2024-12-31

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - przeciw pseudonauce

Niektórych może zdziwić, że “wsteczna” i “antypostępowa” religia, pragnąca powrotu plemiennego politeizmu zaatakuje dzisiaj - jako jednoznacznie szkodliwą - pseudonaukę. Jednak dzisiaj przychodzimy do Was właśnie z tym.

Zacznijmy od definicji: co (na rzecz tego krótkiego wpisu) będziemy nazywać “pseudonauką”? Otóż wszystkie teorie, twierdzenia i opinie głoszone z przekonaniem i roszczeniem traktowania ich jako słusznych i zgodnych z prawdą, a nie posiadających ani oparcia w przesłankach naukowych, ani w rzetelnej metodzie badawczej. Dlaczego nam takie treści przeszkadzają?

Pierwszy powód jest bardzo prosty i przyziemny: są zwyczajnie szkodliwe. Pacjenci odciągani przez szarlatana od fachowej medycyny raczej sobie zaszkodzą niż pomogą, a zwolennicy teorii płaskiej ziemi (choć to chyba przypadki kliniczne) czy “Wielkiej Lechii” narażają się częstokroć na śmieszność. Oczywiście, nie znaczy to, że należy bezgranicznie ufać koncernom farmaceutycznym, czy podręcznikom historii, ale wynoszenie braku dowodu do rangi dowodu, czy sprzedawanie destylatu z paprotki jako cudownego panaceum na wszystko to w najlepszym razie obłęd, a w najgorszym cyniczna manipulacja. Rozwój nauki możliwy jest dzięki podważaniu i sprawdzaniu spraw “uznanych” oraz doprecyzowywaniu ich, a nie dzięki sprzedawaniu prywatnych rojeń jako prawd objawionych.

Jest jednak również drugi powód: jeśli ktoś śledzi uważnie materiały Jantaru, czy miał sposobność z nami trochę przebywać, mógł spostrzec, że Przyroda traktowana jest u nas jako hierofania - przejawienie się świętości. Obejmuje to rzecz jasna Bogów. Głosimy, że poznanie jakiejś cząstki prawdy o Bogach (więc zda się najwyższej wiedzy, jaka interesuje religię) jest możliwe przez badanie Przyrody. A tym właśnie zajmują się nauki - głównie przyrodnicze, medyczne i ścisłe. Zniekształcanie ich treści to nic innego niż kłamanie w sprawie Bogów. Mówi samo za siebie.

Stach z Warty (Stanisław Szukalski) "Czarownica"

A co z naukami humanistycznymi? Czy i tutaj “opowieści dziwnej treści”, jak mawiała pewna złota kobieta, należy ocenić równie surowo? Tak. O ile w tej dzielnicy świata wiedzy ciężej zrobić komuś bezpośrednio krzywdę (chociaż?), to bardzo łatwo odciąć człeka od jego rzeczywistych korzeni czy sztucznie wzbudzić nienawiść i uprzedzenia (lub równie sztucznie je stłumić). Każdy ma prawo pisać wiersze, ale kiedy wpiera otoczeniu, że zawierają prawdy wykute w kamieniu, albo że pochodzą nie z sprzed dwóch tygodni, lecz sprzed czternastu wieków - może już pojawić się poważny problem.

Jakaś rada na dziś? Chyba tylko taka: nie wierz we wszystko co przeczytasz. Sprawdź. A jeśli nie potrafisz rzetelnie sprawdzić - to się nie ekscytuj.

2024-12-27

Po co nam tylu Bogów?

Seria “Po co nam tylu Bogów” towarzyszy nam już od kilku tygodni. Dzisiaj pierwszy wpis pod Nowym Słonejkiem. Dzisiaj nie ma więc losowo wybranego do omówienia Bóstwa i losowo wybranego tematu - zamiast tego będzie rzeczywiście: “Po co nam tylu Bogów?”

Stanowiący dzieło Bogów i wypełniony Ich obecnością świat to dokładnie ten, w którym przyszło nam żyć. Jak bardzo nie udałoby nam się go antropopresją zepsuć, czy wmówić sobie niezależności od “kaprysów Przyrody” - pozostajemy jego częścią. Ale to nie tylko, dość oczywiste i niepodważalne, zależności w rodzaju łańcucha pokarmowego czy dzielenia wspólnych zasobów wody i powietrza z całą resztą planety. Chodzi o to, że Bogowie są tu i teraz.

"Światowid ze Zburcza", zdjęcie ze strony Muzeum Archeologicznego w Krakowi

Są tu i teraz, bo przejawiają się we wszystkim i we wszystkich. Jest to nie tyle sprawa “wiary” (chociaż ta oczywiście pomaga), ale pewnego spojrzenia na świat. Jeżeli w uśmiechu żony widzę światło Słonejka, w zalecającym się do dziewczyny chłopaku widzę Jarowita, czy słyszę duchy Przodków kiedy wspominam żarty mojego Dziadka - to zacząłem “to” widzieć. Tu nie dość powtarzać, że nie chodzi o redukcję i sprowadzanie Bogów i Przodków do metaforycznych nakładek na rzeczywistość. Ich przejawianie się w codziennych zjawiskach to po prostu jeden z (i jak dostępny!) sposobów obcowania z Nimi. Oddajemy więc cześć Bogom, żeby szukać Ich wsparcia i uczestniczyć w świętej rzeczywistości.

A już od następnego tygodnia wracamy do regularnych wpisów z tej serii :)

Kalendarz obrzędowy 2025

Poniżej przedstawiamy kalendarz obrzędowy Chramu Jantar na nadchodzący rok. Grafikę przygotowała Dominika "Roszi" Jurkowska, ze zdjęcia Michała "Nikruga" Dąbka

2024-12-23

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie – Pomorska Ziemia Święta, Bałtyk i Wyłowiony Świat

Świeżo świętowane Szczodre Gody, początek roku słonecznego i zbliżający się Obrzęd Wyłowienia to wspaniała sposobność do porozmawiania o jednym z najważniejszych czynów Bogów: o wyłowieniu Pierwszej Ziemi. Nie będziemy teraz przytaczać całości mitu, opowiadanego zresztą w różnych postaciach. Dzisiaj skupimy się na Świętym Pomorzu.

Tym, co najbardziej określa naszą krainę jest oczywiście obecność Morza, Bałtyku. Jak pamiętamy, to właśnie na morskim bezkresie unosili się obaj Bracia przed urządzeniem świata i to z jego dna wzięli Piach – zaczątek dzisiejszej Ziemi. Kiedy działania Braci doprowadziły do jej niepohamowanego wzrostu, Gromowładny ją wstrzymał, nim zabrakło miejsca dla Wód. Te nie zajmują już oczywiście wielkiego bezmiaru, ale wciąż są obecne, a my, na Pomorzu – możemy je podziwiać pod postacią Bałtyku. Możemy pójść na jego brzeg, pokłonić się Morskiemu Bogu i ujrzeć świat podobny do wielkiej przestrzeni wody, jaki widzieli na początku Bogowie.

Czy i jeśli tak, to dlaczego jest to ważne? Bo daje nam to sposobność do innego spojrzenia na swoje życie, do włączenia go w dzieje świata, zapoczątkowane przez Bogów. Święte wydarzenia nie są abstrakcyjną narracją z podręczników mitologii Słowian, czy zmyśloną historyjką, którą żerca wypełnia obrzędy, ale rzeczywistością. Nie chodzi rzecz jasna o upieranie się czy Bogowie występowali jako wąsaci mężowie, kolebiący się na falach Praoceanu w drewnianej łódce, zasiedlające przedwieczny Dąb gołębie, czy może to i wiele innych - było jedynie jedynym sposobem, w jaki nasi Przodkowie mogli pojąć działanie boskich sił, które dzisiaj określilibyśmy zupełnie inaczej. Przerysowanym, ale moim ulubionym przykładem jest to, że gdyby do pierwszej teofanii doszło dopiero teraz, to może w Swarogu zamiast Kowala upatrywalibyśmy np. Budowniczego Reaktorów Atomowych.

Morze Bałtyckie o poranku - fot. Michał Dąbek

Na Pomorzu mamy możliwość naocznego doświadczenia jednego z najważniejszych elementów pierwotnego, starego świata, który dopiero tworzył się, urządzany boskimi czynami. Niezależnie od wszystkich zmian w świecie, wciąż istnieje Morze, przypominające o Bogach. Czyż nie jest to piękne?

Zdjęcie Morza Bałtyckiego wykonał nasz Michał Dąbek przy okazji morsowania 🙂

2024-12-21

Po co nam tylu Bogów - Jaryło, a walka ze słabościami

Dzisiaj święto Szczodrych Godów - przesilenie zimowe, najdłuższa noc, spełnienie pory ciemnej. Powinien być jeszcze śnieg i mróz, ale akurat u nas, na Pomorzu - piękną mamy wiosnę tej zimy. I może zaiste - jest w tym boża opatrzność, że na Bohaterem dzisiejszego wpisu jest Bóg Wiosny i Płodność - Jarowit. A z wpisem tym przychodzimy nieco poza kolejnością, ponieważ oprócz Niego został omówiony już cały panteon. Jakżeby więc tak Jaryłę pozostawić jako jedynego - nieomówionego? Zwłaszcza, że jest bardzo ważny w naszym kulcie, stojąc w centrum mitów i obrzędów wiosenno-letnich: Jego powrotu podczas Jarych Godów oraz o Jego swadźbie i pogrzebie na Kupałę. Prócz tego poświęcamy Mu osobną uroczystość w drugiej połowie kwietnia. Chociaż patrząc za okno ciężko oprzeć się wrażeniu, że Bóg Wiosny nie ma ochoty czekać aż do Jarych Godów.


Jaki temat dzisiaj? Walka ze słabościami. Zda się dobrze to pasować do Silnego, Młodego Boga, w ręce którego Słowianie z Wołogoszczy oddawali też bezpieczeństwo swoich ziem, czyniąc Go Bogiem Wojny. Oczywiście, jako taki zda się bliższy obrazowi korzystającego z życia młodego, jurnego wojownika, niż powściągliwego ascety. Czy jednak znaczy to, że nie można się do Niego zwrócić zmagając się ze słabostkami? Można! Korzystać z życia trzeba umieć i się nim cieszyć i zda się tego właśnie może nas nauczyć Jarowit. Zawierzenie Mu przez Przodków w wojnie jasno wskazuje, że oprócz radosnego czerpania z dobrodziejstw świata, żąda też Jarowit powstania na nogi w konieczności i sprawnego działania.

I na koniec. Jaryło to Bóg Wiosny, umierający i zmartwychwstający. Dodatkowo wpis ten wypada w przesilenie zimowe, kiedy umiera Stare Słonejko. Stare umiera, ale rodzi się nowe. Tedy może to jest właśnie ten aspekt Jarowita, na który trzeba dziś szczególnie zwrócić uwagę: nie poddawać się, ale nawet gdy wydajemy się sami sobie pokonani i w porażce - pozwolić sobie na zebranie nowych sił i podjęcie walki na nowo!

Szczodrych Godów!

2024-12-19

Po co nam tylu Bogów - Weles, a szukanie bezpieczeństwa

Pora ciemna właśnie zbliża się do swej kulminacji w przesileniu zimowym. Dzisiaj przychodzimy z wpisem o Dziaduniu Welesie. Czcimy Go, zapewne jak wszyscy niemal rodzimowiercy, od początku istnienia Jantaru; poza świętami słonecznymi, kiedy prosimy o uczestnictwo wszystkich Gospodarzy Świata, mamy dlań osobną uroczystość w lutym, a prócz tego - jest można rzec Gościem honorowym na święcie Dziadów. Razem z Bratem, Gromowładnym, zbudował nam świat i powołał do istnienia zarówno nas, jak i wiele innych stworzeń; choć przypisuje Mu się głównie autorstwo różnych strasznych i groźnych istot.

"Ofiarowanie konia Wołosowi", A. Czeko-Potocka (r. 1900).

Jaki temat nam się wylosował? Szukanie bezpieczeństwa i ochrony. Bardzo pasuje do Boga Zaświatów, który włada nad rozmaitymi stworami, i któremu w świetle tradycji - dobrze polecić się szukając przed nimi obrony. Oczywiście, w przekazywanych przez naszych Przodków opowieściach występują przede wszystkim wilki i inne głodne (zwłaszcza zimą) leśne zwierzęta, zapuszczające się nawet w pobliże ludzkich siedzib. Dla większości populacji dzisiejszej Polski - nie są już raczej pierwszym skojarzeniem z hasłem “zagrożenie”. Ale czy to znaczy, że jesteśmy rzeczywiście dużo bezpieczniejsi, a wokół nas nie ma żadnych drapieżników?

Są jak najbardziej i okulary animizmu pozwalają je wyraźnie dostrzec: są to duchy. Oczywiście, wiele z nich jest nam przyjaznych (a większości zapewne jesteśmy dość obojętni), lecz są wśród nich i takie, które czerpią radość z samego faktu szkodzenia i wyrządzania krzywdy. Tak wiara w duchy tłumaczy “niepojęte” niedopatrzenia, przez które dochodzi do tragedii, “niezrozumiałe” wybryki ludzi na co dzień całkiem spokojnych czy z drugiej strony: uporczywe trwanie kogoś w beznadziejnej sytuacji, z której na pozór łatwo mógłby wyjść. Jest to działanie żywiących się konkretnymi sytuacjami czartów. Tak jak w Przyrodzie są toczące zepsute mięso larwy much, tak w “osnowie” są byty mało przyjemne. Jest jednak coś jeszcze, o czym może większość z Was nie pomyślała: internet. Media społecznościowe, strony z memami, streamingi z serialami i inne pożeracze uwagi mają taki przemiał naszej świadomości, że choćby pierwotnie stała za nimi duchowa pustka (w której nieIstnienie wątpimy), to wnet coś by się tam zalęgło - dla zagospodarowania zasobów. W tej chwili zapewne stanowią stadko dobrze odkarmionych wąpierzy.

W większości takich biesów należałoby chyba raczej upatrywać potomstwa Żmija, niż Rogatego Dziadunia. Nie przekreśla to jednak możliwości zwracania się właśnie do Niego z prośbą o pomoc, kiedy wkraczamy na grząski grunt, czy stajemy w obliczu niebezpieczeństwa. Już narody starożytne upatrywały w Bóstwa Podziemnych tych, którzy mają władzę nad mocami ciemnymi i groźnymi. Skoro nasz Weles przez wieki chronił ludzi przed istotami z lasu - to i teraz warto Mu zaufać, gdy wkraczamy na grząski grunt, czy zgoła czujemy że ten usuwa nam się spod nóg.

2024-12-16

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - czy religia jest dla słabych ludzi?

Dzisiaj o dość popularnym zarzucie wobec religii, jakoby była potrzebna jedynie ludziom słabym czy niesamodzielnym - decyzyjnie, poznawczo czy jakkolwiek jeszcze. Dzięki rozumowi i naukom ścisłym wydobyliśmy się z zabobonu i ciemnoty. Nie potrzeba szukać “mądrej” od zamawiania chorób, skoro jest antybiotyk. Człek nie musi już zatykać święconych ziół w strzechę chaty, żeby Piorun jej nie spalił, bo ma piorunochron. Strzechy zresztą też już zazwyczaj nie ma, bo ma nowoczesny domek na osiedlu mnóstwa podobnych, lub mieszkanie w bloku. Czyż życie nie jest piękne? No nie do końca, bo zda się dziecko wylano razem z kąpielą. Nauki ścisłe są super, bo ich owoce bardzo ułatwiają życie (w przygotowaniu jest zresztą wpis o szkodliwości pseudonauki i wszelakich szarlatanów), ale jak już wspominaliśmy: o Bogach i duchach orzekać czegokolwiek nie mogą, bo Ich nawet nie badają. Żaden świder geologiczny nie dokopał się do podziemnego królestwa Przodków, a przecież wielu z nas wyraźnie odczuwa, czy wręcz wprost doświadcza ich obecności.

"Kiedy rozum śpi, budzą się potwory" Francisco Goya (1797-98)

Religijność jest nieraz odsądzana od czci i wiary z powodów rozmaitych: od cynicznych, manipulujących wiernymi liderów, przez otuchę, którą znajdują w niej całkiem zwyczajni ludzie, aż po rozbitków życiowych, uciekających przed swoimi problemami w mistyczną ezoterykę. Znalazłoby się pewnie więcej. Chociaż część takich ocen to jeno przejawy czyjegoś chciejstwa. Jeśli ktoś np. używa do psychologicznej samoregulacji m.in. modlitwy, to czym niby miałby być gorszy od kogoś, kto w tym samym celu czyta książkę, czy idzie na spacer, a modlitwę odrzuca? Ale zgódźmy, się że religia jest faktycznie polem, na którym mogą rozwinąć się tak piętnowane przez postępowców patologie. Jednak, skoro już idziemy tą drogą, to dla równowagi należałoby wspomnieć także problemowców popadających w pracoholizm i biorących nadgodziny, by nie mierzyć się z konfliktami w rodzinie, intensywnymi treningami odwracających uwagę od pustki w portfelu, albo chodzeniem na koncerty muzyki klasycznej maskujących własną małość. Albo takich, co po pijaku wsiadają za kierownicę. Czy wszystkich oddanych pracy profesjonalistów, sportowców, miłośników muzyki czy kierowców - mamy oceniać przez pryzmat takich jednostek? Czy może jednak tych, przynoszących swoim dziedzinom najwięcej chluby, samemu przy tym rozkwitając?

To teraz wróćmy do tytułowego pytania, “czy religia jest dla ludzi słabych”?  O ile znów, wypada zgodzić się, że jednostki słabe wewnętrznie mogą się religii uczepić - podobnie jak mnóstwa innych rzeczy - tak kult uskuteczniany “na serio” zdecydowanie dla nich nie jest. Bo czy człowiek słaby zdobędzie się choćby na regularną dyscyplinę, wypełniania praktyk religijnych? Czy nie zniechęci się zakazami i ograniczeniami pokroju tabu czy przygotowujących do świąt postów? Czy wreszcie starczy mu wytrwałości, żeby takie święta obchodzić - zwłaszcza, kiedy te obchodzone przez rodzimowierców nie są w np. w Polsce dniami wolnymi i są to poświęcone soboty bądź dni urlopu?

Dzisiejszy temat był zapewne nie raz i dwa wałkowany przez wielu zajadłych przeciwników i gorących zwolenników zjawiska ludzkiej duchowości. Dalecy jesteśmy od jego wyczerpania w krótkim wpisie. Mamy jednak nadzieję, że udało się przynajmniej pokazać pewien punkt widzenia, zgodnie z którym - szczere i oddane praktykowanie kultu wcale nie oznacza bycia słabym człowiekiem!

2024-12-13

Po co nam tylu Bogów - Rod i Rodzanice, a szczęśliwe urodzenie dziecka

Niemal od początku swego istnienia Jantar oddaje cześć Rodowi i Rodzanicom - oddaje niezbyt często, ponieważ nie mają własnego święta, a jedynie podczas głównych świąt słonecznych. Były u nas kiedyś auspicja, czy by nie obchodzić święta Roda w styczniu, ale nie przeszło.

Jakby nie było, Bóstwa te wzywamy razem, jako zawiadujące tą samą sferą rzeczywistości - przeznaczeniem, możliwością, losem. Mieszkańcy niebieskiej siedziby, wyznaczają drogi, którymi chadza ludzka Dola. Jak przekazuje tradycja Przodków w trzy dni po narodzeniu dziecka, u jego kołyski stają trzy Narecznice czy Sudiczki, jak również zwano Rodzanice.

"W kołysce", Jean Monet (1867)

Zda się więc rzeczywiście trafnie wylosował się temat do omówienia, kiedy przedmiotem troski jest szczęśliwe urodzenie dziecka. Zważmy tu, że ani nie ma przesłanek, ani my nie twierdzimy, jakoby Rod czy Rodzanice byli szczególnie odpowiedzialni za kwestię konkretnie porodu. Zdecydowanie natomiast można owo “szczęśliwe urodzenie” traktować jako skutkujące szczęśliwym losem noworodka. Tradycja wprost przekazuje pozostawianie wówczas na noc drobnych monet, ciastek, wódki czy innego podarku, mającego obłaskawić Panie Przeznaczenia. Oczywiście, zdarzało się, że zabiegi takie pozostawały bez skutku i kolejne dzieci z pewnej rodziny “nie trzymały się” tego świata. Ufny w swoje siły lud uznawał to wówczas za winę zawziętych na ten ród Rodzanic i próbował Je oszukać - np. na tę trzecią noc wynosząc niemowlę do chaty sąsiadów czy sprzedając je na niby. Sami wątpimy w możliwość tak naiwnego oszukania Bogiń, sam lud chyba zresztą też, skoro takie opowieści często domyka pojawienie się w ostatniej chwili spełniającej swoją rolę - kreślącej przeznaczenie na czole dziecka - Bogini. Najlepiej więc w odnośnej sytuacji, pozostawić po prostu dla Nich dary: na ołtarzyku czy najlepiej na stoliku, który w onej trzeciej nocy od narodzin będzie w pobliżu kołyski i liczyć na Ich przychylność.

Z drugiej strony, czasem traktujemy owoce swoich starań jak swoje “dzieci”. Da się czasem słyszeć jak ludzie mówią o dokonaniach swoich czy swoich bliskich “ta firma / projekt / wydarzenie to jej/jego dziecko”. Jeśli rzeczywiście wkładamy w coś tak dużo serca i wysiłku, że gotowiśmy traktować to w ten sposób, to widocznie wplecione było w nasze przeznaczenie. Zda się warto wówczas zanieść prośbę do Bóstw Losu i Możliwości, żeby się to dobrze i szczęśliwie spełniło.

2024-12-09

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - język: magiczne narzędzie zmiany świata

Posługiwanie się mową jest jedną z najważniejszych umiejętności naszego gatunku, a język stanowi jeden z najwyraźniejszych wyróżników poszczególnych kultur. Dzisiaj skupimy się na tym, jak za jego pomocą można zmienić świat.

Tradycja słowiańska, ale też wiele innych, przykłada wielką wagę do słów i języka. Tylko częścią zagadnienia są liczne zamawiania i zaklęcia, czy w ogóle działania czarodziejskie oparte na mocy słowa. Ważna część obrzędowości dorocznej spełnia się w pieśniach, a darem wymienianym przy narodzinach Młodego Słonejka z rodziną i bliskimi są słowa-życzenia. Moc ma również słowo wypowiedziane “po prostu”, codziennie. Stąd tabuizowanie - stosowanie imion zastępczych dla istot i zjawisk groźnych, by “nie wywoływać wilka z lasu”. Tradycją, która szczególnie rozwinęła wiarę w moc słów, jest tradycja japońska - Wiesław Kotański, nestor polskiej japonistyki, zetknąwszy się ze sprzeciwem szintoistycznych teologów wobec tłumaczenia terminów japońskich na inne języki, długo myślał, że chodzi o utratę sensu i niuansów w przekładzie. Dopiero po czasie pogodził się z, dawanym zresztą wprost, tłumaczeniem, że chodzi o szacunek wobec “animistycznego ducha słowa”. Jakie stąd wnioski praktyczne? Przede wszystkim - szanujmy swój język. Nie wprowadzajmy doń obcych naleciałości czy wtrętów tam, gdzie nie są potrzebne. Również nie ma co przeklinać; zda się że nie bez powodu czynność czarnej magii i plugawa mowa mają wspólną nazwę. W istocie, ciężko nie odczuć “nic”, kiedy obok ktoś z werwą złorzeczy.

Autorka: Monika Eidintaite

Jest jednak wyższy poziom omawianego zjawiska: nie tylko “jakimi słowami” się posługujemy, ale też “jak mówimy” o rzeczach i zjawiskach. Rozpatrzmy prosty przykład: wielu początkujących rodzimowierców przejmuje - zresztą z opracowań naukowych - manierę w rodzaju “X był bogiem tego i tamtego”. Dwa błędy na raz: po pierwsze nie “bogiem”, tylko “Bogiem” - skoro nasz alfabet daje możliwość wyróżnienia podmiotów szczególnie godnych czci za pomocą wielkiej litery - dlaczego z tego nie skorzystać? Po drugie, a istotniejsze - nie “był”, lecz “jest”. Utrata ciągłości kultu i zagubienie się znacznej części wiedzy w pomroce dziejów to ludzkie zmartwienie - a Bogowie wciąż po prostu są. Skoro już doszliśmy do Bogów, warto zwrócić uwagę na Ich “imiona”. Większość tych, znanych nam z historii to w istocie rzeczowniki pospolite (“Perun” - Piorun, “Agni” - Ogień, Saule - Słońce itd.). Nie dla wszystkich teonimów znamy tak proste wyjaśnienia, ale nasuwa to pewien wniosek: może kiedyś nie było w języku Przodków rzeczowników “pospolitych”, a jedynie odnośniki do Bogów? Skomplikowana spekulacja metafizyczna i tonięcie w pojęciach były niepotrzebne, skoro Bóg-Słońce jest wprost obecny na Niebie?

Podsumujmy: zacznij traktować swoje słowa jako narzędzie magiczne. Działają w ten sposób czy akurat tego chcesz, czy nie. Mówisz coś, poruszasz tego nazwę - poruszasz i to (Tego) co tę nazwę nosi. Żeby sobie to bardziej uzmysłowić i przeniknąć takim postrzeganiem, spróbuj zamiast mówić “Ogień zapłonął” to “Bóg Ognia zawitał”, zamiast “pada deszcz” to “Ojciec Niebo kocha się z Matką Ziemią”. I staraj się mówić dobrze, o dobrych rzeczach. Nawet bez zapatrzenia się w gusła, mówienie o tym co Ci się przydarzyło fajnego - jest dużo zdrowsze niż narzekanie. Przyjemniej siedzieć z kimś, kto nie użala się, ale mówi: “Bogowie, dziękuję Wam za dobrze przeżyty dzień!”

2024-12-06

Po co nam tylu Bogów - Dadźbóg, a siły do działania

Jednym z Bogów, którym cześć oddajemy od początku istnienia Gromady jest Dadźbóg - Słonejko. Z jednej strony nie ma u nas dedykowanego “Święta Dadźboga”, z drugiej, Jego cyklem wyznaczone są daty czterech głównych świąt słonecznych.

Wszechwidzący Słonejko patrzy jasnym wzrokiem z Nieba, dobywając dla nas z ciemności świat, w którym możemy żyć i działać, On daje siłę zielonym roślinom do wzrastania, a swoim światłem przepędza większość złośliwych duchów. To nadto wystarczy, by widzieć w Nim jednego z największych Obrońców ładu świata. A dzisiaj o zwracaniu się do Niego kiedy czujemy, że brak nam siły i werwy do działania, a rzeczy układają się nie tak jak powinny.

"Dadźbóg" pędzla Andrieja Szyszkina, 2016

Słońce jest źródłem znanego nam życia, więc zwrócenie się doń w takich sprawach zda się w pełni zasadne. Można prosić wprost o pobudzenie naszego wewnętrznego Ognia - by płonął tak jasno, jak ten Ogień na niebie. Można w modlitwie porównać siebie do zielonego drzewa, które wystawia swe liście do życiodajnych promieni światła. Wydaje się oczywiście, że najlepszą porą do takich działań jest świt, lub południe, kiedy Słonejko właśnie wstaje lub jest Jego jasności najwięcej.

Oczywiście, pozdrowić Słonejko o świcie i w południe - oraz o zmierzchu - nie zawadzi nawet wówczas, kiedy nic nam nie dolega. I nie trzeba zniechęcać się tym, że akurat jest pochmurno i Słonejka nie widać - On tam za chmurami jest i być może - może nas usłyszeć.

Ciekawą sprawą jest też modlenie się do Słonejka o zmierzchu, kiedy kładzie się spać, znika ze świata. Nasi Przodkowie często mówili, że kładzie się do Morza. Zda się to być dobrą sposobnością, by poprosić Go o przepędzenie z tego świata - i do Morza wygnanie - “złego”, które odbiera nam siły i zawadza: by gnał czarta przed sobą, jak ściganego szkodnika. Również takiej pomocy można szukać u Dadźboga.

2024-12-04

Miód - płynne lekarstwo (część II: Powstawanie miodu)

Dzisiejszy wpis jest częścią całego cyklu o miodzie. Pierwszą część możecie przeczytać [tutaj].

Pewnie zastanawiacie się jak powstaje płynne złoto? Już wyjaśniamy - ile jest potrzebnych pszczół do produkcji 0.5 kg miodu :) Ergonomia pracy pszczół zależy od kilku czynników: 

  • pogody,
  • ilości dostępnego nektaru w kwiatach, 
  • kondycji pszczół.

Aby jedna pszczoła zebrała pół kilo miodu, musiałaby 3.5 razy okrążyć Ziemię. Na szczęście, jeżeli macie w ulu 150-200 pszczół, to ich praca zostanie przyspieszona i uzyskacie szybciej miód. Trzeba pamiętać, że pszczoły z pokolenia letniego żyją przeciętnie 8 tygodni, zaś pszczoły zimowe aż do 9 miesięcy. Od wczesnej wiosny aż do początku jesieni w ulu panuje temperatura około 35o C, gdyż jest ona najkorzystniejsza dla rozwijających się larw i poczwarek. Pszczoły starają się utrzymać idealną temperaturę na różne sposoby - wachlują skrzydłami, aby się ochłodzić, lub drżą, aby się ogrzać. Pszczoły są owadami, których ciała muszą być utrzymywane w temperaturze powyżej 8°C. Kiedy temperatura jest niższa, ich ciała drętwieją, a pszczoły umierają.

Miód powstaje w kilku etapach. Najsampierw pszczoły udają się po składniki (nektar i spadź) - w czasie kwitnienia kwiatów zwiadowczynie udają się na łąki czy do ogrodów po składniki, które zbierane są w wolach miodowych. A czym jest wole miodowe? To nic innego, jak cienkościenny worek będący rozszerzeniem przełyku w jego końcowej części, służący pszczole do magazynowania i przenoszenia płynów. We wnętrzu wola znajduje się główka przedżołądka. Pszczoła może w nim przenieść około 55 mg nektaru lub wody. Następnie nektar jest dostarczany do ula, gdzie składowany jest w plastrach. Wówczas pszczoły zbieraczki i robotnice dokładają wydzieliny własnego ciała (enzymy), które pozwalają usunąć nadmiar wody z nektaru i spadzi. Miód w tym czasie gęstnieje, ulegają też zmianie jego właściwości chemiczne (zyskuje zdolności bakteriostatyczne). Kiedy poziom wody w miodzie spadnie poniżej 20%, wówczas miód zostaje zasklepiony woskiem. Miodobranie zaś rozpoczyna się, kiedy miód dojrzeje, czyli gdy pokrywa on około 75% powierzchni plastra.

Konsystencja i barwa miodu zależy od stopnia dojrzałości i gatunków roślin dających nektar. Miód spadziowy w odróżnieniu od miodu nektarowego powstaje, gdy pszczoły zbierają spadź a nie nektar. Spadź jest zebraną przez pszczoły wydzieliną mszyc i czerwi żerujących na liściach drzew, lecz także z drzew iglastych.

Miód składa się głównie z cukrów: fruktozy i glukozy (zawiera około 77-84 gramów cukru na 100 gramów miodu). Przeciętnie miód zawiera następujące składniki:

  • witaminy z grupy B, C i K, 
  • składniki mineralne: wapń, potas, magnez, sód, fosfor, miedź, żelazo, chrom, mangan, kobalt, cynk, 
  • kwasy organiczne, zwłaszcza glukonowy, jabłkowy i cytrynowy, 
  • enzymy (diastaza, maltaza, fosfataza kwaśna, oksydaza glukozy i lizozym),
  • w wyniku reakcji chemicznych towarzyszących powstawaniu miodu wydziela się też nadtlenek wodoru.

Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym produktom pszczelim: 

Apilarnil (hormon przeciw wyczerpaniu) – ten najmniej znany produkt pszczeli powstaje z ekstraktu z siedmiodniowych komórek larw trutni. Wykorzystuje się go głównie w leczeniu stanów wyczerpania, cukrzycy i dny moczanowej, otyłości, depresji, osłabienia odporności, problemów z potencją, a także w leczeniu zespołu napięcia przedmiesiączkowego.

Jad pszczeli - wytwarzany jest z aparatu żądłowego pszczoły, a jak wiadomo, gdy pszczoła kogoś użądli, to umiera. Aby nie zabijać pszczół wymyślono patent, aby pszczoła przelatywała przez metalową siatkę, która przewodzi impulsy elektryczne prądu zmiennego. Wówczas pszczoły wstrzykują jad na umieszczoną pod spodem szklaną płytkę. Kiedy cały rój ma do czynienia z takim urządzeniem przez 12 godzin, uzyskujemy całe... 4 gramy jadu. Jad stosujemy głównie do leczenia dny moczanowej i reumatyzmu.

Wosk pszczeli - robotnice po stronie brzusznej odwłoka mają 4 pary gruczołów, które wytwarzają wosk. Możemy pozyskiwać wosk z plastrów miodu za pomocą gotującej się wody, pary, energii elektrycznej lub słonecznej. Każdy z nas korzystał z świec woskowych. Przez brak stwierdzonych skutków ubocznych dla człowieka, wosk jest dopuszczony do produkcji artykułów spożywczych i leków jako środek powlekający. Wosk wykorzystuje się także w przemyśle kosmetycznym w środkach do makijażu, maściach, pomadkach do ust i kremach.

Mleczko pszczele, inaczej pokarm królowej. Mleczko pozyskuje się od pszczół karmicielek odpowiedzialnych za karmienie królewskich larw i królowej. Reguluje ono poziom cukru i ciśnienie tętnicze. 

Pierzga – substancja wytwarzana przez pszczoły z pyłku kwiatowego zmieszanego z miodem lub nektarem i zakonserwowanego w komórkach plastra w następstwie fermentacji. Pierzgę stosujemy w chorobach wątroby, anemii, stresie, reumatyzmie i zaparciach.

Propolis, inaczej kit pszczeli – mieszanina wydzielin pszczół lub os oraz substancji żywicznych obecnych w pąkach i młodych pędach drzew takich jak: topola, brzoza, świerk, kasztanowiec i innych drzew oraz roślin zielonych. Jego właściwości przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze i ograniczające stan zapalny powodują, że kit pszczeli jest wykorzystywany w przypadku trudno gojących się ran, odleżyn i owrzodzeń na skórze. 

Pamiętajcie, że zanim bezpieczne zastosujecie preparaty z miodu , powinniście wcześniejszej konsultować się z lekarzem lub farmaceutą! Wpis ten nie zastąpi porady fachowego medyka i służy jedynie do poszerzenia Waszych i tak już szerokich horyzontów :)

autor: guślarz Michał „Nikrug” Dąbek

Bibliografia:

 • „Lecznicza moc pszczół. Najskuteczniejsze terapie od A do Z”, prof. Friedrich Hainbuch. 

2024-12-02

Słowianie z Jantaru we współczesnym świecie - religia jest wszędzie

Dlaczego na stronie poświęconej religii poruszamy ostatnio sporo kwestii zdałoby się “przyziemnych”, związanych raczej z miejscem, w którym żyjemy, naszą codziennością czy rodziną? Dzisiaj to wyjaśnimy i - pokażemy że jak najbardziej miejsce tych treści jest na blogu religijnym!

Jakkolwiek niechętna religii jako takiej, nowoczesność musiała jednak pogodzić się z faktem jej istnienia. Będąc jednak obrzydliwą parodią Peruna wskazującego Żmijowi jego miejsce w głębinie wód, nowoczesność wskazała religiom ich miejsce - w sferze życia prywatnego i za zamkniętymi drzwiami świątyń. Jednocześnie deklarowane jest “świeckie państwo”, co dla nas, animistów-politeistów, jest korzystne jedynie w sytuacji dominującego na europejskim rynku religii monoteizmu. Dalekie jest jednak od stanu pożądanego.

Świątynia Erawan w Bangkoku, źródło: Wikipedia

Podejście nowoczesne jest całkowicie obce stanowi obowiązującemu przez większość historii naszego gatunku. Na czele wielkich cywilizacji - od Chin, przez Egipt, aż po Rzym - stali przez wieki święci królowie o boskim rodowodzie. Podobnie (w odleglejszych od cywilizacji nawet dzisiaj!) na czele mniejszych plemion stoją wodzowie szczycący się Bogami wśród swoich Przodków. Święte umocowanie władcy to jeno część systemu całkowicie przenikniętego religią, będącą inspiracją sztuki, środowiskiem rozwoju ludzi (np. przez obrzędy przejścia) czy źródłem praw, nadanych przez Bogów.

Tradycyjna teokracja i nowoczesne zepchnięcie religii w sferę prywatną to dwa, przeciwne bieguny. Powrót do tej pierwszej wydaje się dziś niemożliwy, co czyni dyskusję jej zasadności bezprzedmiotową. Jednocześnie tkwienie w nowoczesnej deprywacji religijnej zda się nie do przyjęcia. Potrzebne jest rozwiązanie pośrednie: zdatne do życia w zastanym środowisku, ale przywracające religii należne jej miejsce.

Jak wzmiankowaliśmy wyżej, w świecie archaicznym religia przenika całość ludzkiej egzystencji. Jest to pierwszy krok, szczególnie łatwy do zrobienia na gruncie animizmu. Duchy są wokół (i wewnątrz) nas. Jesteś wśród nich modląc się, pracując, rozmawiając z dzieckiem czy jedząc obiad z rodziną. Przynajmniej w części z nich - przejawiają się Nieśmiertelni Bogowie, od których te duchy pochodzą.

Co więc można zrobić? W tej chwili proponujemy przerzucenie pomostu między codziennością, a religią. Sakralizację tej pierwszej można uzyskać przez drobne akty pobożności. Podziękowanie Bogom przed posiłkiem, poświęcenie rozpoczynanej pracy Bogu, który opiekuje się jej dziedziną czy pozdrowienie duchów, na teren których wkraczamy (duchy lasu, łąki, plaży… ale też miasta, dzielnicy, portu czy własnej kuchni!). Te drobne gesty działają też w drugi sposób “ucodzienniając” religię: wyprowadzając ją ze sfery wydzielonego rytuału, a wprowadzając w domowe pielesze.

We wpisie przemyciliśmy swoją propozycję. Mamy jednocześnie nadzieję, że wyjaśniliśmy wątpliwości tych z Was, którzy mogliby dziwić się naszemu doborowi tematów :)

2024-12-01

Święto Strzyboga (Borodziej, 30.XI.2024)

Był taki czas, kiedy twarze Pierwszych Ludzi owiał po zimie ciepły wiosenny wiatr i kiedy wystawili twarze do niesionego przez wiatr orzeźwienia po letniej spiekocie. Był taki czas, kiedy po raz pierwszy zeszli pod żaglami na wodę, patrząc dokąd ich wiatr zagna. Był taki czas, kiedy po raz pierwszy zadrżeli widząc wiatr pomiatający chmurami po niebie i kiedy odetchnęli z ulgą, widząc jak przepędza straszne mgły. Był też taki czas, kiedy po raz pierwszy oddali cześć Gospodarzowi Wiatru. Tak i my dzisiaj zrobiliśmy - dla Strzyboga Ogień paliliśmy, miód piliśmy!

Fot. Dominika Jurkowska

Fot. Dominika Jurkowska

Fot. Dominika Jurkowska



Fot. Dominika Jurkowska

Fot. Dominika Jurkowska