W pięknych (choć chłodnych) okolicznościach pogody uczciliśmy Jarowita w nowym dla nas miejscu - w wiacie Borodziej na tyłach Sopotu. Mimo skromnej klikalności wydarzenia facebókowego w obrzędzie uczestniczyło aż 20 osób, w tym sporo nowych.
Na miejsce przybyliśmy przed 12tą i zachwycaliśmy się luksusami wynajętego przez nas obiektu - oprócz paleniska i wiaty z ławami i stołami mogliśmy się także cieszyć dostępem do WC! A podczas świąt Pory Ciemnej przyjemnie będzie się napić gorącego barszczyku lub herbaty przygotowanej w zapleczu kuchennym :) Przemiły pan zarządzający obiektem miał też przygotowane dla nas drewno na opał.
![]() |
Być może niedługo zdradzimy Wam przepis na tę przepyszną tartę :) |
![]() |
A to też było przesmakuśne! |
Zaraz po obrzędzie panowie przystąpili do igrzysk ku czci Jarowita.
Najpierw kapitanowie drużyn - Piotr i Marcin - siłowali się na ręce, aby ustalić kolejność wybierania zawodników.
Następnie obie drużyny rzucały kłodą w dal - w tej konkurencji wygrała drużyna Marcina.
![]() |
Piotr przyjechał do nas aż ze Starogardu Gdańskiego! |
![]() |
Rozbieg z przytupem w wykonaniu Jakuba :) |
![]() |
A Chris przyjechał aż z Kanady!!! |
![]() |
Rzucanie kłodą wygrał Dawid w pięknym stylu z półobrotu - niczym Chuck Norris... |
Drugą konkurencją była sztafeta i tu również wygrała drużyna Marcina.
W trzeciej konkurencji - przeciąganiu liny cumowniczej - drużyna Marcina pozwoliła wygrać drużynie Piotra.
W nagrodę Marcin złożył ofiarę Jarowitowi i poprowadził korowód z gaiczkiem zielonym, pięknie przystrojonym, w czerwone wstążeczki przez śliczne dzieweczki.
![]() |
Mistrzowie drugiego planu - Piotr i Judyta - grzeją się przy Ogniu :) |
Potem jeszcze długo siedzieliśmy, jedliśmy i plotkowaliśmy kontemplując przyrodę. Przez chwilę prószył drobny śnieg - to pewnie Marzanna przybyła na święto swojego Ukochanego.