze mówić). Nawet w późnych, XIX-wiecznych chłopskich podaniach, gdzie zamiast Żmija (albo Welesa lub innej rodzimej postaci) występuje “Diabeł”, nie ponosi on śmierci, lecz zostaje uwięziony na dnie świata.

Ostatni punkt, niekoniecznie oczywisty, to cel wyznawanej religii. Zazwyczaj mamy dość jasne wyobrażenia o przyczynie naszych działań, nie inaczej powinno być w przypadku tak ważnym jak religia. Do naszych czasów stało się jednak w tej materii bardzo dużo złego. Chrześcijaństwo nie tylko zagarnęło dla siebie rolę (w swym roszczeniu: jedynego) systemu duchowego Europy i sporej części świata, ale też roli tej dziejowo nie podołało. Świadczy o tym choćby postępująca sekularyzacja tej bardziej “cywilizowanej” części świata. Religia, już nie ważne która, jest tu niejednokrotnie redukowana do jednej ze swoich składowych; najchętniej do (społecznie użytecznej) moralności i (niesprawdzalnej pozytywistycznie) eschatologii, lub nawet do sentymentalnego przyzwyczajenia. Natomiast wiara rodzima jest religią życia, powinna być przeżywana - i wątek ten będzie się przewijać w dalszym tekście. Oczywiście, oferuje zarówno wskazania etyczne, jak i wizję pośmiertnych losów jednostki, ale jej głównym celem jest podtrzymywanie ładu świata. Oddający Bogom cześć człowiek, dopełniający tradycyjnych rytów nakręca kosmiczny zegar i oliwi jego mechanizm, przyczyniając się do dalszego trwania i harmonii rzeczywistości.