2023-02-22

Święto Welesa 18 II 2023

Zgodnie z zapowiedziami zebraliśmy się w sobotę, aby uczcić Welesa. Zapytacie pewnie: co z cyklonem Ulf? No cóż... Osłonięci przez drzewa nawet go nie zauważyliśmy, więc kto się przestraszył pogody, ten trąba ;)

Było nas więcej, ale jedna gdzieś polazła podczas gdy druga robiła to zdjęcie.

Ledwo pomieściliśmy się z darami i przysmakami na obrusiku ofiarnym!

Każdy z członków naszej gromady ma krążek, który dokłada do naszego posążka.
Im więcej ludzi na święcie, tym wyższy posążek!

W tym roku wprowadziliśmy nową dla nas tradycję - pląsy zapustników w składzie:

  • głównego Zapusta (wejherowskiego księcia z dalekiego kraju, jedynego Kaszubskiego Półindianina na świecie), czyli Samuela,
  • Dziada, czyli Przemysława przebranego za chłopa (hmmm, w sumie to nawet nie musiał się za bardzo przebierać...)
  • Baby, czyli Piotra przebranego za babę, a wręcz matkę karmiącą niemowlę z bibuły i gałęzi,
  • Miedźwiedzia, chodzącego głównie na czworakach i pomrukującego. Czasem reaguje na imię "Dominik".

Od lewej: Miedźwiedź, Baba, Chłop i herszt zapustników.


Podczas gdy wzywaliśmy Welesa, główny Zapust tak przedstawił siebie i swoją trupę:

Ja jestem Zapust, wejherowski książę

Przychodzę z dalekiego kraju,

Gdzie psi ogonami szczekają,

Ludzie gadają łokciami,

A jedzą uszami,

Słońce o zachodzie wschodzi,

A o wschodzie zachodzi,

A kurczę kokoszę rodzi,

Każdy na opak gada,

A deszcz z ziemi do nieba pada!

Z dalekości przybywamy,

I Wam radzi zaśpiewamy!

Śpiewać?

Co to za pytanie, no oczywiście, że śpiewać! I tu popłynęła pieśń ze "Śpiewów Sławiańskich" Chodakowskiego, nawiązująca do porządku kosmosu przez postać osi świata i kończy się ważnym zapustnym wątkiem zdobycia panny.

Stoi sosna wśród podwórca,

Na tej sośnie w trój pożywienie rośnie:

Od doła baryło smoły,

Ku środkowi jare pszczoły,

Ku wierzchowi we trój koła,

Na każdym kole po sokole.

Jeden sokół precz poleciał,

Coś przyniesie swemu panu,

Parę zajęcy ku śniadaniu.

Drugi sokół precz poleciał,

Coś przyniesie swemu panu,

Parę kuropatw ku śniadaniu.

Trzeci sokół precz poleciał,

Coś przyniesie swemu panu,

Grzeczną pannę ku upodobaniu.

W tym momencie Miedźwiedź zerwał się z postronka, wpadał na Gospodarzy, psocił i dokazywał. I dopiero wtedy zapustnicy poinformowali nas, że o ile jest zaczipowany, o tyle niestety nie był szczepiony... Popłynęła więc druga pieśń z "Tańce, pieśni, obrzędy" Marii Romowicz, która z jednej strony jest podjęciem zapustnego wątku panny, a z drugiej usypia czujność Gospodarzy przed wtargnięciem Dziada i Baby:

Przeźroczysty, złoty kamiyń,

Nadobno Maryśko stoi sobie na niym,

Hej, nom hej!

A jyj nojmilejsy się ji przypatruje

I ze, i ze złota trzewicki daruje.

Hej, nom hej!

A jyj nojmilejsy się ji przypatruje

I ze, i ze złota zygarek daruje.

Hej, nom hej!

A jyj nojmilejsy się ji przypatruje

I ze, i ze złota piyrścionek daruje.

Hej, nom hej!

W końcu Dziad i Baba zaczęli przekomarzać się na temat płodności Baby i ciągłego rodzenia przez nią dzieci - stąd dowiedzieliśmy się, że ten tłumoczek z bibuły i gałęzi to już ich siedemnasta latorośl, a to wszystko z naszych podatków!

Popłynęła kolejna pieśń, tym razem z "Pieśni ludu" Glogera, skupiająca się na wątku płodnościowo-urodzajowym:

Hulaj, hulaj koniku

Po zielonym gaiku,

Gdzie nasz konik podchodzi,

Tak się żytko urodzi,

Gdzie nasz konik nie chodzi,

Tam się żytko nie rodzi.

W tym momencie główny Zapust padł niby martwy, a jego świta zaczęła wlec go po ziemi żartując wesoło. Pacanie miedźwiedzią łapą obudziło jednak Zapusta i zaczął się on domagać od Gospodarzy datków - dla Rogatego Dziadunia, dla siebie i swojej świty. 


Po obrzędzie przystąpiliśmy do konsumowania przyniesionych smakołyków, a kolega wziął się za wyżarzanie i hartowanie toporka wyciętego ze starej piły tarczowej do drewna. Broń wyżarzana w Świętym Ogniu i zahartowana piwem na pewno będzie miała moc! 

Przy Świętym Ogniu nie tylko odprawiamy obrzędy, ale także
przygotowujemy potrawy i... wyżarzamy toporki.

Toporek wycięty ze starej piły tarczowej do drewna :)

A gdy już wszyscy się najedli i naplotkowali, udaliśmy się na pielgrzymkę do naszego ukochanego Głaziczka, przy którym zwyczajowo czcimy Welesa.

Przy Głazie W Wykopie już od lat czcimy Welesa.

Cyklon czy nie cyklon, dołączcie do nas następnym razem! Po biesiadnym obżarstwie na pewno nie porwie Was żaden wiatr :)

2023-02-15

Rogaty Dziadunio

Zbliżające się wielkimi krokami święto Welesa wywodzi się po części z obrzędów zapustnych. O nich mieliście okazję i posłuchać podczas naszego wykładu, i poczytać w jednym z niedawnych wpisów.

Dzisiaj natomiast chcemy opowiedzieć Wam kilka słów o Bogu, któremu poświęcone będą te obchody – o Welesie. W tym wpisie skrótowo tylko napomkniemy o źródłach, którymi można sobie poświecić poszukując rysów Jego postaci. Z jednej strony będą to teksty „z epoki”, czyli przede wszystkim teksty grasujących na zachodzie misjonarzy, jak i ruskie kroniki. Z drugiej, są to liczne ślady etnograficzne; wątki rodzime przezierają z legend i wierzeń związanych ze spadkobiercami Welesa – Mikołaja i czarta.

Zacznijmy od tego, że w Dziaduniu widzimy Pasterza zmarłych. W zaświatach – zwanych „Nawią” czy „Wyrajem” – pod Jego opieką przebywają cienie Przodków. Ten wątek odbija się najsilniej w święcie Dziadów, jest jednak na tyle istotny, że niepodobna go tu pominąć.

Współczesnemu człowiekowi mało intuicyjne może wydać się, że Bóg zmarłych jest jednocześnie Bogiem urodzaju – a przynajmniej bogactwa. Historycznie Dziadunia wiązano przede wszystkim ze szczególną jego formą, wyrażoną w pogłowiu bydła rogatego. Choć dzisiejszemu miastowemu może nie być to szczególnie bliskie, to nic straconego. Weles pojawiał się przy większości zajęć gospodarczych, a według jednej z interpretacji, to przy Jego idolu ofiarę składali kupcy.

Te dwie skrajności – śmierć i bogactwo – to tylko niektóre z dziedzin aktywności Rogatego Dziadunia. Bez nadmiernego nadwyrężania źródeł można przypisać Mu także: sztukę lekarską, poezję, wieszczenie, umowy międzynarodowe, a nawet wojnę. Ze wszystkich naszych Bogów ma bodaj najszersze zainteresowania. Ma też udział w powstaniu Ziemi i człowieka – razem ze swym Bratem, Perunem. 

Przy tak wielu kompetencjach, część z nich musi siłą rzeczy pokrywać się choć częściowo z tym, co robią inni Bogowie. W określonych przypadkach zapewne chory miał do wyboru więcej niż jednego potencjalnego patrona, w wojnę zaś angażowali się swego czasu niemal wszyscy Bogowie czczeni na Połabiu. Jednak w takim etnicznym politeizmie jak nasz nie jest to kłopot. Wszak te właśnie sfery również nie są całkowicie rozdzielone i nie ma między nimi ostrych granic; jeśli ktoś układa wierszowany tekst traktatu pokojowego to nie zajmuje się przecież „tylko sztuką”, ani „tylko prawem”, lecz lokuje się gdzieś na ich pograniczu (nie, nie znamy tego typu zabytku dla pogańskich Słowian – to niestety tylko przykład).

Źródło: Phonoteka.org

Zwięzła forma tego wpisu zmusza do skrótowego potraktowania wielu ważnych spraw. Po ich rozwinięcie zapraszamy do dłuższego wpisu na naszej stronie i zachęcamy do zapoznania z literatura naukową. Natomiast chętnych na przeżycia duchowe zapraszamy już w najbliższą sobotę na święto ku czci Dziadunia! Szczegóły wydarzenia znajdziecie w naszym profilu facebookowym.


2023-02-09

Pląsy zapustników a rodzimowiercze Święto Welesa

Zapusty to w ludowym kalendarzu bardzo barwny okres, który staraliśmy się przybliżyć Wam w czasie niedawnego wykładu. Kto nie mógł być wtedy w Paszczy Lwa i nie wysłuchał, może na otarcie łez przeczytać sobie poniższą luźną wariację na temat ścieżki dźwiękowej prelegenta ;) 

W tle - prelegent, po stoczeniu bohaterskiej walki z rzutnikiem.

Po krótkim ogólnym wprowadzeniu do tematu słowiańskiej spuścizny, tłem dla którego była bohaterska walka z rzutnikiem, zaczął się temat właściwy. Znaczy zaczął się łagodnie, bo od napomknienia o Szczodrym Wieczorze i związanych z nim ciasteczkach, Szczodrakach. Tym niewinnym wątkiem została uśpiona czujność słuchaczy, bo już po jednym slajdzie zaczęły się obrzędy „babskie”. Odbywane w karczmie – zaciemnionej i opanowanej przez dojrzałe mężatki – uroczystości wkupu do „bab” oraz podskoki na urodzaj to tylko jeden z obecnych w tym czasie wątków żeńskich. Te zresztą były na ogół uzupełniane wtargnięciem mężczyzn. Rzeczywistym, kiedy musieli wódką wykupić od „bab” swoje młode żony, lub tylko symbolicznym. Wówczas to starsze kobiety zakładały spodnie i zwoziły młodsze uczestniczki na miejsce wydarzeń.

Przykładowe "szczodraki", [link].

Dużo działo się też między młodzieżą – nad wyraz rozochoconą swobodnym czasem ludowego karnawału. Kto nie znalazł sobie pary przed ostatkami mógł kupić dziewczynę na targu od „grajka” lub „skrzypka”. Opłatę zwano „podkoziołkiem”, choć mianem tym obdarzano też figurkę o wielce wymownej postaci. 

Podkoziołek, zbiory Muzeum Etnograficznego w Poznaniu.

Zrazu wydawało nam się to przedmiotowe – kupować dziewczynę na symbolicznym nawet „targu”. Jednak z drugiej strony można to rozumowanie odwrócić – co to za chłopak, co to nie umiał żadnej do siebie przekonać? Inna sprawa, że osoby bez pary były narażone na szereg przygód od przyjaciół, rodziny i sąsiadów. Najczęstszą „karą” było wprzęganie do drewnianego kloca i zmuszanie do ciągnięcia go po okolicy. 

Kłoda popielcowa ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie, [link].

Los taki spotykał zarówno złapanych podczas „babskiego combra” młodzieńców, jak i młode dziewczyny – w obu przypadkach wyjątkowo aktywne we „wprzęganiu” miały być rezydujące w karczmie dostojne matki rodzin.

Młody Słowak wprzęgnięty do ciągnięcia kłody,
Grossmann I. - Archív pozitívov Ústavu etnológie SAV v Bratislave.

Chociaż z drugiej strony, akta grodzkie z Biecza wspominają traumatyczną przygodę starszej już, a niezamężnej pani Reginy, „przekupki wstydliwej”. W rolach głównych wystąpił ogromny dębowy pniak oraz poprzebierani za diabły i zwierzęta młokosi. Taka ciekawostka - podczas poszukiwań ilustracji do zamieszczenia w prezentacji stowarzyszonej z wykładem odkryliśmy, że babskie combry nadal istnieją i mają się dobrze! W czeluściach internetu można natrafić na wiele ogłoszeń w stylu: "Kup bilet! Babskie combry - 17 luty, Świętochłowice, Centrum Kultury Śląskiej" - pogooglajcie sami :)

"Babski Comber", Emil Brzezina, 1978.

No i właśnie – przebierańcy. W zapusty, a w ostatki w szczególności, po świecie grasowali przebierańcy. Stroili się głównie na zwierzęta, choć im późniejsze źródło tym większa rozmaitość odgrywanych postaci. Wodzem zgrai był zazwyczaj Zapust czy też Kukier. Kosmaty, wywalony sierścią na wierzch kożuch, wysoka czapka, dzwonki i nieraz naturalistycznie oddane przyrodzenie męskie – drewniane, a czerwone.  Odwiedzin tych postaci – dziwacznych niby duchy z zaświatów – wyczekiwano zwłaszcza tam, gdzie nie mogli doczekać się dziecka. Maszkarnicy krążyli bowiem by zbierać datki i poczęstunki, w zamian za błogosławieństwa. Te, wyrażone w pieśniach, pląsach i obrzędach, dotyczyły przede wszystkim płodności.

Bułgarscy Kukierzy.

Bułgarscy Kukierzy.

Na koniec warto wspomnieć, że badacze zarzucają polskiej obrzędowości zapustnej zagubienie i erozję zapustnych wątków zadusznych. Rzeczywiście, u nas zdają się wypadać mniej wyraźnie, gdy zestawi się je ze wschodniosłowiańskimi rytami tego czasu, skierowanymi wprost ku Przodkom. A jednak ci, cudaczni niby z krainy za rzeką, zapustnicy zdają się przedstawiać nikogo innego, jak właśnie przybyłych ze swej siedziby zmarłych.

Oceńcie zresztą sami; zachęcamy do obejrzenia filmiku, który w czasie wykładu oglądaliśmy i my 😊


A jeżeli chcielibyście uczestniczyć w kolejnych wykładach, to śledźcie wydarzenia na naszym profilu facebookowym :)


2023-02-01

Animizm i wszechobecność dusz, albo dlaczego nie musisz się wstydzić gadania do samochodu

Dominującą w Jantarze teorią religii jest animizm – założenie o szczelnym wypełnieniu otaczającej nas rzeczywistości jakimś pierwiastkiem duchowym. Dlaczego dla nas to takie ważne, jak przekłada się to na naszą praktykę i co mają ofiary pod drzewem do rozmawiania ze sprzętami domowymi – opowiemy poniżej.

Jednak zanim to zrobimy, zwalczymy jedną pomyłkę. Otóż niektórzy z Was mogli na hasło „animizm” natknąć się w książkach w rodzaju „Mitologie świata” i podręczników do historii religii. Najczęściej pojawia się w rozdziałach o religiach ludów egzotycznych i dalekich – pokroju Syberii czy Oceanii. Może dlatego kiedy my mówiliśmy „animizm” to niektórzy myśleli, że chcemy na grunt nasz, słowiański, przeszczepiać mitologię i praktyki tamtych kultur – a nic bardziej mylnego!


W naszym rozumieniu animizm nie mówi o niczym innym jak o (wszech)obecności duchów. Z pozoru nasi zachowali ten element duchowości słabiej niż wspomniane tu ludy egzotyczne. Ale czy na pewno? Pierwsze z brzegu opracowanie ludowej demonologii Polski i innych krajów słowiańskich opisuje istoty zamieszkujące praktycznie każdą część krajobrazu. Pójdziesz do lasu na grzyby – Leszy, borowy, dobrochoczy. Pójdziesz na pole pracować – jaroszki i południce. Wracasz do domu koło wody – topielce, brzeginki i wodniki. Wrócisz do domu – domowik i cała jego świta. Do tego dochodzą duchy Przodków oraz stworzenia mniej związane z konkretnym miejscem, a raczej z pewnymi zjawiskami jak przeznaczenie czy choroby. Każda dziedzina ludzkiego życia i przebywania ma swoje duchy. Ale i tego nie dość: w naszym folklorze lęgną się wszędzie „dusze pokutujące”. Są ich pełne sprzęty domowe, drwa na opał i Przyroda. Wątek ‘pokuty’ jest raczej kościelnego, obcego pochodzenia, ale stamtąd nie przyszłoby tak tłumne wypełnienie świata duszami – to już musiał być wkład własny naszej rodzimej kultury.


No dobrze – więc dlaczego to dla nas takie ważne i tak tego animizmu bronimy? Mamy co najmniej dwa dobre powody: uważamy go za ważny składnik naszej kultury i jest praktyczny. Raz że dobrze tłumaczy wiele niuansów naszej rodzimej wiary, dwa że nie ze wszystkim chcemy zwracać się od razu do wielkich Bogów. Czasem wystarczy wprost podziękować krzaczkowi za zerwane z niego jagody, niż angażować w to cały panteon.


To co z tym samochodem? Konsekwentnie stosowana teoria animizmu mówi, że jak wszystko to wszystko – samochód też. W tym ujęciu bycie dla swojej Szkody miłym i podziękowanie mu za udaną jazdę staje się istotnym punktem dbania o niego – zaraz po przeglądzie technicznym 😉

2023-01-25

Rola estetyki w ciągłości tradycji

Wszyscy lubimy rzeczy „piękne”, prawda? Kanon tego co ładne nie dla każdego będzie taki sam, ale niezmiennie lubimy patrzeć na to, co nam się podoba czy słuchać przyjemnych dźwięków. 


"Dziewanna", Grażyna Płocka
"Strzyga", Ewelina Gowin-Hrynkiewicz

Sztuka we wszystkich formach obecna jest chyba w każdej ludzkiej kulturze. Co najmniej proste ornamenty zdobią większość znanych zabytków i artefaktów kulturowych, rzut oka na odświętne stroje ludowe pozwala stwierdzić ich bogactwo. Właśnie, odświętne. Niech ktoś wyobrazi sobie tradycyjne święto bez choć minimum śpiewu, muzyki i tańca, bez dramatu. No nie da się.


"Topielica", Barbara Kosińska
"Cherna galochka", Jakub Gryz

Co takiego jest w sztuce i pięknie, że są tak bardzo wszechobecne? Do sprawy można podejść od strony duchowości i poczucie piękna powiązać z istnieniem duszy. Znajduje to rozwinięcie w naszym „podręczniku do religii”, w części poświęconej animizmowi. Z drugiej strony, bez wnikania w przyczyny metafizyczne, można też prosto, a dość prawdziwie stwierdzić, że to co ładne jest zazwyczaj dla ludzi ważne. Albo przywiązując się – tak w serduszku, uczuciowo – do rzeczy ładnych przypisujemy im dużą wagę, albo na odwrót. Jeżeli coś jest dla nas ważne samo przez się to staramy się to otaczać pięknem. Gdzieś w pobliżu pewnie leży prawda o związki sztuki z religią.


Ewa Sygut
Budziński Marek

Jakby nie było: uznając estetykę za sprawę ważną dwukrotnie zorganizowaliśmy dla Was konkurs artystyczny „Marzenia o Słowiańszczyźnie”. Na naszej stronie dostępna jest już galeria prac z poprzednich edycji. A już za kilka tygodni ogłoszenie o edycji trzeciej, więc śledźcie nas uważnie :)


2023-01-18

Dlaczego zachowujemy naszość naszej tradycji, albo: jak nie siadamy okrakiem na płocie?

Dzisiaj opowiemy Wam o tym, dlaczego na obrzędach Jantaru wzywamy tylko Bogów słowiańskich, dlaczego wzywanie na jeden obrzęd Thora i Izydy uważamy za pomysł z gruntu zły, a odwiedziwszy Japonię dobry rodzimek powinien oddać cześć Amaterasu.

Jak powstał świat? Każda etniczna religia ma przygotowaną odpowiedź, w formie stosownego mitu. Gdzieś w tym micie rośnie często Drzewo, stoi Góra czy Słup: jest jakieś Axis Mundi. In Polish we say „Oś Kosmiczna” and I think it’s beautiful. To punkt odniesienia, wokół którego porusza się nasza duchowość. Motywy mityczne wydobywamy ze słowiańskich pieśni i podań, z kronik dowiadujemy się imion czczonych przez Przodków Bogów. Dłubiąc w „źródłach”, uczestnicząc w obrzędach, przeżywając tradycję – odkrywamy nasz, słowiański świat. Czasem niektórych informacji nam brakuje i musimy tę lukę uzupełnić. Najchętniej sięgniemy wówczas po mitologię porównawczą. Porównując nasz materiał z sąsiadami próbujemy domyślać się, jak to i to mogło wyglądać u naszych Przodków.

Może to stąd pojawia się czasem zjawisko jedno z najnieszczęśliwszych: eklektyzm. Żeby nie było: ma on starożytną metrykę, bo już np. rzymscy legioniści czcili Eponę. W ogóle wielokulturowy Rzym wiódł prym w goszczeniu różnych religii, a jego obywatele spełniwszy wymogi religii obywatelskiej – mieli dużą swobodę uczestniczenia w rozmaitych kultach. Dużą karierę robili tam też Mitra i Izyda. Ale mało tego: niektórym Bóstwom indyjskich Wed przypisuje się pochodzenie obce – od ludów przez Ariów podbitych. Jest też przykład Japonii, gdzie na porządku dziennym rodzimych Kami czci się obok buddyjskich Bodhisattwów, łącznie i na czele z udzielaniem ślubu przez kannushich (kapłani rodzimego japońskiego szinto), a pogrzebów przez buddyjskich mnichów tym samym ludziom.

Dlaczego więc czepiamy się tego eklektyzmu? Powód jest prosty: te, całkiem uzasadnione, przykłady dotyczą styku kultur. Jak ktoś wędrował przez pół świata (a kiedyś to była duuużo poważniejsza wyprawa niż teraz) to na miejscu też chciał zapalić sobie Ogień i się pomodlić po swojemu. Czasem miejscowym spodobało się jak przy tym tańczy, czasem przygarnęli któreś z jego Bóstw do swojego panteonu (jak mawiał mój nauczyciel historii w liceum: „Jeszcze jeden zmieści się na świętym wzgórzu, a może będzie sprzyjać – dawaj Go!”). A czasem to ten podróżnik napatrzył się na miejscowe świątynie i tak mu przypadło do serca, że przyniósł nowy kult do domu.

A my o czym innym: kiedy ktoś poczuje „zew”, że chce być „pagan” i nie wie od czego zacząć. Współczesny człowiek ma już odruch sięgania wówczas do internetu – a tam jest wszystko: treści lepsze i gorsze, a wśród tych drugich – dowolne łączenie postaci z różnych mitologi. Thor i Izyda na jednym obrzędzie, mantry składane z imion Izydy, Hekate i Kybele, albo pakowanie run (czyli systemu stricte germańskiego) dosłownie do wszystkiego. To tak jakby nie mogąc się zdecydować – iść na podwórko słowiańskie, celtyckie, czy może meksykańskie – siadać okrakiem na płocie, albo starać się stać jedną nogą na jednej Świętej Wyspie, a drugą na drugiej – no średni pomysł.

Ktoś zapyta: a co jeżeli jestem słowiańskim rodzimowiercą i pojadę do Japonii? To my odpowiemy, że masz święte prawo i obowiązek się tamtejszym Kami pokłonić. Może nie to, żeby zaraz starać się żyć na co dzień jak wzorowy tubylec, ale oddać cześć Bogom i duchom miejsca, w którym się znalazłeś to zawsze trzeba. Tak jak przywitanie się z gospodarzem, do którego przychodzimy w gościnę. Tak samo przybycie na obcą ziemię nie jest sygnałem: "Naszych Bogów tutaj nie ma, nie trza składać żertwy.". Bogowie są i czuwają, więc parafrazując znane powiedzenie: Cudze szanować cnota - swoje obowiązek!

2023-01-11

Wspólnota kultury

Nauka dostarcza dzisiaj szczegółowych wyjaśnień całej otaczającej nas rzeczywistości. Słońce grzeje naszą planetę za pomocą promieniowania, wiatr wieje na skutek różnicy ciśnień między odległymi obszarami Ziemi, a my sami czujemy się dobrze kiedy zawartość substancji odżywczych i hormonów w naszej krwi jest na odpowiednim „dobrym” poziomie. Na niemal każde pytanie mamy gotową odpowiedź.

Mechanistyczna interpretacja rzeczywistości jest fajna i użyteczna. Bez niej nie byłoby antybiotyków, ciepłej wody w kranie, mediów społecznościowych i filmików z kotami (koty by zostały, filmiki nie). Dostarcza zręcznej instrukcji obsługi świata, tłumacząc „jak” zachodzą zjawiska. Właściwie jest tylko jedna rzecz, której ta interpretacja nie potrafi: nadać światu znaczenia. Tu już musi wkroczyć filozofia, stanowiąca samodzielną dziedzinę nauki. Wydaje się, że nie zamknęła się na uczelniach i w gabinetach tak szczelnie, jak co bardziej ezoteryczne działy matematyki czy fizyki kwantowej. Zstępuje czasem między maluczkich, w postaci opracowań popularnych, nowych wydań prac filozofów minionych epok czy podcastów.

Z taką akademicką filozofią jest jednak pewien podstawowy problem: społeczeństwo jest dla niej w zasadzie „nieprzemakalne”. Nasz system edukacji dopuszcza w zasadzie dowolny stopień ignorancji w tym zakresie (zresztą nie tylko w tym). Zainteresowanie „sprawami natury wyższej”, (lub błoga ich nieświadomość) pozostaje całkowicie w gestii własnej inicjatywy jednostki. Kiedy dziecko choruje, trzeba zapłacić rachunki i jeszcze kiedyś miło byłoby pójść spać, to mało kto ma jeszcze czas i siłę szukać i zgłębiać treść tak abstrakcyjną jak filozofia. Zresztą nie do przeciętnego „Kowalskiego” trzeba mieć tu pretensje, ale to organizatorów naszej przestrzeni publicznej, bo to w niej powinny realizować się te wartościowe wytwory naszej cywilizacji.

Wzmianką o ‘przestrzeni publicznej’ przechodzimy łatwo do naszej kultury tradycyjnej. Wśród pięknych pieśni, tańców i obrzędów ma jedną bardzo ważną cechę: całkowitość. Tam gdzie panują, kultury tradycyjne przenikają całokształt życia. Śpiew tak samo wypełnia prace polowe, jak i obrzęd weselny, a podania opisują cały świat – od konfliktu Boga z Diabłem, aż po powstanie grzybów. Przez swą powszechność, elementy rodzimego światopoglądu stają się znane każdemu w okolicy. Nawet jeśli nie każdy pojedynczy człowiek będzie potrafił zaśpiewać w całości każdą konkretną pieśń – to będzie przeniknięty obrazem świata wewnątrz którego powstała, i który współtworzy. Dzięki temu wśród „tutejszych”, „taplarskich” – za „Konopielką” – wytwarza się autentyczna wspólnota kultury. Taka, którą czują i w niej uczestniczą nie od święta, ale po prostu, na co dzień. 


(fot. whyframestudio@istockphoto)

W tym układzie wiara rodzima zajmuje swoja miejsce. Nie odrzuca ze swych rozważań doczesnego świata, przyjmując w pełni jego codzienność i wyjaśniając go za pomocą świętych opowieści – mitów. Nasi Przodkowie nie znali filozofowania jako odrębnego od innych zajęcia, którym ktoś może się parać. Jednak w odziedziczonych po nich mitologicznych pieśniach i podaniach przeziera starożytna mądrość, którą rodzimowierstwo stara się odszukać i zastosować do współczesności.

2023-01-04

Wtedy nie było nieba ni ziemi, tylko sine morze...

...czyli jak i po co urządzamy Obrzęd Wyłowienia.

Jak i w innych religiach, tak i u nas obrzędy powtarzają te „jedyne ważne” wydarzenia kosmiczne, czyli zawarte w mitach. Zadziewają się wówczas ponownie, świat się odnawia i odzyskuje zużywający się ład. Można powiedzieć, że przechodzi renowację obrzędową. 

W Obrzędzie Wyłowienia widać to u nas dość mocno, bo nawiązuje on do jednego z podstawowych mitów: kiedy Dwa Bracia wydobyli i pobłogosławili pierwszą Ziemię. Ta – według wierzeń Przodków – rozrosła się do całego znanego im świata.

W jego trakcie wyławiamy z morza piach, którego używamy potem do wyznaczania świętej przestrzeni podczas dorocznych obchodów. Towarzyszą temu śpiewy pieśni kosmogonicznych, o dwóch gołębiach co wydobyły z dna morza drobny piaseczek i niebieski kamyczek. Takich cudów najlepiej dokonuje się o świcie, więc zbieramy się już z samego rana, by prowadzić całe przedsięwzięcie przy wschodzie Słonejka. 





Wyjątkowo po Obrzędzie Wyłowienia nie następuje u nas biesiada – przynajmniej nie od razu :) Z Piachem (tak, z wielkiej litery!) odwiedzamy kilka najważniejszych dla nas miejsce w Trójmieście i okolicach, które nawiedzamy przy okazji świąt koła rocznego. 




Uczestnicy Obrzędu mogą zabrać ze sobą nieco Piachu do domu do położenia na ołtarzyku. Zaś ci, którzy kupują ziemię lub zaczynają budować dom, mogą rozsypać trochę Piachu na swoich włościach. Historia religii, antropologia i własne serduszko dość jasno wskazują, że niezależnie od wzniosłych teorii, dla każdego człowieka środkiem świata jest jego przytulny domek.

Tak więc i w tym roku zebraliśmy 2 stycznia skoro świt na Obrzędzie Wyłowienia i wydobyliśmy piach morski, którym będziemy posługiwać się w trakcie tegorocznych obrzędów do wyznaczania uświęconej przestrzeni.

Mimo wczesnej pory przemili goście z Mazowsza podbili naszą frekwencję przyprowadzając gromadkę swoich dzieci :) A po obrzędzie udaliśmy się na pielgrzymkę do naszych miejsc mocy w lasach Oliwy: do Głazu Welesowego, Dębu Perunowego i do Diabelskiego Kamienia. Dołączcie do nas za rok!


2022-12-31

Kalendarz obrzędowy Gromady Rodzimowierców Pomorskich – Jantar na rok 2023

Mamy dla Was kalendarz naszych świąt na ten rok:



Jest też wersja pionowa dla osób, które nie lubią kręcić głową ;) 

2022-11-07

Droga do Bogów

Pobierz wersję PDF >>

Przeczytaj wersję HTML >>


Dla tych, którzy dopiero w temat wiary rodzimej wchodzą i chcieliby od czegokolwiek zacząć.

Dla tych, którzy przeczytawszy Gieysztora i Szyjewskiego bardzo chcieliby praktykować, ale nie wiedzą jak.

Dla tych, którzy zakochawszy się w naszych polskich, słowiańskich, tradycjach i dziedzictwie narodowym - chcą wskrzesić jej prastare treści.

Dla Was i wszystkich innych prezentujemy zwięzłe przedstawienie praktykowanej w Jantarze religii.


2022-02-12

Konkurs artystyczny „Marzenia o Słowiańszczyźnie”, edycja 2022

Serdecznie zapraszamy dzieci, młodzież i dorosłych, artystów amatorów oraz doświadczonych twórców, do udziału w kolejnej edycji Konkursu artystycznego „Marzenia o Słowiańszczyźnie”. Zadaniem konkursowym jest stworzenie pracy dowolną techniką graficzną (tj. rysunek, malarstwo, grafika komputerowa), fotograficzną lub formą przestrzenną z zakresu tematyki mitologii słowiańskiej i wątków przedchrześcijańskich. Do wygrania nagrody rzeczowe oraz książkowe ufundowane przez Stowarzyszenie Rodzimowierców Pomorskich – Jantar. Zachęcamy do zapoznania się ze słowem od Organizatora oraz zapraszamy do udziału! 

Regulamin Konkursu >>
Plakat do pobrania >>


„Konkurs artystyczny «Marzenia o Słowiańszczyźnie» kierujemy przede wszystkim do osób, które w Słowiańszczyźnie widzą wartość – estetyczną, kulturową czy duchową. Stanowiąc naszą spuściznę dziejową jest otrzymanym po Przodkach spadkiem, który winniśmy piastować i rozwijać. Określa naszą tożsamość, odnajdując dla nas miejsce w różnorodnej mozaice ludów świata. Każdy naród wybiera i pokazuje najpiękniejsze klejnoty ze skarbca swojej kultury. Najcenniejszych klejnotów i skarbów Polski upatrujemy właśnie w Słowiańszczyźnie, a zadaniem dla Uczestników Konkursu jest stworzenie przedstawiającego ją dzieła.

Zamysłem Konkursu jest przede wszystkim podniesienie znaczenia naszego słowiańskiego dziedzictwa w świadomości społecznej, ale nie tylko. Starożytni Słowianie zdobili dziełami sztuki świątynie swoich Bogów oraz przedmioty codziennego użytku. Zagraniczni kronikarze ze zdumieniem podnosili piękno stawianych przez naszych Przodków chramów i posągów, kunszt naszych rzemieślników poświadczają znaleziska archeologiczne. Znać stąd, że otaczanie się pięknem było dla naszych Przodków ważne. Organizując Konkurs pragniemy przyczynić się do wzrostu wrażliwości estetycznej w naszym kraju i znaczenia sztuki jako przeżycia duchowego.

Wszystkich, którym drogie jest tak rozumiane dziedzictwo Polski i szerzej – całej Słowiańszczyzny – serdecznie zapraszamy do uczestnictwa. Mile widziane są prace przedstawiające współczesne wyobrażenia o Bogach słowiańskiej religii, opisywane przez etnografów sielskie obrzędy czy w ogóle pewne elementy naszej rodzimej kultury. Jednak ta kultura nie zyskałaby swego niezwykłego charakteru bez środowiska, w którym wzrastała – bez Przyrody. Stąd Tych z Was, którym najbliższy byłby taki temat pracy gorąco zapraszamy do nadesłania jej na Konkurs”

– Przemysław Król, Stowarzyszenie Rodzimowierców Pomorskich – Jantar



Organizatorem Konkursu „Marzenia o Słowiańszczyźnie” jest Stowarzyszenie Rodzimowierców Pomorskich – Jantar. Patronem konkursu jest magazyn Gniazdo oraz Fundacja Ostańce Nadziei.

2022-01-01

Kalendarz obrzędowy Gromady Rodzimowierców Pomorskich – Jantar na rok 2022

Z dniem 1 stycznia weszliśmy w 2022 rok, a tym samym w Gromadzie Rodzimowierców Pomorskich – Jantar rozpoczęliśmy nowy rok obrzędowy. Poniżej prezentujemy kalendarz nadchodzących świąt oraz celebracji, które czekają na nas w tym roku. Szczegółowe informacje odnośnie obchodów każdego ze świąt znajdziecie na naszych mediach społecznościowych oraz profilu Facebook w dedykowanych wydarzeniach. 

Już 2 stycznia zapraszamy na Obrzęd Wyłowienia – w dwanaście dni po Szczodrych Godach powtórzymy boski akt z początku naszego świata, wyławiając garść piasku z dna morskiego. 12 stycznia obchodzić będziemy Święto Welesa, czczonego jako Pasterza Umarłych. W tym roku na Gromnice zapraszamy 18 marca – w ostatnią pełnię przed Jarymi Godami, których termin wyznaczony został na 20 marca. 23 kwietnia wspólnie oddajmy cześć Jarowitowi – Bożeńkowi Wiosennemu. 29 maja o zachodzie Słońca przywitamy i uczcimy Chorsa, a nocą 21 czerwca przy ogniach kupalnych celebrować będziemy Noc Kupały. 

Cykl letnich obrzędów otworzy Święto Peruna 23 lipca, natomiast z początkiem sierpnia zaprosimy na Święto Mokoszy, Matki Natury. Końcówka lata przeznaczona jest dla Morskiego Boga, którego święto obchodzić będziemy dnia 27 sierpnia. Wraz z zakończeniem lata i rozpoczęciem jesieni zaprosimy na Święto Plonów, by wspólnie podziękować za zebrany plon tego roku, natomiast 29 października oddamy się zadumie wspominając naszych Przodków podczas Święta Dziadów. Rok obrzędowy zakończymy 21 grudnia, zamykając koło Szczodrymi Godami.

Wszystkich chętnych do uczestnictwa w świętach zapraszamy do zapoznania się z zakładką FAQ, gdzie znajdziecie odpowiedzi na najcześciej zadawane pytania oraz broszury wprowadzające do obrzędowości i ułatwiające proces przygotowania do święta. Zachęcamy do śledzenia informacji na naszej stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych.