2024-12-13

Po co nam tylu Bogów - Rod i Rodzanice, a szczęśliwe urodzenie dziecka

Niemal od początku swego istnienia Jantar oddaje cześć Rodowi i Rodzanicom - oddaje niezbyt często, ponieważ nie mają własnego święta, a jedynie podczas głównych świąt słonecznych. Były u nas kiedyś auspicja, czy by nie obchodzić święta Roda w styczniu, ale nie przeszło.

Jakby nie było, Bóstwa te wzywamy razem, jako zawiadujące tą samą sferą rzeczywistości - przeznaczeniem, możliwością, losem. Mieszkańcy niebieskiej siedziby, wyznaczają drogi, którymi chadza ludzka Dola. Jak przekazuje tradycja Przodków w trzy dni po narodzeniu dziecka, u jego kołyski stają trzy Narecznice czy Sudiczki, jak również zwano Rodzanice.

"W kołysce", Jean Monet (1867)

Zda się więc rzeczywiście trafnie wylosował się temat do omówienia, kiedy przedmiotem troski jest szczęśliwe urodzenie dziecka. Zważmy tu, że ani nie ma przesłanek, ani my nie twierdzimy, jakoby Rod czy Rodzanice byli szczególnie odpowiedzialni za kwestię konkretnie porodu. Zdecydowanie natomiast można owo “szczęśliwe urodzenie” traktować jako skutkujące szczęśliwym losem noworodka. Tradycja wprost przekazuje pozostawianie wówczas na noc drobnych monet, ciastek, wódki czy innego podarku, mającego obłaskawić Panie Przeznaczenia. Oczywiście, zdarzało się, że zabiegi takie pozostawały bez skutku i kolejne dzieci z pewnej rodziny “nie trzymały się” tego świata. Ufny w swoje siły lud uznawał to wówczas za winę zawziętych na ten ród Rodzanic i próbował Je oszukać - np. na tę trzecią noc wynosząc niemowlę do chaty sąsiadów czy sprzedając je na niby. Sami wątpimy w możliwość tak naiwnego oszukania Bogiń, sam lud chyba zresztą też, skoro takie opowieści często domyka pojawienie się w ostatniej chwili spełniającej swoją rolę - kreślącej przeznaczenie na czole dziecka - Bogini. Najlepiej więc w odnośnej sytuacji, pozostawić po prostu dla Nich dary: na ołtarzyku czy najlepiej na stoliku, który w onej trzeciej nocy od narodzin będzie w pobliżu kołyski i liczyć na Ich przychylność.

Z drugiej strony, czasem traktujemy owoce swoich starań jak swoje “dzieci”. Da się czasem słyszeć jak ludzie mówią o dokonaniach swoich czy swoich bliskich “ta firma / projekt / wydarzenie to jej/jego dziecko”. Jeśli rzeczywiście wkładamy w coś tak dużo serca i wysiłku, że gotowiśmy traktować to w ten sposób, to widocznie wplecione było w nasze przeznaczenie. Zda się warto wówczas zanieść prośbę do Bóstw Losu i Możliwości, żeby się to dobrze i szczęśliwie spełniło.