Wbrew nieszczęśliwym, a trafiającym się w obiegu opiniom - z wiarą rodzimą jak najbardziej związane jest pewne wyobrażenie o tym, co jest “dobre”, a co nie. Zacznijmy od tekstów tradycyjnych - bajek i podań. Tu mamy chyba najjaskrawsze przykłady, ukazujące wprost, wraz z ich skutkami, zarówno postawy chwalebne, jak i naganne. Odważny młodzieniec zdobywa rękę księżniczki i połowę królestwa. Skromna sierotka, potrafiąca znaleźć coś pięknego i pożytecznego w każdym z dwunastu miesięcy - zyskuje ich pomoc i cenny podarek. Czarodziejskie istoty ratują uciekającą przed czarownicą dziewczynę, która wcześniej pomogła im w niedoli. Z drugiej strony porywacz księżniczki ginie w walce z królewiczem, a dom chciwej macochy, gnębiącej sierotę, staje w płomieniach. Również tradycyjne pieśni i obrzędy nie pozostawiają złudzenia: błogosławieństwo kolędników przeznaczone jest dla gospodarza szczodrego, chętnie podejmującego niecodziennych gości. Skąpiec odpędzający ich od swego progu pada ofiarą wyśpiewanego złorzeczenia. Istotne jest też to, że marny koniec złoczyńcy rzadko kiedy jest wynikiem, mniej lub bardziej arbitralnego, wyroku władcy czy boskiej istoty. Przeważnie stanowi prosty skutek jego występków. Czarownica nie trafia do pieca po osądzeniu przez kogokolwiek, a w wyniku walki o przetrwanie, w którą wciągnęła Jasia i Małgosię. Nawet niesyta życzeń żona rybaka z bajki o złotej rybce, nie pada ofiarą jej irytacji, a sama zapętla się we własnych żądaniach. Nawet straszny mityczny Żmij nie naraża się Gromowładcy inaczej, jak tylko czynnie działając przeciw Niemu - porywając Jego Żonę. Słowiańskie poczucie tego co dobre zda się być mocno zakorzenione w zdrowym rozsądku.
![]() |
A to piękne zdjęcie dla przykucia uwagi przesłał nam Dawid Brzozowski :) |
Nie znamy zabytków, które przekazywałyby słowiańskie traktaty moralizatorskie, ani nie wiemy nawet czy żercy prowadzili bardziej systematyczne rozważania na ten temat; wzmianka o karaniu ludzi “za grzechy” przez szczecińskiego Trzygłowa zda się zbyt odosobniona, żeby spekulować na jej podstawie. Wzmiankowane ślady w tradycji jasno jednak świadczą, że słowiańskie narody dawno postawiły wyraźną granicę między postawami “dobrymi” i “złymi”. Te pierwsze zdadzą się krążyć wokół budowania wspólnego ładu. Na pochwałę zasługuje ten, kto przyczynia się do umacniania swojej społeczności. Wchodzi tu nie tylko zapewnienie jej rozmaitych dóbr, czy ochrona jej granic, ale też czynne sprzeciwianie się złu. To ostatnie uosabia zazwyczaj szkodliwy czarownik, porywający księżniczkę smok czy wódz najeźdźczego plemienia - wszyscy ci, którzy ład i własną społeczność naruszają.
Do podtrzymania ładu tradycja pozwala dodać jeszcze jeden istotny składnik: dochowanie obrzędowości. Przykładem rozpowszechnione wierzenia, że zaprzestanie barwienia jaj na wiosnę czy pochodów kolędników byłoby przyczyną końca świata. Nieurodzaj, przed którym chronią agrarne elementy tradycyjnej obrzędowości, jest tym samym, tylko wyrażonym mniej dramatycznie. Spójrzmy też na owego skąpego gospodarza, który odpędzając przebierańców naraża się na ich przekleństwo. Istotne jest to, że owi przebierańcy nie są w tej sytuacji ludźmi: są przedstawicielami sacrum - mniejsza w tej chwili o to, czy w konkretnym rycie chodzi o Bogów, Przodków czy o jakoweś inne duchy.
W ten sposób przechodzimy do tego, co na temat “dobra” ma do powiedzenia wyrosła w Jantarze “Droga do Bogów”. Otóż “dobre” jest to, co nas do Bogów zbliża. Można - i należy - to rozumieć zarówno pod kątem kultycznego zaskarbiania sobie Ich przychylności, jak i samodoskonalenia, w którym dusza upodabnia się do Nich. W mniejszej skali, ale jednak. Choć wyrażone inaczej, podobne wątki funkcjonują w platońskim nurcie filozofii starożytnej Grecji. Szczególnie godzien przywołania jest tu protoplasta kierunku, sam Platon, który w “Państwie” wymienił cztery podstawowe cnoty: mądrość, dzielność, umiarkowanie i sprawiedliwość. Mądrość odpowiada za umiejętność rozpoznania dobra i to ona kieruje pozostałymi cnotami. Dzielność pozwala działać wbrew przeciwnościom, a umiarkowanie - powściągnąć swoje żądze i pragnienia. Z ich zgodnego połączenia powstaje sprawiedliwość, która żąda żeby każdy przypadającą nań część dobra wypełnił, ale i otrzymał.
![]() |
Fot. Dawid Brzozowski |
Tyle mojego, drastycznie skrótowego, ujęcia cnót platońskich. Niewątpliwie, nie mają historycznie niczego wspólnego z kształtowaniem się religijności słowiańskiej. Z drugiej strony zdają się być na tyle szlachetnym i uniwersalnym modelem tego co “dobre”, że włączenie ich w dzisiejszy system religijny jest w pełni uzasadnione. Zwłaszcza, że korpus platoński wydał również teurgię - sztukę mistyczną świata klasycznego, która za cel stawia sobie właśnie oczyszczenie i udoskonalenie duszy praktykującego, żeby zbliżyć ją do Bóstwa.