Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Weles. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Weles. Pokaż wszystkie posty

2025-01-24

Po co nam tylu Bogów - Weles i oczyszczenie

Jest piątek, godzina 19:00, co oznacza porę na garść powstających w Jantarze, na Pomorskiej Ziemi Świętej, wskazówek co do żywej czci Bogów. Dzisiaj o Rogatym Dziaduniu Welesie, w okolicznościach kiedy potrzebujemy oczyszczenia.

Cześć Rogatego Dziadunia należy do żelaznej podstawy uprawianego w Jantarze kultu: obchodzimy Jego osobne święto, zapraszamy Go na wszystkie święta słoneczne i prosimy każdorazowo o bycie Gospodarzem Dziadów jesiennych. W porze ciemnej odbywamy też pod Jego opieką nocne czuwania w pewnym leśnym ustroniu.

Dzisiaj o szukaniu Jego pomocy przy oczyszczeniu. Jest to bardzo szerokie zagadnienie, obejmujące różnorodne okoliczności: od przywrócenia dobra i ładu po styczności z kimś “plugawym”, przez uwolnienie od złośliwego ducha czy złorzeczenia, aż po usunięcie ze swojego życia zbędnych w istocie obciążeń i zawad. Można tu oczywiście przypisać dużo więcej: wszystko to bowiem w istocie duch, który wkracza w nasze życie. Albo pod którego władzę się dostajemy - mniej lub bardziej (nie)świadomie. Można też tak spojrzeć na to, co nazwalibyśmy po prostu “leczeniem”: jako na wydostawanie się z objęć ducha choroby, co zda się szczególnie wpisywać w tradycję kłopotów, z którymi nasi Przodkowie zwracali się od dawna do Welesa - wspomnienie o Nim jako Wielkim Uzdrowicielu* silnie przetrwało w “pamięci ludu”.

Weles jako Gospodarz podziemnej krainy, Pasterz Przodków, przewodzi wielu różnym istotom, z których (co najmniej) część my - mieszkańcy środkowego świata - uznalibyśmy za groźną, może nawet straszną. Zwrócenie się właśnie do Wodza podziemnych duchów z modlitwą i ofiarą w intencji oczyszczenia zda się więcej niż dobrym pomysłem.

Mariusz Szmerdt, "Weles" - znalezione przez Google


Pamiętać przy tym trzeba o jednym: przeszłość przechowała świadectwa przysiąg składanych na tego Boga. Składanych pod groźbą straszliwej, śmiertelnej, kary za ich złamanie. Nie pozostawia to wątpliwości, że Dziadunio jest Bogiem bardzo prawym, wymagającym dochowania swoich zobowiązań. Stąd jeśli sprawa, z którą chcemy się doń zwrócić, wikła jakoś to, co przyobiecaliśmy (choćby sami sobie) - upewnijmy się, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby to wypełnić. Z jednej strony można się łudzić, że wobec Przodków miał być tak surowy, bo przysięgano konkretnie na Niego, ale z drugiej - po co ryzykować drażnienie Bożeńka?

Dla domknięcia tematu oczyszczenia wypada przypomnieć o jeszcze jednej sprawie: o czystości obrzędowej. Ta jest szczególnie ważna w tradycyjnych religiach, w oparciu o które kształtuje się też kult Jantaru. Zapewniające ją oczyszczenie - podobnie jak mnóstwo innych rzeczy - można uskutecznić na wiele sposobów i włączając w to wiele Bóstw czy duchów. Jednak to właśnie skupiający w swoim ręku władzę nad wieloma, bardzo różnymi, duchami Dziadunio zda się być lepiej niż “dobrym” Wspomożycielem w jej osiągnięciu.

* samo określenie moje, współczesne


2024-12-19

Po co nam tylu Bogów - Weles, a szukanie bezpieczeństwa

Pora ciemna właśnie zbliża się do swej kulminacji w przesileniu zimowym. Dzisiaj przychodzimy z wpisem o Dziaduniu Welesie. Czcimy Go, zapewne jak wszyscy niemal rodzimowiercy, od początku istnienia Jantaru; poza świętami słonecznymi, kiedy prosimy o uczestnictwo wszystkich Gospodarzy Świata, mamy dlań osobną uroczystość w lutym, a prócz tego - jest można rzec Gościem honorowym na święcie Dziadów. Razem z Bratem, Gromowładnym, zbudował nam świat i powołał do istnienia zarówno nas, jak i wiele innych stworzeń; choć przypisuje Mu się głównie autorstwo różnych strasznych i groźnych istot.

"Ofiarowanie konia Wołosowi", A. Czeko-Potocka (r. 1900).

Jaki temat nam się wylosował? Szukanie bezpieczeństwa i ochrony. Bardzo pasuje do Boga Zaświatów, który włada nad rozmaitymi stworami, i któremu w świetle tradycji - dobrze polecić się szukając przed nimi obrony. Oczywiście, w przekazywanych przez naszych Przodków opowieściach występują przede wszystkim wilki i inne głodne (zwłaszcza zimą) leśne zwierzęta, zapuszczające się nawet w pobliże ludzkich siedzib. Dla większości populacji dzisiejszej Polski - nie są już raczej pierwszym skojarzeniem z hasłem “zagrożenie”. Ale czy to znaczy, że jesteśmy rzeczywiście dużo bezpieczniejsi, a wokół nas nie ma żadnych drapieżników?

Są jak najbardziej i okulary animizmu pozwalają je wyraźnie dostrzec: są to duchy. Oczywiście, wiele z nich jest nam przyjaznych (a większości zapewne jesteśmy dość obojętni), lecz są wśród nich i takie, które czerpią radość z samego faktu szkodzenia i wyrządzania krzywdy. Tak wiara w duchy tłumaczy “niepojęte” niedopatrzenia, przez które dochodzi do tragedii, “niezrozumiałe” wybryki ludzi na co dzień całkiem spokojnych czy z drugiej strony: uporczywe trwanie kogoś w beznadziejnej sytuacji, z której na pozór łatwo mógłby wyjść. Jest to działanie żywiących się konkretnymi sytuacjami czartów. Tak jak w Przyrodzie są toczące zepsute mięso larwy much, tak w “osnowie” są byty mało przyjemne. Jest jednak coś jeszcze, o czym może większość z Was nie pomyślała: internet. Media społecznościowe, strony z memami, streamingi z serialami i inne pożeracze uwagi mają taki przemiał naszej świadomości, że choćby pierwotnie stała za nimi duchowa pustka (w której nieIstnienie wątpimy), to wnet coś by się tam zalęgło - dla zagospodarowania zasobów. W tej chwili zapewne stanowią stadko dobrze odkarmionych wąpierzy.

W większości takich biesów należałoby chyba raczej upatrywać potomstwa Żmija, niż Rogatego Dziadunia. Nie przekreśla to jednak możliwości zwracania się właśnie do Niego z prośbą o pomoc, kiedy wkraczamy na grząski grunt, czy stajemy w obliczu niebezpieczeństwa. Już narody starożytne upatrywały w Bóstwa Podziemnych tych, którzy mają władzę nad mocami ciemnymi i groźnymi. Skoro nasz Weles przez wieki chronił ludzi przed istotami z lasu - to i teraz warto Mu zaufać, gdy wkraczamy na grząski grunt, czy zgoła czujemy że ten usuwa nam się spod nóg.

2024-02-11

Święto Welesa - 10.II.2024, Lasy Oliwskie

Zgodnie z kalendarzem obrzędowym [ klik!!! ] zebraliśmy się wczoraj i uczciliśmy Welesa na naszej ulubionej Świętej Górze w Lasach Oliwskich :) Mimo siąpiącego deszczu i zalegającego wszędzie śniegu było bardzo ciepło, w przeciwieństwie do zeszłego roku, gdy w Święto Welesa nawiedził nas cyklon Ulf.
Przepis na kołacz znajdziecie w zakładce "Biesiadne Przysmaki"

Rybki na ofiarę sam osobiście złowił Marcin - z zawodu rybak :)

:P  Fot. Krzysztof Komorowski


Postanowiliśmy kontynuować tradycję Zapustników :) W tym roku, oprócz głównego Zapusta Samuela mieliśmy też przepiękną Sowę-Magdę, Turonia-Michała, Miedźwiedzia znanego jako Piotr, oraz Kacpra i Michała, z których żaden nie chciał przebrać się za babę :( No cóż, może w przyszłym roku...

Zapustnicy :)

Sowa z Turoniem przybyli aż spod Elbląga! Fot. Krzysztof Komorowski.

Zapustnicy jak zwykle nie nauczyli się tekstu na pamięć :P Fot. Krzysztof Komorowski.

Jaka piękna Sowa :)


Wysłuchaliśmy kilku przyśpiewek, opędzaliśmy się od Miedźwiedzia krzyczącego "Roar!" i wynagrodziliśmy starania Zapustników miodem pitnym, choć domagali się pieniędzy w kwocie aż 6 zł.

Ja jestem Zapust, wejherowski książę
Przychodzę z dalekiego kraju,
Gdzie psi ogonami szczekają,
Ludzie gadają łokciami,
A jedzą uszami,
Słońce o zachodzie wschodzi,
A o wschodzie zachodzi,
A kurczę kokoszę rodzi,
Każdy na opak gada,
A deszcz z ziemi do nieba pada!
Z dalekości przybywamy,
I Wam radzi zaśpiewamy!
Śpiewać?

Co to za pytanie, no oczywiście, że śpiewać!



Więcej o zapustach możecie przeczytać [ w tym wpisie ] oraz w relacji z [ ubiegłorocznego święta ].

Po obrzędzie przystąpiliśmy do biesiady i jak zwykle plotk... omawialiśmy bieżące tematy, np. zarejestrowanie ZWRP Ród oraz komentowaliśmy wybory życiowe naszych bliskich ;)

2023-12-06

Kult Przodków we współczesnej wierze rodzimej

Dzisiejszym wpisem zakończymy już miesiąc Przodków, który w czasie swojego trwania przerodził się w co najmniej półtora miesiąca. Mieliśmy wczoraj ogromną przyjemność gościć na Wydziale Nauk Społecznych UG z wykładem dotyczących jednej z kluczowych spraw w wierze rodzimej: czci oddawanej Przodkom. Od razu odpowiemy na pytanie osób, które chciały uczestniczyć, a nie mogły - oczywiście, że mamy nagranie :)


Jako, że Jantar jest specyficzną grupą z silny zacięciem animistycznym, trzeba było zacząć od kontekstu. Prelegent przedstawił naszą Gromadę, opowiedział kilka słów o jej historii i działalności na polach wszelakich oraz o "Drodze do Bogów" - charakterystycznym dla naszej grupy i u nas wyrosłym systemie myśli religijnej. Potem przeszliśmy do tematu właściwego, do oddawania czci Przodkom.

Na początku została omówiona modlitwa do nich. Tekst modlitwy możecie znaleźć również na naszej stronie:

Święci Przodkowie, Święci Dziadowie,

Ja jestem Wasz potomek / córa Wasza,

Ja jestem krew z krwi, kość z kości Waszej,

Ja jestem Wasze nasienie, na Waszej glebie wyrosłe,

Wy zaś jak Ptaszkowie, co za rzeczką drzewem siedzą,

Sokoliki jasne, gołębiczki słodkie,

Jak zielone dęby, kaliny czerwone,

Was wspominam, cześć oddaję,

Dobremście darzyli, złotą rzęsą mię prószyli,

Gdzie jesteście, niech grzeje skra czerwona,

Dobremście darzyli, złote słówka mi mówili,

Gdzie jesteście, niech Was poi woda rześka,

Dobremście darzyli, serce mi włożyli,

Gdzie jesteście, niech Was żywi miód złocisty!

Modlitwa ta jest ułożona współcześnie, złożona jest natomiast z elementów tradycyjnych, zakorzenionych w rodzimej tradycji. Krew i kości są najbardziej archaicznymi symbolami życia, motywem zaczerpniętym jeszcze z czasów plemion łowiecko-zbierackich. Natomiast motyw nasienia i gleby nawiązuje już do czasów rolnictwa. Drugą sprawą jest nazywanie Przodków ptakami, które są za wodą. Bardzo stara tradycja - dużo szersza nawet niż słowiańska - przedstawia ludzką duszę w postaci ptaka. Położenie za wodą jest natomiast typowym w naszej mitologii miejscem krainy zmarłych. W ostatniej części tej modlitwy wyrażamy wdzięczność za doznane od Przodków dobro: ich wysiłek włożony w wychowanie kolejnych pokoleń, mądre rady, za samo życie. Odpowiadają temu stosowne życzenia skierowane w ich stronę, zważmy jednak jak są skonstruowane: "Gdzie jesteście...". Bierze się to z przekonania, że zmarli mają konkretną, sobie właściwą siedzibę. Opuszczają ją w określonych porach roku, by odwiedzić świat żywych, jednak ostatnie czego chcemy to "wyciągać" ich swoją modlitwą w porze przypadkowej.

fot. dr Krzysztof Ulanowski

Kolejną część stanowiło przedstawienie miejsca oddawanej Przodkom czci w świętach koła rocznego: od takiej regularnej uskutecznianej u nas na każdym święcie, po te specyficzne dla konkretnych punktów koła rocznego. W naszym kole rocznym mamy obecnie 13 obrzędów i na każdy z nich zapraszamy Przodków. Współcześnie stajemy jednak przed sprawą, o której sami Przodkowie - sprzed powiedzmy dziesięciu wieków - nie za bardzo musieli jeszcze myśleć. W drzewie genealogicznym każdego z nas będą ludzie różnych wyznań. Prawdopodobnie większość z nich z ciepłem w sercu przyjmie, że praprawnuczka o nich myśli. Należy jednak pamiętać, że jeżeli byli (a w większości przypadków tak zapewne będzie) innego wyznania, to kwestią indywidualną będzie, czy ucieszy ich pogański w swej formie i treści obrzęd. Dlatego podejmujemy środki ostrożności - podczas obrzędu zapraszamy tych Przodków, którym miła jest taka gościna: "Święci Dziadowie! Przybywajcie, prostą jasną drogą - bez żadnego złego towarzystwa, a jedynie w samym dobrym! Ci z Was, którzy sobie takiej gościny nie życzą - to w swoich stronach w pokoju ostańcie! Przyjmijcie ofiarę, Święci Dziadowie!".

Podczas Szczodrych Godów, gdy świat odradza się na nowo, a granice między naszym światem a zaświatami stają się cieńsze, zostawiamy przy naszych stołach wolne miejsce dla wędrowca. Z kolei podczas Jarych Godów dusze naszych Przodków powracają z zaświatów w postaci ptaków. Podczas obrzędu składamy w ofierze jajka, zaś reliktem tych ofiar z jajek jest zwyczaj noszenia jaj na groby zmarłych w Niedzielę Wielkanocną przez prawosławnych. Jajka toczone są po grobach, aby zmarli mogli się nasycić ich energią. Apogeum czczenia Przodków przypada oczywiście na Dziady. Przestrzegamy wtedy szeregu tabu: nie hałasujemy, nie rzucamy ostrymi przedmiotami, siadamy powoli i ostrożnie, aby nie przygnieść czyjejś duszy. W tym czasie przestrzegamy również postu, aby symbolicznie wejść w obrzędową rolę zmarłych - tylko żywi mogą jeść to, co chcą. Na czas obrzędu przywdziewamy też maski. 

fot. dr Krzysztof Ulanowski

W końcowej części wykładu przybliżyliśmy postacie dwóch Bóstw związanych u nas bliżej ze zmarłymi: ich Opiekuna, Dziadunia Welesa oraz Dziewanny - uznawanej przez nas za Przewodniczkę dusz błądzących. Poruszyliśmy też temat pogrzebu w obrządku rodzimowierczym, któremu poświęciliśmy niedawno cały wpis.

Wykład zamknęła garść uwag związanych z "turystyką sakralną", a konkretnie z odwiedzaniem dawnych cmentarzysk i kurhanów, o czym mieliście już okazję poczytać w tym wpisie

Dajcie znać, czy podobają Wam się takie wykłady i czy chcielibyście częściej w nich uczestniczyć :)

2023-09-24

Święto Plonów, Wyspa Sobieszewska, 23 IX 2023

Za nami fantastyczne Święto Plonów na Wyspie Sobieszewskiej - zebraliśmy się, aby podziękować Bogom za zebrane plony: i te materialne i duchowe, a także aby powitać Porę Ciemną, na którą jedni z nas czekali z utęsknieniem, a inni wręcz przeciwnie. Pogoda nam dopisała, a i towarzystwo było wyborne! Na facebókowym wydarzeniu zapowiedziało się sporo nowych osób, po czym... nie przyszli - za to przyszło wiele innych nowych osób, które się wcześniej nie zapowiadały :D Grunt, że liczba parafian się zgadza.

Michał kradnie nasze dusze telefonem ;)

Wprawne oko zauważy, że od ostatniego święta poczyniliśmy pewne postępy, jeżeli chodzi o estetykę obrusiku ofiarno-biesiadnego. Już nie wygląda, jakby sam Perun popatrzył i zagrzmiał :)


Dołączyli do nas Krzysztof, Magda i Michał aż spod Elbląga i obdarowali naszą gromadę przepięknym świecznikiem własnego wyrobu:

Bardzo zdolna rodzinka i ich dzieło sztuki!

Byli też Agata i Michał dziećmi, Mariusz z Justyną i z córeczką oraz... Alexandre aż z Portugalii (a obecnie to z Gdyni), który na co dzień studiuje i pracuje w Gdańsku! Alexandre już od trzech lat mieszka w Polsce i naprawdę imponująco opanował nasz szeleszczący język :) 

Słuchamy ogłoszeń parafialnych o wyciszeniu telefonów.

Świętowanie zaczęliśmy od ćwiczenia pieśni - Kozę na rozgrzewkę, a potem pieśń o brodzie Welesa.

Koza jest przykładem piosenki kumulatywnej, w której każda kolejna zwrotka nadbuduje poprzednią. Tu możecie znaleźć jej profesjonal(niejsze) wykonanie: [ klik! klik! klik! ].

Stworzona je koza
Żeby gruszki trząsać
Koza nie chce gruszków trząstać
Gruszki nie spadają

Stworzony je pies
Żeby kozę kąsał
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je kij
Żeby pieska walił
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je ogień
Żeby kija palił
Ogień nie chce kija palić
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzona je woda
Żeby ogień zalać
Woda nie chce ognia zalać
Ogień nie chce kija palić
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je wół
Żeby woda wypił
A wół musi woda wypić
Woda musi ogień zalać
Ogień musi kija palić
A kij musi pieska walić
A pies musi kozę kąsać
Koza musi gruszki trząsać
Gruszki pospadały

A ja zadrę se fartuszek i do sadu zbierać gruszek!

Po krótkiej próbie wokalnej przystąpiliśmy do plecenia brody Welesa, mieliście już okazję o niej poczytać [ w tym wpisie ]. Niestety, żaden z naszych gromadzian nie jest rolnikiem i nie dysponuje nieskończonymi zapasami słomy czy siana. Ale nic straconego - do dyspozycji zawsze jest sianko dla gryzoni :) 



Ta cała słoma z moich butów?!






Brodę Welesa złożyliśmy w miejscu, w którym składaliśmy przedtem ofiary dla okolicznych duchów. Upletliśmy też słońce, które zostało podczas obrzędu złożone w ofierze do Ognia. Symbolizuje ono Słońce zachodzące na Porę Ciemną.

Ważnym punktem obrzędu było oficjalne przyjęcie do grona Jantarowiczów Moniki, która regularnie uczęszcza na nasze obrzędy już od ponad roku. Otrzymała swój własny krążek, który będzie wspierał głowę posążka - Ducha opiekuńczego naszej gromady. Po fakcie została też poinformowana o obowiązku wpłacania składek w wysokości 5 zł na miesiąc ;) 

Monika jeszcze nie wie o składkach...

Nasz posążek robi się coraz wyższy :)

Po obrzędzie jeszcze długo siedzieliśmy przy Ogniu i rozmawialiśmy, a potem część z nas udała się do Lasów Oliwskich w celu złożenia ofiar w naszych miejscach mocy.  


Nasz ukochany Głaz w Wykopie :)

I nie tylko w tym celu ;) Być może nie wiecie, ale mamy pewną tradycję nawiązującą do płodności Matki Ziemi. Co roku na Jare Gody tworzona jest drewniana rzeźba kultowa przedstawiająca penis Peruna. Podczas obrzędu jarogodowego żerca uderza tym artefaktem w Ziemię, aby ją zapłodnić. Zaś pół roku później, już po Święcie Plonów rzeźba ta jest zakopywana - w tym roku pod naszym ulubionym Dębem w Lasach Oliwskich :) 


Nie martwcie się, nie zamierzamy Was zbytnio spamować zdjęciami penisa.

Za trzy tygodnie planujemy urządzić pielgrzymkę po naszych ulubionych miejscach mocy - wypatrujcie wydarzenia na naszym facebóku! Jeżeli dotychczas tylko podpatrywaliście nas z ukrycia, to teraz będziecie mieli okazję się z nami obwąchać, zadać mnóstwo pytań, posłuchać o Głazie w Wykopie, Diabelskim Kamieniu i Kamiennej Twarzy oraz zobaczyć jak składamy tam ofiary.



2023-09-17

Kręcenie brody i pora ciemna

W naszej Gromadzie od wielu lat rozpoczynamy porę ciemną jednym z dawnych słowiańskich obrzędów kręcenia brody Welesowi. Dziś przyjrzymy się ludowym źródłom tego rytu. A temat warto zacząć od tego, że źródła są szerokie – obejmują zarówno wschód, jak i zachód Słowiańszczyzny.

Zacznijmy od zachodu, gdzie dla chełmińskiego (dzisiaj zdaje się wielkopolska) Kolberg podał dość szeroki opis pozostawiania „brody” z ostatnich niezżętych kłosów na polu – na ofiarę dla ptaków i myszy, by nie mściły się czynieniem szkód w zapasach. Składanie ofiary – daru nacechowanego czcią religijną – wprost zwierzętom uznawanym za szkodniki jest raczej mało typowe, zwłaszcza wobec tak doniosłego wydarzenia jak koniec żniw. Pachnie raczej zwietrzałymi resztkami kultu boskiego Opiekuna tych żyjątek.

I takie domysły znajdują doskonałą pożywkę w materiale wschodnim, gdzie w obrzędzie zaplatania brody występują dwa imiona Adresata: schrystianizowane „Mikuła” w ludowej modlitwie, a swojskie „Weles”, kiedy uczestnicy rozmawiają między sobą! Tekst przytaczamy poniżej:

„Błogosław Panie Boże

Bych brodę kręciła

A oraczowi siła

A koniowi głowa

A Mikule broda”

Brak tu nawiązania do drobnych skrytożerców w rodzaju myszy, te jednak łatwo wyobrazić sobie wśród chtonicznych atrybutów Rogatego Dziadunia.

A jak to jest u nas dzisiaj? No, przyznajemy się – pogłowie czynnych rolników wynosi u nas w tej chwili okrągłe zero, więc i z polem, na którym można by zostawić ostatni kłos, jest raczej krucho. Zamiast tego zaplatamy jednak brodę i zanosimy ją pod drzewo, jako ofiarę dla Welesa – by był nam przychylny i błogosławił w rozpoczynającej się porze ciemnej!

2023-02-22

Święto Welesa 18 II 2023

Zgodnie z zapowiedziami zebraliśmy się w sobotę, aby uczcić Welesa. Zapytacie pewnie: co z cyklonem Ulf? No cóż... Osłonięci przez drzewa nawet go nie zauważyliśmy, więc kto się przestraszył pogody, ten trąba ;)

Było nas więcej, ale jedna gdzieś polazła podczas gdy druga robiła to zdjęcie.

Ledwo pomieściliśmy się z darami i przysmakami na obrusiku ofiarnym!

Każdy z członków naszej gromady ma krążek, który dokłada do naszego posążka.
Im więcej ludzi na święcie, tym wyższy posążek!

W tym roku wprowadziliśmy nową dla nas tradycję - pląsy zapustników w składzie:

  • głównego Zapusta (wejherowskiego księcia z dalekiego kraju, jedynego Kaszubskiego Półindianina na świecie), czyli Samuela,
  • Dziada, czyli Przemysława przebranego za chłopa (hmmm, w sumie to nawet nie musiał się za bardzo przebierać...)
  • Baby, czyli Piotra przebranego za babę, a wręcz matkę karmiącą niemowlę z bibuły i gałęzi,
  • Miedźwiedzia, chodzącego głównie na czworakach i pomrukującego. Czasem reaguje na imię "Dominik".

Od lewej: Miedźwiedź, Baba, Chłop i herszt zapustników.


Podczas gdy wzywaliśmy Welesa, główny Zapust tak przedstawił siebie i swoją trupę:

Ja jestem Zapust, wejherowski książę

Przychodzę z dalekiego kraju,

Gdzie psi ogonami szczekają,

Ludzie gadają łokciami,

A jedzą uszami,

Słońce o zachodzie wschodzi,

A o wschodzie zachodzi,

A kurczę kokoszę rodzi,

Każdy na opak gada,

A deszcz z ziemi do nieba pada!

Z dalekości przybywamy,

I Wam radzi zaśpiewamy!

Śpiewać?

Co to za pytanie, no oczywiście, że śpiewać! I tu popłynęła pieśń ze "Śpiewów Sławiańskich" Chodakowskiego, nawiązująca do porządku kosmosu przez postać osi świata i kończy się ważnym zapustnym wątkiem zdobycia panny.

Stoi sosna wśród podwórca,

Na tej sośnie w trój pożywienie rośnie:

Od doła baryło smoły,

Ku środkowi jare pszczoły,

Ku wierzchowi we trój koła,

Na każdym kole po sokole.

Jeden sokół precz poleciał,

Coś przyniesie swemu panu,

Parę zajęcy ku śniadaniu.

Drugi sokół precz poleciał,

Coś przyniesie swemu panu,

Parę kuropatw ku śniadaniu.

Trzeci sokół precz poleciał,

Coś przyniesie swemu panu,

Grzeczną pannę ku upodobaniu.

W tym momencie Miedźwiedź zerwał się z postronka, wpadał na Gospodarzy, psocił i dokazywał. I dopiero wtedy zapustnicy poinformowali nas, że o ile jest zaczipowany, o tyle niestety nie był szczepiony... Popłynęła więc druga pieśń z "Tańce, pieśni, obrzędy" Marii Romowicz, która z jednej strony jest podjęciem zapustnego wątku panny, a z drugiej usypia czujność Gospodarzy przed wtargnięciem Dziada i Baby:

Przeźroczysty, złoty kamiyń,

Nadobno Maryśko stoi sobie na niym,

Hej, nom hej!

A jyj nojmilejsy się ji przypatruje

I ze, i ze złota trzewicki daruje.

Hej, nom hej!

A jyj nojmilejsy się ji przypatruje

I ze, i ze złota zygarek daruje.

Hej, nom hej!

A jyj nojmilejsy się ji przypatruje

I ze, i ze złota piyrścionek daruje.

Hej, nom hej!

W końcu Dziad i Baba zaczęli przekomarzać się na temat płodności Baby i ciągłego rodzenia przez nią dzieci - stąd dowiedzieliśmy się, że ten tłumoczek z bibuły i gałęzi to już ich siedemnasta latorośl, a to wszystko z naszych podatków!

Popłynęła kolejna pieśń, tym razem z "Pieśni ludu" Glogera, skupiająca się na wątku płodnościowo-urodzajowym:

Hulaj, hulaj koniku

Po zielonym gaiku,

Gdzie nasz konik podchodzi,

Tak się żytko urodzi,

Gdzie nasz konik nie chodzi,

Tam się żytko nie rodzi.

W tym momencie główny Zapust padł niby martwy, a jego świta zaczęła wlec go po ziemi żartując wesoło. Pacanie miedźwiedzią łapą obudziło jednak Zapusta i zaczął się on domagać od Gospodarzy datków - dla Rogatego Dziadunia, dla siebie i swojej świty. 


Po obrzędzie przystąpiliśmy do konsumowania przyniesionych smakołyków, a kolega wziął się za wyżarzanie i hartowanie toporka wyciętego ze starej piły tarczowej do drewna. Broń wyżarzana w Świętym Ogniu i zahartowana piwem na pewno będzie miała moc! 

Przy Świętym Ogniu nie tylko odprawiamy obrzędy, ale także
przygotowujemy potrawy i... wyżarzamy toporki.

Toporek wycięty ze starej piły tarczowej do drewna :)

A gdy już wszyscy się najedli i naplotkowali, udaliśmy się na pielgrzymkę do naszego ukochanego Głaziczka, przy którym zwyczajowo czcimy Welesa.

Przy Głazie W Wykopie już od lat czcimy Welesa.

Cyklon czy nie cyklon, dołączcie do nas następnym razem! Po biesiadnym obżarstwie na pewno nie porwie Was żaden wiatr :)

2023-02-15

Rogaty Dziadunio

Zbliżające się wielkimi krokami święto Welesa wywodzi się po części z obrzędów zapustnych. O nich mieliście okazję i posłuchać podczas naszego wykładu, i poczytać w jednym z niedawnych wpisów.

Dzisiaj natomiast chcemy opowiedzieć Wam kilka słów o Bogu, któremu poświęcone będą te obchody – o Welesie. W tym wpisie skrótowo tylko napomkniemy o źródłach, którymi można sobie poświecić poszukując rysów Jego postaci. Z jednej strony będą to teksty „z epoki”, czyli przede wszystkim teksty grasujących na zachodzie misjonarzy, jak i ruskie kroniki. Z drugiej, są to liczne ślady etnograficzne; wątki rodzime przezierają z legend i wierzeń związanych ze spadkobiercami Welesa – Mikołaja i czarta.

Zacznijmy od tego, że w Dziaduniu widzimy Pasterza zmarłych. W zaświatach – zwanych „Nawią” czy „Wyrajem” – pod Jego opieką przebywają cienie Przodków. Ten wątek odbija się najsilniej w święcie Dziadów, jest jednak na tyle istotny, że niepodobna go tu pominąć.

Współczesnemu człowiekowi mało intuicyjne może wydać się, że Bóg zmarłych jest jednocześnie Bogiem urodzaju – a przynajmniej bogactwa. Historycznie Dziadunia wiązano przede wszystkim ze szczególną jego formą, wyrażoną w pogłowiu bydła rogatego. Choć dzisiejszemu miastowemu może nie być to szczególnie bliskie, to nic straconego. Weles pojawiał się przy większości zajęć gospodarczych, a według jednej z interpretacji, to przy Jego idolu ofiarę składali kupcy.

Te dwie skrajności – śmierć i bogactwo – to tylko niektóre z dziedzin aktywności Rogatego Dziadunia. Bez nadmiernego nadwyrężania źródeł można przypisać Mu także: sztukę lekarską, poezję, wieszczenie, umowy międzynarodowe, a nawet wojnę. Ze wszystkich naszych Bogów ma bodaj najszersze zainteresowania. Ma też udział w powstaniu Ziemi i człowieka – razem ze swym Bratem, Perunem. 

Przy tak wielu kompetencjach, część z nich musi siłą rzeczy pokrywać się choć częściowo z tym, co robią inni Bogowie. W określonych przypadkach zapewne chory miał do wyboru więcej niż jednego potencjalnego patrona, w wojnę zaś angażowali się swego czasu niemal wszyscy Bogowie czczeni na Połabiu. Jednak w takim etnicznym politeizmie jak nasz nie jest to kłopot. Wszak te właśnie sfery również nie są całkowicie rozdzielone i nie ma między nimi ostrych granic; jeśli ktoś układa wierszowany tekst traktatu pokojowego to nie zajmuje się przecież „tylko sztuką”, ani „tylko prawem”, lecz lokuje się gdzieś na ich pograniczu (nie, nie znamy tego typu zabytku dla pogańskich Słowian – to niestety tylko przykład).

Źródło: Phonoteka.org

Zwięzła forma tego wpisu zmusza do skrótowego potraktowania wielu ważnych spraw. Po ich rozwinięcie zapraszamy do dłuższego wpisu na naszej stronie i zachęcamy do zapoznania z literatura naukową. Natomiast chętnych na przeżycia duchowe zapraszamy już w najbliższą sobotę na święto ku czci Dziadunia! Szczegóły wydarzenia znajdziecie w naszym profilu facebookowym.


2023-02-09

Pląsy zapustników a rodzimowiercze Święto Welesa

Zapusty to w ludowym kalendarzu bardzo barwny okres, który staraliśmy się przybliżyć Wam w czasie niedawnego wykładu. Kto nie mógł być wtedy w Paszczy Lwa i nie wysłuchał, może na otarcie łez przeczytać sobie poniższą luźną wariację na temat ścieżki dźwiękowej prelegenta ;) 

W tle - prelegent, po stoczeniu bohaterskiej walki z rzutnikiem.

Po krótkim ogólnym wprowadzeniu do tematu słowiańskiej spuścizny, tłem dla którego była bohaterska walka z rzutnikiem, zaczął się temat właściwy. Znaczy zaczął się łagodnie, bo od napomknienia o Szczodrym Wieczorze i związanych z nim ciasteczkach, Szczodrakach. Tym niewinnym wątkiem została uśpiona czujność słuchaczy, bo już po jednym slajdzie zaczęły się obrzędy „babskie”. Odbywane w karczmie – zaciemnionej i opanowanej przez dojrzałe mężatki – uroczystości wkupu do „bab” oraz podskoki na urodzaj to tylko jeden z obecnych w tym czasie wątków żeńskich. Te zresztą były na ogół uzupełniane wtargnięciem mężczyzn. Rzeczywistym, kiedy musieli wódką wykupić od „bab” swoje młode żony, lub tylko symbolicznym. Wówczas to starsze kobiety zakładały spodnie i zwoziły młodsze uczestniczki na miejsce wydarzeń.

Przykładowe "szczodraki", [link].

Dużo działo się też między młodzieżą – nad wyraz rozochoconą swobodnym czasem ludowego karnawału. Kto nie znalazł sobie pary przed ostatkami mógł kupić dziewczynę na targu od „grajka” lub „skrzypka”. Opłatę zwano „podkoziołkiem”, choć mianem tym obdarzano też figurkę o wielce wymownej postaci. 

Podkoziołek, zbiory Muzeum Etnograficznego w Poznaniu.

Zrazu wydawało nam się to przedmiotowe – kupować dziewczynę na symbolicznym nawet „targu”. Jednak z drugiej strony można to rozumowanie odwrócić – co to za chłopak, co to nie umiał żadnej do siebie przekonać? Inna sprawa, że osoby bez pary były narażone na szereg przygód od przyjaciół, rodziny i sąsiadów. Najczęstszą „karą” było wprzęganie do drewnianego kloca i zmuszanie do ciągnięcia go po okolicy. 

Kłoda popielcowa ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie, [link].

Los taki spotykał zarówno złapanych podczas „babskiego combra” młodzieńców, jak i młode dziewczyny – w obu przypadkach wyjątkowo aktywne we „wprzęganiu” miały być rezydujące w karczmie dostojne matki rodzin.

Młody Słowak wprzęgnięty do ciągnięcia kłody,
Grossmann I. - Archív pozitívov Ústavu etnológie SAV v Bratislave.

Chociaż z drugiej strony, akta grodzkie z Biecza wspominają traumatyczną przygodę starszej już, a niezamężnej pani Reginy, „przekupki wstydliwej”. W rolach głównych wystąpił ogromny dębowy pniak oraz poprzebierani za diabły i zwierzęta młokosi. Taka ciekawostka - podczas poszukiwań ilustracji do zamieszczenia w prezentacji stowarzyszonej z wykładem odkryliśmy, że babskie combry nadal istnieją i mają się dobrze! W czeluściach internetu można natrafić na wiele ogłoszeń w stylu: "Kup bilet! Babskie combry - 17 luty, Świętochłowice, Centrum Kultury Śląskiej" - pogooglajcie sami :)

"Babski Comber", Emil Brzezina, 1978.

No i właśnie – przebierańcy. W zapusty, a w ostatki w szczególności, po świecie grasowali przebierańcy. Stroili się głównie na zwierzęta, choć im późniejsze źródło tym większa rozmaitość odgrywanych postaci. Wodzem zgrai był zazwyczaj Zapust czy też Kukier. Kosmaty, wywalony sierścią na wierzch kożuch, wysoka czapka, dzwonki i nieraz naturalistycznie oddane przyrodzenie męskie – drewniane, a czerwone.  Odwiedzin tych postaci – dziwacznych niby duchy z zaświatów – wyczekiwano zwłaszcza tam, gdzie nie mogli doczekać się dziecka. Maszkarnicy krążyli bowiem by zbierać datki i poczęstunki, w zamian za błogosławieństwa. Te, wyrażone w pieśniach, pląsach i obrzędach, dotyczyły przede wszystkim płodności.

Bułgarscy Kukierzy.

Bułgarscy Kukierzy.

Na koniec warto wspomnieć, że badacze zarzucają polskiej obrzędowości zapustnej zagubienie i erozję zapustnych wątków zadusznych. Rzeczywiście, u nas zdają się wypadać mniej wyraźnie, gdy zestawi się je ze wschodniosłowiańskimi rytami tego czasu, skierowanymi wprost ku Przodkom. A jednak ci, cudaczni niby z krainy za rzeką, zapustnicy zdają się przedstawiać nikogo innego, jak właśnie przybyłych ze swej siedziby zmarłych.

Oceńcie zresztą sami; zachęcamy do obejrzenia filmiku, który w czasie wykładu oglądaliśmy i my 😊


A jeżeli chcielibyście uczestniczyć w kolejnych wykładach, to śledźcie wydarzenia na naszym profilu facebookowym :)