Na próbę zmieniamy godzinę zamieszczania wpisów (poniedziałkowych również), a więc: jest piątek, godzina 08:00, co (przynajmniej na razie) oznacza Waszą porę na garść powstających w Jantarze, na Pomorskiej Ziemi Świętej, wskazówek co do żywej czci Bogów. Dziś opowiadamy o Bogini Marzannie oraz szukaniu Jej opieki, będąc w podróży.
Wielu rodzimowierców utożsamia Boginię ze Śmiercią i Zimą – w czym jest sporo prawdy, choć też zawęża Jej pojmowanie. Dość powiedzieć, że prócz tego jest piękną Dziewczyną, w której zakochuje się rokrocznie Jaryło, a w kulcie Jantaru – jest też zagubioną Zmarłą, która dopiero musi odnaleźć swoją drogę w zaświaty. Ostatecznie przebywa ją szczęśliwie w czasie święta wiosennego i trafia we właściwą część świata.
To ostatnie zda się szczególnie istotne dla omawianej dzisiaj sprawy: bezpieczeństwa w drodze. Większość z nas nie ma potrzeby rozważania tej kwestii idąc do pracy, odprowadzając dzieci do szkoły, czy w ogóle podejmując codzienne, krótkie przejścia z jednego miejsca do drugiego. Czasem podejmujemy jednak podróże dalsze, obejmujące mniej przez nas oswojone drogi, albo też w dalekie, obce strony. No i zdarza się czasami, że nawet nieopodal własnego domu musimy przejść przez miejsce, gdzie czujemy się niepewnie czy zwyczajnie nieswojo. Przez park, który bezdomni obrali sobie za schronienie, pod słynącym z całonocnych „dyskusji” klientów całodobowym sklepem monopolowym, czy choćby przez źle (nie)pomyślane przejście dla pieszych.
![]() |
Zdjęcie ciemnego lasu ze strony freud org uk |
W naszym micie Marzanna jest raczej bierną Postacią: czeka na światło, które Jej przyświeci i dopiero przy nim podejmuje swą wędrówkę. I w ten właśnie sposób można zwrócić się do Bogini z prośbą o bezpieczną drogę: pragnąc wpleść w swój los tę samą nić, na której to do Niej pomoc przyszła i poprowadzono Ją we właściwą stronę. Nie jest to oczywiście nawoływanie do bezczynności i oczekiwania „aż znajdzie się ktoś, kto poprowadzi mnie za rączkę przez miasto”, bo opieka Bogini może przyjąć dalece mnie oczywistą postać. Pomyślnego przeczucia, że oto nastała odpowiednia chwila by wyruszyć. Wzmożenia przytomności, dzięki któremu rozejszysz się jednak ten o jeden raz nie-za-mało przed wejściem na przejście dla pieszych. Samą „drogę” zresztą też można tu rozumieć mniej dosłownie, a jako np. okoliczności, na pozór bez wyjścia, z których dopiero trzeba wybrnąć.