2024-07-11

Język, sąsiedzi i religia

Jako rodzimowiercy wciąż jesteśmy dla większości sąsiadów (raczej egzotyczną) mniejszością, niż w pełni zrozumiałym zjawiskiem. Pośród licznych zagwozdek rodzących się „na styku światów” pojawia się i ta, związana z językiem. Czy określać siebie jako „poganina”, jak mówić o swoich obrzędach i ludziach z grupy rodzimowierczej? Ten temat zaczepiamy dzisiaj.

Najpierw jednak cofnijmy się w czasie – nie bardzo daleko, bo do sierpnia zeszłego roku. Święto Boga Morza, obchodzone przez Jantar na plaży Wyspy Sobieszewskiej. Oprócz nas, świętujących, są w pobliżu obserwujący nas postronni. Całkowicie nieinwazyjni, ale są. Po skończonej uroczystości podchodzi do mnie (żercy) miła starsza pani i dopytuje co my tu robimy – zwracając się per „proszę k s i ę d z a”. Pani domyśla się i rozumie, że to nie jest prawidłowy termin, ale nie robi tego złośliwie, była bardzo sympatyczna (jeśli Pani to czyta, to pozdrawiam!). Pani po prostu odruchowo użyła języka dla siebie zrozumiałego. Takoż i ja – wiedząc, że rozmowa będzie raczej krótka, a my jesteśmy dla pani zjawiskiem nowym – postawiłem na informacje proste i strawne, wyjaśniłem więc, że chodzi nam o oddawanie czci Starym Bogom, o nasze polskie tradycje, o rodzinę, itd. Skutek był chyba całkiem dobry, bo pani pożegnała się z uśmiechem, rada że dane jej było zapoznać takie coś jak „rodzimowierstwo”.

Historyjka służy pokazaniu, że nie ma się co obrażać, jeśli nasz obrzęd zostanie nazwany „mszą” przez nieuświadomionego postronnego, a żerca „księdzem”. Jak w przykładzie z tą panią: nie musi to być działanie złośliwe, a po prostu odwołanie się do znajomych klisz poznawczych. Któż tego nie robi? 

Z drugiej strony: szanujmy się. Takie sprawy jak pisania „Bogowie” z wielkiej litery i pisanie o Nich w czasie teraźniejszym, a nie przeszło-rekonstrukcyjnym („Perun jest naszym Bogiem Gromowładnym” vs. „Słowianie czcili Peruna jako Boga Gromowładnego”, czy wręcz „Perun był Bogiem Gromowładnym”) to detale drobne, a jednak przekazujące ważny komunikat: nasza religia jest żywa i naprawdę wierzymy w Naszych Bogów. Pewnego wyczulenia wymaga też sprawa samego nazewnictwa. Nazywanie samych siebie „poganami” (sami tak czasem robimy, przyznajemy się!) to przejmowanie obraźliwego słownictwa chrześcijańskiego. To tak, jakby prawosławni mówili o sobie „schizmatycy”, a mormoni „heretycy”.

Należy wątpić, czy udałoby się stworzyć (i czy w ogóle byłoby to celowe) jakiś „indeks słów zakazanych” czy inny „słowniczek słów zalecanych”, jednak kończymy dziś konkretnym wnioskiem (a nawet dwoma!) - opowiadając postronnym o rodzimowierstwie:

  • mów zrozumiale,
  • szanuj swoją religię.