2025-09-12

Po co nam tylu Bogów – Dziewanna, a ugrzęźnięcie w codzienności

Ponownie nastaje piątkowy poranek, wraz z godziną 08:00 i zwyczajową garścią przemyśleń o żywej czci słowiańskich Bóstwa. Dzisiaj o Bogini, której cześć niby nie jest na co dzień bardzo wyeksponowana w życiu większości z nas, a jednak: przewija się w kilku ważnych szczegółach kultu, uprawianego na Świętej Ziemi Pomorskiej. Dzisiaj o Dziewannie. Sprawa, o której będziemy dzisiaj pisać to znużenie i wyczerpanie codziennością.

Po takim wstępie zacznijmy od informacji, że to dla Niej przeprowadzane były pierwsze szczodrogone auspicja w Jantarze. Podczas Szczodrych Godów w 2017ym zadaliśmy Ojcu Bogów pytanie o przyjęcie Jej czci i odpowiedź wyszła pozytywna. Od tego czasu Bogini jest proszona o zaszczycenie każdego ze świąt słonecznych, a do tego w lutym. Raz jeden urządziliśmy Jej wspólną uroczystość z Welesem, szybko jednak nasze koło roczne wzbogaciło się o Święto Gromnicy – ostatecznie przemianowane na Święto Dwóch Sióstr. Niespodzianki i przeobrażenia tych obchodów opisaliśmy pokrótce w ostatnim wpisie, poświęconym Pani Marzanejce. Tu dodajmy, że do Dziewanny zwracamy się także krótko podczas Dziadów, a właściwie tuż przed właściwym obrzędem. Z jednej bowiem strony widzimy w Niej Wielką Łowczynię, przemierzającą lasy i gospodarzącą wśród dzikiego zwierza. Z drugiej jednak, dla naszego kultu ważniejszym rysem – pochodzącym wprost z poszukiwań duchowych Jantarowych – jest to, że Bogini prowadzi błędne dusze w ich miejsce. Te, które zbłąkane nie mogą znaleźć same swojej drogi w zaświaty, mogą ją odszukać przy świetle pochodni, którą nosi Bogini. Dlatego właśnie, żeby duchy takie nie plątały się niepotrzebnie podczas uroczystości dla Przodków, zapalamy dla nich światło na rozdrożach, a Dziewannę prosimy o wskazanie im ścieżki.

I jak taka Bogini ma się do znużenie codziennością? To i wszystkie podobnie postawione pytania wychodzą z błędnego założenia: traktują bowiem Bogów jako wykonawców pewnych funkcji, a z pola widzenia znika Ich osobowość. Bogi to bowiem przede wszystkim Osoby. Niezależnie od złożonych, quasi-filozoficznych rozważań na Ich temat, ograniczoności ludzkiego poznania i innych wyszukanych zabawek ludzkiej przemyślności – podstawowym sposobem myślenia o Nich powinno być podejście osobowe. Odchodzenie od tego to krok dokładnie w tę stronę, gdzie ludzi traktujemy redukując ich do wykonywanej pracy. Albo nawet siebie. Czy jesteś ‘sobą’, człowiekiem, który kocha, czuje, myśli i pracuje – czy tylko „mechanikiem samochodowym”, „murarzem”, „prawnikiem” albo „policjantem” czy kim(czym)kolwiek innym? Oczywiście, to też robisz i może nawet stanowić centralną i ulubioną część Twojego życia, kiedy np. prowadzenie lekcji tańca jest dokładnie tym, co Cię napędza i sprawia, że każdego dnia chce Ci się nie tylko wstać z łóżka, ale robisz to z ochotą. Jednak jesteś w stanie rozmawiać też na inne tematy, możesz komuś pomóc, zaprowadzić go gdzie trzeba czy nawet podwieźć kolegę samochodem – prawda?

A co – jeśli jednak nie jesteś w stanie? Co jeżeli Twoje życie stało się zapętleniem, w którym tracisz siebie? Każdy dzień wygląda tak samo, jak ponownie odtwarzane nagranie, a wyjścia nie widać. Zupełnie jakby żywy człowiek przeistoczył się w ducha – ducha zbłąkanego bez wyjścia. Jeśli tak potraktować sprawę – to oprócz czysto osobowego zwrócenia się do Jasnej Iskry, do Dziewanejki, widać dokładnie jak może nam pomóc: trza się zwrócić wówczas, by swym światłem pokazała drogę wyjścia. Może będzie to sen, w którym odnajdziesz nowy pomysł. Może po prostu obudzisz się z nowymi siłami do działania, by coś zmienić. Ale o to warto właśnie tę Boginię prosić. Sława!