Nastał piątek, godzina 08:00, czas więc by ze Świętej Ziemi Pomorskiej przybyła kolejna porcja przemyśleń o Starych Bogach i o tym, dlaczego można i należy zwracać się do Nich, czy też czerpać z Ich przykładu, również w dzisiejszych, codziennych sprawach. Choć dzisiaj o rzeczy trochę mniej codziennej i przyziemnej, a więc o dążeniu do sławy i szukaniu w tym wsparcia Morskiego Boga.
Pierwej kilka słów o Nim. Jego cześć przyjęliśmy już dłuższy czas temu, pierwsze obchody ku Jego czci przeprowadzając w październiku 2016ego roku – w październiku, bo tak pierwotnie przyjęliśmy datę tych obchodów, jednak już w 2018ym auspicja zaleciły nam je przenieść na „letnie miesiące”, więc świętujemy zazwyczaj pod koniec sierpnia. Oprócz tego Gospodarz Bałtyku jest przez nas zapraszany na święta słoneczne. Kult Morskiego Boga jest jednym z wielu wyrazów naszego animizmu: pierwszą przesłanką do jego przyjęcia była myśl, że Morze Bałtyckie ma swojego Gospodarza, a my jako żyjący w Jego pobliżu ludzie – winniśmy oddawać Mu chwałę. Nie silimy się jednak na przypasowanie do naszego Bóstwa konkretnego imienia, rezygnując m.in. z „kaszubskiego” Goska. „Kaszubskiego” w cudzysłowie, bowiem wedle wszelkiego prawdopodobieństwa imię to jest późno urobione przez kaszubskich romantyków. Innym „kandydatem” mógłby być Szalińć, który zda się być bardziej autentyczny, jednak jest raczej konkretnie obliczem Morza gniewnego, odbierającego.
A przechodząc do naszego tematu, dążenia do sławy. Ludzie z nadmorskich krain od dawna szukali jej w dalekich wyprawach: czy to dla odkrycia nowych, nieznanych lądów, dla dokonywania podbojów dalekich ziem, czy dla przywożenia zagranicznych dóbr i towarów. Niegdyś zapewne również popisywano się biegłością w obchodzeniu z wodnym żywiołem, ale dzisiaj mamy też szereg sportów, uprawianych na morskich falach lub w Jego toni. Nawet w skromniejszych rybackich społecznościach, cieszono się niewątpliwie bardziej udanym połowem, uwypuklając imię szczęśliwego rybaka. Wszystko to dzieje się na samym Morzu lub w Jego obrębie, ale to nie znaczy, że tylko w tych rzeczach można się do Morskiego Gospodarza zwracać. Niektórzy działają wypływając na „nieznane wody”: kiedy prowadzą odważne badania (celowo unikam nadużywanego słowa „innowacyjne”), wkraczają w nową niszę na rynku czy rzucają się w pełne niewiadomego okoliczności. O innych można powiedzieć, że zarzucają sieci i dokonują połowu, gdy starają się coś zdobyć: czy będą to nowi nabywcy, kontrahenci czy zwolennicy. Niektórzy też mogą dążyć do sławy w swoim zawodzie, zwłaszcza związanym z Morzem; jak np. projektowanie okrętów, czy zarządzanie logistyką transportu morskiego. Nie są to może dziedziny, które w pierwszym odruchu kojarzymy z chwałą, ale doświadczony specjalista miewa duży szacunek w swojej niszy. Jednak, mówiąc o sławie w kontekście Morza, nie sposób nie wspomnieć Marynarzy służących w Marynarce Wojennej.
Wiele więc jest takich chwil, kiedy można zwrócić się z modlitwą o przychylność i szczęśliwe prądy właśnie do Morskiego Boga. Z racji bliskości Jego dziedziny, rada ta najbliższa będzie zapewne szczęśliwym mieszkańcom Świętej Ziemi Pomorskiej. Tych zresztą zachęcamy, by już pod koniec sierpnia uczestniczyć wraz z nami w uroczystości ku Jego czci! Sława!
