2023-10-30

Obrzędowość święta Przodków we własnym zaciszu domowym

Zawsze zachęcamy do uczestnictwa w gromadnych obchodach świąt dorocznych. Jednocześnie mamy świadomość, że nie zawsze jest to możliwe. Z myślą o takich sytuacjach opublikowaliśmy swego czasu propozycję rytu domowego: [ klik!!! ].

Powyższa propozycja ma charakter ogólny i jako taka najlepsza jest gdy adresatami naszych spraw są Bogowie. Jeśli jednak o Dziady chodzi - można w niej dokonać kilku uściśleń. Przede wszystkim jak najbardziej na miejscu będzie dodatkowy element uświęconej przestrzeni - zdjęcia ukochanych Przodków (lub inne przypominające nam ich przedmioty). Co więcej, w przedstawionym wyżej rycie domowym nie tyle zapraszamy Bogów do domu, co przekazujemy Im dar. W przypadku święta Dziadów w pełni zasadne, zważywszy sens święta, wydaje się zgoła inne podejście, kiedy faktycznie zapraszamy ich do siebie. Najprościej chyba uczynić to powielając przechowany przez folklor wzorzec: po rozpaleniu i powitaniu Ognia, ze słowami "Święci Dziadowie chodźcie do nas wieczerzać! Proszę Was na biesiadę!" dać im znać, że są oczekiwani.

Dziady, pradziady, przychodźcie k'nam!, przedstawienie dziadów na Białorusi, Stanisław Bagieński


Taki posiłek w obecności czcigodnych antenatów winien zachowywać tradycyjne tabu, służące temu, by się duszom nie narazić: nie należy wówczas tupać, rzucać, hałasować, spluwać czy w ogóle: wystrzegać się gestów gwałtowniejszych, a potencjalnie urągliwych dla (przypadkowo!) "napastowanego" ducha. Całkowicie w porządku będzie jednak powspominanie ich - ożywienie ich życia swoimi wspomnieniami.

Wszystko co dobre szybko się kończy - podobnie biesiada z Dziadami. Jako że należą do innego od naszego świata - do zaświata - nie potrzeba ponad miarę ich tu trzymać. Tradycja przechowała pewne tu wzorce dosadne i stanowcze, które mówią wprost, że po zakończonych Dziadach - Dziadom trzeba do ich siedzib drogę wskazać.


2023-10-23

Bez czarny - pomoc przy przeziębieniu

Dzisiaj w kąciku zielarskim przedstawimy Wam czarny bez :) Obecnie kojarzymy go z parków, lasów, przydomowych ogródków, jako roślinę ozdobną, z soków i dżemów. Dla naszych Przodków był on jedną z ważniejszych roślin - nie tylko ze względów leczniczych i spożywczych, ale także mistycznych!

Bez czarny

Bez czarny, czy też dziki bez czarny (łac. Sambucus nigra), znany też zwyczajowo jako bez aptekarski/pospolity, bzina, best, hebz, hyćka... jest krzewem (choć czasem rozrasta się do niewysokich drzew) należącym do rodziny piżmaczkowatych, osiąga wysokość nawet do 10-12 metrów. Jest mrozoodporny, występuje w całej Europie i jest rośliną łatwą do uprawy w całej Polsce.

Bez jest szeroko wykorzystywany w:

  • kosmetyce - wytwarzanie maseczek i kremów. W słynnej sadzie wiedźmińskiej Yennefer stosuje perfumy o zapachu agrestu i bzu.  
  • jako roślina jadalna - na surowo owoce są toksyczne i trzeba je poddać obróbce termicznej, aby pozbyć się toksyn. Możemy z dzikiego bzu zrobić sok, dżemy, konfitury i wino. Kwiaty bzu można też smażyć w cieście. Popularny we Włoszech likier Sambuca jest produkowany z czarnego bzu - tradycyjnie likier ten podaje się w sposób "con la mosca" – do likieru wrzuca się nieparzystą liczbę ziaren kawy i podpala powierzchnię. Gdy alkohol się wypali, zdmuchuje się płomień i wypija napój a ziarna kawy żuje.

    Płonący likier Sambuca, źródło: Wikipedia

  • środek przeciw gryzoniom i owadom – z pędów,  gałęzi i liści można przygotować wywar, który odstrasza owady. Można też zatykać dziury w stodole bzem lub ją okadzać, aby uchronić zboże przed gryzoniami. Z pędów bzu tworzone były uprzęże dla koni i krów! 
  • medycynie – aby złagodzić objawy przeziębienia i infekcje dróg oddechowych.

W medycynie wykorzystujemy kwiat bzu czarnego (flos sambuci) oraz owoce bzu czarnego (fructus sambuci). Co ciekawe, owoce bzu mają inny skład od kwiatów bzu! Kwiat bzu zawiera głównie flawonoidy do 1.8% (rutozyd, kwercetynę, kemferol), fenolokwasy (kawowy i jego glukozyd), kwasy organiczne, około 3-4% olejków eterycznych i garbniki. Napar z kwiatów stosowany jako środek napotny i lekko moczopędny. Owoce natomiast zawierają 3-glukozyd cyjanidyny, 2-sambubiozyd cyjanidyny, garbniki witaminy C i witaminy z grupy B, kwasy organiczne i 3% pektyny. Owoce stosuje się w celach lekko przeczyszczających i napotnych. 

Ekstrakt z czarnego bzu stosuje się szeroko w medycynie:

  • wzmacnia on odporność i działa przeciwzapalnie,
  • działa przeciwwirusowo i przeciwbakteryjnie,
  • działa przeciwbólowo,
  • ma także działanie napotnie i wykrztuśnie,
  • poprawia stan skóry,
  • działa moczopędnie i przeczyszczająco.

Bez czarny możemy podawać nawet naszym najmniejszym pociechom - w aptekach są dostępne preparaty dla 6 miesięcznych dzieci, syropy, soki, herbaty a nawet tabletki z wyciągiem z bzu czarnego. 

W dawnych czasach dla naszych babci i dziadków bez był jedną z ważniejszych roślin w ich życiu. Dziki czarny bez jest rośliną o mocach magicznych, ochronnych jak i leczniczych. Wierzono że w korzeniach bzu mają przebywać złe demony, dlatego nie należy wyrywać rośliny a nawet jej zanieczyszczać, ponieważ może to sprowadzić chorobę lub nawet śmierć! Zaś sam cień bzu chroni przez złymi czarami, wężami czy komarami. Natomiast usychający bez ma być wróżbą śmierci w rodzinie. 

Wielu naszych Przodków wykorzystywało bez w rytuałach zamawiania aby przenieść chorobę, objawy choroby, czy ból zębów z człowieka na krzew bzu.

Zamówienie  na pozbycie się gorączki:

Dzień dobry, bzie,
przynoszę ci gorączkę,
oferuje ci ją
i odchodzę.

Nasi słowiańscy Przodkowie z południa, będąc chorymi na febrę mieli w zwyczaju iść pod krzaki bzu i po utworzeniu łuku z gałęzi przepełzali trzykrotnie pod nim, wkopując pręty ze słowami: 

W trzech łodygach zasiekłem trzy febry:
kiedy się te trzy łodygi odmłodziły,
wtedy febra powróciła.

Na zdrowie i witalność: mieszankę bzu czarnego, dębu oraz gryki wsypać do woreczka z naturalnej tkaniny i umieścić w łóżku, w którym śpi lub nosić przy sobie. 

Na miłość: okadzaj się dymem z kwiatów i liści bzu, kwiatów dzikiej róży i kwiatów jaśminu.   

Oczywiście mamy dla Was przepis na napar z suszonych kwiatów bzu czarnego :)

Odważyć 3.0-3.5 g suszonych kwiatów bzu. Wsypać do szklanki i zalać 200 g wrzącej wody, przykryć szklankę i naparzać 10 minut, przecedzić. Pić ciepły napar.




Pamiętajcie, że zanim bezpieczne zastosujecie preparat z czarnego bzu, powinniście wcześniejszej konsultować się z lekarzem lub farmaceutą! Wpis ten nie zastąpi porady fachowego medyka i służy jedynie do poszerzenia Waszych i tak już szerokich horyzontów :)


autor: Guślarz Nikrug

Bibliografia:

  • "Farmakognozja", Stanisław Kohlmünzer (1977)
  • "Sekrety ziół. Wiedza ludowa, magia, obrzędy, leczenie", Elżbieta Szot-Radziszewska (2005)
  • "Ludowa medycyna Pomorza", Maciej Kwaśkiewicz (2007)
  • "Receptury poleskich znachorek", Alla Alicja Chrzanowska (2022)


2023-10-20

Czy należy czcić wszystkich Przodków?

Dzisiaj przychodzimy do Was z tematem trudnym, a wobec zbliżających się Dziadów na czasie: co z "nielubianymi" Przodkami?

W warunkach modelowych, gdy w rodzinie "wszystko gra", święto Dziadów stanowi wyraz ciągłości społeczności, między żywymi, a zmarłymi. To, że prapradziadek nie żyje od pół wieku nie czyni go ani trochę mniej członkiem rodziny! Zapraszamy duchy Przodków, by znów mogły pojeść ulubionych jedzonek, posiedzieć z nami w ciepełku i posłuchac jak ich obgadu.... wspominamy najciekawsze momenty ich życia.

Co jednak z Przodkami "problematycznymi"? Nie mówimy tu o przypadkach lżejszego kalibru, jak chłodna i surowa babcia, która więcej oceniała niż przytulała, ale to ciastko do plecaka jednak włożyła. Niektórzy mają takich antenatów, których woleliby zapomnieć, a o ich zejściu nie potrafią myśleć co najmniej bez domieszki uczucia ulgi?

https://mitologia.fandom.com

Jest to trudny temat, który trzeba zacząć z pewnością od przypomnienia pewnej ważnej różnicy kulturowej między Słowianami sprzed kilkunastu wieków, a nami dzisiaj: wedle wszelkiego prawdopodobieństwa patrzyli oni na sprawy rodzinne nieco inaczej niż my i większość tego co obecnie uznajemy za niewłaściwe, u naszych praszczurów zostałoby zbyte wzruszeniem ramion. W społecznościach tradycyjnych pokolenie starsze miało częstokroć nad młodszym władzę, którą nazwalibyśmy despotyczną.

Jest jednak niezaprzeczalny element, którym Przodkowie niewątpliwie kierowali się oceniając poczynania współrodowców, a który pozostaje dziś tak samo aktualny: działanie na pożytek rodziny. Jeżeli jednostka działa przeciwko dobru i godnemu imieniu swojej "najmniejszej komórki społecznej" to kiedyś tak samo jak dzisiaj - miała wszelkie szanse na ocenę naganną. Ta ocena zazwyczaj szła z góry (wiekowej) w dół, ale u naszych zachodnich sąsiadów (bodaj u Franków Salickich - przytaczam z pamięci za "Barbarzyńską Europą" Modzelewskiego) istniał konkretny obrzęd publicznego - podczas wiecu - wyrzeczenia się rodziny. Nie znam podobnego źródła dla Słowian, przez analogię można się jednak spodziewać, że co najmniej niektóre plemiona zostawiały podobny wentyl bezpieczeństwa, dla młodzieży z nazbyt dokręconą śrubą.

Jak ten przydługi wywód o niedogodnościach rodzinnych ma się do święta Dziadów? Tak, żebyśmy dokonali rzetelnej autorefleksji: czy nielubiany przez nas Przodek należy raczej do kategorii "był złośliwym grzybem, ale w gruncie rzeczy nic konkretnie złego nie zrobił", czy jednak "bruździł strasznie i dobrze że go tu już nie ma"? Jeżeli to pierwsze to na obrzęd należałoby raczej ducha zaprosić; może bez nadmiernego rozwodzenia się nad tą konkretną osobą czy zmuszania do opowieści o wszystkich drobnych niechlubnościach, ale jednak pozwolić cieniowi takiego antenata najeść się i ogrzać. Większość tradycji dość jasno mówi, że duch zmarłego, którego potrzeby żywi zaniedbują może szukać zemsty i szkodzić. Jeżeli jednak w grę wchodzi ten drugi przypadek, to i tak jest spora szansa że taki P(p)rzodek zamiast normalnym, spokojnym duchem zostanie jakowymś wrednym upiorem. Wówczas najlepiej włączyć do użycia stosowne ryty oczyszczająco-zabezpieczające, a podczas święta Dziadów zastosować wobec takiej osoby klauzulę "O zmarłym dobrze, albo wcale!"

2023-10-14

Pielgrzymka do Miejsc Mocy - Lasy Oliwskie, 14.X.2023

Dzień zaczął się od drobnego siąpienia i wiatru, ale na czas naszej pielgrzymki rozpogodziło się :) Spotkaliśmy się w dziewięć osób, przebyliśmy 5.53 km w ciągu dwóch i pół godziny, w górę przeszliśmy 198 metrów, zaś w dół 213 m. Złożyliśmy ofiary w czterech miejscach i pośpiewaliśmy trochę. Dreptaliśmy dość powolnym tempem, z przerwami na podżeranie winogron i kabanosów oraz na robienie zdjęć pięknym grzybom.



Naszą pielgrzymkę zaczęliśmy od odwiedzenia Diabelskiego Kamienia na zboczu Czarciej Góry. Przywędrował on na swoje miejsce około 10000 lat temu za sprawą skandynawskiego lądolodu. Obwód większego głazu wynosi 12.3 m, a wysokość 2 m, przy czym zagłębiony jest na 1 m w ziemi. Mniejszy posiada obwód 8, a wysokość około 1.75 m, licząc z częścią zagłębioną w ziemi. Trzecia część owego kamienia znajduje się pod ziemią. Jako największy głaz na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego został on uznany za pomnik przyrody w 1962 roku.


W archaicznej wizji rzeczywistości bardzo ważny jest środek świata - miejsce święte, zazwyczaj uważane za "pierwsze", od którego Bogowie rozpoczęli urządzanie znanego nam dziś kosmosu. Miejsce to nieraz stawało się wzorcem dla organizacji miejsc kultu i świątyń. W rodzimowierstwie słowiańskim dość mocno obecny jest kult kamieni, który wiąże się właśnie z takim wierzeniem mitologicznym dotyczącym środka świata. W różnych podaniach ludowych przechowało się takie wierzenie sięgające korzeniami jeszcze czasów prasłowiańskich mówiące o tzw. "białym kamieniu", czy też o kamieniu Ałatyr. Według legend, bajek ludowych, bajek magicznych, czy też np. pieśni i zaklęć, zwłaszcza zamawiań magicznych spisanych w XIX w. na terenach chociażby Białorusi, czy Rosji, we środku świata, w mitycznym centrum spajającym całą mitologiczną rzeczywistość znajduje się biały kamień Ałatyr leżący na wysokiej górze, bardzo często nieopodal znajduje się dąb - drzewo życia. W niektórych wersjach mitu, Ałatyr znajduje się na wyspie Bujan położonej na środku morza. Stąd zakłada się (np. w artykule "Zabytki archeologiczne Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i okolic") kultowy charakter wzgórza z Diabelskim Kamieniem. 


Warto nadmienić, że tak zwane "diabelskie" lub "czarcie" kamienie są dość popularne w kulturze ludowej Słowian i Bałtów. Z naszym Diabelskim Kamieniem związane jest kilka legend, pochodzących niestety już z nowożytnych czasów - jest to ludowa wizja tych miejsc z XVIII i XIX wieku i pewne ludowe wyobrażenie diabła jako rubasznego, przygłupiego duszka. Podobne legendy są związane z wieloma diabelskimi kamieniami w różnych regionach Europy.

Franciszek Mamuszka w swojej książce „Oliwa. Okruchy z dziejów, zabytki” (Gdańsk 1985) podaje taką legendę:

"Nazwę góry i kamienia tłumaczy stara gadka kaszubska. Mówi ona, iż przed laty szedł tędy ubogi chłopina, mieszkaniec pobliskiej wsi Klukowo. Przechodząc opodal kamienia ujrzał panka ubranego od stóp do głów w czarne szaty. Zagadnięty przez nieznajomego o przyczynę smutku widocznego na twarzy opowiedział o gnębiącej go nędzy. W odpowiedzi usłyszał, iż może uzyskać majątek, jeśli przyrzeknie, że po 10 latach jego dusza stanie się własnością ofiarodawcy dobrobytu. Kaszuba domyślił się, z kim ma do czynienia. Przed nim stal kusy purtk, czyli diabeł, pragnący posiąść duszę chudziny. Po krótkim namyśle chłop przystał na propozycję kusego i krwią z serdecznego palca podpisał szatański cyrograf.

Po 10 latach spędzonych w dobrobycie udał się Kaszuba w wyznaczonym dniu do lasu i zastał tam czekającego diabła. Chytry chłopek zaproponował kusemu, aby zagrał z nim w karty. Jeśli wygra, zabierze również duszę żony, w wypadku przegranej, zwróci cyrograf. Zły przewidując łatwe zwycięstwo zgodził się chętnie i już widział siebie rzucającego dwie dusze pod nogi Belzebuba. Przeliczył się jednak, gdyż nie znał gry zaproponowanej przez chłopa. Rozwścieczony przegraną rąbnął z całej siły łapą w głaz, rozbijając go na dwie części, po czym umknął w głąb lasu."

Inna legenda nawiązuje do młynów oliwskich, niegdyś licznych wzdłuż Potoku Oliwskiego. Żyła kiedyś sobie córka młynarza, niezwykle piękna ale i zarazem cnotliwa, która odprawiała wszystkich zalotników z kwitkiem. Była ona także obiektem westchnień dwóch diabłów, którzy sobie zamierzyli, że ową córkę młynarza posiądą, a ona stanie się ich żoną. Zaczęli się jednak spierać, który z nich jako pierwszy posiądzie młodą młynarzównę. Jeden z tych diabłów wziął ogromny głaz i rzucił w drugiego diabła, przygniatając go. Zabity diabeł podobno spoczywa pod większym głazem, zaś pozostały przy życiu był tak zmęczony, że odczołgał się tylko kawałek i zasnął pod tym mniejszym kawałkiem głazu.

Nie dowiemy się już raczej, jak nasi Praprzodkowie postrzegali ten kamień, ale część naszych gromadzian lubi wierzyć, że większa część kamienia to śpiąca matka-niedźwiedzica, a mniejszy kamień to jej dziecko :)


Od Diabelskiego Kamienia przeszliśmy około 400 m aby odwiedzić nasz ulubiony, całkiem już rzeczywisty, a nie mityczny Dąb rosnący na prawdziwej Górze. Pod Dębem tym organizowaliśmy Szczodre Gody podczas pandemii, a także modliliśmy się o deszcz śpiewając Dodolicę [ klik! ]. W lutym zeszłego roku zorganizowaliśmy tu modły w ramach ogólnoświatowego wydarzenia "Krąg Świętego Ognia dla wolności Ukrainy"


Jednym z nieodzownych składników świętej przestrzeni jest Oś Kosmiczna, czy też Oś Świata (axis mundi), łącząca ze sobą światy Bogów, Ludzi i Przodków. Szamani całego świata przekazują nam mniej więcej taki opis struktury duchowej świata: osią wszystkiego jest Drzewo Kosmiczne, którego korona jest w Niebie, pień w Świecie Środkowym, a korzenie w Podziemiach (Andrzej Szyjewski „Szamanizm”, Kraków 2005). Słowianie przyjęli w tym względzie stare, dobre wzorce przedstawiające ową Oś jako Górę i/lub Drzewo. Wiele gatunków darzono szczególną czcią, ale zdecydowanie wybija się tutaj dąb, związany z Gromowładnym Perunem i bodaj najczęściej uznawany przez naukowców za słowiańskie Drzewo Świata - w jego koronie krążą białe orły, przy pniu pszczoły, a w korzeniach siedzą czarne bobry, a więc każdy z trzech światów ma tu swoich przedstawicieli. Drzewo Świata stanowi ścieżkę, po której wędrują szamani i duchy.


Oś Kosmiczna niekoniecznie musiała przybierać postać drzewa. Dużą popularnością w tym względzie cieszyły się też góry, lokowane zupełnie konkretnie w krajobrazie – jak góra Durmitor w Czarnogórze lub Krywań na Słowacji (Andrzej Szyjewski „Religia Słowian”, Kraków 2003).


Wielu naszych gromadzian regularnie składa pod tym Dębem ofiary dla Peruna, przesiaduje i oddaje się rozmyślaniom. Co wspólnego ma Perun z dębem? Otóż świętym drzewem Peruna jest właśnie dąb, o czym wiemy głównie na podstawie kultu litewskiego Perkuna, którego związek z dębem jest dobrze poświadczony (Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”, Toruń 2006). Jednak i folklor słowiański zna obrzęd wywoływania deszczu, podczas którego symuluje się polowanie na węże i składa ofiary pod dębem właśnie. Według wierzeń ludowych, dęby miały być szczególnie chętnie nawiedzane przez pioruny. Może się to wydawać dziwne, że połączono z kultem Peruna drzewo przezeń palone gromem. Porażenie błyskawicą miało jednak charakter sakralizujący drzewo.


Dlaczego jako gromada wybraliśmy akurat ten konkretny Dąb? Otóż znajduje się on na wysokiej górze, o kilkanaście metrów od wielkiego Głazu w Wykopie, do którego zaraz potem się udaliśmy. 


Głaz w Wykopie spoczywa na północnym grzbiecie odchodzącym od Czarciej Góry i mierzy około 8-10 metrów obwodu. Został on ustanowiony pomnikiem przyrody w roku 1989, a w jego środku została wmurowana plakietka z kaszubskim gryfem. "Bedeker Oliwski" głosi, że został on wykopany przez studentów przedwojennej Wyższej Szkoły Technicznej w Gdańsku, obecnie zwanej Politechniką Gdańską.


Nasz ulubiony Głaziczek sam w sobie przypomina ofiarny stół lub kamienny tron. Jest to bardzo ważne miejsce dla naszej gromady - czcimy przy nim Welesa. Wiele spisanych podań lokuje siedzibę Welesa w Nawii, a Jego samego właśnie na złotym tronie u korzeni Drzewa Świata. Odbyło się tutaj wiele obrzędów, świąt. Jeszcze kilka lat temu, gdy wszyscy byliśmy trochę młodsi i mniej obarczeni obowiązkami życiowymi, często organizowaliśmy przy Głazie czuwania w porze ciemnej. Zbieraliśmy się tutaj wieczorem, składaliśmy ofiarę duchom tego miejsca oraz Welesowi, rozmawialiśmy o różnych duchowych sprawach, a potem szliśmy spać w hamakach rozwieszonych na drzewach. 


Ostatnim przystankiem na trasie naszej pielgrzymki była Kamienna Twarz, położona aż o 2 km od Głazu w Wykopie.


Jest to niewielki głaz narzutowy o obwodzie prawie 2.5 metra, leżący na południowym zboczu Wzniesienia Marii w Lasach Oliwskich. Są na nim widoczne rysy ludzkiej twarzy - nie wiadomo jednak, czy jest to dzieło i przedmiot religijnego kultu naszych Przodków, czy może kształt ten został przypadkowo stworzony przez Mateńkę Przyrodę.

A teraz wszyscy mówimy "pąć"!

Z obserwacji naszych gromadzian wynika, że Kamienna Twarz od czasu do czasu zmienia swoje położenie, a kiedyś nawet zniknęła na jakiś czas. Warto nadmienić taką ciekawostkę - jest ona zaznaczona na Google Maps i ma aż 101 opinii oraz średnią ocenę 4.5 gwiazdek. Mamy nadzieję, że po naszej dzisiejszej pielgrzymce liczba tych gwiazdek wzrośnie!


Dajcie nam znać, czy chcielibyście częściej (niż raz na kilka lat) brać udział w takich pielgrzymkach. Mamy jeszcze jeden ulubiony dąb Dewajtis w nadleśnictwie Gołębiewo, a i pewnie znalazłoby się tam wiele ciekawych pomników przyrody - i tych roślinnych i kamiennych :)

Dołączcie do nas następnym razem :)


2023-10-10

Kult Przodków w Jantarze, albo dlaczego składając ofiarę Perunowi trzeba pamiętać o babci

Z okazji nadchodzącego święta Dziadów chcemy podzielić się z Wami naszym podejściem do tematu. Bo dla praktykujących animistów, którzy duchy widzą wszędzie część z nich jest szczególnie ważna – Przodkowie! Wciąż stanowią część rodziny (chociaż już nie dokładają się do czynszu) i interesuje ich co robimy, jak się miewamy. Skromny opis ich kultu znajdziecie w naszym opracowaniu [ Droga do Bogów ].

Pamiętajcie - zdjęcie Babci stawiamy bliżej ciasta...

W Jantarze zapraszamy ich do uczestniczenia w każdym obrzędzie koła rocznego. Wiadomo, że pierwsi wzywani są Bogowie, ale przy Świętym Ogniu zawsze musi znaleźć się trochę miejsca dla Przodków. Co prawda dziś musimy mierzyć się z wątpliwościami, których ongiś w ogóle nie było: „Babcia była katoliczką – czy mam ją zapraszać na święto?”. My staramy się stawiać sprawę uczciwie i zapraszając ich – wyjaśnić co to za okazja i dać do zrozumienia, by przybyli tylko „jeśli im miła taka gościna”. Nie ma co siłą ciągnąć ducha babci na coś, czego nie zrozumie (albo kiedy może mieć konkurencyjną imprezę w swoim kawałku zaświata). Ale jeśli dziadek był nawet niewierzący, a spodoba mu się koncepcja – niech przybywa 🙂 No i pamiętajmy, że ci bardzo dawni Przodkowie z niesłusznie minionych czasów otwartego pogaństwa też nas zapewne słuchają.

... a zdjęcie Dziadka bliżej alkoholu ;)

O ile inne obrzędy poświęcone są raczej Bogom, tak Dziady są właśnie dla naszych Antenatów. Stąd nawet na tle naszych wspólnotowo-integracyjnych świąt, to wyróżnia się raczej rodzinnym charakterem. Dlatego przynosimy ze sobą zdjęcia zmarłych krewnych i dzielimy się ciekawymi historiami z ich życia. Dużo łatwiej odnaleźć się w towarzystwie biesiadującego obok ducha – Przodka kolegi, kiedy wie się, że miał co najmniej równie ciekawe przygody jak własny pradziadek 🙂


2023-09-24

Święto Plonów, Wyspa Sobieszewska, 23 IX 2023

Za nami fantastyczne Święto Plonów na Wyspie Sobieszewskiej - zebraliśmy się, aby podziękować Bogom za zebrane plony: i te materialne i duchowe, a także aby powitać Porę Ciemną, na którą jedni z nas czekali z utęsknieniem, a inni wręcz przeciwnie. Pogoda nam dopisała, a i towarzystwo było wyborne! Na facebókowym wydarzeniu zapowiedziało się sporo nowych osób, po czym... nie przyszli - za to przyszło wiele innych nowych osób, które się wcześniej nie zapowiadały :D Grunt, że liczba parafian się zgadza.

Michał kradnie nasze dusze telefonem ;)

Wprawne oko zauważy, że od ostatniego święta poczyniliśmy pewne postępy, jeżeli chodzi o estetykę obrusiku ofiarno-biesiadnego. Już nie wygląda, jakby sam Perun popatrzył i zagrzmiał :)


Dołączyli do nas Krzysztof, Magda i Michał aż spod Elbląga i obdarowali naszą gromadę przepięknym świecznikiem własnego wyrobu:

Bardzo zdolna rodzinka i ich dzieło sztuki!

Byli też Agata i Michał dziećmi, Mariusz z Justyną i z córeczką oraz... Alexandre aż z Portugalii (a obecnie to z Gdyni), który na co dzień studiuje i pracuje w Gdańsku! Alexandre już od trzech lat mieszka w Polsce i naprawdę imponująco opanował nasz szeleszczący język :) 

Słuchamy ogłoszeń parafialnych o wyciszeniu telefonów.

Świętowanie zaczęliśmy od ćwiczenia pieśni - Kozę na rozgrzewkę, a potem pieśń o brodzie Welesa.

Koza jest przykładem piosenki kumulatywnej, w której każda kolejna zwrotka nadbuduje poprzednią. Tu możecie znaleźć jej profesjonal(niejsze) wykonanie: [ klik! klik! klik! ].

Stworzona je koza
Żeby gruszki trząsać
Koza nie chce gruszków trząstać
Gruszki nie spadają

Stworzony je pies
Żeby kozę kąsał
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je kij
Żeby pieska walił
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je ogień
Żeby kija palił
Ogień nie chce kija palić
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzona je woda
Żeby ogień zalać
Woda nie chce ognia zalać
Ogień nie chce kija palić
A kij nie chce pieska walić
A pies nie chce kozy kąsać
Koza nie chce gruszków trząsać
Gruszki nie spadają

Stworzony je wół
Żeby woda wypił
A wół musi woda wypić
Woda musi ogień zalać
Ogień musi kija palić
A kij musi pieska walić
A pies musi kozę kąsać
Koza musi gruszki trząsać
Gruszki pospadały

A ja zadrę se fartuszek i do sadu zbierać gruszek!

Po krótkiej próbie wokalnej przystąpiliśmy do plecenia brody Welesa, mieliście już okazję o niej poczytać [ w tym wpisie ]. Niestety, żaden z naszych gromadzian nie jest rolnikiem i nie dysponuje nieskończonymi zapasami słomy czy siana. Ale nic straconego - do dyspozycji zawsze jest sianko dla gryzoni :) 



Ta cała słoma z moich butów?!






Brodę Welesa złożyliśmy w miejscu, w którym składaliśmy przedtem ofiary dla okolicznych duchów. Upletliśmy też słońce, które zostało podczas obrzędu złożone w ofierze do Ognia. Symbolizuje ono Słońce zachodzące na Porę Ciemną.

Ważnym punktem obrzędu było oficjalne przyjęcie do grona Jantarowiczów Moniki, która regularnie uczęszcza na nasze obrzędy już od ponad roku. Otrzymała swój własny krążek, który będzie wspierał głowę posążka - Ducha opiekuńczego naszej gromady. Po fakcie została też poinformowana o obowiązku wpłacania składek w wysokości 5 zł na miesiąc ;) 

Monika jeszcze nie wie o składkach...

Nasz posążek robi się coraz wyższy :)

Po obrzędzie jeszcze długo siedzieliśmy przy Ogniu i rozmawialiśmy, a potem część z nas udała się do Lasów Oliwskich w celu złożenia ofiar w naszych miejscach mocy.  


Nasz ukochany Głaz w Wykopie :)

I nie tylko w tym celu ;) Być może nie wiecie, ale mamy pewną tradycję nawiązującą do płodności Matki Ziemi. Co roku na Jare Gody tworzona jest drewniana rzeźba kultowa przedstawiająca penis Peruna. Podczas obrzędu jarogodowego żerca uderza tym artefaktem w Ziemię, aby ją zapłodnić. Zaś pół roku później, już po Święcie Plonów rzeźba ta jest zakopywana - w tym roku pod naszym ulubionym Dębem w Lasach Oliwskich :) 


Nie martwcie się, nie zamierzamy Was zbytnio spamować zdjęciami penisa.

Za trzy tygodnie planujemy urządzić pielgrzymkę po naszych ulubionych miejscach mocy - wypatrujcie wydarzenia na naszym facebóku! Jeżeli dotychczas tylko podpatrywaliście nas z ukrycia, to teraz będziecie mieli okazję się z nami obwąchać, zadać mnóstwo pytań, posłuchać o Głazie w Wykopie, Diabelskim Kamieniu i Kamiennej Twarzy oraz zobaczyć jak składamy tam ofiary.



2023-09-21

Jeżówka - wzmocnienie odporności z Amerykańskiej ziemi

Dzisiaj w naszym kąciku zielarskim opiszemy Wam roślinę, o której pewnie powiecie: "ale nasi słowiańscy Praprzodkowie jej nie używali, bo ona jest z Ameryki!". A my na to: "ale przecież mamy w Jantarze gromadzianina pochodzenia rdzenno amerykańskiego". Co więcej, należy on nawet do starszyzny naszej gromady :)

Bohaterem tego wpisu będzie jeżówka (łac. Echinacea purpurea), która jest gatunkiem rośliny należącym do rodziny astrowatych i pochodzi z Ameryki Północnej. Jest ona krótkowieczną byliną, która może zdobić ogródki przez ok. 3-4 sezony, po tym czasie powinno się ją wymienić. Rośliny tworzą kępy i w zależności od gatunku mogą osiągać nawet do 150 cm wysokości. Jeżówka jest mrozoodporna i nie trzeba jej przygotowywać do zimowania. Najlepiej jest ją sadzić wczesną wiosną lub jesienią. 

Europejscy osadnicy poznali właściwości medyczne jeżówki dzięki rdzenno amerykańskim szamanom. Roślina ta przebiła się do świadomości ludzi z USA oraz Europy około 100 lat temu, zaś w Polsce jest znana szerszej opinii publicznej od lat dziewięćdziesiątych XX wieku. 

Jeżówka :)

W medycynie tradycyjnej szamani indiańscy używali jeżówki jako wielowymiarowego leku w następujących schorzeniach:

  • antidotum na ukąszenia węży i owadów,
  • wspomożenie gojenia się ran oparzeniowych,
  • leczenie bólu zęba,
  • przeziębienie, grypa, rzeżączka i odra,
  • problemy trawienne,
  • kaszel. 

W dzisiejszy czasach wykorzystujemy jeżówkę jako środek wzmacniające odporność organizmu w infekcjach wirusowych (wirus grypy, ptasia grypa, covid), w stanach zapalnych i w przeziębieniach. Właściwości lecznicze zawarte są w wysuszonym korzeniu oraz w zielu. Dzięki nowoczesnym badaniom wiemy, że wynikają one z zawartości kwasu cykoriowego, glikozydów flawonowych, polisacharydów i echinakozydów. 

Do samodzielnego wykonania nalewki potrzebne są tylko dwa składniki: 100 g ziela jeżówki purpurowej oraz 0.25 l spirytusu 40%. Ziele należy wsypać do ciemnego, szklanego pojemnika, a następnie zalać alkoholem i szczelnie zamknąć. Nalewkę należy odstawić w zaciemnione miejsce na dwa tygodnie, pamiętając o codziennym jej wstrząsaniu. Po tym czasie należy zlać nalewkę przez gazę do szklanej butelki. 

Jeżówkę możemy stosować w postaci tabletek, soków, syropów, nalewek i naparów dostępnych w dobrych aptekach. Zażywamy ją przez 10-14 dni, a potem po 28 dniach powtarzamy kurację, jeżeli zachodzi taka potrzeba. Preparaty jeżówki w postaci soku lub innych wyciągów można stosować także u dzieci powyżej 12 roku życia.  

Preparatów z jeżówki nie powinny jednak stosować osoby cierpiące na przewlekłe lub ciężkie choroby, takie jak: białaczka, choroby autoimmunologiczne, zakażenie wirusem HIV, po leczeniu onkologicznym, po transplantacji organów. Głównym przeciwwskazaniem jest tutaj fakt, że jeżówki nie należy łączyć z lekami przepisywanymi zwyczajowo na te schorzenia! Oczywistym przeciwwskazaniem jest też uczulenie na jeżówkę.

Pamiętajcie, że zanim bezpieczne zastosujecie preparaty z jeżówki, powinniście wcześniejszej skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą! Wpis ten nie zastąpi porady fachowego medyka i służy jedynie do poszerzenia Waszych horyzontów :)

autor: Guślarz Nikrug 

Bibliografia:

  • "Farmakognozja", Stanisław Kohlmünzer (1977).


2023-09-17

Kręcenie brody i pora ciemna

W naszej Gromadzie od wielu lat rozpoczynamy porę ciemną jednym z dawnych słowiańskich obrzędów kręcenia brody Welesowi. Dziś przyjrzymy się ludowym źródłom tego rytu. A temat warto zacząć od tego, że źródła są szerokie – obejmują zarówno wschód, jak i zachód Słowiańszczyzny.

Zacznijmy od zachodu, gdzie dla chełmińskiego (dzisiaj zdaje się wielkopolska) Kolberg podał dość szeroki opis pozostawiania „brody” z ostatnich niezżętych kłosów na polu – na ofiarę dla ptaków i myszy, by nie mściły się czynieniem szkód w zapasach. Składanie ofiary – daru nacechowanego czcią religijną – wprost zwierzętom uznawanym za szkodniki jest raczej mało typowe, zwłaszcza wobec tak doniosłego wydarzenia jak koniec żniw. Pachnie raczej zwietrzałymi resztkami kultu boskiego Opiekuna tych żyjątek.

I takie domysły znajdują doskonałą pożywkę w materiale wschodnim, gdzie w obrzędzie zaplatania brody występują dwa imiona Adresata: schrystianizowane „Mikuła” w ludowej modlitwie, a swojskie „Weles”, kiedy uczestnicy rozmawiają między sobą! Tekst przytaczamy poniżej:

„Błogosław Panie Boże

Bych brodę kręciła

A oraczowi siła

A koniowi głowa

A Mikule broda”

Brak tu nawiązania do drobnych skrytożerców w rodzaju myszy, te jednak łatwo wyobrazić sobie wśród chtonicznych atrybutów Rogatego Dziadunia.

A jak to jest u nas dzisiaj? No, przyznajemy się – pogłowie czynnych rolników wynosi u nas w tej chwili okrągłe zero, więc i z polem, na którym można by zostawić ostatni kłos, jest raczej krucho. Zamiast tego zaplatamy jednak brodę i zanosimy ją pod drzewo, jako ofiarę dla Welesa – by był nam przychylny i błogosławił w rozpoczynającej się porze ciemnej!

2023-09-07

"Czy widzicie mnie?" - Święto Plonów i życzenie obfitości

Nadchodzące Święto Plonów łączy się z jednym z lepiej udokumentowanych elementów słowiańskiej obrzędowości, w którym duchowny kryje się za darami ofiarnymi, zapytując zebranych czy go zza nich widać. Znaczy się, gest ten tradycja ludowa poświadcza dla różnych punktów w całym właściwie kole rocznym, jednak najbardziej widowiskowo działo się to w Arkonie, gdzie czczono Świętowita. Tamtejszy lud przynosił miodownik, „niemal na wysokość człowieczą”, za którym chował się kapłan. Gdy zebrani stwierdzali, że jest widoczny, wyrażał życzenie, by za rok go całkiem widać nie było – dzięki większej obfitości płodów Ziemi i większemu ciastu ofiarnemu.


Może nam być trudno zrealizować ten postulat z racji ograniczonych gabarytów piekarników, choć robimy co możemy. Oprócz obowiązkowego kołacza, jak najszczodrzej zaopatrujemy stół ofiarny, na którym kładziemy od razu również to, co od początku przeznaczono na biesiadę – ta jest wszak wspólną ucztą Bogów, Przodków i ludzi. Co prawda jeszcze nie udało nam się całkiem zakryć naszego żercy (wysoki jest), ale bardzo się staramy 🙂

Wystawność uczty nabiera szczególnego wymiaru właśnie podczas Święta Plonów, kiedy to tradycyjnie cieszono się dostatkiem, a jednocześnie starano zbadać prognozy na przyszłość. W Arkonie wróżono z miodu w rogu, dzierżonego przez posąg Boga. Miód ten następnie wylewano u jego stóp na ofiarę. Żertwę z miodu już wkrótce złożymy i my!