Pokazywanie postów oznaczonych etykietą język. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą język. Pokaż wszystkie posty

2024-12-09

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - język: magiczne narzędzie zmiany świata

Posługiwanie się mową jest jedną z najważniejszych umiejętności naszego gatunku, a język stanowi jeden z najwyraźniejszych wyróżników poszczególnych kultur. Dzisiaj skupimy się na tym, jak za jego pomocą można zmienić świat.

Tradycja słowiańska, ale też wiele innych, przykłada wielką wagę do słów i języka. Tylko częścią zagadnienia są liczne zamawiania i zaklęcia, czy w ogóle działania czarodziejskie oparte na mocy słowa. Ważna część obrzędowości dorocznej spełnia się w pieśniach, a darem wymienianym przy narodzinach Młodego Słonejka z rodziną i bliskimi są słowa-życzenia. Moc ma również słowo wypowiedziane “po prostu”, codziennie. Stąd tabuizowanie - stosowanie imion zastępczych dla istot i zjawisk groźnych, by “nie wywoływać wilka z lasu”. Tradycją, która szczególnie rozwinęła wiarę w moc słów, jest tradycja japońska - Wiesław Kotański, nestor polskiej japonistyki, zetknąwszy się ze sprzeciwem szintoistycznych teologów wobec tłumaczenia terminów japońskich na inne języki, długo myślał, że chodzi o utratę sensu i niuansów w przekładzie. Dopiero po czasie pogodził się z, dawanym zresztą wprost, tłumaczeniem, że chodzi o szacunek wobec “animistycznego ducha słowa”. Jakie stąd wnioski praktyczne? Przede wszystkim - szanujmy swój język. Nie wprowadzajmy doń obcych naleciałości czy wtrętów tam, gdzie nie są potrzebne. Również nie ma co przeklinać; zda się że nie bez powodu czynność czarnej magii i plugawa mowa mają wspólną nazwę. W istocie, ciężko nie odczuć “nic”, kiedy obok ktoś z werwą złorzeczy.

Autorka: Monika Eidintaite

Jest jednak wyższy poziom omawianego zjawiska: nie tylko “jakimi słowami” się posługujemy, ale też “jak mówimy” o rzeczach i zjawiskach. Rozpatrzmy prosty przykład: wielu początkujących rodzimowierców przejmuje - zresztą z opracowań naukowych - manierę w rodzaju “X był bogiem tego i tamtego”. Dwa błędy na raz: po pierwsze nie “bogiem”, tylko “Bogiem” - skoro nasz alfabet daje możliwość wyróżnienia podmiotów szczególnie godnych czci za pomocą wielkiej litery - dlaczego z tego nie skorzystać? Po drugie, a istotniejsze - nie “był”, lecz “jest”. Utrata ciągłości kultu i zagubienie się znacznej części wiedzy w pomroce dziejów to ludzkie zmartwienie - a Bogowie wciąż po prostu są. Skoro już doszliśmy do Bogów, warto zwrócić uwagę na Ich “imiona”. Większość tych, znanych nam z historii to w istocie rzeczowniki pospolite (“Perun” - Piorun, “Agni” - Ogień, Saule - Słońce itd.). Nie dla wszystkich teonimów znamy tak proste wyjaśnienia, ale nasuwa to pewien wniosek: może kiedyś nie było w języku Przodków rzeczowników “pospolitych”, a jedynie odnośniki do Bogów? Skomplikowana spekulacja metafizyczna i tonięcie w pojęciach były niepotrzebne, skoro Bóg-Słońce jest wprost obecny na Niebie?

Podsumujmy: zacznij traktować swoje słowa jako narzędzie magiczne. Działają w ten sposób czy akurat tego chcesz, czy nie. Mówisz coś, poruszasz tego nazwę - poruszasz i to (Tego) co tę nazwę nosi. Żeby sobie to bardziej uzmysłowić i przeniknąć takim postrzeganiem, spróbuj zamiast mówić “Ogień zapłonął” to “Bóg Ognia zawitał”, zamiast “pada deszcz” to “Ojciec Niebo kocha się z Matką Ziemią”. I staraj się mówić dobrze, o dobrych rzeczach. Nawet bez zapatrzenia się w gusła, mówienie o tym co Ci się przydarzyło fajnego - jest dużo zdrowsze niż narzekanie. Przyjemniej siedzieć z kimś, kto nie użala się, ale mówi: “Bogowie, dziękuję Wam za dobrze przeżyty dzień!”

2024-07-11

Język, sąsiedzi i religia

Jako rodzimowiercy wciąż jesteśmy dla większości sąsiadów (raczej egzotyczną) mniejszością, niż w pełni zrozumiałym zjawiskiem. Pośród licznych zagwozdek rodzących się „na styku światów” pojawia się i ta, związana z językiem. Czy określać siebie jako „poganina”, jak mówić o swoich obrzędach i ludziach z grupy rodzimowierczej? Ten temat zaczepiamy dzisiaj.

Najpierw jednak cofnijmy się w czasie – nie bardzo daleko, bo do sierpnia zeszłego roku. Święto Boga Morza, obchodzone przez Jantar na plaży Wyspy Sobieszewskiej. Oprócz nas, świętujących, są w pobliżu obserwujący nas postronni. Całkowicie nieinwazyjni, ale są. Po skończonej uroczystości podchodzi do mnie (żercy) miła starsza pani i dopytuje co my tu robimy – zwracając się per „proszę k s i ę d z a”. Pani domyśla się i rozumie, że to nie jest prawidłowy termin, ale nie robi tego złośliwie, była bardzo sympatyczna (jeśli Pani to czyta, to pozdrawiam!). Pani po prostu odruchowo użyła języka dla siebie zrozumiałego. Takoż i ja – wiedząc, że rozmowa będzie raczej krótka, a my jesteśmy dla pani zjawiskiem nowym – postawiłem na informacje proste i strawne, wyjaśniłem więc, że chodzi nam o oddawanie czci Starym Bogom, o nasze polskie tradycje, o rodzinę, itd. Skutek był chyba całkiem dobry, bo pani pożegnała się z uśmiechem, rada że dane jej było zapoznać takie coś jak „rodzimowierstwo”.

Historyjka służy pokazaniu, że nie ma się co obrażać, jeśli nasz obrzęd zostanie nazwany „mszą” przez nieuświadomionego postronnego, a żerca „księdzem”. Jak w przykładzie z tą panią: nie musi to być działanie złośliwe, a po prostu odwołanie się do znajomych klisz poznawczych. Któż tego nie robi? 

Z drugiej strony: szanujmy się. Takie sprawy jak pisania „Bogowie” z wielkiej litery i pisanie o Nich w czasie teraźniejszym, a nie przeszło-rekonstrukcyjnym („Perun jest naszym Bogiem Gromowładnym” vs. „Słowianie czcili Peruna jako Boga Gromowładnego”, czy wręcz „Perun był Bogiem Gromowładnym”) to detale drobne, a jednak przekazujące ważny komunikat: nasza religia jest żywa i naprawdę wierzymy w Naszych Bogów. Pewnego wyczulenia wymaga też sprawa samego nazewnictwa. Nazywanie samych siebie „poganami” (sami tak czasem robimy, przyznajemy się!) to przejmowanie obraźliwego słownictwa chrześcijańskiego. To tak, jakby prawosławni mówili o sobie „schizmatycy”, a mormoni „heretycy”.

Należy wątpić, czy udałoby się stworzyć (i czy w ogóle byłoby to celowe) jakiś „indeks słów zakazanych” czy inny „słowniczek słów zalecanych”, jednak kończymy dziś konkretnym wnioskiem (a nawet dwoma!) - opowiadając postronnym o rodzimowierstwie:

  • mów zrozumiale,
  • szanuj swoją religię.