2025-09-05

Po co nam tylu Bogów – Marzanna, a dążenie do rzeczy wielkich

Na Świętej Ziemi Pomorskiej nastał piękny – bo tu zawsze jest piękny – piątkowy poranek i godzina 08:00, na naszej stronie nastaje więc nowy wpis o włączaniu słowiańskich Bóstw w nasze codzienne życie. Dzisiaj Bogini Marzanna, a dążenie do osiągnięcia wielkości.

Zwykłym trybem, zaczniemy od kilku słów o samej Bogini. O obrzędach dorocznych czcimy Ją trzy razy do roku, poczynając od Święta Dwóch Sióstr, przez Jare Gody, aż po Kupalnockę. W równonoc wiosenną odprowadzamy Ją do Zaświata, przez wody Bałtyku, by wróciła w sobie należną część kosmosu. Przesilenie letnie osnute jest wokół świętego mitu Jej swadźby – swadźby z Jarowitem, Jurnym Bogiem Wiosny (który później ginie, w trakcie wesela). Tymczasem Święto Dwóch Sióstr ma dość bogatą historię. Niemal siedem lat temu drogą obrzędowych auspicjów  nasze koło roczne rozrosło się o Święto Gromnicy – z datą ustaloną na ‘ostatnią pełnię przed Jarymi Godami’, co w zasadzie wykluczało etnograficzną datę 02ego lutego. Na Szczodrych w 2022ym zadaliśmy obrzędowe pytanie o przeniesienie Gromnicy na tę datę, lecz odpowiedź okazała się negatywna. Nieco nas to zaskoczyło, lecz w zeszłym roku dokonaliśmy kolejnych auspicjów, tym razem mających zmienić nazwę tego święta. I tak oto „Gromnica” została zastąpiona „Świętem Dwóch Sióstr”. Jego mit i rytuał są praktycznie w całości wynikiem poszukiwań duchowych członków Jantaru, stąd nie będą tu dyskutowane. 

Dość jednak powiedzieć, że Marzannę czcimy przede  wszystkim jako Boginię Śmierci, a przez to też Zimy, a w naszych modlitwach i obrzędach pojawia się jako piękna, młoda Dziewczyna i jest to raczej piękno panny na wydaniu, niż dorosłej, dojrzałej kobiety (które bardziej kojarzylibyśmy z Mokoszą). I ten rys Bogini pokazuje jak i dlaczego zwracać się do Niej chcąc osiągnąć coś wielkiego. Przede wszystkim Bogini Śmierci może nam o sobie przypomnieć. Nie musi sama robić nic – wystarczy, że jest. Wystarczy czcić Ją właśnie jako Panią przemiany, która kończy ziemską wędrówkę bieżącego wcielenia. Nie potrzeba chyba lepszej zachęty do całkowitego wykorzystania danego nam czasu, niż świadomość, że nie jest on nieskończony. Brzmi to zresztą jak godna uwagi rada dla każdej i każdego z nas, niezależnie od aktualnych celów.

A jednak, są dzieła w których warto zwrócić się do Tej Pani. Przypomnimy tylko krótko jeden ze starych poświęconych Jej wpisów (odnośnik w komentarzu), gdzie pisaliśmy o wspomożeniu przez Nią podczas tworzenia dzieł. Wtedy chodziło nam bardziej o „dzieła sztuki” niż konkretnie o „rzeczy wielkie”, ale poruszyliśmy ich właściwości transformacyjne – bo Śmierć to właśnie Przemiana. Jeżeli, w ramach wielkich i doniosłych osiągnięć, chcemy zmienić coś w otaczającym świecie, to nieuchronnie dążymy do zgonu jego stanu bieżącego. Jeżeli tworzymy świat „zdrowy”, w miejscu wcześniejszego, „chorego” – to ten poprzedni znika, umiera. Musi, by zrobić temu nowe miejsce. Jest przy tym ważne, by nie utożsamiać tego wyłącznie z przyziemnie rozumianym zniszczeniem. Wiele historycznych dramatów rozegrało się – i rozgrywa nadal – gdy autorzy kolejnej iteracji „budowy lepszego jutra” skupili się wyłącznie na zburzeniu „gorszego” dzisiaj. A jednak, kiedy np. alkoholik zwycięża z nałogiem – rzecz niewątpliwie wielka – to w istocie uśmierca w sobie nałogowca i zastępuje go nowym człowiekiem.

Czy są jednak „wielkie” rzeczy, których da się dokonać w związku z bardziej konkretnie rozumianą Śmiercią? Bez filozoficznych rozważań o przemianie? Oczywiście. I nie musimy tu wcale przywoływać mrocznych przykładów, jakich pełno w dziejach naszego gatunku. Weźmy sam proces umierania: mimo swych cudów i osiągnięć dzisiejsza zaawansowana medycyna (w skali dziejów, wręcz magia) stworzyła zjawisko dość upiorne. Dożywamy częstokroć wieku, w którym egzystencja bez bólu jest niemal niemożliwa, podczas gdy przyspieszenie odejścia cierpiących bliskich jest w naszym kraju niezgodne z prawem. Są też ludzie, którzy zwyczajnie boją się Śmierci lub odchodzą z tego świata niepogodzeni – z ludźmi, z Bogami, sami ze sobą – z czymkolwiek. Ułatwienie im i podobnym zgodnego i dobrego przejścia na tę druga stroną jest niewątpliwie rzeczą wielką. Opieka nad umierającym wymaga znacznego hartu ducha i cierpliwości, a do tego wrażliwości i dojrzałości. I tu warto zwrócić się do Bogini, z prośbą o zrozumienie zachodzących zdarzeń i umiejętność poradzenia sobie z nimi. Nie jest to może wznoszenie pomników architektury, ani podbój serc fanów na widowni – lecz niewątpliwie jest to wyzwanie. Nikt nie mówił, że rzeczy „wielkie” to od razu „wielki poklask”.