2025-01-31

Po co nam tylu Bogów - Swarożyc, a koszmary, nawiedzenia i złe duchy

Jest piątek, godzina 19:00, co oznacza porę na garść powstających w Jantarze, na Pomorskiej Ziemi Świętej, wskazówek co do żywej czci Bogów. W dzisiejszym wpisie opowiemy o Bogu Ognia, Swarożycu i poszukiwaniu Jego pomocy, kiedy borykamy się z koszmarami czy nawiedzeniami ze strony złośliwych duchów. Jest to dokładnie to samo zagadnienie, które Dola wybrała nam do omówienia wobec Boga Ognia w poprzednim cyklu wpisów z tej serii, co bierzemy za sposobność do rozwinięcia rozważań. 

Syn Swarogowy gore w sercu wszystkich naszych obrzędów, przyprowadzając do nas pozostałych Bogów i naszych Przodków, Im zaś zanosi nasze żertwy. Wokół Niego też zbudowane są podstawy proponowanej przez nas czci domowej, prywatnej. Będąc z nami odstrasza i zmusza do odejścia złośliwe, nieczyste byty, które mogłyby swą obecnością zaszkodzić uroczystościom - i nad zatrzymamy się dzisiaj. Zdarzają się okoliczności, kiedy wszystko idzie “nie tak”. Sprzed twojego nosa ktoś inny kupił ostatni słoiczek ulubionego dżemu. Masz dwie minuty do pociągu, a ten pan przed tobą nie kupuje zwykłego jednorazowego biletu, lecz miesięczny. Kolega wychodzi nagle z toalety, pod którą akurat przechodzisz z kubkiem gorącej kawy. Do najgorszych pomysłów należy doszukiwanie się złośliwego zawzięcia duchów po jednorazowym takim zdarzeniu; byłoby to prowokowanie ich. Jeśli jednak mniejsze i większe, pechowe zdarzenia towarzyszą Jasiowi na co dzień, niemal nieustannie, to zda się rzeczywiście jakieś byty przyczepiły się do niego i rzucają kłody pod nogi. Zazwyczaj nie wiadomo, czy jest to przygodnie “zassany” złol z meliny, pod którą Jaś tylko przechodził, czy wylęgły z myśli sąsiada zazdrosnego o nowy Jasia samochód, cień dokuczliwego ojca, czy coś jeszcze-jeszcze innego. Zresztą, czort wie czy jest lepiej kiedy wiadomo, bo uprzykrzony duch stawia się przed Jasiem osobiście: choćby śniąc się żeby szydzić, żądać i przeszkadzać.

Zdjęcie z ostatnich Szczodrych Godów - Jantarowicze zgromadzeni wokół Świętego Ognia

Rozmaitość duchów i możliwych przyczyn ich złośliwości są w zasadzie nieograniczone. Czasem może pojawić się wyraźna wskazówka, jak sen, liczne zbiegi okoliczności (nie ma “przypadków”!), czy wróżba, że mają dobry powód. Zamiast kupić kwiatki na grób babci, Jaś wziął je z grobu sąsiada. Albo wręcz przeciwnie: owa babcia widzi z “tamtej strony”, że Jaś zwyczajnie sobie nie poradzi z pracą operatora dźwigu, o którą tak bardzo się stara i dlatego właśnie podkopuje wszystkie jego dążenia w tym kierunku. Jednak, jeśli tak nie jest to nie warto poddawać się na pastwę czegoś po prostu złośliwego. Święty Ogień jest wówczas jednym z Tych, którzy mogą nas ocalić najskuteczniej. Człowiek od dawien dawna pokłada ufność i nadzieję w płynących z Niego cieple i świetle. Rozpalenie Świętego Ognia może stać się w różnych miejscach i okolicznościach. Od ułożonego gdzieś na własnej ziemi dużego, pięknego stosu drewna, przez leśne ognisko z kilku gałęzi, aż po migającą na domowym ołtarzyku świeczkę. Powitawszy Gościa w Czerwonym Płaszczu i uczciwszy Jego darem i modlitwą - może Jaś poprosić o spalenie i rozpędzenie dręczących go istot. Czy powinien przy tym skakać nad Ogieńkiem, niby w czas Sobótki, pląsać przy Nim, albo jeszcze jakoś starać się doń zbliżyć? Zda się jak najbardziej: z ostrożnością, czcią, szacunkiem przyjść do Ognia i pozwolić Jemu działać.