2023-08-13

Święto Mokoszy - Pogańska Góra (12 VIII 2023)

Jak nakazuje obyczaj, w sobotę uczciliśmy Boginię Mokosz - wilgotną i żyzną Matkę Ziemię, którą w naszej gromadzie uważamy też za Boginię Przeznaczenia i Losu oraz patronkę wszelakich rękodzieł tekstylnych. Święto ponownie odbyło się na Pogańskiej Górze w Gdańsku - o historii tego miejsca pisaliśmy już w relacji ze Święta Peruna [ klik! klik! klik! ]

Sporo starych twarzy, ale też wiele nowych :)

Ponownie jak przed poprzednim obrzędem, zebraliśmy cztery worki śmieci i chyba zawsze będziemy w szoku, jak można tak śmiecić! Jeszcze jedno takie sprzątanie i rzucimy oficjalną klątwę na wszystkich śmiecących - po kurzajkach ich poznacie ;)

Cztery worki zupełnie nowych śmieci...

Po wysprzątaniu miejsca obrzędu wysłuchaliśmy wykładu o Mokoszy oraz ogłoszeń techniczno-parafialnych. 

Słuchamy wykładu o Mokoszy :)


Pytacie nas często: co przynieść na biesiadę? Coś takiego, co da się zjeść bez użycia naczyń i sztućców i co nie pobrudzi za bardzo rąk :) Inne gromady bardzo dbają o wygląd stołu (u nas raczej "obrusiku" :P) ofiarno-biesiadnego, ganią swoich parafian za używanie plastikowych opakowań, bo jak to potem na zdjęciach wygląda... Ale my jesteśmy gromadą religijną, a nie odtwórczą i nie mamy przesadnego ciśnienia na punkcie wyglądu naczyń - mimo niegdysiejszych starań o wygląd stołu i tak zawsze wygrywał chaos ;)

Na razie jest chaos, ale zaraz to wszystko pochłoniemy!

Pizza :)

Każda gromada ma swoje zwyczaje. U nas takim zwyczajem jest oczyszczenie uczestników obrzędu. Stoimy w kolejce i czekamy, aż Żerca okadzi każdego dymem z wonnych ziół, podczas gdy kilka osób stoi obok i śpiewa bardzo trudną melodycznie pieśń "Sypcie pszenicy". Każdy też musi obmyć ręce i twarz, a potem obetrzeć się siankiem jak nowo narodzony człowiek. Osoby, które przybywają do nas po raz pierwszy są czasem onieśmielone oczyszczaniem i nie wiedzą co robić. Po prostu róbcie to, co wszyscy :)

Innym naszym zwyczajem są krążki. Stali członkowie gromady Jantar mają krążki, które zabierają ze sobą na święto i nadziewają na pałąk służący do budowy posążku. Im więcej krążków, tym wyższy posążek - a symbolizuje on ducha naszej gromady. Niektórzy z nas poprzyozdabiali swoje krążki, żeby potem nie zastanawiać się: "a który to mój?". A na przykład taki Michał ma własnoręcznie zrobiony krążek obklejony bursztynem, bo na poprzednim święcie zgubił swój oryginalny krążek :P A może to Bogowie go schowali, żeby wydobyć z Michała jego talenty - i tej wersji będziemy się trzymać ;)

Nasz posążek :)

Po obrzędzie wysłuchaliśmy wykładu o tym, jak nasi Przodkowie leczyli rożne choroby (gorączkę, bóle, rany, problemy kobiece...) metodami mistycznymi lub za pomocą wiedzy medycznej. Wykład poprowadził Michał - na co dzień farmaceuta - i nawet miał dla nas niespodziankę w postaci soku z brzozy! Dowiedzieliśmy się, że nasi przodkowie leczyli się u guślarzy, zielarzy, akuszerek, babek, olejkarzy, a zwierzęta u owczarzy. Wybór mieli nie gorszy niż my dzisiaj, a i terminy często szybsze niż na NFZ ;) Tematyka wykładu była na tyle obszerna, że aż prosi się o osobny wpis na blogu w następnym tygodniu! Tak więc oczekujcie informacji o wywarze z pszczół oraz nalewce z żaby - to akurat dla alkoholików :D

Wykład Michała i degustacja soku z brzozy.

A potem jeszcze długo siedzieliśmy i plotkowaliśmy komentowaliśmy wybory życiowe swoje i naszych bliskich :)

Nie ma święta bez zdejmowania dziecka z kamienia n razy ;)

Jacy przystojni i wystrojeni parafianie!

A takie cudeńka robi Ivar z Kuźni Huginn i Muninn - klik!

Wypatrujcie na facebóku wydarzenia na Święto Boga Morza - to już w sobotę 26. sierpnia, na plaży w Sobieszewie :) 


2023-08-09

Wiara rodzima a pochodzenie

Spotykamy się czasem z Waszymi wątpliwościami czy osoba o korzeniach spoza Polski, czy innych słowiańskich krajów, może wyznawać rodzimowierstwo słowiańskie. Dzisiaj przedstawimy nasze podejście do tematu. Czy więc dbamy w Jantarze o czystość naszej etniczności? Ależ oczywiście - większość naszych gromadzian codziennie bierze prysznic 😉 

Jako Polacy z reguły dumni ze swojego pochodzenia i ciążącej na nas odpowiedzialności za powierzoną nam przez Przodków tradycję. Żyjemy na ich dziejowej ziemi, a w naszych żyłach płynie ich krew. A krew ta potrafi płynąć do nas z najróżniejszych stron. Swego czasu popularnością cieszyły się rozmaite testy genetyczne, mające stwierdzić procentowe udziały Przodków z różnych stron świata. Różni ludzie chwalili się wówczas na mediach społecznościowych „a mnie wyszło 89% Słowianina, 8% Germanina i 3% Fina!”. Albo jakoś podobnie. 

Byłby to dla nas tylko jeden z wielu przewijających się przez noosferę trendów, gdybyśmy nie mieli – na żywo, na naszych świętach – rzeczywistych przykładów. Starym stażem, dobrym Jantarowiczem (a także członkiem Starszyzny!) jest pół-Indianin, a na uroczystości uczęszcza osoba o korzeniach syryjskich. 


Empirycznie możemy stwierdzić, że mieszane pochodzenie nie jest jakąkolwiek przeszkodą do wyznawania i praktykowania takiej religii jak rodzimowierstwo słowiańskie :)

Wobec powyższego, niektórzy mogą poczuć się ździebko skonfundowani na tle dbania o „czystość etniczności”. Robimy to zgodnie z przykładem zachodniosłowiańskim: wiadomo, że np. w Wolinie wolno się było osiedlać ludziom wszelkiej narodowości, byle tylko nie podważali miejscowej, rdzennie słowiańskiej religii i jej dominacji. Podobnie jest u nas – dopóki deklarujesz oddawanie czci naszym Bogom i przestrzeganie naszych obyczajów i bierzesz regularnie prysznic – bądź sobie nawet i z Wąchocka 😉



2023-07-24

Święto Peruna - Pogańska Góra (22 VII 2023)

Zgodnie z naszym kalendarzem obrzędowym spotkaliśmy się w sobotę na Pogańskiej Górze celem uczczenia Gromowładnego. Pierwszy raz obrzędowaliśmy w tym ciekawym miejscu - tak technicznie znajduje się ono na terenie Wrzeszcza, ale prawie każdy myśli, że to jeszcze (lub "już") Suchanino. Miejsce to było znane dawniej jako Heidenberg, czy Heitzkeberg. 

Góra mierzy 61 metrów n.p.m., a po raz pierwszy wspomniano o niej w 1598 roku w "Historii Spraw Pruskich" (Historia rerum Prussicarum) Kacpra Schütza. I wiecie co? Publikacja ta jest dostępna online, na przykład [ tutaj ]! W latach dwudziestych ubiegłego wieku odkryto tam groby skrzynkowe datowane na VI wiek p.n.e. Na szczycie znajduje się owalny wał i liczne kamienie kojarzone z miejscem pogańskiego kultu. W 2021 roku na Pogańskiej Górze został otwarty punkt widokowy, z którego można podziwiać gdańską Morenę.

Długo wahaliśmy się, czy odprawiać tam obrzędy - miejsce leży w zasadzie w środku miasta, od czasu do czasu pojawiają się przypadkowi przechodnie, nie wypada też tam zbyt głośno krzyczeć i śpiewać. Jest jednak odgrodzone wałem od okolicznych domów, a na szczycie znajduje się trójpienny dąb oraz okazały głaz. 

Ten piękny głaz (zapewne polodowcowy) widział już niejeden obrzęd w minionych wiekach :)

Widok na nielegalne palenisko używane przez uczniów pobliskiej szkoły.

Z punktu widokowego widzimy gdańską Morenę.

Sobotnie uroczystości rozpoczęliśmy od zebrania czterech worków śmieci - głównie kapsli od butelek, sporych ilości szkła oraz... kratki od grilla. Wyraźnie dało się odczuć, że Pogańska Góra jest odwiedzana głównie przez amatorów procentów i tytoniu. 


Następnie wysłuchaliśmy wykładu o Perunie oraz kilku ogłoszeń parafialnych ;)



Potem nareszcie przystąpiliśmy do obrzędu. W naszej gromadzie każdy obrzęd poprzedzony jest złożeniem ofiar dla duchów okolicznej przyrody. Zwykle składamy w ofierze jedzenie lub alkohol i tu dobrze jest przyjąć zasadę: "jeżeli Twoja prababcia nie rozpoznałaby w tym jedzenia, to nie nadaje się to na ofiarę". Najlepiej jest przygotować coś zdrowego dla okolicznych ptaków i innych żyjątek, bo to przede wszystkim one staną się konsumentami złożonych ofiar.

Kolejnym elementem jest oczyszczenie przy pomocy dymu z wonnych ziół i wody przez naszego Żercę. Stoimy wtedy w rządku, śpiewamy i każdy czeka na swoją kolej. Od tego momentu nie robimy już zdjęć i nie kręcimy filmów, jeżeli więc chcecie zobaczyć, jak wygląda obrzęd w naszej gromadzie, musicie pofatygować się osobiście :) Na Pogańskiej Górze nie wolno palić ogniska, ponieważ teren ten jest objęty opieką konserwatora zabytków. Na szczęście mamy naszą mobilną kapliczkę! Wprawne oko zauważy, że nareszcie dorobiła się daszku ;)



Po obrzędzie przystąpiliśmy do igrzysk. Święto Peruna to męskie święto, w igrzyskach brali więc udział panowie, zaś panie udzielały dobrych rad z bezpiecznej odległości. Obie konkurencje - rzut kłodą oraz przeciąganie liny - wygrał Grzegorz :) Nagrodą był haft z tarczą Peruna, wyszyty własnymi ręcyma naszej gromadzianki - wzór tego haftu znajdziecie oczywiście na [ naszej stronie ] i nie musicie wygrywać igrzysk, aby wejść w jego posiadanie. Wystarczy kanwa do haftu krzyżykowego, igła, nici, nożyczki, 9 godzin wolnego czasu oraz zapas seriali lub podcastów.

Michał rzuca kłodą :)

A teraz Piotr - ale nie w Żercę, mamy tylko jednego!

Mateusz i Witek - przemili goście z interioru :) Wpadajcie do nas częściej!!!

W tym roku synowie Grzegorza pozwolili mu wygrać, ale aż strach pomyśleć co to będzie za rok...

O zwycięstwie zadecydowała zażarta walka między Grzegorzem i Piotrem:



Zwycięzca igrzysk :)

Ten wzór znajdziecie na naszej stronie w zakładce "Igłą i nitką malowane"

A po obrzędzie i igrzyskach siedzieliśmy jeszcze do wieczora i gawędziliśmy :)

Odwiedzili nas goście z południa Polski :)

Wisława dzielnie się trzymała, ale i tak odpadła jako pierwsza ;)

Śledźcie nasze [ media społecznościowe ] i wypatrujcie wydarzenia na Święto Mokoszy!






2023-07-11

Jak wyszyć tarczę Peruna w ciut ponad 300 godzin

Jak mawia staropolskie przysłowie: "nie da się wszystkich zadowolić, ale wszystkich wkurzyć to już żadna sztuka". Otóż chyba uda nam się tym wpisem zadowolić jednocześnie miłośniczki haftu krzyżykowego, rodzimowierców i programistów, czy tam innych wielbicieli algorytmów, a to już bardzo blisko do zadowolenia wszystkich! Z tego wpisu dowiecie się, jak przy pomocy automatów komórkowych zaprojektować wzór do wyszycia całkiem sporej tarczy Peruna :)



Zacznijmy od garści parametrów:
  • tarcza mierzy 325x335 pikseli, co przekłada się na pracę mieszczącą się w ramce 50x50 cm,
  • jej wyszycie zajęło 323 godziny, czyli od Jarych Godów do "ciut po Kupale",
  • użyto zwykłych nici do szycia na maszynie oraz nici brokatowych - srebrnych i złotych,
  • kanwa to Aida 18 mająca 18 pikseli na 1 cal,
  • granatowe kolory po zewnętrzu mają symbolizować niebo, zaś im bliżej środka, tym bardziej tarcza popada w "drewniane" brązy,
  • wzór zawiera łącznie 67909 pikseli, co daje imponujące 210 pikseli na godzinę.









Ale wszystko po kolei... W zeszłym roku jedna z naszych gromadzianek wyszyła podobną techniką obrazy z Mokoszą i Welesem o wymiarach 40x50 cm [ klik!!! ]. Na regale zostało jeszcze sporo miejsca, które aż się prosiło, aby postawić tam kolejny obraz o wymiarach 50x50 cm.



Po zakupieniu ramki i kanwy Aida 18 (mającej 18 pikseli na 1 cal) gromadzianka nasza obszyła kanwę ramką z przerwami co 9 pikseli - w ten sposób można było łatwo policzyć, jakie rozmiary powinien mieć obraz. Takie obszycie służy też jako prowadnice do odpowiedniego umiejscowienia wzoru - a po zakończeniu pracy można je wypruć. Przy okazji wydało się, że piksele są prostokątne, ponieważ kwadrat mieszczący się w ramce ma... 325x335 pikseli. Nic to, tarcza Peruna jest sześciokątem, więc można ją ździebko sprostokątyzować i nikt normalny tego nie zauważy ;)

Skąd wziąć kontur tarczy, pewnie zapytacie? W zasadzie wystarczy zrobić tylko 1/6 tarczy, a potem w Paincie poobracać gotowy kawałek o 60o. Ale jeżeli wolicie gotowe rozwiązania, to mamy dla Was gotowy schemat na dole tego wpisu - może Wam się do czegoś przyda. Możecie przecież wypełnić tarczę dowolnymi wzorami haftu albo wręcz pejzażem leśno-górskim! Wydrukujcie sobie ten wzór i nabazgrajcie na nim coś pięknego :)

A teraz wisienka na torcie - skąd się biorą te esy-floresy? No więc te wszystkie obrazki zostały zaprojektowane przez algorytm zwany automatem komórkowym. Jest to taki model matematyczny składający się z mnóstwa komórek pokolorowanych na różne kolory (w tym przypadku tylko na dwa) i zmieniający się co chwilę według ustalonych reguł. Postulaty automatów komórkowych są następujące:

  • przestrzeń złożona jest z komórek - zwykle jest to czworokątna siatka,
  • każda komórka ma swój wewnętrzny stan (widoczny np. jako kolor), który może przyjmować kilka wartości (tutaj są to dwie wartości: żywa lub martwa),
  • stany komórek zmieniają się w krokach czasowych zgodnie z regułami danego automatu. 

A teraz po polsku: działa to tak, że w pierwszym kroku mam jakiś ustalony wzór z żywych komórek, ustala się go samemu metodą prób i błędów - dobrze jest mieć jakiś symetryczny wzór, wtedy zawsze wyjdzie coś ładnego! A potem dla każdej komórki należy zbadać, czy jest żywa, czy martwa i ilu ma żywych sąsiadów. I na tej podstawie automat decyduje, czy w kolejnym kroku komórka będzie żywa, czy martwa.

W każdym automacie powinniśmy ustalić, jakie jest sąsiedztwo danej komórki. W automacie generującym wzory do haftu krzyżykowego każda komórka może mieć 8 sąsiadów: dwóch po bokach, po jednym od góry i od dołu i czterech sąsiadów na ukos. W innych automatach mogą się liczyć np. tylko sąsiedzi sąsiadujący bokiem, a ci ukośni już nie. A w automatach na siatce w kształcie plastra miodu może być jeszcze inaczej. Ale w naszym modelu będzie tak:

W tym konkretnym automacie komórkowym służącym do zaprojektowania tarczy Peruna każda komórka może mieć dwa stany:

  • może być "żywa", czyli pokolorowana (np. na granatowo),
  • albo "martwa" - czyli pokolorowana na biało.

Rozważmy taki przykład:

Już wiemy, czym jest sąsiedztwo. A skąd biorą się reguły, według których działa automat? Otóż reguły biorą się z metody prób i błędów, albo z googlania w internecie. Trzeba wchodzić na strony dla entuzjastów automatów komórkowych, gdzie ktoś się chwali: "ooooooo, patrzcie jakie ładne rzeczy się generują, gdy zastosuję taką/śmaką regułę". Serio!!! No więc metodą googlania oraz prób i błędów nasza gromadzianka odkryła, że według jej bardzo subiektywnego poczucia piękna, najładniejsze wzory powstają, gdy zacznie się od jakiegoś symetrycznego obrazka (np. kwadrat 3x3 złożony z żywych komórek) i zastosuje się regułę:

  • każda obecnie żywa komórka będzie martwa w kolejnym kroku,
  • jeżeli obecnie martwa komórka ma 2 lub 3 lub 4 żywych sąsiadów, to w kolejnym kroku będzie żywa.

I jeżeli w początkowym kroku zaczniemy właśnie od kwadratu 3x3 złożonego z żywych komórek i zastosujemy powyższą regułę to będą powstawać takie wzory:


Jeżeli zmienimy trochę regułę, np. na taką:
  • każda obecnie żywa komórka będzie martwa w kolejnym kroku,
  • jeżeli obecnie martwa komórka ma 1 lub 3 lub 4 żywych sąsiadów, to w kolejnym kroku będzie żywa (w poprzedniej regule było: 2 lub 3 lub 4),
to będą powstawać takie wzory:


W lewym górnym rogu wyświetla się liczba - jest to numer kolejnego kroku. Takie wzory zapisują się do plików graficznych, potem można przejrzeć te wszystkie pliki i wybrać najpiękniejszy wzór do wyszycia. Program do generowania takich wzorów został napisany z 20 lat temu w Javie i możecie go ściągnąć [ klikając tutaj ].

Po wybraniu wzoru należało go zduplikować metodą kopiuj-wklej i następnie nałożyć na niego kontur tarczy, o właśnie tak: 


A potem trzeba już tylko zaznaczyć fragmenty do wyszycia złotą i srebrną nicią. Wyszywanie brokatowymi nićmi to jedno wielkie szorstkie nieporozumienie, które zdziera skórę z dłoni i niszczy stawy łokciowe... Ale czego nie robi się dla sztuki?


Najtrudniejszą częścią było cieniowanie - od granatów na zewnątrz tarczy aż do brązów w środku. W tym celu trzeba było dobrać nici będące bliskie sobie kolorystycznie, a potem ustalić, gdzie jeden kolor przechodzi w drugi. Taki mały life-hack - jeżeli kolory nie są sobie bliskie, to można zrobić kolor pośredni wyszywając spodnie części krzyżyka jednym kolorem, a wierzchnie części innym kolorem ;) Do tego posłużyły koncentryczne koła, na które potem nałożono wzór tarczy. Oczywiście nie należy wyszywać na zielono i różowo, kolory te wskazują tylko, gdzie zaczynają się i kończą kolejne odcienie granatów i brązów.




Tak więc gdybyście mieli niezagospodarowane 320+ godzin oraz spory zapas seriali lub podcastów, to śmiało korzystajcie z poniższych schematów :)





Powodzenia :)


2023-07-01

Dodolica w walce z suszą

Jako że panuje susza, wyruszyliśmy pod koniec czerwca na pielgrzymkę do naszych miejsc mocy w Lasach Oliwskich, aby złożyć tam ofiary i zaśpiewać Dodolicę pod naszym najulubieńszym Dębem 🙂 

To nasz ulubiony Dąb, przy którym lubimy czcić Peruna :)

Dodolicą lub Perperuną zwany był praktykowany na Bałkanach obrzęd sprowadzania deszczu, polegający na ubraniu młodej dziewczyny (dziecka lub bezdzietnej panny) w zielone gałązki i polewanie jej wodą. 



W zachodnich Bałkanach obrzęd ten występuje pod nazwą  Dodole, Dudola, Dudula, Dudule, Dudulica, Doda, Dodočka, Dudulejka, Didjulja, Dordolec/Durdulec, zaś na wschodzie znany jest jako Perperuna, Preperuna, Peperuna, Preperuda/Peperuda, Pepereda, Preperuga/Peperuga, Peperunga, Pemperuga czy Peperuda. 


Tradycja ta była też obecna w pobliskiej Albanii, Grecji, na Węgrzech, czy też w Rumunii! Przypuszcza się, że nazwa rytuału, Peperuda (motylek), wzięła się od tańca dziewczyny i jej barwnego przebrania. Natomiast niektórzy wskazują na związek Perperuny-Dodoli z Perunem, ze względu na podobieństwo imion i związek z deszczami.


Dodolica Boga prosi,

Oj Dodole, miły Boże, daj Boże daj, mała rosa,

Tam opadnie mała rosa, tam zamoczy całe pole,

Oj Dodole, miły Boże, daj Boże daj, mała rosa,

Całe pole, nasze pole,

Oj Dodole, miły Boże, daj Boże daj, mała rosa,

Tam się rodzi nasz dobytek, nasz dobytek na tym polu,

Oj Dodole, miły Boże, daj Boże daj, mała rosa,

Tam z dwóch kłosów korzec żyta, tam z dwóch kiści wiadro wina,

Oj Dodole, miły Boże, daj Boże daj, mała rosa,

Dodolica Boga prosi, Boga prosi poprzez pole,

Oj Dodole, miły Boże, daj Boże daj, mała rosa,

Dodolica siostrzyca, Dodolica sierotyca,

Oj Dodole, miły Boże, daj Boże daj, mała rosa