Wbrew pesymizmowi części badaczy (zwłaszcza z ubiegłego wieku), o religii Słowian da się powiedzieć całkiem sporo; a przynajmniej da się od czasu szerszego zastosowania mitologii porównawczej i głębszego wykorzystania danych etnograficznych. Nawet jeśli dzisiejsza nauka nie potrafi odtworzyć szczegółowych narracyjnych mitów czy dokładnego przebiegu rytów ku czci Bóstw, to potrafi podać przynajmniej ich strukturę. Materiału i treści jest dość zarówno na teksty akademickie, rzetelnie osadzoną beletrystykę, jak i na religię rodzimowierczą.
Ta ostatnia wymieniona, a nas interesująca najbardziej, nie może jednak zadowolić się poprzestaniem na owocach pracy naukowców. Te są podstawą i bez nich ani rusz, ale same „nie zrobią roboty”. Przede wszystkim dotyczą przeszłości, starając się ją zrekonstruować, ale bez wskazówek na teraźniejszość. Dla historyka religii zarysowanie obrzędów zaklinania urodzaju w polu i w oborze jest wystarczające. Dla, akurat zamieszkałego w mieście, współczesnego wyznawcy tej religii jest to ważny szczegół teoretyczny, ale bez bezpośredniego praktycznego przełożenia na jego codzienność. Na boku zostawmy inne kwestie, jak warunkowości niektórych wniosków; „to i to jest prawdziwe, jeżeli przyjmiemy taką a taką etymologię i hipotezę o późnej pożyczce irańskiej” – to nie cytat, a podkreślenie myśli.
Te i inne względy sprawiły, że swoją religię Jantar tylko częściowo opiera na rekonstruowalnej historycznie religii Słowian.
Drugim, bardzo ważnym filarem, jest dla nas bezpośredni kontakt z sacrum. Pierwszym skojarzeniem są tu przeczucia, sny i wizje – i jest to skojarzenie słuszne. Jeżeli ktoś z „naszych” coś czuje i uważa za ważne czy wyśni szczególny sen, ma to realne szanse wpłynąć na kształt naszego kultu. Jakby jednak nie patrzeć, jest to materia nader ulotna i zależna od, zawodnego, czynnika ludzkiego. Z tej racji tego typu nowinki poddajemy dyskusji na wiecu. Jeżeli zyskają aprobatę i Gromadzianie ujrzą w nich słuszność – są jeszcze poddawane wróżbie w czasie Szczodrych Godów, kiedy świat powstaje na nowo. Taka droga czeka donioślejsze zmiany, jak oddanie czci nowemu Bóstwu, wprowadzenie nowego święta czy zmiana terminu święta już obchodzonego (stąd u nas Gromnica nie 2. lutego, a w ostatnią pełnię przed Jarymi Godami).
Opierając się na tradycji, pozostajemy wiarą żywą. Dane historyczne traktujemy jako źródło – bez tego nie wiedzielibyśmy dokąd zmierzać. Jak z tym zdrojem jednak się obchodzić dociekamy jednak sami, uznając wagę zachowania własnych relacji z Bogami. Choć oczywiście są pewne granice. Jeśli ktoś zacząłby głosić np. objawienie Peruna w krążowniku galaktycznym, byłby to jasny sygnał, że czas się nad sobą zastanowić ;)