2024-11-29

Po co nam tylu Bogów - Swarog, a zdobycie miłości ludzi

Od początku istnienia grupy oddajemy cześć Swarogowi, jako Kowalowi, który wykuł Słońce - i jest Ojcem Dwóch Braci, Peruna i Welesa, oraz jest przywódcą boskiego rodu. Nie zawracamy Mu głowy przyziemnościami, ani nawet nie poświęcamy Mu osobnych uroczystości - zamiast tego zapraszamy Go do uczestnictwa w głównych świętach słonecznych. Ojca Bogów zaczepiamy nieco bardziej w czasie obrzędu przesilenia zimowego, Szczodrych Godów. Wtedy odbywają się auspicja - wróżby decydujące o kształtowaniu się i rozwoju uprawianej w Jantarze kultu. Pytania kierujemy wtedy właśnie do Kowala, sądząc, że Ojciec Bogów - wie najlepiej co będzie dobre.

Za zdjęcie pięknie dziękujemy Przemysławowi Ivarowi Chacińskiemu :)

Temat, który wylosowaliśmy dotyczy zdobywania “miłości ludzi” - rozumianej przede wszystkim jako szacunek i poważanie. Jak taka sprawa, mocno społeczna, ma się do Boga, którego zarysowaliśmy jako raczej biernego, bo zbyt zajętego sprawami boskimi? Wbrew pozorom całkiem dobrze pasuje. Jedno co, to właśnie z racji tej bierności skupimy się dzisiaj nie na propozycji modlitwy do Swaroga, którą swoją drogą umiarkowanie zalecamy, ale na czerpaniu natchnienia z dawanego przezeń przykładu.

Jaki jest więc ten Bóg? Zapoczątkował istnienie, rozbijając od wewnątrz Jajo kosmiczne, od Niego pochodzi dwóch Bogów najbardziej kształtujących świat. Podarował światu światło niebieskie, Słonejko, a ludziom - narzędzia kowalskie i ład społeczny. Jednocześnie odsunął się potem od spraw tego świata, zajmując się raczej sprawami stricte boskimi.

Nie zachęcamy do zawracania głowy Ojcu Bogów swoimi ambicjami społecznymi. Zamiast tego lepiej spróbować Go naśladować. Dać z siebie coś dobre i twórczego społeczności, o którą zabiegamy. Wzmacniać panujący w niej ład (chodzi oczywiście o ‘ład’, który stwarza warunki do rozwoju, nie o toksyczną stagnację) i jej stabilność. Samemu natomiast skupiać się na rzeczach, które uznamy dla tej społeczności za rzeczywiście ważne.

Czy brzmi to jak utopijna wizja kogoś, kto zamiast poklasku i wdzięczności zyska jedynie dużo pracy i niewiele w zamian? Być może. Z jednej jednak strony - nikt nie mówi tu, by “dobro czynić milcząc”. Cieszmy się i chwalmy (chwalmy - nie “przechwalajmy”) swoimi osiągnięciami. Ze strony drugiej - pamiętajmy, że Swarog działał i działa przede wszystkim pośród Bogów. Warto o tym pamiętać, wybierając grupę, o którą zabiegamy.

2024-11-25

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - relatywizacja, lenistwo i “to tylko zwyczaj”

Dzisiaj atakujemy temat nowoczesnego nihilizmu, który wszystkie tradycyjne wartości, w tym stanowiące o istocie człowieczeństwa, chce przedstawiać jako relatywne i arbitralne konstrukty społeczne, które można dowolnie przyjmować i odrzucać czy zawieszać zgodnie z okolicznościami i upodobaniami. Pomioty Żmija, smoki, kradną wodę, doprowadzając do zatrzymania życia - ten zaś gad, zrodzony w “nowych czasach” wyjaławia ludzki świat w ogóle.

Pierwszym objawem zawitania owego złośliwego ducha w nasze progi jest zjawisko “nie chce mi się” albo “przecież to tylko zwyczaje”. Rzecz jasna, każdemu z nas zdarza się gorszy dzień, choroba czy autentyczny wypadek losowy, uniemożliwiający uczestnictwo w święcie, codzienną modlitwę o stałej porze czy - co nawet gorsze - zasiąście jak człowiek do obiadu z rodziną, w domu, przy jednym stole. Czartowi oddajemy jednak pole, kiedy “sami” decydujemy, że zjedzenie obiadu bardziej niż twarz żony, uprzyjemni kolejny odcinek serialu ze streamingu. “To już nie mam prawa obejrzeć ulubionego filmu?!” Masz, oczywiście - wszystko jest dla ludzi. Ale czy w zamian za wspólny obiad, usiadłaś później z mężem przy wspólnej herbacie, albo poszliście razem na spacer?

Kiedy zły duch rozsiądzie się już wygodnie w czyimś życiu, zaczyna szeptać (a czasem głośno gadać): “A po co?” - podważając w ten sposób sens pielęgnowania więzi między ludźmi, czy dbania o swoje otoczenie. Po co masz wyrzucać opakowanie po batoniku do śmietnika, skoro sąsiadka nie sprząta po swoim psie? Dlaczego masz być dumny ze swojego miasta, skoro nowe skrzyżowanie utrudnia życie połowie mieszkańców, a prezydentem jest ktoś, na kogo nie głosowałaś? Po co masz praktykować jakieś prastare kulty, skoro te po drodze upadły i jest XXI wiek i nasze postępowe społeczeństwo skutecznie pozbyło się religijnego zabobonu? Czart nie poprzestaje na podpowiadaniu kontestacji, ale czując się pewniej popycha owładniętych przez siebie ludzi do aktywnego podważania wszystkiego co nie-nowoczesne, a swoim ogonem zagarnia coraz większy krąg.

Źródło: Freepik

Niewątpliwie wprowadzenie opartej na animizmie religii Jantaru do współczesnego życia wymaga wysiłku. Wbrew obiegowym, a błędnym, opiniom wiara nie jest rzeczą dla wewnętrznie słabych ludzi, ale właśnie dla silnych, zdolnych przyjąć odmienne wzorce niż większość nowoczesnego otoczenia. Za każdym razem, kiedy poświęcasz swój czas by pójść na święto, otwarcie przyznajesz się do swoich Bogów, zamiast ślepić w smartfona popatrzysz na otoczenie, porozmawiasz z kimś i w ogóle: kiedy wybierasz drugiego człowieka zamiast łyku z kieliszka biesa - dajesz mu odpór i nie pozwalasz zdobyć kolejnego przyczółka.

Cośmy się tak uczepili tego złego ducha? Przecież rodzimowierstwo to nie chrześcijaństwo, żeby mówić o “złym duchu” czy o jakimś “czarcie”? No nie - a jednak zło istnieje i przejawia się w rozmaity sposób. Dostrzegamy je, więc reagujemy. Po swojemu, zgodnie z animistyczną wiarą w duchy - w tym przypadku złośliwe, będące zapewne jakimś dalekim potomkiem Żmija, który ongi ukradł wody. Animizm w pełni uprawnia do mówienia o prowadzeniu duchowej walki i do podejmowania jej.


2024-11-20

Po co nam tylu Bogów - dzisiaj nie o Bogach, lecz o duchach i wprowadzaniu się na nowe miejsce

“Animizm” pozostawałby tylko pustym hasłem, gdyby nie szła za nim rzeczywista wiara w duchy - wiara nie tylko pojęciowa, ale i praktyczna, polegająca na wchodzeniu w tymi duchami w różne układy. Jedną rzeczą jest deklaratywne mówienie o istnieniu “duszy domu”, a czym innym próba układania się z tą duszą.

W przypadku Jantaru animizm należy do żelaznego kanonu i jako taki pojawia się przy wielu różnych okazjach. W naszej obrzędowości ma wyraz przy każdym święcie - za każdym razem przed rozpoczęciem ‘właściwych’ uroczystości udajemy się do istot gospodarzących w miejscu wybranym do obchodów święta. Idziemy z pieśnią i podarkiem, by zaskarbić sobie ich przychylność. Jakby nie było - wchodzimy z naszym Ogniem do ich domu.

Ten piękny obraz namalowała dla Was nasza utalentowana Dominika :)

I dzisiaj temat wylosował się bardzo adekwatny: urządzanie się w nowym miejscu. Dla wielu z nas ma to częściej wymiar wchodzenia do nowo nabytego/wynajętego mieszkania niż karczowania lasu pod budowę nowej chaty, ale zasada pozostaje ważna: chcemy wprowadzić się do miejsca, w którym ktoś już jest - duchy. Oczywiście, nie oznacza to, że wszystkie domy są “nawiedzone”, a jedynie że uczestniczą w sakralnej ciągłości całego świata.

Tak jednak jak Bogowie przejawiają pewne dość stałe archetypy i np. w modlitwy do Swarożyca, wypowiadane dla zapewnienia poczucia jedności rodzinie, czy dla przepędzenia skądś złośliwych bytów będą mieć sporo cech wspólnych - tak ożywiające różne miejsca istoty będą różne. Wkroczenie gdzieś, gdzie przebywała rodzina patologiczna, z królującą na stole najtańszą wódką i codzienną przemocą, może wymagać wręcz egzorcyzmów i rozwiązań niemal siłowych, albo wręcz przeciwnie: próby uśmierzenia i ułagodzenia tych istot. Tymczasem wprowadzając się tam, gdzie mieszkali ludzie twórczy i energiczni, dający z siebie dużo dla świata - może wystarczyć przedstawienie się zastanym duchom i zwrócona do nich prośba o traktowanie odtąd jak swojego.

Rzecz jasna, większość z nas nie przeprowadza się zbyt często. Większości z nas zdarza się jednak choć raz na jakiś czas podróżować, czy to na wakacje, w gości czy w delegacje. Nawet w takim przypadku warto zainstalowanie się w nowym miejscu rozpocząć od zwrócenia się do obecnych w nim duchów. Do takich “wizyt krótkoterminowych” można, a wręcz trzeba, zaliczyć takie okazje jak nocowanie w lesie czy w ogóle na łonie Przyrody.

Z racji różnorodności miejsc, a więc i zamieszkujących je bytów trudno podać jednoznaczną propozycję modlitwy, czy sposobu złożenia im obiaty, może oprócz ogólnych wskazówek związanych z solą. Tradycja dość jasno łączy ją z duchami sfery “oswojonej”, zamieszkałej przez człowieka, uważając jednocześnie za niemiłą istotom wodnym, leśnym czy w ogóle “nieoswojonym”. I jak złożyć dar dla duchów? W lesie jest to dość proste, bo zostawione pod drzewem jabłko zjedzą duchy wcielone w zwierzęta. Większość z nas nie ma jednak w domu myszy i innych żyjątek, w którym mogłyby przejawić się domowe duszki. Można jednak zostawić symboliczną obiatę w wybranym kącie, na małym talerzyku, skąd potem zabierzemy ją do spalenia w Świętym Ogniu.

2024-11-18

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie – o co chodzi z tą Pomorską Ziemią Świętą i czy Jantar to grupa kaszubska?

Jako wyżej stało, Jantar siedząc na Pomorzu jest do swojej Ziemi przywiązany i swą Ziemię chwali. Nie da się jednak zaprzeczyć, że Ziemia Pomorska ma – na tle Polski bardzo wyraźny – rys etniczny, związany z Kaszubami. Dzisiaj wyjaśnimy trochę jak ma się to do „pomorskości” Jantaru.

Otóż odpowiedź może niektórych rozczarować: całkowicie nijak. Większość naszych to mieszczuchy, których Przodkowie wyprowadzili się z mniejszych miejscowości kilka pokoleń temu, przez co zatracili związek z tradycjami swojej Małej Ojczyzny, albo wprost są ludnością napływową. Nie ma się co czarować.

Fot. Emilka Skubis

Z drugiej strony, nikt z nas nie aspiruje do podrabiania kultury kaszubskiej, czy bycia farbowanym Kaszubem. Indianie jednego z plemion Ameryki Północnej wypowiedzieli formalną wojnę „plastikowym ludziom mocy” i w ogóle nie-Indianom małpującym ich tradycyjne obrzędy. Kontekst jest tam nieco inny, bo Indianie byli od pokoleń po bezlitośnie kolonialnemu eksploatowani przez białych, a elementy ich duchowości zawłaszczane nie (tylko) dla praktykowania archaicznej duchowości, ale raczej dla komercji i zarobku. Zasada zda się jednak pozostawać zbliżona. Trudno wyobrazić sobie, by Kaszuba z dziada pradziada patrzył na bosego Antka ubierającego od święta kubraczek z kaszubskim haftem i kaleczącego kaszubski język inaczej niż z politowaniem.

A jednak korzystamy ze źródeł etnograficznych spisywanych wśród pomorskich Kaszubów i utożsamiamy się z zamieszkaną przez nas Ziemią. Stwarza to pomost między tym, co robi Jantar, a tradycjami miejscowymi, zastanymi. Możliwe, że na wiarę Jantaru nawróci się kiedyś istotna liczebnie grupa Kaszubów, albo że część wierzących samodzielnie ulegnie urokowi miejscowej kultury i zacznie nią żyć również poza aspektem stricte religijnym. Co więc w tej chwili decyduje o „pomorskości” Jantaru?

Zamieszkana Ziemia Święta – Pomorze. Nawet jeśli o tym nie myślimy, to spacerując po lasach, miastach i wsiach Pomorza – obcujemy z pomorskimi duchami. Nawet jeśli w wielu miejscach próbują je zakrzyczeć duchy obce, zawleczone na grzbiecie gada globalizacji. Oddajemy cześć Morskiemu Bogu, przy którym ta Ziemia wzrastała: kształtuje się panujący na niej klimat i warunki gospodarcze.


Czy nie jest to trochę życzeniowe myślenie na zasadzie „skoro siedzimy na Pomorzu to cokolwiek byśmy wymyślili będzie pomorskie?”. Nie, ponieważ niczego nie wymyślamy od zera. Bierzemy to albo jak na dobrych rodzimowierców przystało z tradycji, co wyjaśniliśmy kilka akapitów wyżej, albo jako dobrzy animiści – z kontaktu z Bogami i duchami. Czy jest to taki kształt „pomorskości” jaki można było zastać na tych ziemiach pięćset, dwieście, czy choćby pięćdziesiąt lat temu? Zapewne nie, ale nas to nie zraża. Rozwijamy się, utrzymujemy więź z Bogami i wierzymy w Ich przewodnictwo 😊


2024-11-14

Po co nam tylu Bogów - Żywia, a pomoc w chorobie

Dzisiaj przychodzimy z wpisem o Bogini nieco mniej znanej, o Żywii. My sami czcimy Ją od niedawna; w tegoroczne Szczodre Gody będzie dopiero druga rocznica od czasu przyjęcia Jej kultu drogą obrzędowego auspicjum. W tej chwili nie obchodzimy ku Jej czci osobnej uroczystości, prosząc Ją o uczestnictwo w głównych świętach słonecznych. Źródła historyczne nie przekazują zbyt wiele na Jej temat; mamy wzmiankę Długosza, że wśród Bóstw polskich “Był też bóg życia, zwany Żywie”, co zestawia się z “Siwą - Boginią Połabian” Helmolda; zapis “Siwa” odczytuje się jako *Żywa. 

Wobec tak szczątkowych wiadomości z przeszłości, nasz kult oparty jest przede wszystkim na poszukiwaniach duchowych: Żywia to Bogini, która cieszy się życiem. Przejawia się we wszelkich odczuciach szczęścia, kiedy nasz byt daje nam zadowolenie i poczucie, że “jest dobrze”. Bogini przejawia się tam, gdzie godzą się zwaśnieni bracia i cichnie burza, ale też w matkach, cieszących się ze swoich dzieci. Tu zda się delikatnie wchodzić w dziedzinę Mokoszy, jednak - kreślenie przez nas ostrych granic między dziedzinami Bóstw byłoby doprawdy śmiechu warte, więc damy temu pokój. Chociaż - może Pani Żywia doceniłaby kolejną sposobność do chichotu.

Jaki temat nam się wylosował? Choroby. Zda się, że ciesząca się życiem Bogini jest więcej niż odpowiednią Adresatką problemów zdrowotnych. Niedomagania zdadzą się być w ścisłej czołówce rzeczy, które nasz dobrostan pogarszają. Można więc do sprawy podejść na (co najmniej!) dwa sposoby: albo prosić Boginię o pomoc w zdrowia odzyskaniu, by móc dalej życiem się cieszyć… albo w znalezieniu radości z życia mimo choroby!

Żywio Rześka, czci wesołej Pełna,
Co się śmiejesz, jak Słoneczko Jasne,
Pomóż Piękna, pocieszyć zdróweńko,
By wróciło,
Mnie do pląsu Twego zaprosiło!


Albo właśnie w taki sposób:

Pociesz Pani, zmęczonego człeka,
Sporom cierpiał, ale śmiać się pragnę,
Okruch złoty, co się świeci jasno,
Zabrać nie daj, czartu zaraźnemu,
By mi jaśniał, nadzieją ogrzewał!


2024-11-11

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie – globalna wioska i Ziemia Święta

Internet jest wylęgarnią śmieszków i memów, więc od razu wyjaśnijmy – jakby było co wyjaśniać – że „Ziemia Święta” to oczywiście Pomorze. Jedyna prawdziwa kraina, gdzie mieszkają Bogowie i prawdziwi ludzie. No - przynajmniej większość 😉

Skoro w tej serii wpisów skupiamy się trochę bardziej na społecznym, niż teologicznym aspekcie religii (‘duchy są wszędzie’ && ‘religia zajmuje się duchami’ => ‘religia zajmuje się wszystkim’), nie sposób pominąć kwestię globalizacji i naszej Małej Ojczyzny. Oczywiście, Bogowie i duchy są obecni w całym świecie i od dawna głosimy, że dobry rodzimowierca jeśli trafi np. do Japonii (niech będzie daleko i egzotycznie) to pierwsze co, powinien pójść do chramu shinto i pokłonić się Kami. Jednak, niezależnie od internetu dzięki któremu jesteśmy w stanie pracować w czasie rzeczywistym zdalnie z ludźmi z innych kontynentów – na co dzień działamy tu i teraz. Zanurzeni jesteśmy w ciągłym strumieniu duchów. Naginając się do smoka globalizacji, mniej lub bardziej ochoczo wpuszczamy weń prądy z innych rzek, jednak główne źródło bije na naszej ziemi.

Święto Mokoszy 2021, Jeleńska Huta


A nasza ziemia jest naprawdę fajna. Mówią, że podróże kształcą i rzeczywiście: warto wyjechać. Mam to szczęście, że pojeździłem trochę po świecie i miałem okazję zobaczyć duże zachodnioeuropejskie stolice, skandynawskie fiordy (są przepiękne!), jak i indyjskie zatłoczone uliczki (dla większości „cywilizowanych mieszczuchów” – mocno przebodźcowane). Te ostatnie zresztą rozszerzają skalę do stopnia, w którym podróż po Europie to taka dłuższa przejażdżka między Gdynią, a Gdańskiem, tylko że zmienia się dominujący język na ulicach. Ale właśnie: podróże kształcą. I uczą, że u nas jest naprawdę miło, czysto i spokojnie. Na ulicach nie ma śmieci; ta puszka po energetyku szpeci, ale w skali ustanowionej np. przez Indie – nie liczy się. Wieczorem nie zastanawiam się czy na ulicy jest bezpiecznie i czy mogę puścić żonę do sklepu, tylko mówię jej co ma kupić dla mnie skoro już idzie. Do tego duża pusta przestrzeń nad Morzem sprzyja okresowym wiatrom, dzięki czemu cieszymy się przez większość czasu, nawet w miastach, względnie czystym powietrzem. No i mamy – wbrew pozorom – sporo zieleni. Żeby pójść do lasu, mieszkaniec takiego Trójmiasta nie musi – jak nasza koleżanka z Włoch (którą serdecznie pozdrawiamy!) jechać 50 km, albo wręcz do Szwajcarii. Idzie po prostu do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego lub innego z lasów okolicznych. Tu warto wspomnieć o organizowanych przez nas pąciach, służących właśnie zapoznaniu z zaletami przyrodniczymi naszego regionu [ klik!!! ].

Pąć do miejsc mocy, 2023

Warto włączyć taką optykę w swoje życie i pokochać swoją małą ojczyznę. Poszukać duchów przejawiających się w naszym otoczeniu i postarać z nimi dogadać, poukładać. Poznać szczególne miejsca, zwłaszcza w lasach czy nad Morzem, może o nie zadbać. I wiadomo: włodarze miejscy mają różne pomysły, lepsze lub gorsze i nie ze wszystkim trzeba się zgadzać (czemu można [i trzeba!] dać wyraz choćby na wyborach samorządowych). Ale w skali świata jest naprawdę fajnie. I za to warto przed Bogami i ludźmi wyrazić wdzięczność :) 🇵🇱


2024-11-08

Po co nam tylu Bogów - Swarożyc, a koszmary, nawiedzenia i złe duchy

Dzisiaj przychodzimy do Was z wpisem na temat Boga, który choć nie ma u nas własnego święta, to w kulcie pojawia się najczęściej: Boga Ognia, Swarożyca. Święty Ogień gore w sercu właściwie wszystkich naszych obrzędów, pełniąc wieloraką rolę: otwiera drogą, po której przychodzą do nas Bogowie i Przodkowie, przekazuje Im nasze żertwy, a do tego odstrasza i niszczy wszelkie szkodliwe moce, które mogłyby nam zaszkodzić. 


To ostatnie ściśle wiąże się z tematem, który wylosował nam się do omówienia przy tym Bogu, a który widać w tytule wpisu. Słowiańska tradycja bardzo dobrze przechowała obraz Ogieńka jako Obrońcy przed wszelkiego rodzaju złem. Pokonując chłód i mrok wywalcza przestrzeń dla ciepła i światła, podobnie jak Jego Brat Słonejko czyni z Nieba. Jasne więc przyczyny uwielbienia i czci, którymi Ogień otaczali nie tylko nasi Przodkowie, ale i wszystkich innych narodów.

A więc o szukaniu ochrony Swarożyca przed nawiedzającymi duchami i koszmarnymi snami. Dla animistycznej panpneumii nie ma w istocie większej różnicy między tymi dwoma przypadkami; może tylko w uporczywości i czasie przejawiania się szkodliwych sił. W czasie snu jesteśmy bardziej otwarci na wszelki kontakt z Tamtą Stroną, ale będąc zanurzeni w świecie szczelnie wypełnionym duchami - doświadczamy ich działania zawsze. Jak szukać pomocy Swarożyca?


Najlepiej zacząć od rozpalenia Ognia i złożenia w nim żertwy. Zarówno propozycję słów modlitwy do Syna Swarogowego, jak i rytu ofiary domowej można od dawna znaleźć na naszej stronie [ klik!!! ]:

Święty Swarożycu!
Wstań ze swego łoża,
Wznieś czerwony płomień!
Rozlej złotą światłość,
Zapal jasne światło!
Ty z ciemności świat dobywasz,
Nocy mrok i strach przepędzasz,
Nocą mały dzionek budzisz
I widzialnym wszystko czynisz,
Jakbyś stwarzał to na nowo,
O Słonejko Ziemskie!
Ogniu Czysty, Ogniu Święty, Ogniu Jasny!
Ogrzej nas swym ciepłem,
Uciesz nas swym światłem,
Obdarz nas swym dobrem!

Modlitwa ta zawiera już fragment “Ty z ciemności świat dobywasz / Nocy mrok i strach przepędzasz”, wprost odwołujący się do zajmującej nas tu sprawy. Dobrze ją uzupełnić o własną, wyrażoną wprost, własnymi słowami, prośbę o przepędzenie wszelkich złośliwych duchów i oczyszczenie naszego domu (czy innego miejsca) z ich wpływu.

Co istotne: we wpisie odnieśliśmy się do typowych niechcianych odwiedzin z zaświatów. Jednak skoro duchy są i działają wszędzie, to również za nieszczęśliwymi wypadkami dziejącymi się “w świetle dnia” można spodziewać się działania nieprzyjaznych istot. Również wtedy pomocy można szukać u Swarożyca - lub za Jego pośrednictwem. Skoro pośredniczy między nami, a pozostałymi Bogami, przekazując Im nasze żertwy i modlitwy, może również, kierując się swoją boską wiedzą, przekazać trapiące zmartwienia Bogu czy Bogini, którzy będą najbliżej tej sprawy, by udzielić w niej wsparcia.

2024-11-04

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie – zdobycze techniki, mieszczuchy i wiara w duchy

Słowo się rzekło: „jesteśmy współczesnymi ludźmi, tyle że z konkretną religią”. Nasza stoi w podwójnej kontrze do (negatywnie pojętej) „nowoczesności”. Nie dość że jest po prostu religią, a te wypadają z łask „cywilizowanego Zachodu”, do którego nasz kraj aspiruje, to jeszcze jest „prymitywna”. Już z samej zasady rodzimowierstwo słowiańskie odwołuje się do archaicznych treści, wraz z politeizmem, składaniem materialnych obiat (ofiar) czy odprawianiem wokół Ognia obrzędów, na których śpiewa się stare pieśni – częstokroć wzięte z tradycji spisywanej po wsiach te sto – dwieście lat temu. My dokładamy do tego wszechobecne duchy, w skrajnej formie animizmu czy też „panpneumii”, bo te byty są wszędzie. Jak to pogodzić z postępową nowoczesnością? Nijak. Ze współczesnością jako taką już się da.


Jeden z częstszych zarzutów głosi, że nauki ścisłe dostatecznie wyjaśniły działanie świata, bez powoływania się na Bogów. Będąc z wykształcenia doktorem nauk technicznych, czuję się szczególnie uprawniony zbijać takie twierdzenia: fizyka i pozostałe nauki przyrodnicze niczego nie orzekają o Bogach i orzekać nie mogą. Bo Ich nie badają. Interesują się wyjaśnianiem pewnych mechanizmów i ich praktycznym wykorzystaniem – i w tym są bardzo skuteczne. Nie ma jednak żadnego prawa fizyki, które jakkolwiek wykluczałoby działanie duchów. Niczego nie zmienia też to, że umiemy wyjaśnić powstawanie błyskawicy różnicą potencjałów elektrycznych, a żaden balon meteorologiczny nie natknął się na uwieńczonego dębowymi liśćmi kulturystę siedzącego w chmurach. Naukowe poznanie świata przybliża nas do zrozumienia go, oraz obecnych w nim przejawów boskości. Nie wyczerpuje jednak wszystkiego, zwłaszcza tak powszechnego w naszym gatunku jak intuicja sacrum. I na nic zdadzą się tu wszystkie psychologizujące redukcjonizmy, w myśl których Pradawni Bogowie to w najlepszym razie kulturowe manifestacje jungowskich archetypów. Bogowie po prostu są.


Niektórzy łączą też archaiczne religie z bolączkami archaicznych ustrojów społecznych. Względnie zamknięte społeczności sprzed kilku wieków miały swoje problemy. Mocne uzależnienie od wpasowania się w społeczność, silna nietolerancja wszelkiej inności, czy brak możliwości ucieczki z toksycznych relacji rodzinnych, z despotyczną władzą rodowej starszyzny. Trudno zaprzeczyć możliwości takich zjawisk w przeszłości... i zastąpieniu starych problemów nowymi w dzisiejszym świecie. Osadzenie w sieci nieanonimowych zależności sąsiedzko-rodzinnych zastąpiliśmy również osadzeniem w sieci – anonimowych łańcuchów dostaw towarów i usług oraz zależności urzędniczych. Do tego izolacją społeczna i brak poczucia wspólnoty. Ilu swoich sąsiadów potrafisz choćby wymienić z nazwiska? Jak i czy w ogóle jakość ich życia wpływa na Twoje? Z ostracyzmu wobec wszelkiej inności przeginamy w drugą stronę, gdzie wielu ludzi krępowałoby się w ogóle zadać pytanie o wyznawaną religię, a wszelkie próby bycia „wyrazistym” to proszenie się o oskarżenia o ekstremizm. Ale dlaczego w ogóle poruszamy ten temat teraz, skoro miało być o archaicznej religii? Dlatego, że wiara rodzima jest z definicji oparta na wspólnotowości i nie da się jej na dłuższą metę praktykować w społecznej izolacji. Rodzimowierstwo jest religią gromadną, w którą wpisane są choćby obrzędy sankcjonujące zmianę ról społecznych. Jednocześnie działa w oparciu o tradycję, która dostarcza wspólnego tła i poziomu odniesienia swoim uczestnikom.

Podsumowując, z różnych stron spotkaliśmy się z – wyrażonymi nawet w dobrej wierze i to przez całkiem rozsądne osoby – propozycjami rezygnacji z hasła „animizm”, odpuszczenia sobie „duchów” na rzecz „bytów energetycznych”, czy oparcia swoich przemyśleń religijnych na osiągnięciach fizyki kwantowej. Pozwolimy sobie jednak pozostać w archaicznej strefie komfortu pomorskiego Jantarowego animizmu 😊


2024-11-03

Dziady, Lasy Oliwskie, 2.XI.2024

W naszym kole rocznym mamy obecnie 14 obrzędów i na każdy z nich zapraszamy Przodków. Apogeum czczenia Przodków przypada oczywiście na Dziady. Na tle naszych wspólnotowo-integracyjnych świąt, to wyróżnia się raczej rodzinnym charakterem. Dlatego przynosimy ze sobą zdjęcia zmarłych krewnych i dzielimy się ciekawymi historiami z ich życia. Przestrzegamy również szeregu tabu: nie hałasujemy, nie rzucamy ostrymi przedmiotami, siadamy powoli i ostrożnie, aby nie przygnieść czyjejś duszy. W tym czasie przestrzegamy również postu, aby symbolicznie wejść w obrzędową rolę zmarłych - tylko żywi mogą jeść to, co chcą. Na czas obrzędu przywdziewamy też maski. Od tego roku postanowiliśmy też nie robić zbyt wielu zdjęć podczas tego święta.

Fot. Paulina Kozłowska

Nasi osobiści Przodkowie byli (z reguły) innego wyznania niż my, więc kwestią indywidualną pozostaje, czy ucieszy ich pogański w swej formie i treści obrzęd. Dlatego podczas obrzędu zapraszamy tych Przodków, którym miła jest taka gościna: "Święci Dziadowie! Przybywajcie, prostą jasną drogą - bez żadnego złego towarzystwa, a jedynie w samym dobrym! Ci z Was, którzy sobie takiej gościny nie życzą - to w swoich stronach w pokoju ostańcie! Przyjmijcie ofiarę, Święci Dziadowie!".

Waszej uwadze polecamy współcześnie ułożoną modlitwę do Przodków:

Święci Przodkowie, Święci Dziadowie,
Ja jestem Wasz potomek / córa Wasza,
Ja jestem krew z krwi, kość z kości Waszej,
Ja jestem Wasze nasienie, na Waszej glebie wyrosłe,
Wy zaś jak Ptaszkowie, co za rzeczką drzewem siedzą,
Sokoliki jasne, gołębiczki słodkie,
Jak zielone dęby, kaliny czerwone,
Was wspominam, cześć oddaję,
Dobremście darzyli, złotą rzęsą mię prószyli,
Gdzie jesteście, niech grzeje skra czerwona,
Dobremście darzyli, złote słówka mi mówili,
Gdzie jesteście, niech Was poi woda rześka,
Dobremście darzyli, serce mi włożyli,
Gdzie jesteście, niech Was żywi miód złocisty!

W tej modlitwie ważne są trzy rzeczy. Pierwszą samookreślenie siebie, jako dziedzica swoich Przodków. W ten sposób nie tylko dajemy od razu Przodkom znać, kto się do nich zwraca, ale utwierdzamy też siebie w tej pozycji. Drugą sprawą jest nazywanie Przodków ptakami, które są za wodą. Bardzo stara tradycja - dużo szersza nawet niż słowiańska - przedstawia ludzką duszę w postaci ptaka. Położenie za wodą jest natomiast typowym w naszej mitologii miejscem krainy zmarłych.

Fot. Paulina Kozłowska

W ostatniej części tej modlitwy wyrażamy wdzięczność za doznane od Przodków dobro: ich wysiłek włożony w wychowanie kolejnych pokoleń, mądre rady, za samo życie. Odpowiadają temu stosowne życzenia skierowane w ich stronę, zważmy jednak jak są skonstruowane: “Gdzie jesteście…”. Bierze się to z przekonania, że zmarli mają konkretną, sobie właściwą siedzibę. Opuszczają ją w określonych porach roku, by odwiedzić świat żywych, jednak ostatnie czego chcemy to “wyciągać” ich swoją modlitwą w porze przypadkowej.





2024-11-01

Tojad - starodawna toksyna

Listopad to miesiąc w którym bramy Nawii są szeroko otwarte, dlatego będziemy się skupiać w tym okresie w naszym Kąciku Zielarskim na roślinach lub minerałach trujących i śmiertelnych. Tojad (z łac. Aconitum) należy do rodziny jaskrowatych. Prosty lud nazywa tę roślinę mordownikiem, toją lub omiegiem. Występuje on na północnej półkuli naszej Ziemi. W Polsce występuje naturalnie w górach Tatrach, Karpatach i Sudetach. Kwiaty są grzbieciste i przybierają barwę fioletu, słabiej spotykana jest natomiast barwa żółta. Liście zaś są dłoniastodzielne. W tym wpisie skupimy się głównie na tojadzie mocnym (Aconitum firmum).


Omieg w swoich korzeniach, łodygach i liściach zawiera pewien alkaloid i to właśnie dzięki niemu tojad już w renesansie został okrzyknięty arszenikiem roślinnym. Alkaloidem tym jest akonityna - organiczny związek chemiczny bardzo łatwo wchłaniający się przez skórę i błony śluzowe. Uważajcie bardzo przy podziwianiu toji w naturalnym środowisku, wystarczy 0.003 grama, a przybędzie do was panna w białym płaszczu i zabierze do ogrodów Nawii, gdzie spotkacie swoich Przodków. Oprócz akonityny tojad zawiera również hypakoninę, benzylakoninę, mezakoninę, napelinę i sangorynę.

Objawami zatrucia tojadem są przykładowo:

  • zaburzenia czucia (niewrażliwość na ból, odczuwanie zimna i palenie),
  • lęki i podniecenie,
  • szumy w uszach,
  • potworne poty, 
  • spadek temperatury ciała, 
  • problemy żołądkowe,
  • zaburzenie rytmu serca i bradykardia,
  • na sam koniec porażenie ośrodka oddychania i śmierć z pełną świadomością. 

Nic dziwnego że od starożytności mordownik to jedna z ulubionych trucizn wybieranych przez zabójców. 


Naszym Przodkom trujące właściwości omiegu nie przeszkadzały i wykorzystywali je w tradycyjnym leczeniu. Był używany przeciw morowemu powietrzu, okadzano też tojadem bydło, aby uniknęło chorób. Stosowany przeciwko szaleństwu i nudom mordownik należało gotować i podać wątłemu do wypicia. Omieg wykorzystywano też w aspektach metafizycznych, na przykład w mieszankach ziołowych na poprawę kontaktów międzyludzkich. W sierpniu bywał on święcony w wiankach na święto matki Mokoszy. Tojad odstraszał też czarty i biesy – noszony przy sobie bronił od napaści perelistnika, czyli czarta-zalotnika napastującego młode kobiety. Okadzano nim też mieszkania, aby ochronić się od złych mocy. Na wschodzie Polski często był sadzony w ogrodzie obok chaty w celach dekoracyjnych. Czy naprawdę odstraszał złe moce? A może dawał niegodziwcom do zrozumienia: „nie zadzieraj ze mną, mogę cię łatwo otruć”? Obyśmy nigdy się nie dowiedzieli :)

Wpis ten nie zastąpi fachowej porady medyka i służy jedynie do poszerzenia Waszych i tak już szerokich horyzontów :) Ale każdy medyk Wam poradzi: nie próbujcie tojadu! Po prostu nie i już! 

 autor: guślarz Michał "Nikrug" Dąbek


Bibliografia: