Pokazywanie postów oznaczonych etykietą morze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą morze. Pokaż wszystkie posty

2025-02-24

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie – czy cały świat wygląda jak moja okolica?

Zgodnie z zapowiedzią, doświadczalnie zmieniamy godzinę zamieszczania wpisów. Jest więc poniedziałek, godzina 08:00, co oznacza czas na Waszą cotygodniową porcję przemyśleń z zagłębia wiary w duchy, z Chramu Jantar na Świętej Ziemi Pomorskiej. Dziś trochę przemyśleń właśnie o niej, o obecności Morza i o tym, jak dumny mieszkaniec Świętego Pomorza czuje się na norweskich wysepkach.

Odpowiedź brzmi: tak dwojako. Z jednej strony jest tu naprawdę pięknie i jest się czym zachwycać. Zwłaszcza Morzem, dosłownie wszechobecnym. I tu właśnie pojawia się ukłucie zazdrości. W Polsce nie trzeba mieszkać dalej niż kilometr od brzegu Morza, żeby – jeśli nie ma się na to ochoty – go wcale nie uświadczać, w zasadzie przez dowolnie długi czas. Będą oczywiście rodzące się w nim duchy, niosące wilgotny wiatr, czy pokrzykujące wśród mew, ale Jego samego da się nie oglądać. Choć takich ludzi, którzy by Go celowo unikali jest chyba niewielu. Wielu za to przyjeżdża do Niego – albo w Góry – na wakacje. Oba te kierunki wyjazdowe są trudne do zrozumienia dla Norwega z tych okolic – on ma tego pod dostatkiem, gdy wyjrzy przez okno  sypialni.

Rzeźba terenu jest u nas łagodniejsza, a sama Ziemia mniej skalista. Jest też dużo bardziej żyzna. Większość mieszczuchów, takich jak ja, średnio to na codzień docenia, jednak w Polsce mamy dużo większe możliwości rolnicze niż taka Norwegia. Tutaj szczodrze darzą rybą morskie wody, ale dla nas zdecydowanie bardziej hojna jest Matka Ziemia. Zda sie dobrze to tłumaczyć większą różnorodnosć dostępnej u nas „spożywki”. Koledzy z Krainy Fiordów narzekają, że dokądby nie poszli – wszędzie to samo. Nie żeby jakieś niedobre – ale to samo. Punktowych, samodzielnych piekarni, warzywniaków czy sklepów mięsnych jest tu jak na lekarstwo. Typowo rybnych zresztą też. Z braku klientów w Aalesund, otoczonym wioskami rybackimi, zamknął się niedawno ostatni taki sklep. 

Szczypiec kraba, znaleziony na plaży na wyspie Giske

Więc, choć i u nas trzeba się czasem wspiąć na jedno czy drugie wzgórze, to teren jest dużo bardziej płaski. Ktoś może zapytać „co w tym ciekawego”. Ano nic... jeśli nie zna się niczego innego. Niewątpliwą zaletą podróży jest wyrwanie się ze swojej bańki. Nasza ziemia i jej duchy przestają być wówczas „domyślnym” stanem całej rzeczywistości, a stają się czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym w różnorodnym świecie. Oczywiście, wiedza o istnieniu innych krain to nie żadna ezoteryka, a wiadomości ze szkoły podstawowej, daleką podróż można dziś zapośredniczyć dzięki książkom czy vlogom podróżniczym. Jednak rzeczywiste doznanie innego miejsca i jego duchów sprawia, że myśl taka przestaje być intelektualnym konceptem. Staje się przeżytą rzeczywistością. Tego się zapośredniczyć nie da. 

Zachęcamy do śledzenia naszej strony, reagowania na posty, komentowania i co najważniejsze - oddawania czci Bogom!

2024-08-31

Święto Boga Morza, Sobieszewo (31 VIII 2024)

Zgodnie z kalendarzem obrzędowym zebraliśmy się z samego rana na plaży w Sobieszewie, aby uczcić Morskiego Boga w dość licznym towarzystwie 27 osób i dwóch psów :) 


W tym roku odwiedzili nas goście z Gniazda Kruki i Wilk (woj. lubuskie), z Kruczego Gniazda (woj. lubelskie), z krakowskiego MIRu oraz z Rodzimego Kręgu z Warszawy. Miło też było nam gościć Judytę z RW Mazowsze, która to Judyta teoretycznie nadal należy do naszego Chramu, lecz od lat próbujemy ją przenieść do innej parafii ;) Dziękujemy Wam, że pokonaliście tyle kilometrów, aby uczcić z nami Morskiego Boga i polecamy się na przyszłość!

W mitologii słowiańskiej nie zachowały się żadne zapisy dotyczące Morskiego Boga, ale jako chram animistyczny oraz nadmorski wierzymy, że winniśmy oddawać cześć Morzu, jako wyraźnemu i silnemu Bytowi w naszej rzeczywistości :) Więcej o Morskim Bogu pisaliśmy [ tutaj ].


Po złożeniu ofiar dla Duchów miejsca, w którym przyszło nam obrzędować zostaliśmy oczyszczeni przez żercę przy pomocy dymu z wonnych ziół oraz wody. Następnie rozpaliliśmy ogień, złożyliśmy obiaty dla Morskiego Boga oraz dla Przodków i wznieśliśmy toasty za sprawy dla nas ważne, np. za pracę Samuela - starsi stażem chramianie pamiętają początki tego toastu sięgające aż do roku 2018... Samuelu, ogarnąłbyś się wreszcie! Ehhhh, nikt nie zliczy tych centymetrów bieżących gromnicy, które paliliśmy podczas jego rozmów o pracę :)


Elementem wyróżniającym to święto wśród innych obrzędów koła rocznego są stateczki z naturalnych materiałów. Upiększają one nasz obrusik obiatno-biesiadny, moczymy je na chwilę w Morzu, a potem zabieramy do domu, aby upiększały także nasze ołtarzyki, czy inne święte kąty. W tym roku była to prawdziwa armada!




Dla licznych gości przygotowaliśmy nalewkę bursztynową do nacierania się w chłodne i reumatyczne dni. Powtarzamy: do nacierania!!! Nasi słowiańscy praprzodkowie wierzyli w magiczną moc bursztynu, miał on chronić przed wszelakimi urokami lub złowrogimi zamówieniami, wykorzystywano też moc jantaru w medycynie oraz jubilerstwie. W dużym skrócie, bursztyn to kopalna żywica drzew iglastych i jest on surowcem dość niejednorodnym pod względem składu elementarnego. Zawiera m.in. węgiel (61-81%), wodór (8.5-11%), tlen (ok 15%), siarkę (do kilku procent) oraz inne pierwiastki. Dzięki współczesnym badaniom wiemy że medyczne działanie bursztynu wynika z właściwości kwasu bursztynowego. Wykazuje on działania m.in. przeciwzapalne, przeciwutleniające i antynowotworowe. Przepis na nalewkę z bursztynu (do nacierania się!) znajdziecie w [ Zielarskim Kąciku ] na naszej stronie.

Po obrzędzie przystąpiliśmy do biesiady i rozmawialiśmy jeszcze przez wiele godzin :)


Przeurocze psiaki Merida i Bąbel przyjechały aż z Lublina :)

Trzy gromady na jednym zdjęciu: Gniazdo Kruki i Wilk, Krucze Gniazdo i Krakowski MIR.

Święto Plonów przypadające w tym roku 22. września planujemy urządzić w Borodzieju - wypatrujcie wydarzenia w naszych mediach społecznościowych :)


2024-01-03

Obrzęd Wyłowienia, Gdańsk, 3.I.2024

Zgodnie z naszym kalendarzem obrzędowym [ klik!!! ] spotkaliśmy się dzisiaj rano na plaży na gdańskim Przymorzu w celu odprawienia Obrzędu Wyłowienia, nawiązującego do mitu o wyłowieniu pierwszej ziemi:

"Na samym początku Perun pływał w łodzi, a Weles spędzał czas w głębinach. Pewnego dnia przysiadł się jednak do Peruna i zaproponował mu stworzenie świata. Perun zgodził się na ten pomysł i polecił Welesowi, by ten zanurkował i przyniósł z dna tego ogromnego morza trochę piasku: „Ale powiedz, że bierzesz ją w moim i swoim imieniu”. Welesowi nie bardzo podobał się taki układ i początkowo ogłaszał: "Biorę ciebie Ziemio moja w imię moje", pomijając brata. Piasek jednak wypłukiwał się z jego dłoni. Dopiero gdy wymówił poprawne zaklęcie "Biorę ciebie Ziemio nasza w imię nasze", udało mu się dostarczyć piasek na powierzchnię. 

Po pewnym czasie Perun położył się na nowej ziemi i zasnął. Weles zapragnął pozbyć się brata, aby samemu panować nad nowym światem. Zaczął się spychać Peruna na południe, lecz ziemia zaczęła się powiększać niczym wałkowane ciasto. Weles spróbował więc zepchnąć Peruna na północ, a potem na wschód i zachód – za każdym razem z tym samym skutkiem. Na dodatek Weles ukrył przedtem kilka ziaren piasku w ustach i ziarnka te zaczęły się teraz rozrastać. Wypluł więc ukryte ziarna i w ten sposób powstały jaskinie, góry i bagna."


Tak więc co roku, 12 dni po Szczodrych Godach, nasz dzielny żerca wchodzi do morza w celu złożenia ofiar i pobrania morskiego piachu. I co roku uparcie ignoruje nasze napomnienia, że Weles wydobył trochę piachu ustami ;)


Po perypetiach Szczodrych Godów już żadne warunki atmosferyczne nie są nam straszne!

Co robimy potem z tym piachem? Ano jedziemy na pielgrzymkę do miejsc dla nas ważnych, położonych w Lasach Oliwskich. Odwiedzamy Diabelski Kamień, nasz ulubiony Dąb oraz Głaz w Wykopie. Miejsca te opisywaliśmy już w [ tym wpisie ] i gorąco zachęcamy Was do ich odwiedzenia :) W każdym z naszych świętych miejsc zaśpiewaliśmy pieśń:


Przy Diabelskim Kamieniu

Przy naszym ulubionym Dębie

Przy naszym ulubionym Dębie

Przy Głazie w Wykopie

Uczestnicy Obrzędu mogą zabrać ze sobą nieco piachu do domu do położenia na ołtarzyku. Zaś ci, którzy kupują ziemię lub zaczynają budować dom albo zadomawiają się w nowej pracy, mogą rozsypać trochę piachu na swoich włościach. Historia religii, antropologia i własne serduszko dość jasno wskazują, że niezależnie od wzniosłych teorii, dla każdego człowieka środkiem świata jest jego przytulny domek :)

Koniecznie dołączcie do nas za rok!

2023-08-26

Święto Morskiego Boga, Sobieszewo (26 VIII 2023)

Och, co to było za święto! Nawiedzili nas przemili goście aż z trzech gromad :) Gościliśmy Bartosza i Iwonę z Gniazda Wilk z Poznania, a także Grzegorza, Emilię i Ewę z Kruczego Gniazda z Lubelszczyzny oraz Piotra i Judytę z RW Mazowsze! Judyta przez wiele lat mieszkała na Pomorzu i sumiennie uczęszczała na obrzędy naszej Gromady, ale potem przenieśliśmy ją do innej parafii poznała Piotra z RW Mazowsze i się przeprowadziła.


W mitologii słowiańskiej nie zachowały się żadne zapisy dotyczące Morskiego Boga, ale jako gromada animistyczna oraz nadmorska wierzymy, że winniśmy oddawać cześć Morzu, jako wyraźnemu i silnemu Bytowi w naszej rzeczywistości :) Więcej o Morskim Bogu pisaliśmy tutaj.


Obrzęd odbył się na plaży w Sobieszewie, która ma same zalety: da się tam dojechać miejskim autobusem, jest blisko do Morza (no bo to plaża...), a poza tym potrafimy już całkiem sprawnie zdobyć pozwolenie na rozpalenie ognia - tym razem zajęło to niecałą dobę. Urząd Morski w Gdyni pewnie już wpisał nas do specjalnego kajecika "bezproblemowych petentów" :) Zaczęliśmy obrzędowanie przed ósmą rano i wówczas plaża była pusta. Potem dość szybko przybyli plażowicze, ale ani oni nam nie przeszkadzali, ani my im. 


Na święto Boga Morza zawsze przygotowujemy stateczki z w miarę naturalnych materiałów. Upiększają one nasz obrusik ofiarno-biesiadny, moczymy je na chwilę w Morzu, a potem zabieramy do domu, aby upiększały także nasze ołtarzyki. W tym roku była to prawdziwa armada!


W internecie można znaleźć wiele zdjęć z biesiad innych gromad, na których to zdjęciach wyraźnie widać uporządkowane miejsce obrzędowe, drewniane miseczki, piękne stroje. Takie rzeczy to nie u nas :) Nie ważne jakbyśmy się starali, biesiadę zawsze dominuje chaos wizualny. Żeby nie było - potem to wszystko po sobie sprzątamy!




Jeżeli czyta to ktoś z innej gromady - błagam, zdradźcie nam: jak to robicie, że wasze obrzędy i biesiady nie wyglądają na zdjęciach jakby walnął w nie piorun?


Święto Plonów przypadające w tym roku 23. września również planujemy urządzić na plaży w Sobieszewie. Wypatrujcie w naszych mediach społecznościowych wydarzenia :)

2023-08-23

Morski Bóg

Mimo minorowych nastrojów badaczy mitologii słowiańskiej (zwłaszcza tych z poprzedniej ery), mamy całkiem dobre podstawy do rekonstrukcji słowiańskiego panteonu/ów i nawet trochę imion „z epoki”. Wśród nich niestety nie ma tego konkretnego, które niewątpliwie nosił nasz rodzimy Neptun.

W jednej z kronik stwierdza się, że Wolinianie czcili właśnie „Neptuna potrójnej natury”, co skłaniałoby widzieć w Nim Trzygłowa (zwłaszcza dla niedalekiej odległości od Szczecina). Nie wszyscy naukowcy się z tym zgadzają, zresztą – sama wzmianka na tym w zasadzie się kończy, a i opisy kultu Boga Szczecinian nie wnoszą nic ciekawego na temat Jego władzy nad morzem.

To co mamy? Ano dwie rzeczy – etnografię i żywą religię. Zacznijmy od tej pierwszej i poszukajmy – konkretnie w pomorskim, kaszubskim folklorze – potencjalnych kandydatów na Morskiego Boga. A jest Ich kilkoro. Pierwszym byłby Gosk, któremu w tej roli romantycy kaszubscy poświęcili nawet kilka utworów. Problem w tym, że wieści o Gosku pojawiają się późno, a i Sychta nic o Nim nie podaje w swoim „Słowniku gwar kaszubskich” – najpełniejszym bodaj kompendium duchowej kultury Kaszubów. Znaczy się, zna samo imię, ale przypisuje je domownikowi, o Morskim Bogu nic nie wspominając.

Drugim kandydatem do tej roli jest Szalińć; ponury duch, mieszkający w lodowej grocie na dalekiej Północy, lubujący się w zatapianiu statków. Jeżeli faktycznie miałby to być Gospodarz Bałtyku to albo bardzo zdemonizowany pod wpływem obcej ideologii religijnej, albo będący wcieleniem tego groźnego aspektu Morza.

Ktoś mógłby zapytać: dlaczego miałby Bałtyk mieć koniecznie „Boga”, a nie „Boginię”? Pomijając tendencje widoczne u indoeuropejskich kuzynów (grecki Posejdon, islandzki Njord, wedyjski Waruna), mamy związaną z morzem Boginię: Juratę. Jednak raz, że (wobec danych porównawczych) ten naczelny Władca słonej sinej wody był raczej mężczyzną, a dwa – w zależności od wersji mitu – Jurata, z powodu romansu ze śmiertelnikiem, została albo zabita wraz z nim błyskawicą, lub po kres czasów go opłakuje.

Jak to więc jest u nas, w Jantarze? Jak radzimy sobie z kultem Morskiego Boga wobec tak niepewnych danych? Radzimy sobie całkiem dobrze! Przyjęcie Jego czci jest jednym z istotnym przejawów naszego animizmu; uznaliśmy bowiem swego czasu, że będąc Gromadą nadmorską, winniśmy i Morzu cześć oddawać, jako wyraźnemu i silnemu Bytowi w naszej rzeczywistości. Przy tym nie silimy się nawet na nadawanie Bóstwu konkretnego imiennie, cześć oddając prostym: „Sława Morskiemu Bogu!”


Bibliografia:

  • Jerzy Samp „Mitopeje pobrzeża Bałtyku” Gdańsk 2009

2023-01-04

Wtedy nie było nieba ni ziemi, tylko sine morze...

...czyli jak i po co urządzamy Obrzęd Wyłowienia.

Jak i w innych religiach, tak i u nas obrzędy powtarzają te „jedyne ważne” wydarzenia kosmiczne, czyli zawarte w mitach. Zadziewają się wówczas ponownie, świat się odnawia i odzyskuje zużywający się ład. Można powiedzieć, że przechodzi renowację obrzędową. 

W Obrzędzie Wyłowienia widać to u nas dość mocno, bo nawiązuje on do jednego z podstawowych mitów: kiedy Dwa Bracia wydobyli i pobłogosławili pierwszą Ziemię. Ta – według wierzeń Przodków – rozrosła się do całego znanego im świata.

W jego trakcie wyławiamy z morza piach, którego używamy potem do wyznaczania świętej przestrzeni podczas dorocznych obchodów. Towarzyszą temu śpiewy pieśni kosmogonicznych, o dwóch gołębiach co wydobyły z dna morza drobny piaseczek i niebieski kamyczek. Takich cudów najlepiej dokonuje się o świcie, więc zbieramy się już z samego rana, by prowadzić całe przedsięwzięcie przy wschodzie Słonejka. 





Wyjątkowo po Obrzędzie Wyłowienia nie następuje u nas biesiada – przynajmniej nie od razu :) Z Piachem (tak, z wielkiej litery!) odwiedzamy kilka najważniejszych dla nas miejsce w Trójmieście i okolicach, które nawiedzamy przy okazji świąt koła rocznego. 




Uczestnicy Obrzędu mogą zabrać ze sobą nieco Piachu do domu do położenia na ołtarzyku. Zaś ci, którzy kupują ziemię lub zaczynają budować dom, mogą rozsypać trochę Piachu na swoich włościach. Historia religii, antropologia i własne serduszko dość jasno wskazują, że niezależnie od wzniosłych teorii, dla każdego człowieka środkiem świata jest jego przytulny domek.

Tak więc i w tym roku zebraliśmy 2 stycznia skoro świt na Obrzędzie Wyłowienia i wydobyliśmy piach morski, którym będziemy posługiwać się w trakcie tegorocznych obrzędów do wyznaczania uświęconej przestrzeni.

Mimo wczesnej pory przemili goście z Mazowsza podbili naszą frekwencję przyprowadzając gromadkę swoich dzieci :) A po obrzędzie udaliśmy się na pielgrzymkę do naszych miejsc mocy w lasach Oliwy: do Głazu Welesowego, Dębu Perunowego i do Diabelskiego Kamienia. Dołączcie do nas za rok!