2024-09-24

Święto Plonów, Borodziej 22 IX 2024

Zgodnie z kalendarzem obrzędowym w niedzielę uczciliśmy Bogów i Przodków podczas Święta Plonów. W tym roku świętowaliśmy w Borodzieju w gronie aż 34 osób! Dziękujemy Wam za tak liczne przybycie, rośniemy w siłę :)

Fot. Samuel Conejo Amaguaña 

Pytacie nas często, o której zaczyna się właściwy obrzęd i zwykle nie mamy na to pytanie odpowiedzi. Obrzęd zacznie się, gdy zostaną skończone przygotowania do niego - trzeba narąbać drewna, rozłożyć obiaty, żertwy i jadło biesiadne, przećwiczyć pieśni, oczyścić miejsce obrzędu dymem z wonnych ziół i poczekać, aż wszyscy przyjadą.

Fot. Karolina Warkus

Fot. Karolina Warkus

Fot. Karolina Warkus

Fot. Karolina Warkus

Fot. Karolina Warkus

Obrzęd zaczynamy od udania się z obiatami dla Duchów miejsca, w którym przyszło nam obrzędować. Następnie żerca oczyszcza dymem i wodą wszystkich uczestników święta. Wtedy stajemy w kręgu i śpiewamy pieśń aby wyznaczyć środek świata. Wówczas nasz ogniomistrz rozpala święty Ogień, do którego również śpiewamy pieśń. Wtedy żerca po kolei składa żertwy dla każdego z Bogów i dla Przodków. Po złożeniu żertw każdy z uczestników obrzędu ma swoje pięć minut! Podchodzimy kolejno do Ognia ze swoimi żertwami - zwykle jest to jedzenie i picie, a bywa że niektórzy z nas wkładają do Ognia swoje prośby, modlitwy i przemyślenia spisane na kartkach papieru. Każdy też może wypowiedzieć swoje podziękowania lub przemyślenia podczas wznoszenia toastów. I to jest doskonała okazja, żeby się dowiedzieć co u kogo słychać ;) 

Fot. Samuel Conejo Amaguaña

Fot. Samuel Conejo Amaguaña

Każde święto ma swój specyficzny element. I tak na Święto Plonów pleciemy wieniec symbolizujący Słońce, które zachodzi na Porę Ciemną. Wieniec ten składamy do Ognia podczas obrzędu. Pleciemy także Brodę Welesa, o której mogliście poczytać [ w tym wpisie ].

Fot. Karolina Warkus

Po obrzędzie następuje biesiada, która nie stanowi zakończenia celebracji, a jest jej integralną częścią - wciąż odbywa się w obecności zawezwanych Bóstw i Przodków, należy więc zachowywać się godnie. Podczas biesiady rozmawiamy ze sobą, chwalimy się co tam u nas słychać, czasem też słuchamy pradawnych bajek, śpiewamy, z rzadka gramy na przyniesionych instrumentach i komentujemy wybory życiowe naszych bliskich ;) Biesiada trwa zwykle 2-3 godziny i kończy się, gdy już wszyscy się nagadają, chociaż można się z niej urwać w dowolnym momencie. 

Fot. Karolina Warkus

Fot. Samuel Conejo Amaguaña

Fot. Karolina Warkus

Za piękne zdjęcia dziękujemy naszym wspaniałym fotopstrykom: Karolinie Warkus i Samuelowi Conejo Amaguañi :)

Poznajcie naszą nową fotopstryczkę Karolinę i jej Marcina :)

W październiku planujemy urządzić pielgrzymkę po naszych ulubionych miejscach mocy - wypatrujcie wydarzenia na naszym facebóku! Jeżeli dotychczas tylko podpatrywaliście nas z ukrycia, to teraz będziecie mieli okazję się z nami obwąchać, zadać mnóstwo pytań, posłuchać o Głazie w Wykopie, Diabelskim Kamieniu i Kamiennej Twarzy oraz złożyć wraz z nami obiaty.


2024-09-18

Po co nam tylu Bogów? O Strzybogu, pomyślnych wiatrach i szczęściu

Zgodnie z zapowiedzią, kontynuujemy serię przybliżania Bogów naszym Czytelnikom, w kontekście codziennej pobożności i problemów, z którymi można się do Nich zwracać. Dzisiaj przychodzimy z zagadnieniem jak Strzybóg, Bóg Wiatru, może dopomóc w sytuacjach wymagających zwyczajnego szczęścia. Jak poprzednio, wybór omawianego Bóstwa jak i tematu – jest wynikiem losowania. Przypominamy też, że co prawa lubimy Moszyńskiego i sp., ale we wpisach opieramy się przede wszystkim na własnych doświadczeniach religijnych i przybliżamy kult praktykowany w Jantarze.

Przez długi czas Strzybóg nie miał u nas osobnego święta, a wzywany był przede wszystkim podczas dużych świąt słonecznych, kiedy prosimy o przybycie niemal cały nasz panteon. W tym roku jednak po raz pierwszy będziemy obchodzić osobną uroczystość ku Jego czci – w końcówce listopada, zgodnie z auspicjami z ostatnich Szczodrych Godów. 


Jak „Bóg Wiatru” może pomóc ze szczęściem? Wbrew pozorom dużo. Jest On nie tylko Towarzyszem, czy Woźnicą Peruna; któż jak nie Wiatr porusza chmury na Niebie? Od dawna wierzy się, że z wiatrem mogą przemieszczać się czary, i że w nim szaleją groźne duchy. 

Wywiej czarta – Strzyboże Wietrejko, 

Gdzieś daleko – by nie szkodził, wiercił, 

Aby Piorun – na bezdrożu prasnął, 

Nawiej raczej – mi duszyczek dobrych, 

Świętym wiatrem – do sprzyjania skorych. 

Taki czy podobny zwrot można wpleść w swoje modlitwy do Strzyboga. W wietrze siedzą bowiem nie tylko stwory złośliwe, ale dusze w ogóle. Prowadzi to do pytania, czy Strzybóg nie pełni też, choć dla części zmarłych, roli Przewodnika Dusz, ale to rozważania na inną okazję. 

Tu dodajmy jeszcze kilka słów o sytuacji gdzie szczęścia niewątpliwie potrzeba, a jest mało oczywista: przy grach losowych. W pierwszym rzędzie należałoby się rzecz jasna modlić o to, by nie popaść w nałóg hazardu, jeśli jednak już siadamy do takiej gry, można się zwrócić i do Strzyboga:

Niech nie milkną – wiatry sprzyjające, 

Niech mi wieją – i kierują dobrze, 

A niech słowo – nie przychodzi z wiatrem, 

I niech Piękny – innych gdzieś zachwyca! 

Ostatnie dwa wersy tej modlitewki mogą dziwić. „Słowo” oznacza tu wszelkie złe słowo, złorzeczenie, puszczone z wiatrem na zgubę człowieka. Niech sobie leci gdzie nibądź. Wers ostatni jest natomiast zastosowaniem starej, tradycyjnej techniki nazywania bytów groźnych i potencjalnie złośliwych nazwami mającymi je obłaskawić. Tu odnosi się do wiatru niesprzyjającego, niosącego w sobie biesy. Ciężko to podejście nazwać nawet „ludowym”, bo już w Indiach wedyjskiego arcygroźnego Rudrę zwano „Łaskawym” czy „Zbawiennym”. Grunt więc żeby ich nie drażnić – bo i po co? Co prawda w Moszyńskim można przeczytać o bardzo niewybrednym odnoszeniu się do „wichru” (czartowskiego wiru powietrznego), jako „Świnie g...” – w kwestii tak delikatnej jak „szczęście” woleliśmy jednak postawić na mniej zadziorne podejście.

We wpisie skupiliśmy się na dość abstrakcyjnym i ogólnym "szczęściu", bo zależy nam na przełamaniu w istocie dość prymitywnego postrzegania Bogów jako mniej lub bardziej prostych Uosobień zjawisk Przyrody. W tym czasie, przynajmniej na Pomorzu, obfitującym ostatnio w wichury, wartałoby też pamiętać, że szczęście może mieć bardzo konkretny wymiar: złamane przez wiatr drzewo nie spadnie np. na Twój samochód, tylko obok, na pustą ulicę. 


2024-09-13

Po co nam tylu Bogów? O Bogach w dzisiejszej codzienności

Doznaliśmy ostatnio olśnienia – jesteśmy politeistami! Naprawdę! W ramach wzmiankowanego olśnienia przyszło drugie – spośród kilkunastu Bogów, którym oddajemy cześć, widoczna i regularnie wzywana jest zaledwie garstka. Postanowiliśmy więc regularnie przychodzić do Was z wpisami na temat naszych Boskich Gospodarzy. Niestety nie zachował się żaden słowiański kalendarz, pozwalający zrobić rzetelne przypisanie dni i miesięcy do „patronów”, dlatego by nie popaść w dowolność i arbitralne wybory, sięgnęliśmy po jedyną metodę racjonalną: losowanie. I nie, nie będziemy robić wpisów  w rodzaju „Bogini X wedle rekonstrukcji i porównania z materiałem PIE była prawdopodobnie czczona jako...”. 

Będziemy dotykać spraw dzisiejszych i życiowych, więc we wpisie dzisiejszym: zwracanie się do Bogini Dziewanny, a sprawy zawodowe (temat również wyciągamy z kapelusza 😊 ). Nim przejdziemy do samego zagadnienia, uprzedźmy jeszcze o dwóch rzeczach:

  • tekst oparty jest przede wszystkim na doświadczeniach duchowych Jantarowiczów, więc niekoniecznie wszystko da się uargumentować etnografią czy etymologią,
  • dla ułatwienia sobie życia losujemy też temat, z perspektywy którego omawiamy danego Boga czy Boginię. Nie znaczy to jednak w żadnym razie, żeby Bóstwo To miało w naszych oczach wyłączność na daną działkę, a tym bardziej, żeby miało się do niej ograniczać.

Lojalnie ostrzegamy i zapraszamy.

A więc najpierw kilka słów o Bogini. W naszym kulcie pojawiła się w czasie Szczodrych Godów 2017; jest to swoją drogą znamienne, że Bogini, pytanie o którą zapoczątkowała u nas auspicja szczodrogodne, również Pierwsza została wylosowana do tego typu wpisów. Czcimy Ją jako Córkę Welesa, przemierzającą z pochodnią w ręku mroczny las. Nie wdając się w publicznym wpisie w szczegóły mitu, który z Nią wiążemy – przydajemy Jej rolę Przewodniczki Dusz, zwłaszcza tych zagubionych, nie mogących znaleźć swojej drogi.

Autorka tego arcydzieła to Anna & The Willow

Jak to się może mieć do spraw zawodowych? Przede wszystkim, jeżeli Twoja praca wymaga błądzenia w nieznanym, zwłaszcza poszukiwania czegoś, warto zwrócić się by dopomogła odnaleźć drogę i cel. Czy jesteś policjantem szukającym zaginionego w lesie staruszka z chorobą Alzheimera? Może prawnikiem, który w gąszczy przepisów i poszlak szuka dowodów na niewinność swojego klienta? Albo inżynierem, który stara się rozwikłać działanie starego, zagmatwanego systemu? Zda się, że w tych okolicznościach światło Bogini może dopomóc odnaleźć drogę do upragnionego celu. Ale to nie wszystko. Ciemny las jest pełen niebezpieczeństw, które światło pochodni pomaga ominąć i odstraszyć. Jest to pewne nałożenie się kompetencji z Ogieńkiem, Swarożycem, ale jeśli czujesz, że stąpasz po kruchym lodzie, wśród niebezpieczeństw, Dziewanna zda się również dobrą Adresatką Twojej sprawy. Dotyczy to nie tylko leśnika czy myśliwego, dla których dziki i kleszcze pozostają realnym zagrożeniem. Wyjątkowo dobrze pasuje tu sytuacja wszystkich służb ratunkowych, przedstawiciele których brną przez niebezpieczne sytuacje właśnie po to, by ktoś mógł bezpiecznie wrócić do domu. Brzmi bardzo blisko tego, co robi nasza Bogini.

I jak się zastanowić: pytanie o kult Bogini zapoczątkowało u nas tradycję szczodrogodnych auspicjów. Przy nowej praktyce losowania jakie Bóstwo Wam tym razem przybliżyć – za pierwszym razem wskazana została również Ona. Prowadzi to do praktycznego, acz ostrożnego, wniosku, że Bogini pojawia się tam, gdzie zaczyna się coś nowego.


2024-09-11

Mała pobożność codzienna

Czy zastanawiałaś się kiedyś co właściwie oznacza to całe „bycie rodzimowiercą”? Dumałeś się na co Ci wierzenia i zabobony Przodków mijając sklep AGD? Albo czy miałaś kiedyś tak, że wróciłaś ze święta czując się „pogańską Słowianką”, a następnego dnia – trzeba było iść do biura i magia prysła? Jeśli tak – to ten tekst jest dla Ciebie.

Zacznijmy od przyznania, że żyjemy w czasach dziwnych i dość przebodźcowanych, w których zdałoby – brak miejsca na starożytne kulty i ich duchy. Z jednej strony jest laicyzacja i ogólny dystans do zjawiska religii w ogóle, a z drugiej – żyjemy w świecie pełnym technologii i zjawisk obcych tradycyjnemu postrzeganiu świata. Jak w tych okolicznościach odnaleźć Bogów?


Zacznijmy od drobnych aktów pobożności. Wychodząc z domu pozdrów Niebo, Słonejko, Ziemię – części Przyrody, w których przejawiają się Wielcy Bogowie. Ale to nie wszystko. Ostatecznie największym problemem są te najbardziej „nietradycyjne” elementy współczesności, jak choćby praca przy komputerze. Pierwszym krokiem, możliwym do wykonania dzięki animizmowi, jest przyjęcie do wiadomości, że ta wyciskarka soków za barem – też ma swoją duszę. Może mniej potężną i ciekawą niż duch szalejącej za oknem burzy, ale jednak – duszę. Nawet nie musisz z nią od razu gadać; na początek wystarczy uświadomienie sobie, że ona też stanowi część duchowego continuum. Podobnie stojąca w kącie szafa czy Twoje zostawione pod kaloryferem przemoczone trampki. Ale miało być o „drobnych aktach pobożności”. Tu najłatwiej mają osoby czujące szczególną więź z konkretnym Bogiem czy Bogami: spróbuj poświęcić Im swoją pracę. Serio. Przystępując do pracy powiedz coś w rodzaju „Bogini X, Ciebie czczę najwięcej, więc teraz będę starał się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, żeby pokazać Ci, że porządny ze mnie człowiek”. I do roboty. A po skończonej pracy możesz podziękować za to, co Ci się szczególnie udało (ewentualnie poprosić o zrozumienie nauki płynącej z porażek i ich przyczyn). W samym zaś miejscu pracy (jeśli masz taką możliwość) możesz postawić posążek czy obrazek przedstawiający Twojego patrona.

Nie poczułeś z żadnym z Bogów silniejszej więzi z niż z pozostałymi? Jesteś dopiero początkująca i jeszcze nie wiesz? W takim razie można skupić się na którymś z Bogów, najbliższych wykonywanej pracy, albo Twojemu wiekowi i stanowi społecznemu (panna, mąż i ojciec itd.). A jeśli już naprawdę nie wiesz – spróbuj zwrócić się do Boga Ognia, Swarożyca. W czasie obrzędów to On przyprowadza nam pozostałych Bogów i Przodków, to przez Niego przekazujemy Im nasze żertwy. Możesz Go więc poprosić, żeby przekazał Twoje prośby temu Bogu czy Bogini, którzy byliby Twych spraw najbliżej.


2024-09-05

Za chwilę dalszy ciąg programu :)

W naszych mediach społecznościowych uzbierało się już kilkanaście wpisów z cyklu [ Kącik Zielarski” ] :) 

Przez rok czasu chciałem Wam przybliżyć rośliny i minerały powiązane z panteonem Bogów wyznawanych przez Chram Jantar. Poznaliście magiczne moce trzech drzew związanych z Bogami:

  • cis jako drzewo śmierci kojarzone jest z Welesem,
  • dąb jako drzewo przyciągające pioruny kojarzymy z Perunem, 
  • lipa natomiast, jako drzewo płodności, kojarzona jest z Mokoszą.

Brzozy i jej cennej oskoły nie mogło zabraknąć na żadnym wiosennym obrzędzie, a owoce i kwiaty czarnego bzu były niezastąpione dla chromych i cierpiących na grypę lub przeziębienie. Pewnie dziwiliście się, dlaczego pisałem o dwóch ziołach, które są egzotyczne i były nieosiągalne dla naszych Przodków, ale przecież Chram Jantar nie jest zamknięty na przybyszów z obcych krain! Mamy w naszym Chramie potomka ekwadorskich Indian, do którego przemówili słowiańscy Bogowie, czy też sympatyków pochodzących z Bliskiego Wschodu. Słowianie dobrze znają czosnek jako środek wzmacniający odporność, więc przybliżyłem Wam dodatkowo jeżówkę (pochodzącą z Ameryki) i imbir (pochodzący z Azji) które również wzmacniają odporność na czas jesieni i zimy. Spisałem też mały poradnik, jak zacząć hodować rośliny w domu. Dobrze wiecie, że z animistycznego punktu widzenia jest to zawsze dodatkowa dusza w domu ;) Mogliście przeczytać o tym, jak zjawiska kosmiczne i żywioły wpływały na zdrowie – pamiętajcie, że to wiatr jest najgroźniejszym żywiołem! Wydaje się, że Bałtyk (dom Boga Morza!) jest przeciętnym morzem, ale to właśnie w nim znajdziemy dwa dary od Boga wszelakich wód dla nas ludzi, czyli bursztyn i morszczyn. Bogini wśród kwiatów – Dziewanna - odznacza się pięknem i mocą mistyczną. Była skarbem dla Przodków, gdyż dzięki jej mocy leczenia kaszlu, infekcji oraz zdolności niwelowania klątw i uroków mogli oni przetrwać w mrocznych czasach. 

Dziękuję Wam za czytanie mojej pracy :) Po krótkim urlopie opiszę dla Was jeszcze więcej cudów Mateńki Przyrody i już teraz mogę zdradzić, że w październiku na życzenie naszego żercy będzie wpis o miodzie!

Guślarz Nikrug


2024-08-31

Święto Boga Morza, Sobieszewo (31 VIII 2024)

Zgodnie z kalendarzem obrzędowym zebraliśmy się z samego rana na plaży w Sobieszewie, aby uczcić Morskiego Boga w dość licznym towarzystwie 27 osób i dwóch psów :) 


W tym roku odwiedzili nas goście z Gniazda Kruki i Wilk (woj. lubuskie), z Kruczego Gniazda (woj. lubelskie), z krakowskiego MIRu oraz z Rodzimego Kręgu z Warszawy. Miło też było nam gościć Judytę z RW Mazowsze, która to Judyta teoretycznie nadal należy do naszego Chramu, lecz od lat próbujemy ją przenieść do innej parafii ;) Dziękujemy Wam, że pokonaliście tyle kilometrów, aby uczcić z nami Morskiego Boga i polecamy się na przyszłość!

W mitologii słowiańskiej nie zachowały się żadne zapisy dotyczące Morskiego Boga, ale jako chram animistyczny oraz nadmorski wierzymy, że winniśmy oddawać cześć Morzu, jako wyraźnemu i silnemu Bytowi w naszej rzeczywistości :) Więcej o Morskim Bogu pisaliśmy [ tutaj ].


Po złożeniu ofiar dla Duchów miejsca, w którym przyszło nam obrzędować zostaliśmy oczyszczeni przez żercę przy pomocy dymu z wonnych ziół oraz wody. Następnie rozpaliliśmy ogień, złożyliśmy obiaty dla Morskiego Boga oraz dla Przodków i wznieśliśmy toasty za sprawy dla nas ważne, np. za pracę Samuela - starsi stażem chramianie pamiętają początki tego toastu sięgające aż do roku 2018... Samuelu, ogarnąłbyś się wreszcie! Ehhhh, nikt nie zliczy tych centymetrów bieżących gromnicy, które paliliśmy podczas jego rozmów o pracę :)


Elementem wyróżniającym to święto wśród innych obrzędów koła rocznego są stateczki z naturalnych materiałów. Upiększają one nasz obrusik obiatno-biesiadny, moczymy je na chwilę w Morzu, a potem zabieramy do domu, aby upiększały także nasze ołtarzyki, czy inne święte kąty. W tym roku była to prawdziwa armada!




Dla licznych gości przygotowaliśmy nalewkę bursztynową do nacierania się w chłodne i reumatyczne dni. Powtarzamy: do nacierania!!! Nasi słowiańscy praprzodkowie wierzyli w magiczną moc bursztynu, miał on chronić przed wszelakimi urokami lub złowrogimi zamówieniami, wykorzystywano też moc jantaru w medycynie oraz jubilerstwie. W dużym skrócie, bursztyn to kopalna żywica drzew iglastych i jest on surowcem dość niejednorodnym pod względem składu elementarnego. Zawiera m.in. węgiel (61-81%), wodór (8.5-11%), tlen (ok 15%), siarkę (do kilku procent) oraz inne pierwiastki. Dzięki współczesnym badaniom wiemy że medyczne działanie bursztynu wynika z właściwości kwasu bursztynowego. Wykazuje on działania m.in. przeciwzapalne, przeciwutleniające i antynowotworowe. Przepis na nalewkę z bursztynu (do nacierania się!) znajdziecie w [ Zielarskim Kąciku ] na naszej stronie.

Po obrzędzie przystąpiliśmy do biesiady i rozmawialiśmy jeszcze przez wiele godzin :)


Przeurocze psiaki Merida i Bąbel przyjechały aż z Lublina :)

Trzy gromady na jednym zdjęciu: Gniazdo Kruki i Wilk, Krucze Gniazdo i Krakowski MIR.

Święto Plonów przypadające w tym roku 22. września planujemy urządzić w Borodzieju - wypatrujcie wydarzenia w naszych mediach społecznościowych :)


2024-08-29

Komercjalizacja religii albo o „serze Światowid”

W dyskursie rodzimowierczym raz po raz ożywa temat serów Światowid, kosmetyków Mokosh, spawarek Perun itp. Starzy Bogowie choć dopiero odzyskują obecność na polskim rynku wyznań i idei – zyskali sobie już dawno miejsce na rynku komercyjnym.

W sercu osoby wierzącej nie budzi to jednak szczególnej radości, a raczej irytację; w końcu wzmiankowany ser może sobie leżeć w jednym koszyku zakupowym obok zeszytu do religii – niekoniecznie naszej – a konsumujący go obywatel może być wyznania dowolnego, łącznie z „żadnym”. 

Na chwilę porzucimy rodzimą ziemię i przeniesiemy się w miejsce, gdzie nie dostaniemy nie tylko „goudy Światowida w plastrach”, ale nawet oscypka. Chociaż kto wie. Przenosimy się do Indii. Spośród tysiąca rzeczy, które można w panice wykrz… powiedzieć na temat tego kraju skupimy się na jednej: tutejsi mają znacznie większą zdolność manifestacji swojej religijności. Świątynie, świątynki i święte obrazki oraz mniejsze i większe idole – spotykamy na każdym kroku. Między nimi krążą ludzie ze charakterystycznymi świętymi znakami tilaka na czołach – część z nich może do swoich sklepików, gdzie nad kasą fiskalną jest obowiązkowy ołtarzyk poświęcony Sziwie, Wisznu, Hanumanowi lub innemu z tutejszych Bogów. A między nimi dzieci. Część żebrze. Część zaś – tych z lepiej prosperujących rodzin – ma zabawki. Na przykład plastikową replikę… buławy Małpiego Boga Hanumana. A w tle sklep elektryczny noszący imię Groźnej Bogini Durgi, sąsiadujący z przybytkiem oferującym fajki wodne… imienia Pana Kryszny.


W naszych oczach jest w tym lekka przesada – dlaczego zawracać Wielkim Bóstwom głowę małym sklepikiem? Nie do końca nam to oceniać – zwłaszcza że jesteśmy lekko przeczuleni na punkcie Światowida w plastrach. Tu zaś kontekst jest delikatnie inny: ludzie praktykujący nieprzerwanie swoją wiarę od wielu, wielu pokoleń – chcą w ten sposób oddać swoje małe biznesiki w opiekę, jak wierzą, wszechświatowych Bogów. Zapomnijmy na chwilę, że plastikowa maczuga Małpiego Boga, sprzedawana jako zabawka, wykonana jest dość badziewnie. Gdyby była wciąż zabawką, lecz porządną, wykonaną z drewna, nasz odbiór pewnie byłby inny. Akurat to, że dziecko chce naśladować jednego z Bogów swej religii (który to Bóg, wg. objaśnień tubylców, pełni rolę podobną do ludowego Supermena) to zdrowy odruch wpisywania się w mityczne wzorce.


Nie chcemy tu stawiać gotowych wniosków, lecz pobudzić do refleksji i podzielić się ciekawostką ze świata. Oczywiście komercjalizacja słowiańskich wierzeń w naszych warunkach odbywa się na zupełnie innych zasadach niż w przykładzie indyjskim, gdzie powszechna wiara i pobożność otworzyły tradycyjnym Bogom drzwi do biznesu.

Chociaż może? Wyobraźmy sobie, że na terenie zakładów spawalniczych Perun stoi posąg tego Boga, przed rozpoczęciem pracy załoga oddaje Mu cześć, a część zysku jest przekazywana na najbliższą Jego świątynię? Będziemy o tym myśleć - pogryzając kanapkę z serem.


2024-08-18

Święto Mokoszy - Kieleńska Huta (17 VIII 2024)

Jak nakazuje obyczaj, w sobotę uczciliśmy Boginię Mokosz - wilgotną i żyzną Matkę Ziemię, którą w naszej gromadzie uważamy też za Boginię Przeznaczenia i Losu oraz patronkę wszelakich rękodzieł tekstylnych. Obrzęd odbył się na łące w Kieleńskiej Hucie i mimo pewnej odległości od Trójmiasta uczestniczyło w nim więcej osób niż się spodziewaliśmy :) 


Sięgając do "Mitologii Słowian" Aleksandra Gieysztora możemy wyczytać, że wśród posągów Bogów, którym kniaź Włodzimierz wystawił posągi, kronikarz wymienia Mokosz. Pamięta ją też ruski folklor, jako postać z dużą głową i długimi rękami, która przędzie len i strzyże owce. Jej imię tłumaczy się najczęściej przez rdzeń mok- od „mokry”. Dobrze koresponduje to z obecną w folklorze ruskim „Matką Ziemią Wilgotną”. Współczesny niemal folklor słowiański przechował głęboki szacunek dla Ziemi; powszechne jest tytułowanie Jej „bogatą” czy „świętą”


Z czcią dla Ziemi wiąże się szereg zakazów. Kazimierz Moszyński w „Kulturze ludowej Słowian" podaje, że w ogóle źle jest postrzegane bicie Jej czy znieważanie. Na wiosnę nie należy natomiast wbijać w Nią kołków, stawiać płotów itd. Najlepiej wyjaśniła to stara znachorka ze wsi Dereszewicze: „Na wiosnę grzech bić ziemię; ona jest ciężarna na wiosnę wypuszcza z siebie płód: żyto rośnie, kwiaty, wszelka trawa”. Zakaz ów obowiązywał do „rozwiązania” Ziemi, co obejmuje różne daty od końca marca do końca kwietnia. Jako lud rolniczy Słowianie przejawiali głęboką wdzięczność w stosunku do Ziemi. Chłop polski całował Ziemię ze słowami: „Dziękuję Ci święta ziemio, która mnie nosisz” a oracz bułgarski przed przystąpieniem do pracy obnażał głowę i całował Ziemię. Składano Jej obiaty, głównie na wiosnę. Bułgarski siewca brał ze sobą na pole chleb, wino i pieczoną kurę, którą dzielił na trzy części – jedną zjadał sam, jedną dawał swoim wołom, a trzecią zostawiał na Ziemi. Serbowie natomiast podczas pierwszej orki zakopywali w darze dla Niej jaja. Zasilenie Ziemi, która jest Matką roślin uprawnych i ziół przyjmowało jednak nie tylko formę składania obiat. W podobnym celu ludzie tarzali się po glebie, bądź taczali chleb, aby udzielić Jej sił. Podobnie, aby ułatwić jej zapłodnienie odbywano czy symulowano na Niej stosunek płciowy.

Jej kult szeroki był zwłaszcza na wschodzie Słowiańszczyzny, gdzie zachował się duży materiał toponomastyczny – Mokszany, Moksza, Mokszy Błoto czy Mokoszów. Przykładem z zachodu jest Mokoszin w Czechach.


Nie inaczej jest z Jantarem; cześć Bogini oddajemy od początku istnienia grupy. Jest dla nas przede wszystkim Matką Ziemią - Matką Życia, rodzącą wszelką zieleń i karmiącą wszelkie stworzenie. Tym samym widzimy w Niej jednego z najstarszych Bóstw obecnych z życiu człowieka. Jednocześnie ma dla nas dodatkowy rys, na który naprowadziły nas "Mity Słowian" Michała Łuczyńskiego - Pani Przeznaczenia. Ostatni szczegół wiąże się ściśle z przechowaną w tradycji wiadomością o przędzalniczej działalności Bogini.


Każdy nasze święto zaczynamy od udania się pod pobliskie drzewo z obiatami dla Duchów miejsca, w którym obrzędujemy. To oni są gospodarzami miejsca obrzędu i należy im się szacunek. 


Następnie przystąpiliśmy do rytualnego oczyszczenia uczestników święta. Ustawiamy się wtedy w ogonku i czekamy, aż żerca okadzi każdego dymem z wonnych ziół, podczas gdy kilka osób stoi obok i śpiewa dość trudną melodycznie pieśń "Sypcie pszenicy". Każdy też musi obmyć ręce i twarz, a potem obetrzeć się siankiem jak nowo narodzony człowiek. Osoby, które przybywają do nas po raz pierwszy są czasem onieśmielone oczyszczaniem i nie wiedzą co robić. Po prostu róbcie to, co wszyscy :)



Po oczyszczeniu nadszedł czas na obrzęd właściwy. Stanęliśmy w kręgu, rozpaliliśmy ogień i uczciliśmy Mokosz oraz Przodków obiatami i pieśniami. Na większości naszych obrzędów obiaty składane są przede wszystkim przez Ogień - prosimy wówczas Swarożyca o poniesienie naszych darów. Natomiast na święcie Mokoszy, składamy obiaty także w inny sposób. Skoro czcimy Matkę Ziemię to dary oddajemy Jej też bezpośrednio - do wykopanych w glebie "Ust Ziemi". Jest to element obrzędowy, który wytworzył się u nas spontanicznie, pod wpływem pewnej intuicji religijnej. Zda się jednak dobrze współgrać z praktykami tradycyjnymi, jak choćby bułgarskimi, zostawiania obiaty dla Ziemi wprost na Niej, na polu.


Co się tam kryje? Jadło, napitek oraz drobne rękodzieło wykonane z naturalnych materiałów. Podczas biesiady umieszczamy też w Ustach Ziemi cząstki spożywanego przez nas jedzenia.


Pod koniec obrzędu zawsze wznosimy toasty za sprawy dla nas ważne i jest to chyba najulubieńsza część wszystkich uczestników święta. Można się wtedy hurtowo dowiedzieć, co u kogo słychać! Wtedy też krąży róg z kwasem chlebowym i kołacz. Jeżeli stronicie od glutenu, możecie też wznieść toast sokiem albo herbatą z termosu. A jeżeli z powodów pandemicznych boicie się pić ze wspólnego rogu, to możecie mieć własne naczynko. Jeżeli nie wiecie, co powiedzieć podczas toastu albo ogólnie jesteście nieśmiali, to zawsze dobrym pomysłem jest poproszenie o zdrowie dla wszystkich zebranych albo podziękowanie za coś - np. za obronę pracy magisterskiej, znalezienie pracy, miłości, spokoju ducha itd. Po wygłoszeniu toastu należy powiedzieć "Sława!" i jeżeli o tym zapomnicie, to wszyscy będą oczekiwać, że jeszcze powiecie coś mądrego.


Pytacie nas często: co przynieść na biesiadę? Coś takiego, co da się zjeść bez użycia naczyń i sztućców i co nie pobrudzi za bardzo rąk. Inne gromady bardzo dbają o wygląd stołu (u nas raczej "obrusiku") obiatno-biesiadnego, ganią swoich parafian za używanie plastikowych opakowań, bo jak to potem na zdjęciach wygląda... Ale my jesteśmy gromadą religijną, a nie odtwórczą i nie mamy przesadnego ciśnienia na punkcie wyglądu naczyń - mimo niegdysiejszych starań o wygląd stołu i tak zawsze wygrywał rytualny chaos ;)



W tym roku wprowadziliśmy nowy element - usypywanie mozaiki przedstawiającej symbol Mokoszy. Wykorzystaliśmy do tego kwiaty i różnorakie ziarna przyniesione przez naszych chramian. Mądrzejsi o to doświadczenie już wiemy, że ziarna w kolorze ziemi nie wyglądają zbyt spektakularnie na tle... ziemi. Także tego, za rok przynieście głównie soczewicę!!!





Tańczyliśmy też w korowodzie z zaśpiewem "O Mokoszy, ziarno wzięłaś, ziele dałaś":



I jeszcze musimy się Wam tak nieśmiało pochwalić, że testujemy nasze chramowe koszulki. Tak się przedstawia koszulka na modelu zwanym Michałem.


Biesiada nie stanowi zakończenia celebracji, a jest jej integralną częścią – wciąż odbywa się w obecności zawezwanych Bóstw i Dziadów, należy więc zachowywać się godnie. Podczas biesiady rozmawiamy ze sobą, chwalimy się co tam u nas słychać, czasem też słuchamy pradawnych bajek, śpiewamy i komentujemy wybory życiowe naszych bliskich. Z rzadka zdarzy się, że ktoś zagra na przyniesionym instrumencie (a szkoda, że z rzadka, bo chcielibyśmy częściej!). Biesiada kończy się, gdy już wszyscy się nagadają, chociaż można się z niej urwać w dowolnym momencie. 



A już za dwa tygodnie (czyli 31.VIII) odbędzie się Święto Boga Morza na wyspie Sobieszewskiej. Śledźcie nasze media społecznościowe i dołączcie do nas!

2024-08-15

Lipa - ochrona przed piorunami i czartami

Lipa drobnolistna (łac. Tilia cordata) osiąga wysokość aż do 30 metrów. Jej korona jest regularna - szerokojajowata lub kulista. Lipiec zawdzięcza swoją nazwę lipie, która kwitnie właśnie w tym miesiącu.

Drzewa od zawsze dzielono na "męskie" i "żeńskie". Lipa dla naszych Przodków odznaczała się energią żeńską - kojarzono ją ze zmysłowością, płodnością i kobiecością, dawała poczucie matczynej opieki, spokoju i koiła nerwy. Pod dębem spotykano się w sprawach wojennych, a pod lipą w sprawach pokojowych. Słowianie uważali lipę za jedno ze świętych drzew, lecz w przeciwieństwie od dębów miała ona chronić przed piorunami, gdyż sama Mokosz miała w mieszkać w tym drzewie. Przecież Perunowi nie wypada uderzać w drzewo swojej partnerki! W starożytnych europejskich kulturach drzewa takie jak dąb są utożsamiane z męskimi Bogami gromowładnymi. Lipę zaś przypisywano do Bóstw żeńskich, przykładowo starożytni Rzymianie utożsamiali lipę z Wenus - boginią miłości, piękna i kwiatów. 


Podania mówią, że na Śląsku rosną pewne lipy, których nigdy się nie ścina, gdyż po ścięciu miała pokazać się krew, zaś głupiec który dokonał tej zbrodni na lipie miał sprowadzić na siebie karę od Matki Ziemi i już niedługo do jego domostwa zapukała Kostucha. Dym z lipy był skuteczną bronią przeciwko złym duchom i babom. Także czarty, biesy i demony unikały tego drzewa. Lipowe łyko lub kij lipowy są apotropaionami służącymi do unieszkodliwienia czy schwytania wodnika, wampira i innych złych demonów. W okolicach Bydgoszczy wierzono, że gdy w Noc Kupały zerwie się liść lipowy i wypowie życzenie, to zostanie ono spełnione. Chramy czy inne miejsca kultu zawsze znajdowały się tam, gdzie rośnie lipa. W mieszankach alchemicznych czy zaklęciach była też ona wykorzystywana, aby zapewnić szczęście i dobrobyt. Bukiet z kwiatów jest święcony w dniu święta Mokoszy wraz z innymi kwiatami i ziołami, pamiętajcie tylko aby zabrać zioła i kwiaty w tym samym dniu. Współcześnie i w naszym chramie podczas jednego z naszych zamkniętych obrzędów wykorzystujemy lipę jako jeden z trzech składników mikstury zwanej Mgłą Północy. 

W medycynie tradycyjnej lipa jest cenną rośliną ze względu na szereg zastosowań leczniczych. Herbatę z kwiatów lipy do dziś pije się przy kaszlu, gorączce, potach, przeziębieniu lub grypie, zaś herbata z kwiatów lipy z dodatkiem miody i kwiatów śluzowych dobrze działa na katar. W przypadku chorób takich jak blednica czy dymienica należało robić okłady z kory lipy wygotowanej w słodkim mleku. Gdy dziecko skarży się na chrypkę, należy pić napar z dodatkiem cukru. Natomiast gdy u dziecka występowało moczenie nocne, musiało ono przeskakiwać przez 10 dni kłodę lipową w kształcie ula. 


Chorzy na febrę mogli udać się pod lipę, wywiercić dziurę w lipie i kichnąć w nią mówiąc „Idź febro!”. Następnie należało zabić tę dziurę kołkiem w nadziei, że choroba ustąpi. Zaś na suchoty działała kąpiel w lipowych latoroślach i macierzance ugotowanej z świeżym świńskim gnojem. Lipę stosowano też w chorobach macicy. Młode gałązki lipowe służyły ludowi jako środek do leczenia ran i zapaleń. Węgiel z drzewa lipowego miał zastosowanie jak środek na zgagę i parchy, krosty należało okładać liśćmi. 

W weterynarii stosowano lipę jako środek leczący choroby gardła - zrywano liście święcone na wianuszek i wiązano je bydlętom. 

Współcześnie wykorzystuje się lipę jako środek napotny oraz przeciwzapalny, stosowany głównie w czasie przeziębienia. W medycynie wykorzystujemy zwłaszcza kwiatostan lipy, który zawiera głównie czynne związki flawonoidowe, śluzy oraz olejek eteryczny. 


Pamiętajcie, że zanim bezpieczne zastosujecie preparaty z lipy, powinniście wcześniejszej konsultować się z lekarzem lub farmaceutą! Wpis ten nie zastąpi porady fachowego medyka i służy jedynie do poszerzenia Waszych i tak już szerokich horyzontów :)

autor: Guślarz Nikrug


Bibliografia:

  • "Farmakognozja", Stanisław Kohlmünzer (1977)
  • "Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych" - Słownik Adama Fischera (2016)
  • "Sekrety ziół. Wiedza ludowa, magia, obrzędy, leczenie", Elżbieta Szot-Radziszewska (2005)
  • "Receptury poleskich znachorek", Alla Alicja Chrzanowska (2022)
  • "Zioła na każdą chorobę", Wydawnictwo „Jot” (2018)
  • "Mały Słowianin, czyli wiar Przodków zwięzłe opisanie" - rozdział o [ Mokoszy ]

2024-08-08

O znaczeniu rzeczy ładnych w wierze rodzimej

Na początku zauważmy, że słowo „ładny” zawiera w sobie „ład”. Nie jestem językoznawcą, żeby zakładać pokrewieństwo tych słów, ale psychologicznie ich współbrzmienie nam tu wystarczy: otaczanie się rzeczami ładnymi wprowadza ład do życia.

Oczywiście gusta i upodobania są różne, dziś jednak odwołamy się do tradycyjnego wyczucia estetyki, które przejawia się w choćby w zdobnictwie. W wyszukiwarkę Google’a wystarczy wpisać „haft ludowy”, by zalały nas wzory i barwy. Część z nich co prawda nie będzie mieć wiele wspólnego nie z rzeczywistą tradycją, ale raczej z cepelią, jednak daje pojęcie o bogactwie tej dziedziny.


Nieco więcej wysiłku niż wklepanie hasła w Googla wymaga pójście do bliblioteki i wypożyczenie Moszyńskiego, czy innej księgi etnograficznej, żeby tam poszukać przykładów pięknie wykonanych przedmiotów codziennego użytku. Dziś żyjemy w zubożonym świecie, gdzie otaczają nas przedmioty seryjnie wykonane odbite z jednej sztancy i powierzchnią w większości przypadków nie skalaną niczym oprócz logo producenta.


2024-08-02

Wiele twarzy Mokoszy

Bogini Mokosz jest obecna w kulcie większości rodzimowierców w naszym kraju. Nie inaczej jest z Jantarem; cześć Bogini oddajemy od początku istnienia grupy. Jest dla nas przede wszystkim Matką Ziemią - Matką Życia, rodzącą wszelką zieleń i karmiącą wszelkie stworzenie. Tym samym widzimy w Niej jednego z najstarszych Bóstw obecnych z życiu człowieka. Jednocześnie ma dla nas dodatkowy rys, na który naprowadziły nas "Mity Słowian" M. Łuczyńskiego - Pani Przeznaczenia. Ostatni szczegół wiąże się ściśle z przechowaną w tradycji wiadomością o przędzalniczej działalności Bogini. Może to być wskazówka dla tych z Was, którzy zajmują się wyszywanym rękodziełem, do Kogo zwrócić się przy pracy 🙂


Wracając jednak do właściwego kultu, Matka Ziemia była przez nas kiedyś czczona w maju - pozostałością po tym jest praktykowany przez nas w tym miesiącu obrzęd Cieplicy, o którym był kiedyś nawet artykuł w "Gnieździe". Po głosach na wiecu naszej Gromady, drogą auspicjów szczodrogodnych święto zostało jednak przeniesione na termin bliższy temu, co skłonni bylibyśmy rekonstruować na podstawie etnografii - na sierpień. Stąd właśnie wynika data obchodów, na które Was zapraszamy [ klik!!! ].

Na większości naszych obrzędów obiaty składane są przede wszystkim przez Ogień. Będziemy prosić Swarożyca o poniesienie naszych darów i na święcie Mokoszy, ale nie tylko. Skoro czcimy Matkę Ziemię to dary oddajemy Jej też bezpośrednio - do wykopanych w glebie "ust Ziemi". Jest to element obrzędowy, który wytworzył się u nas spontanicznie, pod wpływem pewnej intuicji religijnej. Zda się jednak dobrze współgrać z praktykami tradycyjnymi, jak choćby bułgarskimi, zostawiania obiaty dla Ziemi wprost na Niej, na polu.