Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duchy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duchy. Pokaż wszystkie posty

2025-03-03

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie – nie ma żadnego ocieplenia

Jest więc poniedziałek, godzina 08:00, co oznacza czas na Waszą cotygodniową porcję przemyśleń z zagłębia wiary w duchy, z Chramu Jantar na Świętej Ziemi Pomorskiej. Dziś o ociepleniu, którego nie ma.

Przynajmniej niektórzy tak mówią. Inni nie aktualizują niektórych danych. Na przykład nie sprawdzają prognozy pogody – jak ja, jadąc do Norwegii. Podobnie moja żona. Dlatego właśnie pod hasłem „Jedziesz do Norwegii! Zamarzniesz!” ukochana spakowała mi najgrubszą zimową kurtkę, która leżała nieużywana od kilku lat na dnie szafy, a ja – nie zaprotestowałem. Na miejscu okazała się być zasadniczo sporym i nieporęcznym, ale niezbyt potrzebnym tobołkiem. Jestem tu w tej chwili pełnej cztery tygodnie i rzeczywiście przydała mi się dokładnie przez jeden dwudzionek – nie było wtedy silnego mrozu, ale wiał przenikliwy, zimny i mokry wiatr, a mnie zachciało się chodzić po górach. Natomiast ostatnią sobotę, mimo jeszcze silniejszego wiatru, spędziłem na krótkim rękawku – również w górach. Ociepliło się. Przez ten okres śnieg widziałem może przez dwa, trzy dni: we środę był wszędzie, a w piątek nie było już po nim śladu. Miejscowi opowiadają też o jednej z okolicznych gór – kiedyś drzewa sięgały zaledwie 0.9km od wierzchołka, ale przez ocieplenie zdobyły kolejne 400m. Ale pocieszają się, że jeszcze mają gdzie pojechać na narty. Zawsze coś.

Ośnieżony (jeszcze) kawałek Norwegii

Mieszkając w Polsce można o ociepleniu przez większą część roku zasadniczo nie myśleć. Zimą nie ma śniegu i tyle, trudno. Tutaj jednak jego skutki widać na co dzień, jak na dłoni. Wobec powyższego, trudno nie zadać pytania: Co na to Bogowie? Co na to pozostałe duchy? W końcu Przyroda to hierofania, przejawia się w niej świętość, Bogowie. I ta Przyroda wyraźnie się zmienia. Czy to my swoją samodzielna głupotą wszystko zepsuliśmy? Może to Żmij znudzony rokrocznymi bęckami od Gromowładnego sobie odpuścił (albo się przyczaił i zmienia taktykę…). A może to Bogom się znudziło i oglądamy przygotowania do „przywrócenia ustawień wyjściowych”? Nie będzie jasnej odpowiedzi, ale oczywiste jest, że kończy się pewna epoka, czy raczej: dogorywają jej smętne resztki. Świat się zmienił: tak jego widoczna dla nas warstwa, jak i będące nim duchy („nim”, nie „w nim” – to nie literówka). Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, a takiego świata w jakim żyli Przodkowie (czy nawet my sami sprzed nastu lat) już nie ma i nie będzie.

Co z tym zrobić? Chyba tylko zastanowić się nad sobą, swoim życiem i tym, jakim duchom nasze działania przysparzają trudności, a jakim otwierają drogę do rozgoszczenia się wokół nas. I warto zastanowić się porządnie, bo to nasi przyszli sąsiedzi – na dobre i złe!

2025-02-28

Po co nam tylu Bogów – zwracanie się do duchów miejsca, kiedy popełniłem zło

Jest piątek, godzina 08:00, co oznacza porę na garść powstających w Jantarze, na Pomorskiej Ziemi Świętej, wskazówek co do żywej czci Bogów. Dzisiaj nie o Wielkich Bogach, lecz o dzielących z nami ten świat duchach i czy mogą nam pomóc, kiedy zrobiliśmy coś „złego”.
Przymiotnik otrzymał cudzysłów, by od razu zwrócić uwagę na temat „zła”. Religia rodzima jest mniej skupiona na rozważaniach etyczno-społecznych, a bardziej na miejscu jednostki w świecie i porządku kosmicznym, jednak nieprawdą i szkodliwą bzdurą jest, jakoby pojęcia „dobra” i „zła” były jej obce. Po prostu, w porównaniu do ideologii, które uczyniły z nich główny przedmiot swego dyskursu, są nieco inaczej umocowane. Nie w przestrzeganiu zasad narzuconych arbitralnym nakazem Bóstwa, ale w skutku. Jeżeli jakieś działania przynosi dobre skutki to jest dobre – i na odwrót. Głębsze dywagacje mogą pojawić się przy ocenie poszczególnych sytuacji, ale ogólna zasada jest właśnie taka. Tyle wstępu. Załóżmy jednak, że rzeczywiście Jaś zrobił coś, co on sam uważa za złe i z czym źle się czuje. Ukradł coś, a nawet nie był głodny. Kąśliwa uwaga była na tyle głośna, że oprócz adresatki, słyszały ją jej wszystkie koleżanki z biura. Wepchnął się w kolejkę do kasy biletowej, dzięki czemu mógł te dwie minuty dłużej czekać na swój pociąg – patrząc jak tamten chłopak czeka na kolejny, bo na swój się o kilka sekund spóźnił. Cokolwiek, co sprawia, że zaburzone jest poczucie bycia „dobrym człowiekiem”, a przed Bogami jakoś tak głupio wtedy stawać. Traci się czystość obrzędową; choć tej zagrażają też inne, „pozamoralne” czynniki.

Stach z Warty (Stanisław Szukalski), "Idealista i cynik"

Czy w takich okolicznościach Jaś może jakoś zwrócić się do duchów, które współzamieszkują z nami ten świat, by pomogły się ze złem uporać? Odpowiedź narzuca się sama, jeżeli to właśnie owe duchy są pokrzywdzonymi. Chociaż jaskinia zapewne byłaby szczęśliwsza bez graffiti głoszącego „Jasio tu był”, a drzewo bez wyrżniętego nożem „Jaś + Małgosia 4ever” – to nie wszystkie szkody da się naprawić. Ale nawet wtedy należy zrobić ile się da i przeprosić – składając przy tym obiatę, z prośbą o usunięcie wynikłej z niechęci duchów zmazy. Rzecz można uzupełnić jednym z dobrze znanych zabiegów oczyszczających.
Co jednak jeśli Jaś swoim zachowaniem nie skrzywdził „żadnych” duchów, ale innego człowieka? Ależ to też są „duchy”! Nawet jeśli ubrane akurat w widzialne ciała, z którymi możemy się porozumieć wprost. Podejście nie będzie więc specjalnie różnić się od nakreślonego wyżej. A jednak, zawsze zamieszane są też duchy rozumiane bardziej klasycznie. Skoro „wszystko” ma ducha (jest duchem) to wszystko. Społeczność, której zasady narusza kradzież. Dworzec, w którym ludzie (zazwyczaj) grzecznie stoją w kolejce. Dobry animista rozpozna istoty, których interesy, prawa, dobre samopoczucie – zwał jak zwał – swoim zachowaniem naruszył i do nich również się zwróci.

2025-02-10

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - inna Ziemia inne duchy, a Przyroda jest święta

Jest poniedziałek, godzina 19:00, co oznacza czas na Waszą cotygodniową porcję przemyśleń z zagłębia wiary w duchy, z Chramu Jantar na Świętej Ziemi Pomorskiej. Chociaż - tym razem tekst dla Was został napisany w Norwegii, tam mnie bowiem na kilka tygodni wywiało życie zawodowe. Zmiana otoczenia to ciekawa sposobność do spojrzenia na pewne sprawy z innego ujęcia i przemyślenia ich na nowo. Na przykład znaczenie Przyrody wobec zdążania do Bogów. Od dawna w Jantarze głoszona jest jej świętość, przez wzgląd na jej zdolność do przejawiania w sobie świętości i boskości. Jest też przesiąknięta duchami: duszami drzew, kamieni, wody, ptaków, zwierząt i czego tam jeszcze.

Jako mieszkaniec Świętego Pomorza jestem przyzwyczajony do tego, że Morze jest. Trzeba doń dojść, dojechać - ale jest osiągalne. Tu jest trochę inaczej. Okolice Aalesund (czyt “Olesund”, przez długie ‘O’) gdzie przebywam, to grupa skalistych wysepek. Otwierasz drzwi od domu - Morze. Jedziesz autobusem do pracy - Morze. Znaczy się, po drodze są ze dwa tunele łączące sąsiednie wyspy, gdzieś tam jakieś miasto, ale ogólnie: Morze. I góry. W zasięgu wzroku prawie zawsze jest ich co najmniej kilka. Z dużej odległości zazwyczaj widać te wyższe, okryte śniegiem. I wieje. Mam ze sobą puchową kurtkę, która w Polsce leżała kilka lat na dnie szafy. Tutaj też okazałaby się bezużyteczna, gdyby w niedzielę nie zaczęło porządnie wiać. Zimny i mokry wiatr, hulający tu sobie między Morzem, górami i wyspami skutecznie uwięziłby mnie w mieszkaniu, gdybym miał jedynie polar, który jeszcze kilka dni temu całkowicie wystarczał. Kurtka miała się przydać na norweskie mrozy; tych nie ma, bo pierwszy szron zobaczyłem tu dopiero prawie po tygodniu, a śnieg jedynie dawno uprzątnięty po poprzednich opadach, na hałdzie w kącie parkingu - i oczywiście na odległych górach. Warto dodać, że łuna od miasta jest tu dużo słabsza, więc kiedy w nocy było czyste, bezchmurne niebo - wychodziłem co chwila pozachwycać się Miesiączejkiem i Gwiazdkami na Niebie. Na Zorzę się jeszcze nie załapałem. 

Jeden z najczęstszych widoczków tej okolicy - kawałek lądu, skały, Morze i Niebo

Jest tu zupełnie inaczej niż u nas. A jednak da się to lubić, nawet bardzo. Jest tu naprawdę pięknie. Tutejsza Przyroda rozbrzmiewa głosem ożywiających ją duchów i czuć w niej obecność Bogów. Raczej nie do końca Tych samych co u nas, ale ta strona to porządne (tym razem bez ironii) medium, poświęcone praktykowanej w Jantarze religii, więc nie będziemy dociekać, czy Perun i Thor to Kuzyni, różne twarze, tego samego Boga, ukazującego się różnym ludom, odrębni Bogowie - czy dowolna inna możliwość. O jałowości takich rozważań pisaliśmy zresztą tydzień temu. Ale do rzeczy: tutaj też można doświadczyć boskości. Jest to odmienne przeżycie, niż na naszej Ziemi, ale również pozwalające ujrzeć to co święte, tyle że z innego kąta.

Ze swoimi codziennymi modlitwami i praktykami wciąż zwracam się do naszych rodzimych Bogiń i Bogów. Jestem Słowianinem, Oni są moimi Bogami. Jednak, dodaję też cześć Bogów, którzy są prawowitymi Gospodarzami miejsca, w którym jestem teraz gościem. Jednego dnia zaś idąc na spacer zostałem powitany przez parę kruków, które mają gniazdo nieopodal - jakoś odruchowo pozdrowiłem wówczas właśnie Odyna. Czy to znaczy, że wróciwszy do domu postawię nagle posążki Bóstw z Eddy na swoim ołtarzyku? W żadnym razie. Skoro jednak wszędzie są duchy i Bogowie, to wypada oddać cześć tym, którzy gospodarzą w miejscu, do którego trafiliśmy. 

Zachęcamy do śledzenia naszej strony, reagowania na posty, komentowania i co najważniejsze - oddawania czci Bogom!

2025-01-06

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - magia, nauka i religia

Jest poniedziałek, godzina 19:00, co oznacza czas na Waszą cotygodniową dawkę Jantarowego, animistycznego spojrzenia na świat, powstającego na Pomorskiej Ziemi Świętej. Hasło na dziś “magia, nauka i religia”. Natchnienie do tego wpisu powstało przy okazji wpisu poprzedniego, gdzie piętnowaliśmy zjawisko pseudonauki, a część z Was dopytywała, czy do jednego worka z nią wrzucamy “magię”. Odpowiadamy: “tak i nie”. 

Zgodnie z potocznymi pojęciami, magia i religia to dziedziny zajmujące się tajemniczymi siłami i istotami - “nadprzyrodzonymi” czy “spoza świata”. Zwał jak zwał. Nie będziemy silić się tu na podawanie ich rozróżnień czy definicji, nad czym dość nałamali sobie głów antropolodzy, a będziemy mówić po prostu o duchach, obrzędach, o Bogach itd. Wszystko to często przeciwstawia się nauce - oczyszczonej z zabobonu, a opartej jeno na rozumie i ścisłych prawach. Frazerowski trójpodział na magię, naukę i religię jest fajny, kiedy obmyślamy mechanikę gry fabularnej, jednak w życiu okazuje się mało przydatny.

Pomorski Jantar głosi skrajny animizm, czy też panpneumię, z wszechobecnymi duchami, a do tego z przejawiającymi się we wszystkim Bogami (kiedyś rozwiniemy i ten wątek). Z marszu czyni to wszelkie mury między “magią i religią”, a “nauką” złudnymi. Jeżeli mamy śpiewającego nad chorym znachora, modlącą się o jego zdrowie rodzinę, czy lekarza z medykamentem - to wszyscy oni włączają w leczenie “jakieś” duchy (a pewnie i samych Bogów). Jedyne pytania pozostają co do sposobu, podejścia i co to są za duchy. To że nowoczesna medycyna obywa się bez ujmowania duchów w swojej teorii, nie przeszkadza dostrzegać ich obecności. Skoro duchy są wszędzie, to nie tylko w Morzu, rybach i ludziach, ale także w aparaturze medycznej, garści tabletek czy nawet - tak oczywiste, że aż nieoczywiste - w lekarzu, który może być całkowicie innego wyznania, albo zgoła niewierzący. Mówienie o szczelnym wypełnieniu rzeczywistości przez duchy, niczego nie mówi o skuteczności różnych sposobów pracy z nimi. I to tu jest granica, gdzie kończą się (względnie) bezpieczne wody rozsądku, a zaczynają zdradliwe prądy pseudonauki. To tutaj lęgną się czarty podsuwające ludziom zmyślenia i rojenia, sprzedając je jako prawdę. Jedne mogą mamić, uchodzącym za skuteczne zaklęcia “czarodziejskim” bełkotem, a inne językiem fachowego artykułu - głosić zwykłe kłamstwa. Nie ma znaczenia opakowanie, w którym ten pomiot Żmija ukrywa swój jad.

Elena Volovnik "Wir pragnień"

Czy to znaczy, że stawiamy prawdziwość “duchów” na równi z “nauką”? Oczywiście, że tak. Praktykowanie kultu bez wiary w jego rzeczywistość byłoby hipokryzją lub teatrzykiem. Doświadczaliśmy jej zresztą nie raz. Czy skuteczność guseł i modlitw jest równie powtarzalna co techniki i rzeczy opartych na naukach przyrodniczych? Nie, bo zależy od wielu więcej, nie zawsze dla nas jasnych czynników - z wolą Bogów i duchów na czele. Jednak jeżeli ktoś zechce deszcz spadający po modlitwach zbywać jako zwykły zbieg okoliczności - to już jego sprawa. My wiemy, że spadł, bo Bogowie nas wysłuchali.


2024-11-20

Po co nam tylu Bogów - dzisiaj nie o Bogach, lecz o duchach i wprowadzaniu się na nowe miejsce

“Animizm” pozostawałby tylko pustym hasłem, gdyby nie szła za nim rzeczywista wiara w duchy - wiara nie tylko pojęciowa, ale i praktyczna, polegająca na wchodzeniu w tymi duchami w różne układy. Jedną rzeczą jest deklaratywne mówienie o istnieniu “duszy domu”, a czym innym próba układania się z tą duszą.

W przypadku Jantaru animizm należy do żelaznego kanonu i jako taki pojawia się przy wielu różnych okazjach. W naszej obrzędowości ma wyraz przy każdym święcie - za każdym razem przed rozpoczęciem ‘właściwych’ uroczystości udajemy się do istot gospodarzących w miejscu wybranym do obchodów święta. Idziemy z pieśnią i podarkiem, by zaskarbić sobie ich przychylność. Jakby nie było - wchodzimy z naszym Ogniem do ich domu.

Ten piękny obraz namalowała dla Was nasza utalentowana Dominika :)

I dzisiaj temat wylosował się bardzo adekwatny: urządzanie się w nowym miejscu. Dla wielu z nas ma to częściej wymiar wchodzenia do nowo nabytego/wynajętego mieszkania niż karczowania lasu pod budowę nowej chaty, ale zasada pozostaje ważna: chcemy wprowadzić się do miejsca, w którym ktoś już jest - duchy. Oczywiście, nie oznacza to, że wszystkie domy są “nawiedzone”, a jedynie że uczestniczą w sakralnej ciągłości całego świata.

Tak jednak jak Bogowie przejawiają pewne dość stałe archetypy i np. w modlitwy do Swarożyca, wypowiadane dla zapewnienia poczucia jedności rodzinie, czy dla przepędzenia skądś złośliwych bytów będą mieć sporo cech wspólnych - tak ożywiające różne miejsca istoty będą różne. Wkroczenie gdzieś, gdzie przebywała rodzina patologiczna, z królującą na stole najtańszą wódką i codzienną przemocą, może wymagać wręcz egzorcyzmów i rozwiązań niemal siłowych, albo wręcz przeciwnie: próby uśmierzenia i ułagodzenia tych istot. Tymczasem wprowadzając się tam, gdzie mieszkali ludzie twórczy i energiczni, dający z siebie dużo dla świata - może wystarczyć przedstawienie się zastanym duchom i zwrócona do nich prośba o traktowanie odtąd jak swojego.

Rzecz jasna, większość z nas nie przeprowadza się zbyt często. Większości z nas zdarza się jednak choć raz na jakiś czas podróżować, czy to na wakacje, w gości czy w delegacje. Nawet w takim przypadku warto zainstalowanie się w nowym miejscu rozpocząć od zwrócenia się do obecnych w nim duchów. Do takich “wizyt krótkoterminowych” można, a wręcz trzeba, zaliczyć takie okazje jak nocowanie w lesie czy w ogóle na łonie Przyrody.

Z racji różnorodności miejsc, a więc i zamieszkujących je bytów trudno podać jednoznaczną propozycję modlitwy, czy sposobu złożenia im obiaty, może oprócz ogólnych wskazówek związanych z solą. Tradycja dość jasno łączy ją z duchami sfery “oswojonej”, zamieszkałej przez człowieka, uważając jednocześnie za niemiłą istotom wodnym, leśnym czy w ogóle “nieoswojonym”. I jak złożyć dar dla duchów? W lesie jest to dość proste, bo zostawione pod drzewem jabłko zjedzą duchy wcielone w zwierzęta. Większość z nas nie ma jednak w domu myszy i innych żyjątek, w którym mogłyby przejawić się domowe duszki. Można jednak zostawić symboliczną obiatę w wybranym kącie, na małym talerzyku, skąd potem zabierzemy ją do spalenia w Świętym Ogniu.